Różnice między iPhone’ami a smartfonami z Androidem są dobrze znane – od systemu operacyjnego, przez interfejs, po filozofię działania. Okazuje się jednak, że nawet sposób, w jaki oba typy urządzeń łączą się z siecią, jest diametralnie inny. Apple i producenci smartfonów z Androidem przyjmują skrajnie różne podejście do tego, jak smartfony szukają sygnału i jak zachowują się po jego utracie.
iPhone oszczędza baterię, a Android stawia na szybkość
Najnowsze testy przeprowadzone przez youtubera GeekerWana wykazały istotne różnice w sposobie, w jaki iPhone’y i smartfony z Androidem radzą sobie z utratą sygnału. W przypadku urządzeń Apple sytuacja wygląda dość specyficznie – jeśli iPhone straci połączenie z siecią, podejmie trzy próby ponownego połączenia. Jeśli żadna z nich się nie powiedzie, urządzenie przechodzi w coś w rodzaju trybu „uśpienia” i przestaje aktywnie szukać sygnału.
Oznacza to, że jeśli użytkownik iPhone’a znajdzie się w miejscu bez zasięgu – np. w tunelu metra – a następnie wróci do obszaru z dostępem do sieci, telefon nie zawsze samodzielnie wznowi połączenie. Aby wymusić ponowne wyszukiwanie sieci, trzeba ręcznie włączyć i wyłączyć tryb samolotowy. To podejście wynika z filozofii Apple, które stawia na oszczędność energii, minimalizując niepotrzebne zużycie baterii.
Zupełnie inaczej wygląda to na Androidzie. W przypadku smartfonów z tym systemem po utracie sygnału urządzenie nieustannie aktywnie szuka połączenia, co oznacza, że gdy tylko znajdzie się ponownie w zasięgu, natychmiast odzyskuje dostęp do internetu. Nie wymaga to żadnej ingerencji ze strony użytkownika, a smartfon samodzielnie przywraca połączenie.
Które podejście jest lepsze?
Każde z podejść ma swoje wady i zalety. iPhone’y mogą być bardziej energooszczędne, ale ich użytkownicy muszą nauczyć się „sztuczki” z przełączaniem trybu samolotowego, aby nie zostać nagle bez połączenia. Z kolei smartfony z Androidem mogą szybciej odzyskiwać sygnał, jednak ich intensywne wyszukiwanie sieci może powodować większe zużycie energii, co w dłuższej perspektywie może skutkować szybszym rozładowywaniem się smartfona, szczególnie jeśli jesteśmy w miejscu, gdzie sieć jest niestabilna.
Co ciekawe, testy wykazały jeszcze jedną istotną różnicę. Android czasem nie zauważa, że stracił połączenie. W filmie GeekerWana smartfon Xiaomi 15 przez dłuższy czas wyświetlał cztery kreski zasięgu, mimo że faktycznie nie miał dostępu do sieci. Dopiero po kilku sekundach system „orientował się”, że sygnału brak, i stopniowo redukował jego wskaźnik.
iPhone 16e, który został wykorzystany przez youtubera we wspomnianym teście nie ma tego problemu (albo takiego opóźnienia). Jeśli straci sygnał, natychmiast informuje użytkownika, że nie ma dostępu do sieci. To kolejny przykład różnicy w podejściu obu platform: Apple preferuje stabilność i oszczędność energii, Android kładzie nacisk na natychmiastową reakcję i szybkość działania.
Nie da się oczywiście jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, które podejście jest lepsze. Warto się raczej zastanowić, czy w ogóle warto na nie odpowiadać, bo w końcu w świecie jest coraz mniej miejsc, gdzie zasięg sieci komórkowej bywa tak niestabilny. Tę informację, można więc spokojnie potraktować jako ciekawostkę, a nie kolejne pole, na którym może toczyć się walka pomiędzy Androidem a iOS.