(źródło: Marshall)

Głośnik Marshalla za 9 złotych. Zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe

Wydawałoby się, że czasy, w których oszuści próbowali wyciągnąć pieniądze od osób chcących zakupić elektronikę w ultra niskich cenach, już minęły. Nic bardziej mylnego. Przestępcy zmienili tylko rodzaj przynęty z iPhone’ów na głośniki bezprzewodowe.

Marshall za dychę

Wielu osobom Marshall kojarzy się z wysokiej jakości sprzętem audio, który gościł na scenach najbardziej charakterystycznych gitarzystów wszech czasów. Fani często chcieli później mieć w domu „piecyk” tego producenta – choćby ze względu na nostalgię związaną z czasami młodości, spędzonej na podróżowaniu od jednego festiwalu rockowego do drugiego.

Obecnie firma Marshall, choć nie rezygnuje ze swojego rodowodu, inwestuje środki w rozwój i produkcję urządzeń nie tylko dla profesjonalistów, ale i szerokiego sektora konsumenckiego. W ofercie znajdują się stylowe głośniki Bluetooth, słuchawki nauszne, a nawet TWS.

Jak informuje CERT Polska, w sieci można znaleźć oferty głośników Marshall w niezwykle atrakcyjnej cenie. Ponoć już za 9 złotych można kupić markowy sprzęt, normalnie kosztujący jakieś 1300 złotych. Okazja jak się patrzy, prawda? No nie bardzo.

Kolejny przekręt wykorzystujący siłę marki

Ponieważ droga elektronika jest rozpoznawalna, oszuści znacznie łatwiej przyciągają uwagę „promocją” czy „konkursem”, w których główną rolę grają urządzenia z wysokiej półki. Ponieważ firma Marshall bardzo dobrze się kojarzy, jest idealnym kandydatem do wykorzystania jej jako haczyka.

Strony informujące o promocji nawiązują do tego, że firma Marshall obchodzi 60 rocznicę powstania. Nie jest to prawdą, bo specjalne wydarzenia dotyczące tego jubileuszu miały miejsce dwa lata temu.

Oszuści informują jednak, że z tej okazji można zamówić głośnik bezprzewodowy zaledwie za 9 złotych, regulując tylko koszty wysyłki na podany adres. Opłaca się ją kartą płatniczą. Jeśli podamy komplet danych i zweryfikujemy płatność, zamiast głośnika po kilku dniach zobaczymy, jak z konta znika nam kilkaset złotych. Okazuje się, że podając dane karty zapisaliśmy się do subskrypcji!

Co ciekawe, informacja o opłatach i subskrypcji umieszczona jest na stronach z „promocją”, ale trudno na nią trafić, bo znajduje się na samym dole strony. Jeśli ktoś nie zwraca uwagę na szczegóły, może zostać nieprzyjemnie zaskoczony.

Dla wielu z nas podobne zagrywki oszustów są wręcz oczywiste i na kilometr śmierdzą wyłudzeniem. Jednak warto wspominać o takich akcjach seniorom lub innym osobom bardziej podatnym na tego typu sugestie. Jeśli jakaś oferta jest zbyt piękna, żeby była prawdziwa, zwykle dokładnie tak jest.