smartfon iPhone 11 smartphone

iPhone 11 – najtańszy z najdroższych. Czy podbije serca mas? (recenzja)

iPhone XR czy iPhone X? Jeśli możesz, to bierz starszy model, po prostu jest lepszy i ładniejszy. iPhone 11 czy iPhone XS? To zależy, czego oczekujesz od smartfona.

Parametry techniczne iPhone’a 11:

  • LCD, Liquid Retina HD 6,1” 1792 x 828 pikseli,
  • procesor A13 Bionic,
  • 64 GB (są jeszcze dwie wersje: 128 / 256 GB),
  • 4 GB RAM,
  • iOS 13.2.1,
  • Face ID,
  • aparat ultraszerokokątny 12 Mpix f/2,4 120°, główny 12 Mpix f/1,8, 5-krotny zoom cyfrowy,
  • aparat przedni 12 Mpix f/2.2,
  • 4G (LTE),
  • WiFi,
  • Bluetooth,
  • NFC,
  • GPS / Glonass,
  • dual SIM (nano-SIM i eSIM),
  • Lightning,
  • akumulator o pojemności 3110 mAh,
  • wymiary: 150,9 x 75,7 x 8,3 mm,
  • waga: 194 g,
  • odporność potwierdzona certyfikatem IP68.

Cena iPhone’a 11 w dniu publikacji recenzji: 3599 zł

Za udostępnienie smartfona do testów dziękuję sklepowi x-kom!

W czarnej wersji wygląda całkiem atrakcyjnie.

Znajomym, którzy zastanawiali się między iPhonem XR a jubileuszowym modelem X, zawsze polecam ten drugi smartfon. Różnica w cenie nie była duża, a iPhone X oferował zauważalnie smuklejsze ramki, wyświetlacz OLED i według mnie bardziej elegancki wygląd, odpowiedni dla drogiego smartfona.

Przyznam, że w przypadku pytań o nowego iPhone’a 11 i zeszłorocznego iPhone’a XS nie będę potrafił od razu wskazać zwycięży. Owszem, „Jedenastka”, która jest następcą iPhone’a XR, to wciąż wyświetlacz LCD o skromnej rozdzielczości, szerokie ramki i inne braki względem topowych wariantów. Mimo tego, tańszy iPhone względem XS zauważalnie nadrabia w jednym elemencie, który dla wielu klientów jest kluczowy podczas wyboru wyboru smartfona – nowy moduł kamery z wyczekiwanym trybem nocnym. Ponadto, otrzymał on dodatkowy 1 GB RAM, a technologia Haptic Touch stała standardem, a nie rozwiązaniem tylko dla najtańszego modelu.

Jest i on! Oto notch, wciąż tak samo duży jak w iPhonie X.

Wzornictwo i jakość wykonania

Test iPhone’a 11 zacznijmy od wzornictwa i jakości wykonania. Smartfon Apple wygląda prawie identycznie jak jego poprzednik. Jeśli ktoś ustawiłby „Jedenastkę” obok iPhone’a XR, pokazując mi wyłącznie przód obu urządzeń, to nie potrafiłbym ich odróżnić. Nadal góra należy do szerokiego notcha, przez złośliwych określanego monobrwią, który kryje podobno ulepszony moduł Face ID i lepszą przednią kamerkę. Cała konstrukcja nadal jest również bardziej toporna względem droższych wersji z ekranami OLED.

Zmiany widać dopiero w dostępnych wersjach kolorystycznych, a także w znacząco przebudowanym module głównej kamery. Wzorem iPhone’a 11 Pro i iPhone’a 11 Pro Max, tańszy model otrzymał kwadratową wysepkę. Według mnie, prawdopodobnie ze względu na brak trzeciego obiektywu, prezentuje się ona znacznie lepiej.

Tak, na żywo jest całkiem nieźle, znacznie lepiej niż na zdjęciach udostępnianych przez Apple. Śmiem twierdzić, że kamera wygląda nawet atrakcyjniej niż ta zamontowana w iPhonie XS. Niewykluczone jednak, że moje wizualne odczucia ma wpływ nadmiar materiału – naprawdę sporo smartfonów ma kamerkę, która jest podobna do tej w iPhonie XS. Nie zmienia to faktu, że wyglądu wysepki z modeli Pro nigdy raczej nie polubię, tutaj Apple przesadziło.

Wokół wystających obiektywów szybko zbiera się kurz.

Pomijając wizualną atrakcyjność modułu kamery, ma on wadę odczuwalną dla wszystkich użytkowników. Wystaje z obudowy, a dodatkowo oba obiektywy są jeszcze bardziej wysunięte. Przez takie rozwiązanie iPhone nie leży zbyt stabilnie na płaskich powierzchniach, a dodatkowo kamera jest bardziej narażona na ewentualne uszkodzenia. Cóż, warto zainwestować w dobre etui.

Skoro już wspomniałem o kupnie etui, to należy to zrobić z jeszcze jednego powodu. Przód i tył pokrywa warstwa szkła, na którym mogą pojawić się rysy lub co gorsza, może ono ulec poważnemu uszkodzeniu podczas upadku. Owszem, Apple chwali się, że nowe iPhone’y są bardziej wytrzymałe, ale nie jest to urządzenie pancerne – to wciąż dość delikatny smartfon.

Na testowym egzemplarzu nie pojawiły się żadne ślady użytkowania, ale obchodziłem się z nim jak z jajkiem. Nie nosiłem go w etui, nie zamknąłem w sejfie, ale uważałem bardziej niż w przypadku własnego smartfona, a dodam, że dbam o prywatne urządzenia. Obyło się bez rys, zarówno na tafli szkła, jak i aluminiowych ramkach, ale dość szybko całość pokrywała się w odciskach palców. iPhone 11 stanowczo zbyt chętnie lubi zbierać różne zabrudzenia, co widać szczególnie w czarnej wersji kolorystycznej.

Przełącznik trybu cichego i przyciski poziomu głośności.

Na dole znajduje się złącze Lightning, które służy do przewodowej komunikacji z ładowarką, innymi urządzeniami i słuchawkami. Tak, iPhone 11 nie ma złącza mini jack, co akurat nie powinno być zaskoczeniem – Apple już dawno z niego zrezygnowało. W moje poczucie estetyki uderza nierówne umieszczenie złącza Lightning – jest ono lekko przesunięte w dół, zamiast znajdować się idealnie pośrodku, jak w droższych wariantach Pro.

Prawy bok należy do przycisku zasilania, który w iPhonie służy również do wybudzenia uśpionego urządzenia, aktywacji Siri i płatności Apple Pay. Niżej znajduje się wysuwana tacka na jedną kartę nanoSIM. Oczywiście nie ma opcji dołożenia karty pamięci, a możliwość korzystania z dwóch numerów realizowana jest za pomocą technologii eSIM. Po przeciwnej stronie, na lewym boku, umieszczone są przyciski głośności i przełącznik do aktywacji trybu cichego.

Przyciski stawiają odczuwalny opór, co jak najbardziej jest zaletą. Zmniejsza to ryzyko ich przypadkowego wciśnięcia, a dodatkowo zwiększa efekt solidności. Dzięki odpowiedniemu rozmieszczeniu, możliwa jest ich obsługa jedną ręką, prawie bez przemieszczania smartfona w dłoni. Wyraźnie wystają z obudowy, dzięki czemu łatwo o ich szybkie zlokalizowanie w nocy lub bez patrzenia.

Ten niepozorny przycisk pełni kilka ważnych funkcji w iPhonie 11.

Obudowa dobrze leży w dłoni, ale do ideału trochę jej brakuje. Dodatkowe 0,3 cala ekranu i szersze ramki względem iPhone’a XS sprawiają, że dla mnie „Jedenastka” jest minimalnie zbyt duża. Nie przeszkadza mi natomiast waga wynosząca 194 gramów – nie jest to lekki smartfon i dobrze, ponieważ czuć, że trzymamy w dłoni kawałek dobrze wykonanej elektroniki.

Wyświetlacz

W iPhonie 11 to nie nowy moduł kamery, ani wolna ładowarka czy nawet nie notch jest elementem wzbudzającym najwięcej emocji i powodującym pojawienie się wielu pytań. Smartfon często obrywa ze względu na zastosowany wyświetlacz, który według części osób jest jego najgorszym elementem.

Identycznie jak w iPhonie XR, użytkownik do dyspozycji otrzymuje 6,1-calowy wyświetlacz LCD o skromnej rozdzielczości 1792 x 828 pikseli, co zapewnia mocno przeciętne 326 ppi. Na papierze wygląda to słabo, szczególnie jeśli spojrzymy na cenę urządzenia. Jednakże po wzięciu iPhone’a 11 do dłoni, wystarczy kilka chwil, aby zrozumieć, że mamy do czynienia z prawdopodobnie najlepszym ekranem wykonanych w technologii LCD, jaki znalazł się w smartfonie.

Oczywiście ekran LCD, określany przez Apple Liquid Retina HD, nie dorównuje dobrym wyświetlaczom OLED. Nie oznacza to jednak, że jest słaby. Otrzymujemy bardzo dobre odwzorowanie kolorów i wysoką maksymalną jasność, która umożliwia komfortowe korzystanie nawet w słońcu. Należy mieć jednak na uwadze, że firmie Apple nie udało się wyeliminować głównych wad technologii LCD – przeciętnych kątów widzenia i czarni zauważalnie gorszej względem OLED-ów.

No dobrze, a jak z tą rozdzielczością? Przeciętną jakość 326 ppi widać na czcionkach, gdy smartfon mocno zbliżymy do oczu. Natomiast podczas normalnego użytkowania niedociągnięcia nie są zauważalne i obraz prezentuje się naprawdę dobrze… aż do momentu położenia obok iPhone’a XS w celu zobaczenia różnic. Cóż, pozostaje więc tego unikać, aby być zadowolonym z ekranu „Jedenastki”.

Nie zabrakło technologii znanych z innych iPhone’ów, takich jak True Tone i Night Shift, których zadaniem jest dostosowanie obrazu do zewnętrznych warunków. Obie działają poprawnie i jak najbardziej podnoszą komfort użytkowania smartfona. W gorszych warunkach oświetleniowych lub podczas korzystania nocą, można teraz wspomóc się jeszcze ciemnym motywem dostępnym w iOS 13.

Muszę jeszcze wspomnieć o warstwie, którą pokryte jest szkło chroniące ekran. Chodzi o powłokę oleofobową, która – owszem – działa, ale sporo gorzej niż chociażby w modelu XS. Przód iPhone’a 11, podobnie zresztą jak jego tył, zbyt chętnie zbiera odciski palców, przez co musiałem go często czyścić, a obawiam się, że z czasem będzie tylko gorzej, gdy właściwości powłoki oleofobowej zaczną maleć.

Wydajność i oprogramowanie

iOS 13, a także wszystkie największe nowości i zmiany, przedstawiłem już w oddzielnym tekście. Owszem, system testowałem na iPhonie XS, ale oprogramowanie Apple jest prawie identyczne na każdym modelu. Jasne, różnice widać między nowszymi smartfonami a tymi z przyciskiem home, ale dotyczą one prawie wyłącznie nawigacji po interfejsie.

Co więcej, tańszy iPhone jeszcze bardziej zbliżył się do topowych modeli – Apple zdecydowało się na usunięcie technologii wykrywania siły nacisku na ekran 3D Touch i standardem stało się rozwiązanie Haptic Touch, które zadebiutowało na iPhonie XR. Ponadto, nie tylko mamy dostępny ten sam zestaw funkcji, ale także sprawność działania jest na tym samym poziomie, jak w droższych iPhone’ach.

iOS 13 – wrażenia po przejściu na ciemną stronę mocy

Przyznam, że miałem pewne obawy związane ze stabilnością pracy iOS 13. W końcu szybko wydawane aktualizacje, a także spora ich liczba – od premiery dostaliśmy już iOS 13.1, iOS 13.1.1 i iOS 13.1.2 – sugerowały poważne problemy. Najwidoczniej miałem szczęście, bowiem iPhone 11 od pierwszego uruchomienia nie sprawiał żadnych kłopotów… no, prawie. Kilka razy nagle, bez żadnego widocznego powodu, zamknięta została aplikacja Twittera i raz stało się to z apką Dysku Google. Dodam, że takich sytuacji nie doświadczyłem nigdy wcześniej w iOS 11 i iOS 12.

Proces przeniesienia danych z iPhone’a XS na nowym model trwał dosłownie kilka minut. Skopiowały się niemal wszystkie ustawienia, zarówno te systemowe, jak i w aplikacjach, także tych stworzonych przez firmy trzecie. Dzięki temu musiałem wykonać dosłownie kilka czynności, aby zyskać w pełni sprawny smartfon, z którego mogę korzystać na co dzień.

iPhonie 11 pod względem oprogramowania to przede wszystkim najwygodniejsza metoda nawigacji oparta na gestach. Apple wprowadziło ją w 2017 roku w jubileuszowym iPhonie X i jak do tej pory żaden producent nie dostarczył niczego lepszego. Prawie każdą czynność wykonujemy za pomocą gestu, rozpoczynającego się na dolnej lub bocznej krawędzi ekranu. Wymaga to krótkiego przyzwyczajenia, ale dość szybko doceniamy intuicyjność i szybkość oferowaną przez ten system nawigacji.

Od razu po wyjęciu z pudełka otrzymujemy bogaty zestaw autorskich aplikacji Apple, w tym m.in. odtwarzacz muzyki, przeglądarkę internetową, edytor zdjęć i filmów, galerię zdjęć, mapy, pogodę, notatnik, komunikator, podcasty czy nawet pakiet biurowy i apkę do wypożyczania cyfrowych kopii filmów. Mamy wyłącznie oprogramowanie Apple, bez zbędnych dodatków od firm trzecich.

Ten brak niepotrzebnych dodatków to dla mnie duża zaleta. Na iPhonie, po przejściu kilku ekranów wstępnej konfiguracji, nie znajdziemy na dzień dobry żadnych aplikacji Facebooka, Instagrama czy apek Microsoftu. Nie ma również reklam innych aplikacji i gier. Niby niewiele, ale brawo dla Apple za brak oprogramowania adware, które trzeba ręcznie usuwać.

Dla wielu osób to właśnie system operacyjny będzie główną zaletą iPhone’a 11. Działa on szybko, w większości scenariuszy raczej przewidywalnie i do tego dochodzi świetna współpraca z ekosystemem oraz usługami Apple. Dodam, że należę do tej grupy, to iOS wciąż trzyma mnie przy iPhone’ach. Mimo tego, jestem świadom jego wad, które w oczach wielu klientów skreślają urządzenia z logo nadgryzionego jabłka. Trzeba pamiętać o ograniczeniach, momentami dziwnej polityce rozmieszczenia poszczególnych ustawień i naprawdę ubogich opcjach wizualnej konfiguracji.

Jak już wspomniałem, iOS działa rewelacyjnie szybko i płynnie na iPhonie 11, co nie powinno nikogo dziwić. Sercem urządzenia jest bowiem naprawdę mocarny procesor Apple A13. Od roku korzystam z urządzenia ze starszym układem Apple A12 i nie doświadczyłem żadnej sytuacji, w której brakłoby mocy czy smartfon złapałby chwilową zadyszkę. Natomiast nowszy procesor jest jeszcze wydajniejszy, zarówno w zadaniach obciążonych jeden rdzeń, jak i obliczeniach rozkładanych na wszystkie dostępne rdzenie.

Mocy nie zabraknie i to nie tylko przez najbliższy rok, ale najpewniej iPhone 11 będzie dawał radę również za 2-3 lata. Dawał radę, czyli poradzi sobie z bardziej rozbudowanymi aplikacjami i znaczną większą gier z App Store. Tym bardziej, że względem zeszłorocznego modelu XR, zyskał on dodatkowy 1 GB pamięci operacyjnej. Zastosowane 4 GB RAM to identyczna wartość, jak w znacznie droższych iPhone’ach Pro i w zupełności wystarcza do komfortowej pracy, również jeśli korzystamy z wielu wymagających aplikacji.

Niestety, nie w każdym elemencie sprawdza się optymalizacja iOS i inne sztuczki stosowane przez Apple. Podstawowy wariant z 64 GB pamięci na dane użytkownika może okazać się niewystarczający, szczególnie, jeśli nie korzystamy z chmury iCloud, wykonujemy dużo zdjęć i filmów, a także posiadamy sporą kolekcję aplikacji oraz gier.

Dane zajmują coraz więcej miejsca i jedynym skutecznym rozwiązaniem, które powinno zastosować Apple, jest zwiększenie pamięci w podstawowych wariantach. Owszem, iPhonie 11 dostępny jest jeszcze w wersji 128 GB i 256 GB, ale wymagają one dopłaty – odpowiednio – 250 zł i 750 zł.

Spis treści:

  1. Wzornictwo i wykonanie. Wyświetlacz. Wydajność i oprogramowanie
  2. Audio. Zabezpieczenia biometryczne. Akumulator. Aparat. Podsumowanie

Za udostępnienie smartfona do testów dziękuję sklepowi x-kom!