Lenovo Yoga C930, fot: Krzysztof Swoboda (Tabletowo.pl)

Lenovo Yoga C930 – czy najpiękniejszy oznacza też, że najlepszy? (recenzja)

Yoga C930 od Lenovo to wchodząca na nasz rynek nowość. Urządzenie kusi wieloma ciekawymi rozwiązaniami, pośród których na pierwszy plan zdaje się wysuwać naprawdę innowacyjne podejście do designu. Czy warto wydać na ten sprzęt kwotę zbliżoną do siedmiu tysięcy złotych?

Jak zawsze subiektywny wstęp

Coraz więcej firm stara się łączyć specyfikację techniczną z atrakcyjnym wyglądem. Czasy, kiedy na rynku królowały urządzenia kanciate, będące w dużej mierze zwykłym prostokątem z ostrymi, wżynającymi się w dłonie, ramkami, odchodzą do lamusa. Przyszłość należy do konstrukcji, które mają w sobie „to coś”, co pozwoli wyróżnić się z tłumu.

Mam to szczęście, że Yoga C930 to kolejny reprezentant urządzeń, które nie dość, że zdają sobie sprawę z tego trendu, to jeszcze starają dorzucić się coś ekstra, byle tylko zwrócić na siebie naszą uwagę. I tak, po raz pierwszy w naprawdę długiej historii moich testów, miałem przyjemność testować laptopa, którego wierzchnia rama jest pokryta warstwą szkła, na którym znajduje się naprawdę elegancki, stylowy wzór.

Lenovo Yoga C930, fot: Krzysztof Swoboda (Tabletowo.pl)

Wydaje mi się jednak, że dość często producenci wpadają w pewnego rodzaju pułapkę. Piękny wygląd często oznacza niepraktyczne rozwiązania, które z sobie znanych względów nie pasowały do bryły urządzenia. Idąc tym tokiem nieco dalej, czasem wymusza to także kompromisy w specyfikacji technicznej. Na szczęście, Lenovo tworzy udane laptopy przez tak długi czas, że z powodzeniem uniknęło wielu czyhających po drodze pułapek. Czy oznacza to, że C930-tka, to urządzenie warte zakupu? Zobaczcie sami.

Zestaw

Czuć pieniądze. Tak można najprościej opisać opakowanie, w jakim trafia do nas urządzenie. Charakterystyczna dla Lenovo tektura, która już na pierwszy rzut oka wygląda po prostu świetnie. Co ważne, dobre wrażenie nie pryska, gdy jej dotkniecie. Jest wręcz przeciwnie. Od długiego czasu jestem wielkim orędownikiem tego, jak producent dopieszcza ten element zestawu. Yoga C930 przypomniała mi dlaczego.

Po otwarciu opakowania zobaczycie ciemne, gustowne wnętrze opakowania, które tylko potęguje wrażenie obcowania z produktem klasy premium. W wydzielonych komorach opakowania czeka ładowarka, informacje techniczne, karta gwarancyjna oraz – naturalnie – zabezpieczony dodatkowym, materiałowym opakowaniem, laptop. Gdyby nie to, że pudełko zajmuje sporo miejsca, postawiłbym je sobie na stoliku i co jakiś czas zerkał na nie, nie dowierzając, że można stworzyć tak eleganckie, a zarazem stylowe opakowanie.

Specyfikacja techniczna Lenovo Yoga C930

Specyfikacja techniczna
Procesor: Intel Core i7 8555U (8.gen)
Karta graficzna Intel UHD Graphics 620
Pamięć RAM: 16/12/8 GB LPDDR3
Maksymalna ilość RAM n/a
Wymiary 322 x 227 x 14,5 mm (w najcieńszym miejscu)
Waga ~1,38 kg
Audio Stereo z obracanym soundbarem (Dolby Atmos Speaker System)
Dysk twardy 1TB/512/256 GB PCIe SSD
Ekran
Przekątna 13,9 cala, 16:9
Rozdzielczość UHD
Ekran dotykowy Tak
Łączność
Porty
  • 2 x USB-C Thunderbolt, 3 USB-C, PD, DP, pełnofunkcyjny USB 3.1)
  • USB 3.1
  • Złącze audio do słuchawek i mikrofonu
Czytnik kart Nie

Lenovo Yoga C930 – jakość wykonania

Jakość zastosowanych materiałów w urządzeniu to po prostu bajka. Górna ściana ultrabooka została przyozdobiona szkłem, które dodatkowo zabezpiecza warstwa Gorilla Glass. Dominuje szarość, czerń, biel oraz… turkus. Wzór układa się w falę, która przecina frontową obudowę na mniej więcej 1/3 wysokości, ciągnąć się przy tym od lewej do prawej ściany konstrukcji. Naprawdę, jest na czym zawiesić oko, choć z dziennikarskiego obowiązku muszę też odnotować, że wierzchnia warstwa Yogi C930 palcuje się jak szalona.

Boczne obramowanie w całości zostało wykonane z metalu. Cieszy, że Lenovo nie eksperymentowało i postawiło na sprawdzony budulec. Mogę Was też zapewnić o tym, że korpus jest naprawdę solidnie wykonany. Nie trafiłem raz dokładnie, chcąc odłożyć C930-tkę na drewniany stolik, efektem czego teraz mam stolik z wyraźnym wgnieceniem od laptopa. Naturalnie, konstrukcja urządzenia pozostała nienaruszona. Pozwala to żywić nadzieję, że urządzenie zdoła wytrzymać całkiem sporo.

Lenovo Yoga C930, fot: Krzysztof Swoboda (Tabletowo.pl)

Dolna ściana laptopa została wykonana z plastiku. Co ciekawe, producent nie zdecydował się na umieszczenie tu wywietrzników. Mamy tylko dwie długie, ciągnące się na całej długości elementu maty antypoślizgowe, głośniki, logo Windows oraz znaki handlowe. Od wnętrzności laptopa dzieli nas zaledwie sześć śrubek. Można więc założyć, że dostęp do bebechów nie będzie zbyt skomplikowany.

Wewnętrzna bryła, która obiega klawiaturę, to szczotkowane aluminium. Bardzo podoba mi się to, że jest to tworzywo sztywne, dzięki czemu klawiatura nie jest podatna na zapadanie się czy uginanie, nawet, gdy dociśniemy ją nieco mocniej. W prawej części, na wysokości strzałek na klawiaturze, mamy też skaner linii papilarnych. Działa dobrze, w zasadzie trudno też narzekać na jego umiejscowienie. Po prostu jest i tyle.

Liczba portów funkcyjnych raczej nie rzuci Was na kolana. Na lewej ramce czeka USB-C, port ładowarki, Thunderbolt oraz port słuchawkowy. Po prawej stronie jest tylko przycisk Power, a z tyłu, w lewym rogu obudowy, odnajdziecie turbinę rysika. Dziwi brak slotu na kartę microSD oraz ikon sygnalizacyjnych. Szkoda, bowiem – według mnie – spokojnie zmieściłyby się one na obudowie.

Największą innowacją, której zawdzięczacie ten akapit, jest jednak obracany soundbar z głośnikami Dolby Atmos Speaker System. Nie spodziewałem się, że któryś producent odważy się na ulokowanie głośnika w tym miejscu. Lenovo nie dość, że zdecydowało się na takie rozwiązanie, to jeszcze rozegrało tę kwestię po mistrzowsku. Na zakończenie dopowiem jeszcze, że ów soundbar jest wykonany z metalu.

Podsumowując, obudowa Yogi C930 to klasa sama w sobie. Producent uniknął błędów konstrukcyjnych, bardzo precyzyjnie łącząc nowoczesność z innowacyjnością. W zasadzie można ponarzekać tylko na stosunkowo niedużą liczbę portów. Nie rozumiem, jakim cudem to urządzenie nie dostało choćby czytnika kart microSD. Jeśli możecie wybaczyć ten mankament, nie powinniście mieć najmniejszych podstaw do narzekań. Jest to laptop, od którego trudno oderwać wzrok.

Wyświetlacz

Producent daje nam wybór. Możemy kupić Yogę C930 z ekranem, który pracuje w rozdzielczości Full HD lub UHD. Mój egzemplarz testowy oferował rozdzielczość UHD i, szczerze mówiąc, nie wiem, czy nie byłoby lepiej, gdybym dostał Yogę C930 z Full HD. Rozchodzi się oczywiście o czas pracy urządzenia na jednym cyklu ładowania, o czym opowiem Wam dokładniej w dalszej części materiału.

Lenovo Yoga C930, fot: Krzysztof Swoboda (Tabletowo.pl)

Ekran, jak to u Lenovo, wspiera tryb dotykowy, a za sprawą dedykowanego rysika, możemy też korzystać z funkcji Windows Ink. Fajna sprawa, jednak z oczywistych względów obecność rysika traktuję raczej jako pewnego rodzaju ciekawostkę, bajer. Pochwalę interfejs dotykowy, bowiem ten znacząco ułatwia pracę z wykorzystaniem ultrabooka. Warto też pamiętać o tym, że jest to urządzenie konwertowalne, które szybko możemy transformować w tablet. Właśnie wtedy docenicie pełen potencjał ekranu dotykowego i dołączonego rysika.

Lenovo Yoga C930, fot: Krzysztof Swoboda (Tabletowo.pl)

Nie powiem też złego słowa na kąty oraz czytelność treści pod światło. Dobrze wypada też jasność maksymalna. Zwykle pracowałem na około 60% jasności urządzenia i w zasadzie nigdy nie odczuwałem potrzeby, aby jakość znacząco podwyższać ten parametr. Mimo wszystko, zawsze dobrze wiedzieć, że w rezerwie mamy jeszcze dodatkowe 40% jasności modułu. Zgodnie z rynkowymi trendami, ramki są naprawdę smukłe, dzięki czemu prezentowane treści wyglądają po prostu świetnie.

Klawiatura i gładzik

Mamy tutaj, standardową dla Lenovo, klawiaturę wyspową. Podoba mi się skok klawiszy, który jest bardzo naturalny. Nie jest on zbyt głęboki, dzięki czemu szybkie pisanie bezwzrokowe jest jak najbardziej w zasięgu użytkownika. Klawisze wykonane są z gładkiego plastiku, jednak za sprawą ledwie co wyczuwalnych zagłębień, pomyłki zdarzają się naprawdę rzadko. Starym zwyczajem, piszę tę recenzję właśnie z Yogi i naprawdę trudno mi wypunktować ten element konstrukcji.

Odstępy między przyciskami są po prostu wystarczające, na pewno nie są ani zbyt duże, ani też zbyt małe. Klawiatura oferuje dwustopniowe podświetlenie, które aktywujemy skrótem Fn + spacja. Przywykłem raczej do umieszczenia tej funkcji w górnym rzędzie klawiatury, jednak w ostatecznym rozrachunku, zaadoptowanie się do nowej sytuacji zajęło mi mało czasu.

Lenovo Yoga C930, fot: Krzysztof Swoboda (Tabletowo.pl)

Podświetlenie jest całkiem jasne, wchodzi ono w „zimny błękit”, dzięki czemu w nocy Yoga C930 nie świeci jak choinka, co tylko utrudniałoby pisanie w zaciemnionym pomieszczeniu. Widać, że producent dokładnie przeanalizował ten element konstrukcji, a następnie wyciągnął słuszne wnioski. Klawiaturę mogę ocenić bardzo pozytywnie. Lenovo od lat trzyma w tym ujęciu bardzo wysoki poziom, który Yoga C930 wyłącznie potwierdza.

Gładzik ma kształt zbliżony do prostokąta, z minimalnie zaoblonymi bocznymi ramkami. Rzecz jasna, moduł jest nieco wklęsły. Konstrukcję pokrywa plastikowe tworzywo, które zapewnia dobry ślizg palca. Po niemal miesiącu z C930-tką nie pojawiły się też żadne przetarcia czy obcierki. W dolnej części mamy zatopione przyciski LPM oraz PPM, niestety bez graficznego rozgraniczenia tego, kiedy wchodzimy w LPM, a kiedy już w PPM.

Lenovo Yoga C930, fot: Krzysztof Swoboda (Tabletowo.pl)

Warto jednak zauważyć, że naciśnięcie klawiszy powoduje zauważalne obniżenie się płytki gładzika. Naturalnie, po podniesieniu palca, ta wraca do swojego położenia, jednak powstająca wtedy wnęka między płytką, a metalową ramą konstrukcji jest dość duża, co wygląda dziwnie. Nie chodzi nawet o to, że nieestetycznie, ale po prostu dziwnie. Z tego też powodu przestawiłem się na tapanie w gładzik, co i Wam mogę zarekomendować.

Wydajność i bateria

Docieramy do tego elementu recenzji, który pozwoli odróżnić urządzenie ładne od ładnego, a jednocześnie rozwojowego i funkcjonalnego. Jest świetnie, gdy spojrzymy na procesor, pamięć RAM oraz pojemność dysku twardego. Kolejno czeka na Was Intel Core i7 8550U, 16 GB RAM DDR4 oraz dysk PCIe SSD 512 GB. Można też kupić Yogę w kilku innych konfiguracjach, z którymi warto zapoznać się na stronie producenta.

Dość ciekawie na tym tle wypada karta graficzna. Lenovo zdecydowało się tylko na układ Intel HD Graphics 620. Trochę dziwnie, prawda? Gdy spostrzegłem, że mamy tutaj tylko intelowski układ graficzny, zrozumiałem też, dlaczego producent odpuścił sobie zabawę z wywietrznikami na dolnej ramie obudowy. Raz, że układ jest cichy i raczej się nie grzeje, po drugie natomiast, to nie jest urządzenie do zaawansowanych gier.

Wypadało też sprawdzić Yogę C930 w pięciu grach. Co zaraz zobaczycie, wyniki raczej nie wyrwą Was z kapci:

  • PUBG: średnio 10-14 FPS na domyślnych ustawieniach. Do komfortowej rozgrywki jednak trochę zabrakło.
  • The Forest: średnio 10-14 FPS na domyślnych ustawieniach. Nie ukrywam, że bardzo mnie to zdziwiło, bowiem nie jest to aż tak zasobożerna gra. Po zmniejszeniu detali oraz rozdzielczości FPS-y trochę wzrosły, ale po urządzeniu za siedem tysięcy złotych spodziewałem się jednak nieco więcej.
  • Victoria 2 z modami: liczba klatek zależna od sposobu prowadzenia rozgrywki, modów oraz tempa gry. Co najważniejsze, da się pograć,
  • Cities Skylines + After Dark: trudno o pomiar FPS-ów, bowiem zależało to od wielu zmiennych, jednak rozgrywka była możliwa do przeprowadzenia. Przy dużych miastach oraz sporej ilości obiektów z Warsztatu Steam, tytuł ładował się długo, jednak z dokładnie takim samym problemem borykam się na mocniejszym prywatnym laptopie z dedykowaną grafiką z z rodziny GF1050.
  • The Sims 3 z włączonymi wszystkimi dodatkami: gra śmigała bardzo ładnie. Co ważne, spokojnie można było grać nawet pod dużym obciążeniem, a wielogodzinna rozgrywka nie skutkowała lagami czy spowolnieniami. W tym ujęciu urządzenie poradziło sobie w zasadzie bezbłędnie.

Ironia losu zdaje się polegać na tym, że urządzenie nie przejawiało tendencji do nadmiernego zagrzewania się. Podczas grania w PUBG czy The Forest dało się już słyszeć pracę układu chłodzenia, jednak temperatura zdawała się być cały czas trzymana w ryzach. Mimo wszystko, nie określiłbym Yogi C930 jako urządzenia gamingowego, „z pazurem”, choć wypada też dopowiedzieć, że szeroko rozumiany gaming, to nie jest jego docelowe przeznaczenie.

Naturalnie wiem, że Lenovo ma swoją – skądinąd świetną – serię laptopów gamingowych na czele z Lenovo Y530, którą recenzował dla Was Andrzej, jednak wydaje mi się, że warto nieco bardziej rozbudować ten akapit zwłaszcza mając na uwadze cenę Yogi C930, która potrafi kosztować nawet i siedem tysięcy złotych. Ostatecznie, warto wiedzieć, na co można liczyć, prawda?

Lenovo Yoga C930, fot: Krzysztof Swoboda (Tabletowo.pl)

Dopowiem też, że w każdym innym scenariuszu Yoga C930 radzi sobie po prostu bajecznie. Konsumpcja treści, jej generowanie, montaż wideo w Full HD, to wszystko dzieje się błyskawicznie, na naprawdę dużym poziomie komfortu. Jeśli nie jesteście typem gracza, a tego typu wydatek traktujecie na przykład jako inwestycję w swój biznes, to jestem przekonany o tym, że C930-tka spełni Wasze oczekiwania. Nieraz nawet na wyrost.

Bateria to kolejny element, który dla mnie podważa zasadność rozdzielczości UHD. Wystarczy spojrzeć na specyfikację na stronach Lenovo, żeby wysnuć dokładnie takie wnioski. Urządzenie z ekranem w UHD oferuje deklarowany czas pracy na poziomie zbliżonym do 9 godzin. Jeśli postawicie na Full HD, to producent zapewnia, że bez ładowarki wytrzymacie nawet i 14,5 godziny.

Wydaje mi się, że wyniki mogą całkiem dobrze pokrywać się z rzeczywistością. Faktycznie, typowe użytkowanie, na czele z mediami społecznościowymi, pracą z tekstem przy jednoczesnym słuchaniu muzyki z YouTube’a zwykle wykańczało akumulator w czasie zbliżonym do 8 godzin, może z niewielkim hakiem. Mając do wyboru 8 godzin w UHD, a załóżmy, że 12-13 godzin w Full HD, zawsze wybiorę niższą rozdzielczość.

Rozgrywka w The Sims 3 ze wszystkimi dodatkami pozwalała na około dwie, dwie i pół godziny z dala od ładowarki. W popularnych usługach VOD można było liczyć średnio na pięć godzin seansów. Sporo dobrego robi też aplikacja Lenovo Vantage, która w bardzo prosty sposób pozwala zarządzać poszczególnymi planami poboru mocy. Jest to narzędzie o dużym potencjale, które chciałbym w tym miejscu odrobinę wyróżnić.

Głośniki

Jest moc. Duet głośników głównych w asyście Dolby Atmos Speaker System, to powiew świeżości w świecie nagłośnienia dla laptopów konwertowalnych. Dźwięk brzmi po prostu zjawiskowo. Oglądanie filmów czy słuchanie muzyki na tym ultrabooku to czysta przyjemność. Trudno mi tutaj napisać coś więcej, bowiem byłby to w zasadzie akapit stworzony z samych superlatyw.

Lenovo Yoga C930, fot: Krzysztof Swoboda (Tabletowo.pl)

Najciekawiej wypada dźwięk, gdy pracujecie w trybie tabletu. Właśnie w tym scenariuszu użytkowania ten dodatkowy głośnik zapada w pamięć. Odpowiada on w dużej mierze za tony wysokie, co w połączeniu z podstawowym duetem aż zachęca do oglądania filmów czy seriali z VOD. Można by wręcz zaryzykować stwierdzenie, że dźwięk wpada w trójwymiarowy, co w laptopach może stanowić pewnego rodzaju rewolucję. Nie jestem przekonany, czy można było zrobić to lepiej.

Podsumowanie

Lenovo Yoga C930 w wielu elementach ociera się o perfekcję. Naprawdę wybitny dźwięk, topowy, wyłamujący się ze schematów design czy świetna jakość materiałów wykończeniowych, na czele ze szkłem pokrytym warstwą Gorilla Glass, to niepodważalne atuty. Dobre wrażenie zostawia też po sobie ekran, klawiatura z dwustopniowym podświetleniem oraz szeroko rozumiana wielozadaniowość.

Wydaje mi się jednak, że w tej recenzji słowo klucz, to „ociera się”. Czy tego chcemy czy nie, idealny laptop nie istnieje. I Yoga C930 także nim nie będzie. Dziwi mnie brak dedykowanej karty graficznej, trudno mi też przymknąć oko na o wiele dłuższe czasy pracy na baterii na urządzeniu, które oferuje rozdzielczość Full HD, a nie UHD. Oczywiście rozumiem, że pogoń za cyferkami robi swoje, jednak coś mi podpowiada, że wersja z ekranem pracującym w Full HD będzie cieszyć się całkiem sporym zainteresowaniem.

Lenovo Yoga C930, fot: Krzysztof Swoboda (Tabletowo.pl)

W ostatecznym rozrachunku nie mam najmniejszych wątpliwości, że jest to konstrukcja, która w wielu aspektach wprowadza zupełnie nową jakość. Ot, taka mała rewolucja. Choć z drugiej strony, cytując klasyka, każda rewolucja wymaga ofiar. W tym przypadku tych ofiar nie było zbyt wiele. Można narzekać na niewielką liczbę portów, wskazany we wcześniejszym akapicie, brak karty graficznej i to by było na tyle. No bo przecież do UHD nikt nie zmusza na siłę, producent daje nam wybór.

W każdym innym aspekcie jest to urządzenie po prostu świetne. Cena może i do najniższych nie należy, jednak jeśli poszukujecie solidnego, ciekawego i – co najważniejsze – wydajnego ultrabooka, który waży zaledwie 1,4 kilograma, to spokojnie możecie kierować wzrok ku Yodze C930. Jeśli tylko nie zamarzy się Wam młócenie w PUBG czy inne, zaawansowane graficznie gry, będziecie zachwyceni. Jak ja.

Lenovo Yoga C930 – czy najpiękniejszy oznacza też, że najlepszy? (recenzja)
EKRAN
9.5
OBUDOWA I JAKOŚĆ WYKONANIA
9.5
DZIAŁANIE, PŁYNNOŚĆ, WYDAJNOŚĆ
8.5
MULTIMEDIA
9.5
WZORNICTWO
9.5
BATERIA
8
Ocena użytkownika0 głosów
0
Zalety
topowa jakość wykonania,
niebanalny, w dużej mierze niepowtarzalny design,
świetny, dotykowy wyświetlacz,
rysik, który jednak traktuję jako pewnego rodzaju ciekawostkę, bajer,
aplikacja Lenovo Vantage, to krok w dobrą stronę,
bliskie ideału nagłośnienie, na czele z soundbarem,
Yoga C930 nie jest podatna na zagrzewanie się,
w zdecydowanej większości zastosowań, świetna kultura pracy.
Wady
ilość portów - na czele z brakiem slotu SD - nie rzuca na kolana,
trudno mi zrozumieć zasadność wersji z rozdzielczością UHD, gdy Full HD pozwala na o wiele dłuższy czas pracy konstrukcji,
brak dedykowanej karty graficznej w dużej mierze utrudnia granie w zaawansowane graficznie tytuły.
9.1
OCENA