Huawei logo
fot. Pexels

Huawei stawia na chińskie technologie. Idzie na to mnóstwo pieniędzy

Huawei od blisko 1,5 roku musi mierzyć się z licznymi przeciwnościami, bowiem Stany Zjednoczone nieustannie rzucają firmie kolejne kłody pod nogi. Ta nie zamierza jednak stać i płakać w kącie – coraz więcej inwestuje w alternatywny łańcuch dostaw i źródła niezbędnych w swojej działalności technologii oraz komponentów.

Huawei jeszcze do niedawna nie stronił od amerykańskich technologii

Dopóki Donald Trump nie ogłosił, że Huawei stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych i nie zaczął odcinać firmy od amerykańskich produktów oraz technologii, przedsiębiorstwo z Państwa Środka ściśle współpracowało z wieloma gigantami z USA.

Dziś ta współpraca jest w większości przypadków niemożliwa, o ile amerykańska firma nie uzyska stosownej licencji (jak ostatnio Intel). Co więcej, o podobne pozwolenie muszą również wystąpić zagraniczne przedsiębiorstwa, jeśli przy produkcji swoich produktów wykorzystują amerykańskie technologie. O takowe wystąpił m.in. MediaTek, ale nie ma informacji, żeby je uzyskał od Stanów Zjednoczonych.

Huawei musi uniezależnić się od amerykańskich technologii

Firma faktycznie jest zatem odcięta od większości produktów, bowiem jej dotychczasowi partnerzy wykorzystują w swojej działalności amerykańskie technologie (i ona sama też to robiła, na przykład przy procesorach HiSilicon Kirin). Nie pozostaje jej więc nic, jak tylko na własną rękę zadbać o niezbędne do swoich produktów komponenty.

Huawei HiSilicon Kirin

W kwietniu 2019 roku gigant z Państwa Środka powołał do życia Habo Investments. Fundusz ten ma za zadanie inwestować w chińskie przedsiębiorstwa i start-upy, które zajmują się rozwojem produktów i technologii, jakie mogą przydać się w przyszłości Huawei. Nie są one jednak przejmowane w całości – kupowanych jest od 5% do maksymalnie 10% udziałów. Jak podaje Reuters, od sierpnia ubiegłego roku dokonano już 17 tego typu transakcji.

Strategia ta ma pomóc Huawei uniezależnić się od amerykańskich produktów i technologii oraz stworzyć niezależny od zewnętrznych zawirowań politycznych, lokalny łańcuch dostaw. Dodatkowo pomaga tu sam rząd Chin, który zapowiedział pomoc we wzmocnieniu chińskiego sektora półprzewodników, ponieważ aktualnie jest on daleko w tyle za bezpośrednią konkurencją.

Huawei stawia na chińskie technologie

Większość inwestycji Habo Investments dotyczyło start-upów, których działalność jest związana właśnie z półprzewodnikami, a niektóre już weszły w skład łańcucha dostaw Huawei. Nawiązano też współpracę z założonym w 2015 roku Vertilite – opracowane przezeń czujniki VCSEL, obsługujące technologię rozpoznawania twarzy w aparatach, znalazły zastosowanie w wielu smartfonach chińskiej marki.

Huawei P30 Pro Huawei P40 Pro

Większość firm, w jakich Habo Investments ulokowało swoje pieniądze, to jednak niszowi gracze, którzy „są dobrzy w tym, co robią, ale niekoniecznie są konkurencyjni globalnie”. Za przykład podawany jest Shoulder Electronics – tworzy on filtry RF, które umożliwiają bezprzewodową łączność, lecz nie są one kompatybilne z zaawansowanymi smartfonami z modemami 5G.

Ponadto Habo Investments zainwestowało też w firmy, zajmujące się surowymi materiałami i technologią akumulatorów – według serwisu źródłowego, Huawei chce zrobić z nich użytek w segmencie autonomicznych samochodów.

Jak widać, przedsiębiorstwo z Państwa Środka nie żałuje pieniędzy na inwestycje, które pomogą uniezależnić mu się od amerykańskich technologii i produktów. Jednocześnie nie można się spodziewać, że z dnia na dzień firmie uda się zastąpić dotychczas wykorzystywane rozwiązania innymi, lokalnymi.

Najbliższe miesiące (a może nawet i lata) będą wymagały ogromnego nakładu pracy od Huawei, a dopiero czas pokaże, jak szybko uda się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Bo na zmianę polityki Stanów Zjednoczonych, nawet po ewentualnej przegranej Donalda Trumpa w listopadowych wyborach prezydenckich, raczej nie ma co liczyć.

Zobacz też: