Debiutuje Motorola Edge 40 Neo. Przeczuwam hit! (pierwsze wrażenia)

Nie będzie krzty przesady w tym, co teraz przeczytacie: Motorola Edge 30 Neo to był swego czasu mój ulubiony smartfon do 2000 złotych. Wiele osób kupiło go z mojego polecenia i wciąż uważa, że to był doskonały wybór. Dziś producent zaprezentował następcę tego udanego modelu – Motorolę Edge 40 Neo. Kilka rzeczy mi się w nim nie podoba, ale nie zmienia to faktu, że ma spory potencjał bycia hitem sprzedażowym. 

Co zmieniło się względem Moto Edge 30 Neo?

Zdecydowanie sporo. Część zmian może się podobać, część wprost przeciwnie. Do tych drugich muszę zaliczyć zmianę przekątnej ekranu z 6,28″ na 6,55″, co wpłynęło na zwiększenie fizycznych wymiarów urządzenia z 152,9 x 71,2 x 7,75 mm do 159,63 x 71,99 x 7,89 mm, jak i wagi z 155 g do 172 g (wciąż jednak sprawia wrażenie fajnie lekkiego, zwłaszcza po wzięciu go do reki po Samsungu Galaxy S23 Ultra).

Co więcej, płaski ekran został zastąpiony zakrzywionym… Jest to jednostka AMOLED-owa o rozdzielczości 2400×1080 pikseli o częstotliwości odświeżania 144 Hz (było 120 Hz) i jasnością szczytową do 1300 nitów (było 1000).

Konstrukcja spełnia teraz normę IP68, zamiast IP52, co oznacza spory progres – telefon nie powinien mieć problemu z zanurzeniem w wodzie do głębokości 1,5 metra na 30 minut. I oczywiście smartfon dostępny jest w różnych nowych wersjach kolorystycznych: czarnej (Black Beauty), zielonej (Caneel Bay) i niebieskiej (Soothing Sea). Nietrudno zgadnąć, która trafiła do mnie do testów.

Idźmy jednak dalej. Ośmiordzeniowy Qualcomm Snapdragon 695 z Adreno 619 został zastąpiony MediaTekiem Dimensity 7030 z ARM Mali-C610 MC3, a system operacyjny to oczywiście Android 13 zamiast poprzedniej iteracji. Ma to znaczenie mając w pamięci kolejne aktualizacje, które ma otrzymać ten sprzęt. 

Zmianie uległa też pojemność akumulatora – z 4020 mAh do 5000 mAh, przy czym obsługiwana moc ładowania pozostała bez zmian i wynosi 68 W. Co ciekawe, Edge 40 Neo nie wspiera ładowania indukcyjnego, co stanowi spory krok wstecz względem zeszłorocznej trzydziestki. Jasne, nie było to szybkie rozwiązanie (tylko 5 W), ale po odłożeniu telefonu na szafkę nocną nie miało to żadnego znaczenia.

Dodam też, że aparat główny to teraz jednostka 50 Mpix f/1.8 (względem 64 Mpix f/1.8), a ultraszerokokątna pozostała bez zmian – 13 Mpix f/2.2 o kącie widzenia 120°. Aparat przedni ma 32 Mpix f/2.4.

Z całą pewnością zatem nie można powiedzieć, że Motorola odgrzała kotleta, bo zmian względem poprzedniej generacji jest od groma. Czas odpowiedzieć na pytanie jak wpłynęły na ogólny odbiór telefonu.

Pierwsze dni z Motorolą Edge 40 Neo

Współpraca z Pantone bardzo dobrze robi Motoroli. Rzeczywiście trzeba przyznać, że wydawane przez firmę na rynek smartfony mają coraz ciekawsze kolory, które pozwalają się wyróżnić i zwrócić na siebie uwagę. W udziale do testów przypadła mi niebieska wersja Edge 40 Neo, która ma fajny, nasycony kolor. To tak, jakby Motorola przeczytała moje narzekanie, że pastelowe kolory w Samsungu Galaxy Z Flip 5 są zbyt mało intensywne, i wzięła do siebie. Super! :) Dodam też, że bardziej podoba mi się zielona wersja, bo jest tak po prostu przyjemna dla oka. A z całą pewnością oryginalna.

Motoroli nie można odmówić świetnego wyglądu. Edge 40 Neo to smukły, dobrze wykonany i wyglądający smartfon. Obudowę pokrywa wegańska skóra, dzięki czemu urządzenie nie wyślizguje się z rąk i nie zbiera odcisków palców. Co więcej, w zestawie sprzedażowym przewidziane jest etui w kolorze korespondującym z kolorem obudowy posiadanego telefonu. Miły, dobrze wyglądający dodatek.

Do działania Edge 40 Neo aktualnie nie mam nic do zarzucenia. Korzystam z tego modelu szósty dzień i nie mogę powiedzieć, by w jakiejś sytuacji mnie zawiódł czy po prostu się zaciął. Pod względem kultury pracy jest dobrze.

Za to czasem pracy aktualnie jestem wręcz rozczarowana – z zaznaczeniem, że testy zaczęłam od ustawienia ekranu na 144 Hz, ale zamierzam też sprawdzić czas pracy na 120 Hz – nie powinno być jednak drastycznej różnicy. Na WiFi jest jeszcze akceptowalnie (ok. 5,5 h SoT jest do zrobienia lub 3,5-4 h z zapasem wieczorem 25%).

Ale na danych mobilnych robi się bardzo źle – 3-3,5 godziny to średnie czasy, jakie udawało mi się uzyskać. Rozładowanie telefonu ok. godziny 16 nie stanowi najmniejszego problemu, co jest dla mnie sporym szokiem. Mam nadzieję, że albo bateria się jeszcze „ułoży”, albo producent wyda jakąś aktualizację, po której będę mogła pochwalić, że coś w tym aspekcie się poprawiło (aktualizacja systemu pojawiła się wczoraj w ciągu dnia, a to niestety za krótko, by to zweryfikować).

Dzięki obecności w zestawie sprzedażowym szybkiej ładowarki, jesteśmy w stanie uzupełnić energię dość szybko – od 14% do 100% w 48 minut. Pełnego ładowania nie udało mi się jeszcze przypilnować (w końcu to nie recenzja), ale wygląda na to, że trwa około godziny.

Powtórzę się: żałuję braku ładowania bezprzewodowego. Gdyby nie było go w poprzedniku, pewnie przymknęłabym oko. A tak… jakoś trudno to pominąć.

Na temat aparatu nie będę się na razie rozpisywać, bo też nie zrobiłam nie wiadomo jak dużo zdjęć za pomocą Moto Edge 40 Neo. Ale nie przeszkadza to oczywiście w załączeniu przykładowych fotografii, byście mogli rzucić na nie okiem.

i pionowe:

Głośniki stereo sprawiają dobre wrażenie, obecność eSIM cieszy, a z ekranowym czytnikiem linii papilarnych nie ma problemów. Wszystkim aspektom przyjrzę się jednak w recenzji, której możecie się spodziewać z pewnością w tym miesiącu.

Cena? Pozytywne zaskakuje

Moto Edge 30 Neo w dniu premiery kosztował 1899 złotych w wersji z 8 GB RAM i 128 GB pamięci. Gdy pierwotnie usłyszałam o planowanej cenie jego następcy, że „ma być taka sama”, byłam pozytywnie zaskoczona. Tymczasem okazało się, że jest jeszcze lepiej, bo cena dotyczy jedynego dostępnego w Polsce wariantu, ale to wiadomość dla nas zdecydowanie dobra, bo to ta wyższa – z 12 GB RAM i 256 GB pamięci.

Co więcej, sytuację polepsza jeszcze fakt, że oddając swój stary telefon w ramach programu Trade in. Trade out otrzymamy dodatkowe 300 złotych do jego wyceny. A wtedy koszt nowego smartfona zamyka się w 1599 złotych. Oferta obowiązuje do 1 października.

W tej cenie trudno będzie o cokolwiek lepszego od Motoroli Edge 40 Neo – żeby nie powiedzieć, że nie ma równych.

Jeśli macie jakieś pytania odnośnie Motoroli Edge 40 Neo – komentarze są do Waszej dyspozycji.