Paragony

Aplikacja tygodnia #19 – PanParagon

Wszystkie paragony w jednym miejscu

Dzisiejsza odsłona cyklu powinna pojawić się już dawno. Z różnych względów tak się nie stało, po części dołożyła się do tego również awaria mojego komputera. Ale lepiej późno niż wcale, prawda? Aplikacja, którą pokaże Wam dzisiaj, jest prosta, intuicyjna i niezwykle pomocna. Pod warunkiem, że należycie do tych osób, które zbierają paragony, aby potem móc skorzystać z reklamacji w razie potrzeby. Zainteresowani? No to zapraszam.

Osobiście nie lubię nosić ze sobą wypchanego portfela. Tak naprawdę preferuję małe etui na karty płatnicze. Jak wiadomo w tego typu „schowkach” nie ma miejsca nawet na bilon, a co dopiero na jakieś tam paragony. W pierwszej odsłonie prowadzonego przeze mnie cyklu przybliżyłem Wam aplikację Stocard, dzięki której nie trzeba nosić przy sobie kart lojalnościowych, ponieważ wszystkie możemy wygodnie zapisać w smartfonie. PanParagon stanowi dopełnienie filozofii portfelowego minimalizmu oraz pokazuje, iż coraz więcej, na pozór błahych rzeczy, możemy rozwiązać przy pomocy smartfona. Według mnie zbieranie wszelakich dowodów zakupu w ten sposób staje się zdecydowanie łatwiejsze.

Zanim przejdę do filozofii działania tego, jakże prostego programu, muszę pochwalić twórców za prostotę oraz czytelność. Wszystkie opcje są intuicyjne (jednak jest ich niewiele), a wygląd zgodny z Materiał Design, przy czym wszystko działa szybko. Bardzo lubię taki stan rzeczy.

Po pobraniu aplikacji oraz zainstalowaniu jej na urządzeniu pozostaje nam jedynie ją uruchomić. Na samym początku przywita nas prosty samouczek. Po jego przejściu od razu zostaniemy przeniesieni do głównej karty, czyli listy paragonów.

W tym momencie zalecam utworzyć sobie konto i się zalogować. Można to zrobić za pomocą konta Google oraz profilu na Facebooku. Potem możemy zdecydować, czy PanParagon ma tworzyć lokalną kopię zapasową. Bez obaw, niezależnie od decyzji, w każdej chwili jest możliwość jej zmiany w ustawieniach.

Aby zapisać nowy „kwitek” należy dotknąć plusa, w prawym, dolnym rogu głównej zakładki. Opcje są dwie. Skanujemy paragon za pomocą aparatu w smartfonie lub wybieramy zrobione wcześniej zdjęcie z galerii. Jeżeli wszystko zostanie poprawnie zeskanowane, aplikacja „wytnie” jedynie dowód zakupu z otaczającego tła i automatycznie uzupełni wymagane pola, takie jak kategoria (czasem nie przyporządkuje, jeśli produkt nie jest opisany dosłownie), data, sklep, cena (z uwzględnieniem waluty), itp. Wszystko dzieje się całkiem szybko. W międzyczasie możemy wybrać czy chcemy zapisać obraz w kolorze lub w czerni i bieli. Trzeba natomiast samodzielnie dopisać nazwę, ponieważ domyślnie ustawiana jest „Paragon z dnia …”. Fajne jest to, że w programie możemy ustawić okres trwania gwarancji oraz czas zwrotu. Rzecz jasna nie zabrakło opcji udostępnienia poprawnie zapisanych paragonów.

Wykonując gest przeciągnięcia od lewej do prawej uzyskujemy dostęp do ustawień, w których możemy uruchomić tworzenie kopii lokalnej, o której wspomniałem wcześniej oraz wybrać waluty. To wszystko. Jak wspomniałem wcześniej, PanParagon cechuję się prostotą działania bez zbędnych dodatków. Jednym to przeszkadza, innym nie. W mojej opinii robi dobrze to, co ma robić. Brakuje mi jedynie samoczynnego usuwania się „kwitków” po minięciu okresu gwarancji oraz rozbudowanych opcji sortowania paragonów, bo znalazła się tylko jedna – po predefiniowanych kategoriach.

PanParagon dostępny jest na oba najpopularniejsze, mobilne systemy operacyjne, czyli Android i iOS. Aplikację pobierzecie za darmo, odpowiednio z Google Play oraz App Store.