Aplikacja Zao. (fot. @AllanXia/Twitter)

Na aplikację deepfake, która pozwala „wystąpić” w Titanicu, spadła fala krytyki

Aplikacja Zao, która pozwala na łatwe wstawienie własnej twarzy do scen z popularnych seriali i hitów kinowych, szybko stała się bardzo popularna. Niestety, wielu użytkowników nie zwróciło uwagi na kontrowersyjny regulamin.

Aplikacja deepfake o imponujących możliwościach i jej kontrowersyjny regulamin

Chińczycy oszaleli na punkcie aplikacji Zao wydanej na iOS, która przez weekend stała się jedną z najczęściej pobieranych w App Store. Wskoczyła ona na szczyt listy najpopularniejszych darmowych aplikacji, osiągając miliony pobrań. Wynik jak najbardziej imponujący.

Wrażenie robią nie tylko liczby w App Store, ale także możliwości Zao. Mamy do czynienia z aplikacją deepfake, która wykorzystuje sztuczną inteligencję i umożliwia wstawienie twarzy użytkownika do scen w materiałach wideo. Możemy więc wystąpić obok swojego ulubionego bohatera z filmu czy serialu, a nawet się w niego wcielić. Co więcej, efekt końcowy prezentuje się naprawdę dobrze, jak na mobilną apkę.

https://twitter.com/AllanXia/status/1168049059413643265?s=20

Zao, aby uzyskać dobrze wyglądający materiał z wstawioną twarzą, potrzebuje połączenia z internetem. Dzięki temu może wykorzystać wydajne serwery producenta, na które wysyłane są dane ze smartfona. Operacja jest więc przeprowadzona po stronie sprzętu twórców aplikacji.

Serwis Bloomberg zwraca jednak uwagę na poważny problem Zao. Dotyczy on zapisu w oryginalnej wersji licencji, która zapewniała twórcom prawa do wszystkich treści generowanych przez użytkowników, które jak wiemy lądowały na serwerach. Tak, autorzy aplikacji zyskiwali bezpłatną i wieczną możliwość niemal dowolnego wykorzystywania materiałów z twarzą użytkownika.

Powyższy zapis został szybko zmieniony, ale mimo tego na twórców Zao wylała się fala krytyki. Niezadowoleni użytkownicy, którzy poczuli się oszukani przez aplikację, postanowili wystawić niskie oceny w App Store. Średnia Zao, po przyjęciu ponad 4000 opinii, spadła do 1,9 gwiazdki na 5 możliwych. To naprawdę słaby wynik.

Firma odpowiedzialna za Zao, wraz ze zmianą regulaminu, obiecała wdrażanie pozytywnych zmian w kwestii prywatności. Przesłane materiały mają być wykorzystywane wyłącznie w celach poprawy jakości aplikacji. Ponadto, jeśli użytkownik zdecyduje się na usunięcia danych, to zostaną one skasowane również z serwerów.

Prawdopodobnie to nie ostatnia taka afera

Zao nie jest pierwszą aplikacją do generowania nowych treści z twarzą użytkownika, która wzbudziła ostatnio sporo kontrowersji. Niedawno głośno zrobiło się o aplikacji FaceApp, która nawet trafiła pod lupę Ministerstwa Cyfryzacji.

Na szczęście, Zao przed zmianą regulaminu nie zdobyła popularności w Polsce – po prostu nie jest dostępna dla naszego regionu. Niewykluczone jednak, że niebawem podobna aplikacja okaże się u nas hitem, w końcu każdy chciałby chociaż z ciekawości zobaczyć siebie w ulubionym filmie. Miejmy nadzieję, że tysiące użytkowników nie będzie musiało później martwić się o prywatność i prawa do stworzonych materiałów.

źródło: Bloomberg