fot. KPP Janów Lubelski

Nic mnie tak nie wk***ia jak widok dzieci na hulajnogach elektrycznych

Do kwestii dzieci jeżdżących na hulajnogach elektrycznych mam radykalne podejście. Uważam, że do pewnego wieku nie powinny mieć dostępu do tego typu pojazdów i już. Ostatnio praktycznie co dzień słyszy się o kolejnych wypadkach z udziałem nastolatków jeżdżących na jednośladach – w większości w ogóle nielegalnych. Nic nie wkurza mnie bardziej.

Kiedyś quady, teraz hulajnogi elektryczne

Za moich czasów na pierwszą komunię dzieciaki z bardziej zamożnych rodzin dostawały quady. To była zmora mniejszych miasteczek i wsi, po których nieletni brawurowo jeździli swoimi pojazdami, różnie kończąc swoje przygody. Głośno było wtedy o masie wypadków z udziałem dzieci i quadów. Zresztą, dalej takowe mają miejsce.

Dziś to jednak hulajnogi elektryczne stały się jednym z najbardziej popularnych prezentów – nie tylko na wspomnianą okazję, ale też każdą inną. Zresztą, wystarczy zapytać dzieci wokół nas, co by chciały dostać na urodziny czy za dobre wyniki w nauce – oczywiście, że hulajnogę elektryczną.

Tylko czy na pewno jest to dobry pomysł? Ostatnie tygodnie powinny dać nam wszystkim do myślenia.

Wypadek za wypadkiem. Od urazów po… śmierć

Ostatnio właściwie nie ma dnia, w którym nie pojawiłaby się kolejna informacja na temat wypadku dziecka na hulajnodze elektrycznej. Najczęściej oczywiście w grę wchodzą nielegalne hulajnogi, ze zdjętymi ograniczeniami prędkości, i dzieci jeżdżące na nich… bez kasku.

Tylko w ostatnich dniach mogliśmy usłyszeć o:

  • śmiertelnym wypadku 12-latka na Śląsku (źródło),
  • wypadku dwóch 15-latków jadących na jednej hulajnodze w Świeciu – jeden zmarł po tygodniu (źródło),
  • wypadku 14-latka w Granowie, z urazem głowy (oczywiście, nie miał kasku) i barku śmigłowcem LPR przetransportowany został do szpitala (źródło),
  • wypadku 15-latki w Grabownicy Starzeńskiej – jak wyżej, uraz głowy, brak kasku, LPR (źródło),
  • potrąceniu seniorki przez dwie 11-latki jadące na jednej hulajnodze elektrycznej w Płońsku (źródło),
  • wypadku 15-latki i 16-latka, którzy jechali jedną hulajnogą z prędkością ok. 40 km/h (źródło),
  • 12-latku, który – po niedostosowaniu prędkości do warunków na drodze – wpadł pod busa (źródło).

W samej pierwszej połowie 2025 roku wypadków z udziałem hulajnóg elektrycznych było 557, z czego za 333 z nich winę ponoszą osoby jadące na tego typu jednośladach. Warto jeszcze uzupełnić tą informację o fakt, że zginęły 4 osoby, a 512 zostało rannych (źródło). Ile procent z nich stanowili nieletni? Konkretnych danych brak, ale spodziewam się, że – niestety – spory.

Sama wielokrotnie byłam świadkiem jazdy dwóch nieletnich osób na hulajnodze (a często też rodzica z dzieckiem…) czy jazdy ze zdecydowanie zbyt wysoką prędkością. W Warszawie jest to – niestety – wręcz nagminne.

To nie jest wina dzieci

Nie oczekujmy od dzieci odpowiedzialności i nie zrzucajmy jej na nie. To nasza wina, dorosłych, że hulajnogi elektryczne trafiają w ręce małoletnich. A to ogromny błąd – z wielu powodów.

Po pierwsze, nieznajomość przepisów ruchu drogowego. W teorii, ruszając hulajnogę elektryczną, każdy powinien je znać – by legalnie poruszać się tego typu pojazdem wymagane jest od dzieci w wieku 10-18 lat posiadanie karty rowerowej lub prawa jazdy kategorii AM, A1, B1 lub T.

W praktyce… wszyscy wiemy jak jest. Na hulajnogi wsiadają osoby, które o przeszkoleniu z zasad ruchu drogowego nawet nie słyszały. A jak bez niego znać tak podstawowe rzeczy jak to, kto ma w danej chwili pierwszeństwo, co oznaczają poszczególne znaki czy nawet jaka jest dozwolona prędkość (dla hulajnogi, nie ogólnie w ruchu drogowym na poszczególnych drogach). Bo wiecie, że na przykład hulajnogą można jeździć po chodniku, ale dostosowując prędkość do pieszego (tj. ok. 5 km/h)?

Po drugie, co niejako odnosi się do powyższego, brak dojrzałości – motorycznej i poznawczej, jak i wyobraźni co do tego, jak zachowają się inni uczestnicy ruchu czy ile trwa hamowanie w zależności od różnych warunków pogodowych. Brak świadomości zagrożeń, jakie czyhają na uczestników ruchu drogowego, to kolejny argument.

Po trzecie, brawura i chęć popisania się przed znajomymi. Kto nigdy nie miał pokusy zaimponowania grupie znajomych, niech pierwszy rzuci kamień. W tych czasach jest ona jeszcze większa, bo głupie wyczyny można wrzucać na przeróżne platformy w Social Media i zdobywać tym samym, często chwilowy, ale jednak, fame.

Mając kilkanaście lat poczucie bycia ważnym w grupie jest niesamowicie istotne, a to sprowadza się do chęci brania udziału w przeróżnych, głupich wyzwaniach. Ostatnio na TikToku szaleje trend związany właśnie z hulajnogami elektrycznymi. Chodzi w nim oczywiście o chwalenie się maksymalnie osiągniętą prędkością na swojej hulajnodze.

Po czwarte, dzieciaki łamią tym samym prawo (poruszanie się na nielegalnych hulajnogach elektrycznych), najpewniej w wielu przypadkach nawet sobie nie zdając z tego sprawy. A skoro już o tym mowa…

Prawo hulajnogowe w Polsce jest jasne

Najważniejsze rzeczy, których trzeba być świadomym:

  • na hulajnogach elektrycznych mogą jeździć osoby powyżej 18 roku życia lub młodociani od 10 do 18 roku, którzy mają kartę rowerową lub prawo jazdy kategorii AM, A1, B1 lub T (dzieci poniżej 10 lat mogą jeździć tylko w strefie zamieszkania i wyłącznie pod opieką osoby dorosłej),
  • jazda hulajnogą elektryczną dopuszczalna jest tylko pojedynczo (tak, istnieje zakaz przewożenia innych osób),
  • aby nazwać hulajnogę elektryczną legalną, musi mieć ograniczenie prędkości do 20 km/h, 
  • hulajnoga elektryczna musi ważyć maksymalnie 30 kg, mieć maksymalnie 0,9 m szerokości i maksymalnie 1,4 m długości; nie może mieć siodełka,
  • hulajnoga elektryczna musi być wyposażona w przednie i tylne światło pozycyjne, biały lub żółty odblask z przodu, czerwony odblask z tyłu, a także jeden odblask biały lub żółty na każdym z boków, dzwonek, hamulec oraz podpórkę.

Niestety, nad czym ubolewam, na ten moment w Polsce nie ma obowiązku jazdy hulajnogą elektryczną czy też rowerem w kasku. Na szczęście wkrótce powinno się to zmienić. W połowie lipca Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (KRBRD) jednogłośnie przyjęła uchwałę, na mocy której powstać ma nowelizacja ustawy Prawo o ruchu drogowym. Kask ochronny będzie obowiązkowy dla osób poniżej 16. roku życia

Ma to ogromne znaczenie zwłaszcza, gdy cofniemy się do wspomnianych przeze mnie ostatnich wypadków – gros z nich wiązał się z urazami głowy.

ZAKAZAĆ HULAJNÓG ELEKTRYCZNYCH!!! Nie, nie uważam tak

Ostatnio w redakcji podniósł się głos czy to nie jest moment, by przestać popularyzowania hulajnóg elektrycznych na łamach portalu w myśl zasady o społecznej odpowiedzialności naszej działalności. I, jasne, z jednej strony jest to dobry pomysł, bo im mniej treści będzie na ten temat w sieci, tym – w teorii – lepiej. Dlaczego w teorii? Bo jak coś jest mniej dostępne, staje się bardziej pożądane. 

Z drugiej strony – uważam, że hulajnogę elektryczną można odnieść do broni. To tylko narzędzie – jak je wykorzystasz to już Twoja sprawa. Możesz chodzić na strzelnicę i udoskonalać swoje umiejętności strzeleckie bez najmniejszych złych zamiarów. Możesz też mieć super szybką hulajnogę, którą będziesz użytkować rozsądnie i bawić się na niej na zamkniętym terenie w kontrolowanych warunkach. Choć i tego nie powinieneś robić.

Inna analogia z życia wzięta? Bardzo proszę. Gdy kilka lat temu szukałam następcy dla mojego miejskiego Suzuki Baleno, który nie miał nawet 100 koni mechanicznych, rozważałam przeróżne opcje. Przy czym nieszczególnie zależało mi na tym, by auto miało więcej mocy – staram się jeździć bezpiecznie. Dopiero narzeczony (aktualnie mąż) sprowadził mnie na ziemię tłumacząc jak ważne mogą się okazać dodatkowe KM. 

I tak stanęło na Volvo S60, pod maską którego jest 250 KM. Jasne, mogę jeździć szybko, ale nie o to w tym chodzi. Większa moc pozwala mi szybciej zareagować w sytuacjach, które tego wymagają – szybkie przyspieszenie nie tylko od 0, ale też od wyższych prędkości, może nawet uratować życie.

Po co to wszystko piszę? By uzmysłowić Wam, że każda rzecz, po jaką sięgamy, jest tylko lub aż narzędziem. Od każdego z nas, indywidualnie, zależy, jak je wykorzysta.

W przypadku hulajnóg problem tkwi w tym, że większość z nas, dorosłych, ma gdzieś przepisy związane z hulajnogami elektrycznymi w Polsce. A skoro dorośli nic sobie z nich nie robią, to dlaczego dzieci mają postępować inaczej…?

Więcej kontroli, większa świadomość, oby (!) mniej wypadków

W ślad za rosnącą liczbą wypadków na hulajnogach z udziałem nieletnich idzie większa liczba kontroli patroli policji, które biorą sobie za cel sprawdzanie hulajnóg elektrycznych, na jakich poruszają się najmłodsi. Problem jednak w tym, że założenie / zdjęcie blokady prędkości w większości hulajnóg to kwestia krótkiej chwili i jest wręcz dziecinnie proste, przez co łatwo jest uniknąć konsekwencji poruszania się na nielegalnej hulajnodze. 

Uważam, że potrzebujemy więcej kampanii edukacyjnych, skutecznych kontroli i konsekwentnego egzekwowania przepisów, a przede wszystkim realnego zaangażowania rodziców i nauczycieli w edukowanie nieletnich z czym się je jazda na hulajnogach elektrycznych – niezależnie od tego, czy jest legalna, czy nie.

Jeśli macie wynieść z tego tekstu tylko jeden wniosek, niech to będzie ta jedna lekcja: hulajnoga elektryczna to nie zabawka. To rzecz, która może zabić. Bądźcie strażnikami rozsądku – swoimi i swoich dzieci. Dbajcie o bezpieczeństwo, ograniczając dostęp do nielegalnych pojazdów, i edukujcie – o potrzebie jazdy w kasku czy maksymalnej prędkości.

A jeśli macie swoje przemyślenia w tym temacie – chętnie poczytam. Zapraszam do komentarzy.