iem-katowice-2024
Główna scena IEM Katowice 2024 (źródło: tabletowo.pl)

Odwiedziłem Expo na IEM Katowice 2024, żebyście Wy nie musieli

Co roku luty jest czasem wielkiego święta esportu w Katowicach. ESL od 11 lat organizuje turniej IEM Katowice w Spodku, a przy okazji w mieszczącym się obok Międzynarodowym Centrum Kongresowym mają miejsce targi Expo, gdzie firmy mają swoje stoiska (z przerwą na pandemię). W tym roku postanowiłem wybrać się na IEM Katowice 2024 i sprawdzić, czy warto w ogóle odwiedzić to wydarzenie.

Expo kiedyś miało duży potencjał

Pamięcią sięgam do lat 2013-2017, kiedy to Intel Extreme Masters Katowice było wielkim świętem esportu i gamingu w Polsce nie tylko ze względu na rozgrywki League of Legends (pamiętny backdoor xPeke w meczu z SK Gaming), czy też finały rozgrywek Counter Strike (złote czasy Virtus.pro), ale również na bardzo dobrze zorganizowane targi Expo, gdzie firmy miały interesujące stoiska i przygotowaną całą masę atrakcji.

Całość uzupełniali przeróżni influencerzy, youtuberzy i streamerzy, których często można było spotkać na stoiskach w Expo. Fani gamingu co roku czekali na to wydarzenie, aż przyszła pandemia, która przeniosła rozgrywki do internetu, a także uderzyła w targi Expo, ponieważ te ESL wycofało na czas jej trwania (podobnie zresztą jak masę innych działań). W ubiegłym roku targi w katowickim MCK nie powalały, ale po cichu liczyłem na to, że 2024 rok to będzie nowe rozdanie, ciekawi wystawcy i fajne nowości. A jak wyszło finalnie? Cóż… przekonajcie się sami!

Najciekawsze jest… Nintendo

Fakt, że Nintendo ma najciekawsze stoisko na Expo, wiele mówi o obecnej kondycji tych targów i zainteresowaniu firm o wystawieniu stoiska na nich. Na pewno nie pomaga także wysoka cena, jaką trzeba zapłacić za swoje miejsce, więc z roku na rok jest coraz mniej ciekawych przedsiębiorstw. Tym razem, gdy w piątkowe popołudnie przybyłem na IEM Katowice 2024, od razu udałem się na Expo, żeby zobaczyć co ciekawego tam jest.

Od samego wejścia w oczy rzuciło mi się stoisko Nintendo, które było widać prawie z każdego miejsca głównej hali MCK. Co prawda nie było tam głośnych influencerów, konkursów i innych fajerwerków, ale za to można było podejść i do woli pograć na jednej z kilkunastu konsol Nintendo Switch. Zainstalowane były różne gry – od Pikmina, przez Zeldę, aż po FIFA. Ogrywać je można było na małym ekranie konsoli lub na telewizorach. Do wyboru, do koloru. Nie jest to nic przełomowego, ale na pewno jest po prostu swego rodzaju odskocznią od „młucenia” w CS’a, Lola czy EA Sports FC 24.

Szkoda, że stoisko Nintendo było jednym z niewielu tych ciekawych, kontrastujących z całą resztą. Większość popularnych, gamingowych firm czy sklepów miała po prostu stanowiska do gry w League of Legends, Counter Strike’a lub inne, popularne gry. Gdybym chciał w nie zagrać, to bym został w domu, a nie jechał specjalnie na targi i stał w długiej kolejce do wejścia. Moją uwagę przyciągnął młody chłopak, który chyba jako jedyny lub jeden z nielicznych nie grał w popularne gry esportowe, tylko robił wyzwanie deathruna w Minecraftcie…

Warto podkreślić, że stoiska na Expo były na mniejszej powierzchni niż w poprzednich latach, przez co wyglądało to tak, jakby było tam sporo ludzi i straszny ścisk, ale w praktyce, jak się zestawi to z kibicami, którzy oglądali w akcji FaZe lub czekali na mecz ENCE w Spodku, wypada to blado.

Escape room i obraz 3D

Oprócz Nintendo warto wyróżnić jeszcze pomysł ESL na zorganizowanie escape roomu w Expo. Co prawda nie udało mi się dostać do środka, ponieważ była tam dość spora kolejka, ale wrażenia osób, które wychodziły, były zdecydowanie pozytywne. Całe przejście pokoju zajmuje około 30 minut, czyli w sumie nie za długo, ani nie za krótko jak na to, że jest to jedna „z wielu” atrakcji na targach.

Moją uwagę przykuło również stoisko, gdzie profesjonalny rzutnik wyświetlał obraz 3D w… powietrzu. Dosłownie tak to wyglądało, obraz nie był generowany bezpośrednio na powierzchni, co zresztą widać na poniższych zdjęciach. Na podłodze jedynie wygenerowane było jego lustrzane odbicie, a ludzie, którzy przechodzili „przez obraz”, zniekształcali go. Ciekawy efekt, chociaż traktować go powinno się raczej w ramach ciekawostki aniżeli czegoś, co przykuje na dłużej niż 5 minut. Niestety, nie udało mi się porozmawiać z osobami odpowiedzialnymi za to stoisko.

Czy warto pojechać na IEM Katowice 2024?

Jako fan esportu nie mogłem sobie odmówić pójścia na mecz do Spodka, szczególnie, że po 8 latach do głównej areny powróciła polska drużyna – tym razem nie było to Virtus.pro, a ENCE. Miałem zajrzeć jedynie na jedną mapę, a zostałem na trzy i wracałem prawie 2 godziny później niż pierwotnie planowałem. Wszystko za sprawą po prostu fenomenalnej atmosfery, jaką stworzyli polscy fani. Dreszcze przy każdym clutchu, podnoszenie na duchu zawodników ENCE (szczególnie Dychy i gla1ve, którzy po prostu „nie dojechali” formą) i kibicowanie rodem z finału mistrzostw świata w siatkówkę to coś, co każdy fan esportu musi przeżyć.

Zresztą, wiele o tym mówi ten filmik:

Przywitanie ENCE na arenie IEM Katowice 2024 (źródło: tabletowo.pl)

W zasadzie play-offy Intel Extreme Masters w CS2 to jest jedyny powód, żeby pojechać na IEM Katowice 2024. Expo swoim poziomem zdecydowanie nie dojechało i, jeżeli masz do Spodka więcej niż kilkadziesiąt minut drogi, to przyjechanie jedynie dla targów będzie po prostu stratą czasu.