FaceApp pod lupą Ministerstwa Cyfryzacji. To już panika, czy jeszcze ostrożność?

FaceApp zaliczyło ostatnio wielki comeback. Program, który jest na rynku od 2017 roku wrócił do łask masowego odbiorcy. Mnóstwo osób chętnie robi sobie selfie, sprawdzając, jak mogą wyglądać ich twarze na starość. Jednocześnie rozgorzała wielka dyskusja na temat tego, czy aplikacja ta jest bezpieczna, skoro dane ze zdjęć przesyłane są na rosyjskie serwery. Bo wiadomo – jeśli coś jest rosyjskie, to automatycznie musi być podejrzane. 

FaceApp stał się ponownie popularny. Do tego stopnia, że kontrowersjami związanymi z udzielaniem aplikacji szerokich uprawnień i związanymi z tym konsekwencjami zajmie się polskie Ministerstwo Cyfryzacji. Resort poinformował, że przeprowadzi analizy prawne dotyczące sposobu wykorzystania danych osobowych przez Face App oraz informacji, które program używa do modyfikowania fotografii i nadawania im charakterystycznego stylu.

Filtry upiększające są passe, teraz rządzą… postarzające

Właśnie to jest istotą działania programu. Udzielamy aplikacji zgody na przesłanie informacji o naszych zdjęciach na obce serwery, gdzie dokonywane są obliczenia przy pomocy sztucznej sieci neuronowej, umożliwiające „postarzenie” naszego wizerunku. Jako że operacje te nie są przeprowadzane lokalnie, a do naszych danych związanych z działaniem programu mogą mieć dostęp obce firmy, partnerujące FaceApp Inc., wielu użytkownikom zapaliła się w głowie pomarańczowa lampka ostrzegawcza. Bo skoro program potrzebuje tylu zgód użytkownika, to czy nie nadużywa później tych uprawnień?

Ministerstwo Cyfryzacji przyjrzy się FaceApp

Departament zarządzania danymi resortu cyfryzacji zamierza zbadać FaceApp pod kątem ochrony prywatności użytkowników. Jak wyjaśnia minister cyfryzacji, Marek Zagórski,

„W zależności od wniosków podejmiemy decyzję o ewentualnych dalszych działaniach. Nie chcemy utrudniać życia użytkownikom. Chcemy ich przede wszystkim edukować i uświadamiać im, że czasem na pozór błaha zabawa, może mieć poważne skutki. Dlatego uruchomimy też specjalny punkt konsultacyjny.”

Równoległą analizę przeprowadzi CSIRT NASK, monitorujące zagrożenia cyberbezpieczeństwa. Specjaliści ustalą dokładną drogę informacji przesyłanych z i do aplikacji FaceApp, by określić, czy nie stanowi ona zagrożenia dla danych jej użytkowników.

Przy okazji Ministerstwo Cyfryzacji poinformowało o uruchomieniu punktu konsultacyjnego, w którym można uzyskać odpowiedzi na pytania dotyczące bezpieczeństwa w sieci. Obsłuży go CERT Polska.

Skąd te wątpliwości?

Wireless Lab, które jest właścicielem aplikacji zapewnia, że dane użytkowników nie są trwale zapisywane na rosyjskich serwerach. Informacje o zdjęciach pobierane są głównie na potrzeby ich modyfikacji. W pewnym sensie są „pożywką” dla algorytmów sztucznej inteligencji, dzięki czemu taka operacja jest w ogóle możliwa. Dane te nie są przetrzymywane ani tym bardziej przesyłane dalej do rosyjskiego rządu, czego obawiają się niektórzy. Niestety, albo stety, Władimir Putin nie siedzi wieczorami w swoim gabinecie, przeglądając zdjęcia 80 mln aktywnych użytkowników FaceApp. Nie ma żadnych poszlak wskazujących na to, by Wireless Lab w jakikolwiek sposób współpracowało z rosyjskim rządem.

Mimo to, wydaje się, że niepokój związany ze stereotypem pokroju „co ruskie, to złe”, pokutuje również w tym przypadku. Oczywiście nie można bagatelizować ani marginalizować roli bezpieczeństwa naszych danych, które udostępniamy w internecie. Nie bez przyczyny na łamach Tabletowo pojawiło się dotąd setki artykułów na ten temat. I nadal będą się pojawiać, bo to istotna kwestia, od dawna przenikająca nasze codzienne życie. Jednak jak niemal w każdym przypadku, należy zachować równowagę.

Największe obawy przed FaceApp zdają się mieć Amerykanie. Chuck Schumer, będący liderem Partii Demokratycznej w USA, wyraził głębokie zaniepokojenie tym, że „dane osobowe obywateli Stanów Zjednoczonych mogą być w rękach wrogiej zagranicznej siły”. W związku z tym wezwał FBI i Federalną Komisję Handlu do wszczęcia dochodzenia w sprawie FaceApp.

FaceApp nie takie złe, jak je malują

Albo – równie złe, jak inne aplikacje. Często im bardziej nieprawdopodobne są teorie spiskowe, tym bardziej ludzie są skłonni w nie wierzyć. Bywa też, że nie dostrzegają przez to, że coś nie tak dzieje się pod ich własnym nosem.

Bardzo podobne zapisy dotyczące naszych danych oraz ich wykorzystania figurują w regulaminach najpopularniejszych serwisów społecznościowych na świecie. Instagram również ma prawo wglądu w naszą rolkę zdjęć w telefonie. Razem z Facebookiem przechowuje nasze dane na odległych, zagranicznych serwerach, od czasu do czasu monitując o ogromnych wyciekach prywatnych informacji, którymi z niewiadomych przyczyn nagle zaczęły dysponować i wykorzystywać inne firmy. W przypadku Facebooka czy Instagrama mało kto jednak bije na alarm.

Rzecz jasna, może się okazać, ze FaceApp jednak ma swoje za uszami. W gruncie rzeczy – podczas tak szczegółowych kontroli nie ma siły, żeby specjaliści nie znaleźli w sposobie dysponowania danymi jakiejś nieprawidłowości, i osobiście spodziewam się, że raporty będą wspominać o wielu z nich. Ciekaw jestem rozwoju tej sytuacji oraz jej finału. Bo może się okazać, że FaceApp Inc. zostanie ukarane za grzechy wszystkich aplikacji social media.

 

źródło: wirtualnemedia.pl