Microsoft Teams

Microsoftowi się coś potentegowało. Przerabia Teamsy na Discorda?

Microsoft Teams zyskuje dodatkowe funkcje integrujące aplikację z nakładką Xbox Game Bar, przeznaczoną dla graczy. Najwyraźniej Windows ma być teraz bardziej rozrywkowy.

Microsoft Teams częścią paska Xbox

Wciskając kombinację klawiszy Win+G w systemie Windows 10 lub Windows 11 włączamy aplikację Xbox Game Bar, czyli dostosowywalną nakładkę do gier. Na ekranie, „na wierzchu” aktualnie używanego programu pojawia się wtedy kilka okienek. To widgety służące do przechwytywania i udostępniania zawartości ekranu, znajdowania nowych członków zespołu za pomocą polecenia Poszukiwanie grupy oraz rozmawiania ze znajomymi z platformy Xbox, którzy używają konsol, urządzeń mobilnych i komputerów.

Jeśli „siedzimy” w ekosystemie Microsoftu, to być może zauważymy niebawem, że to całkiem przydatne narzędzie zyskało nowy widget. Nazwano go Microsoft Teams Play Together i umożliwia strumieniowanie zawartości pulpitu przez Teamsy, a także dołączenie do wideorozmów prowadzonych przez znajomych, którzy streamują swoją rozgrywkę. Obraz z kamerek przyjaciół pojawi się w rogu ekranu. W takiej konferencji może uczestniczyć do 20 osób.

Przypomina to funkcje udostępniania pulpitu w Discordzie lub aplikacji GeForce Experience, ale jest połączone z platformą komunikacyjną Microsoftu. Integracja Teamsów i nakładki Xbox jest jednak dość podstawowa.

Microsoft Teams Play Together
(fot. Microsoft Store)

Małe, koślawe kroczki naprzód

Pierwsi użytkownicy przekazują, że nowej funkcji daleko do wysokiej jakości działania, a nawet wywiązania się z podstawowych obietnic. Przesyłanie strumieniowe odbywa się z szybkością około 30 kl./s, a to mało komfortowy sposób na oglądanie gamingowych zmagań znajomych. Ponadto przynajmniej niektórzy nie mogą uzyskać widoku z kamerek znajomych, który miał pojawiać się w rogu ekranu.

Biorąc to wszystko pod uwagę, Microsoft Teams Play Together raczej nie weźmie szturmem Discorda ani Twitcha. Sam pomysł streamowania gry w gorszej jakości, tylko dlatego, że Teamsy oferują taką opcję, wydaje się być dość osobliwy i – jak na razie – korzystać z niego będą zapewne tylko zapieczeni fani Microsoftu.