Microsoft Flight Simulator 2024
Źródło: Microsoft

Microsoft Flight Simulator na PlayStation 5? To oszustwo, jakich mało

Czasami branża gamingowa potrafi mocno zaskakiwać. Niestety, niektóre niespodzianki nie są pozytywnym sygnałem dla niej. Dowodem na to jest Flight Simulator na PlayStation 5.

Microsoft i Sony na jednej konsoli

Jakiś czas temu Microsoft zdał sobie sprawę, że próba wygrania exclusive’ami z Sony nie ma sensu. Gigant obrał inną strategię, zakładającą ekspansję marki Xbox najszerzej jak się da – na smartfony, przystawki do TV itp.

Jednym z elementów nowego planu jest także wydawanie gier powiązanych z konsolą Microsoftu na sprzęt odwiecznego rywala. Najświeższym dowodem na to jest debiut Forzy Horizon 5 na PlayStation 5. Gdybym miał obstawiać, kolejnymi seriami w kolejce są Halo, Gears of War oraz Microsoft Flight Simulator. Przypominam, że ostatnia odsłona, Microsoft Flight Simulator 2024, nie miała łatwego startu i w podciągnięciu sprzedaży mogła by pomóc wizyta na PS5.

Flight Simulator w PlayStation Store, czyli ewolucja oszustwa

Przyglądając się stronie Flight Simulator w cyfrowym sklepie Sony, mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka, że Microsoft faktycznie szykuje się do debiutu gry. Jak to jednak w ostatnich czasach bywa, trzeba dokładnie patrzeć na grafiki, jakie mamy przed oczami. Wtedy zobaczymy, że obrazek został wygenerowany przez AI i tytuł nie ma nic wspólnego z Microsoft Flight Simulator.

Flight simulator
Microsoft Flight Simulator na PlayStation 5? Ta, tu mi Cessna pod okiem zawraca (Źródło: Bartosz Kaja | Tabletowo.pl)

Dziennikarze lubią jednak nieco pogmerać, a im dalej w las, tym gorzej. Za symulator lotu odpowiada bowiem zespół Grizzly Games Limited. Mają oni na swoim koncie kilka gier na PlayStation, średnio po dwa tytuły miesięcznie od listopada 2024 roku. Każda z nich przypomina śmieciowe gierki, których jakość często szoruje po dnie. Co więcej, niektóre grafiki również wyglądają na wygenerowane przez AI.

To jednak nie koniec paskudnych odkryć. Według portalu Eurogamer Grizzly Games Ltd. powiązane jest również z innym Grizzly Games. Oprócz pustosłowia w zakładkach o zespole, studio na oficjalnej stronie chwali się kilkunastoma grami mobilnymi – chociaż „chwalić” to mocne słowo. 99% z nich to grafiki wygenerowane przez AI, prowadzące do niedziałających linków w Sklepie Play. Jedyny tytuł z widocznym gameplayem to City Outlet: Store Empire ze zwiastunem, gdzie za podkład służy… główny motyw z Hearthstone’a.

Wisienką na tym obrzydliwym torcie jest fakt, że na rynku gier wideo od lat funkcjonuje dwuosobowy, niezależny zespół Grizzly Games, któremu ukradziono nie tylko nazwę, ale również logo. Eurogamer, który jako pierwszy napisał o całej sprawie, skontaktował się z programistami i otrzymał odpowiedź:

Nie jesteśmy powiązani z Grizzly Games Ltd., które wykorzystuje naszą nazwę oraz logo nielegalnie. Co więcej, ich dzialałność to zaprzeczenie wartości, którymi się kierujemy i tego, co chcemy dać od siebie społeczności graczy. Nasze możliwości prawne jako dwuosobowego zespołu są bardzo małe, ale chcielibyśmy ukrócenia tego typu działalności, zwłaszcza że dotyczy ona nie tylko nas, ale również innych twórców niezależnych o ograniczonych zasobach. Paul Schnepf, Grizzly Games

Nie jest to pierwszy przypadek, kiedy twórcy próbują podszywać się pod znajome elementy. Szerokim echem wśród graczy odbiła się premiera The Last Hope: Dead Zone Survival na Nintendo Switch, gdzie ekipa aż za mocno zapatrzyła się na grafiki związane z The Last of Us. Tytuł usunięto ze sklepu po interwencji Sony.

Zacofana cyfrowa dystrybucja

Shovelware nie jest nowym pojęciem w branży gier. Okazuje się jednak, że dystrybucja cyfrowa od teraz jeszcze bardziej nie nadąża za standardami, jakich się po niej oczekuje. Co nam po sklepach, w których mamy dostęp do dziesiątek tysięcy gier, skoro otrzymujemy przy okazji masę badziewia – asset flipów, tytułów opartych na kradzionych materiałach i kaszanek, których jakość urąga standardom branży?

Teraz do tej listy zaczną dołączać produkcje, które wykorzystują AI w koszmarny sposób – imitując styl i motywy z innych gier, licząc na to, że ktoś nieświadomy kupi tytuł, który z oryginałem nie ma nic wspólnego. Kwestię dopuszczania do publikacji ludzi kopiujących czyjąś nazwę i logo pominę milczeniem.

Platformy cyfrowe potrzebują zmian uszczelniających system publikacji gier na wczoraj. Tyczy się to zarówno PlayStation Store, jak i Steama czy Nintendo eShop. Inaczej czekają nas czasy, że poszukując wartościowych gier, zadanie będzie przypominało robotę szambonurka, czyli brodzenie po pas w g…