Hulajnogi elektryczne na dobre wgryzły się już w nasz miejski krajobraz. Coraz więcej osób decyduje się nie tylko na okazjonalne wypożyczanie miejskich hulajnóg na minuty, ale też na zakup własnych „jednośladowych elektryków” do codziennego użytku. I trudno się temu dziwić – w wielu scenariuszach hulajnoga elektryczna wydaje się najlepszym sposobem na dojazd do pracy czy na uczelnię. Najlepszy jednak nie zawsze znaczy „najwygodniejszy”. Jak w tym wszystkim odnajduje się Xiaomi Electric Scooter 5 Max?
Przed testem tego modelu nie byłem zbyt gorliwym fanem hulajnóg elektrycznych. Powodów było kilka. Po pierwsze – preferuję inny jednoślad, czyli rower. Zwłaszcza że jego wynajem krótkoterminowy w Katowicach i innych miastach Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii, po której głównie się poruszam, jest bajecznie prosty, tani i wygodny. Po drugie – z racji moich gabarytów (ponad 100 kg i 193 cm wzrostu) tańsze hulajnogi średnio sprawdzały się zarówno jeśli chodzi o zasięg, jak i o samą eksploatację w perspektywie kilku miesięcy.
Przez jakiś czas korzystałem co prawda z podstawowego modelu Xiaomi Mi Electric Scooter M365, ale nie byłem do końca zadowolony z tego sprzętu i dość szybko się go pozbyłem – zniechęciły mnie do tego sprzętu dość wysoka awaryjność, słabe osiągi i niski komfort jazdy na nierównych nawierzchniach. Aktualnie zdarza mi się wypożyczać hulajnogi miejskie prywatnych firm, które – choć skutecznie zaśmiecają chodniki i ścieżki rowerowe miast – czasem są najlepszą opcją na pokonanie tych kilku kilometrów w nieco bardziej zabieganym dniu.
Nie jestem więc typowym entuzjastą hulajnóg elektrycznych – raczej podchodzę do nich z dystansem. I może właśnie dzięki temu mam komfort pisania tej recenzji z innej perspektywy niż wielu moich kolegów i koleżanek z branży. Obawiam się jednak, że to może być moja ostatnia recenzja pisana z tak chłodnym nastawieniem – bo Xiaomi Electric Scooter 5 Max na nowo rozbudził moją sympatię do tego środka transportu. Tak bardzo, że zacząłem się rozglądać za własną hulajnogą – i nie będę ukrywał: recenzowana tu „piątka” Xiaomi jest moim faworytem w tym temacie.

Specyfikacja techniczna Xiaomi Electric Scooter 5 Max i zestaw sprzedażowy
Pudło z Xiaomi Electric Scooter 5 Max do zbyt małych i lekkich nie należy – co dziwić nie powinno. W środku bowiem znajduje się dość sporych rozmiarów hulajnoga, ważąca ponad 20 kilogramów. Oprócz niej (nie licząc zabezpieczeń transportowych) znajdziemy śrubokręt, kilka śrub, zasilacz i dokumentację. Niech obecność śrubokręta Was nie zniechęca, bowiem zbyt dużo składania tu nie ma – ot co, trzeba tylko przykręcić kilka śrubek do drążka i kierownicy, która na czas transportu jest rozkręcona, by hulajnoga zmieściła się w prostokątnym pudle.
I to tyle! Hulajnoga jest już gotowa do jazdy, oczywiście po krótkiej konfiguracji, którą przeprowadzamy na smartfonie (o tym nieco później). Wartym odnotowania jest fakt, że recenzowany model “Max” to tylko jeden z czterech zaprezentowanych ostatnio przez Xiaomi hulajnóg elektrycznych. Szczegółowa specyfikacja każdego z modeli – również recenzowanego – znajduje się poniżej.
Xiaomi Electric Scooter Elite | Xiaomi Electric Scooter 5 | Xiaomi Electric Scooter 5 Pro | Xiaomi Electric Scooter 5 Max | |
Prędkość maksymalna | 25 km/h | 25 km/h | 25 km/h | 25 km/h |
Moc silnika | 400 W (700 W maksymalna) | 350 W (700 W maksymalna) | 400 W (1000 W maksymalna) | 400 W (1000 W maksymalna) |
Koło | 10-calowa opona bezdętkowa | 10-calowa opona bezdętkowa | 10-calowa opona bezdętkowa | 10-calowa opona bezdętkowa |
Akumulator | 360 Wh | 477 Wh | 477 Wh | 477 Wh |
Zasięg | 45 km | 60 km | 60 km | 60 km |
Hamulce | Przedni hamulec bębnowy + tylny E-ABS | Przedni hamulec bębnowy + tylny E-ABS | Przedni hamulec bębnowy + tylny E-ABS | Przedni hamulec bębnowy + tylny E-ABS |
Stopień ochrony | IPX5 | IPX5 | IPX5 | IPX5 |
Maksymalne obciążenie | 120 kg | 120 kg | 120 kg | 120 kg |
Wymiary (po rozłożeniu i po złożeniu) | 1270 x 1175 mm 545 x 1175 x 535 mm | 1275 x 1142 mm 566 x 1142 x 566 mm | 1271 x 1192 mm 584 x 1192 x 565 mm | 1272 x 1194 mm 583 x 1194 x 565 mm |
Waga | 20 kg | 20,1 kg | 22,4 kg | 22,3 kg |
Premierowa cena: | 1599 złotych | 2199 złotych | 2699 złotych | 2899 złotych |
Xiaomi Electric Scooter 5 Max
Design i jakość wykonania
Ostatnimi czasy miałem do czynienia albo z ogromnymi, mocno wyeksploatowanymi hulajnogami na wynajem krótkoterminowy, albo z wiekową już hulajnogą Xiaomi Mi Electric Scooter M365. W porównaniu do tych sprzętów, Electric Scooter 5 Max to kompletnie inna liga (a nawet dwie!), co oczywiście nie jest żadnym zaskoczeniem, patrząc na cenę tego sprzętu, a także stosunkowo świeżą premierę. Trudno jednak nie być chociaż trochę pod wrażeniem jakości wykonania “Piątki Max”, co jest zasługą przede wszystkim grubej ramy ze stali węglowej, która obiecuje wiele pod względem wytrzymałości.
Reszta wykorzystanych materiałów, poczynając od plastików po inne metalowe elementy, również nie pozostawia mi żadnego pola do narzekania – tak samo jak spasowanie całej konstrukcji. Zdaję sobie sprawę, że po trzech tygodniach testów trudno oszacować, jak sprzęt ten będzie prezentować się po kilkunastu miesiącach czy nawet kilku latach użytkowania (znam osoby, które swoje hulajnogi elektryczne użytkują ciągle od nawet 4 lat), ale patrząc na poprzednie hulajnogi Xiaomi, jestem raczej dobrej myśli. Hulajnoga spełnia standard IPX5, tak więc niestraszny jej deszcz ani nawet śnieg.

Wizualnie recenzowana hulajnoga bardzo przypadła mi do gustu. Nie ma tu mowy o żadnym “odpustowym” designie, pojazd jest dość stonowany i nie rzuca się w oczy, co dla mnie osobiście ma dość duże znaczenie. Nie można jednak powiedzieć, żeby była to hulajnoga nudna – jej czerwone elementy w postaci przewodu na kierownicy czy fragmentu kół dodają nieco charakteru. Po lewej stronie podstawy hulajnogi znajdziemy też przydatną i stabilną nóżkę.
Dosłownie na całej hulajnodze znajdziemy dobrze ukryte elementy odblaskowe lub świetlne. Z przodu, w okolicy kierownicy, jest przednie oświetlenie nocne – skuteczne, jak na hulajnogę, ale i tak nie na tyle mocne, żebym zachęcało mnie do częstych wieczornych podróży. Nie zabrakło też oczywiście oświetlenia tylnego, a także odblasków na bokach. Ciekawym, aczkolwiek niezbyt widocznym dodatkiem, jest podświetlenie podstawy hulajnogi.
Na bokach kierownicy umiejscowiono kierunkowskazy, bardzo jasne i trudne do zasłonienia. Podstawa hulajnogi ma gumowe części, które zapewniają stabilne umiejscowienie stóp. Element ten jest na tyle szeroki, że nawet osoby z dużymi rozmiarami butów powinny dość wygodnie stać na hulajnodze. Na kierownicy znalazło się również miejsce na dzwonek, który jednocześnie pełni funkcję mechanizmu blokującego hulajnogę w pozycji złożonej.






Aplikacja i obsługa hulajnogi
Przed wyruszeniem w drogę należy zebra… zainstalować aplikację i skonfigurować hulajnogę, jak przystało na elektronikę w 2025 roku. Sam proces konfiguracji Xiaomi Electric Scooter 5 Max jest dość szybki i bezproblemowy. Z pojazdem łączymy się poprzez Bluetooth i aplikację Xiaomi Home, którą możecie znać, jeśli posiadacie inne urządzenia tego chińskiego producenta. Najwięcej czasu w całym tym procesie zajęła aktualizacja oprogramowania hulajnogi.












Z poziomu aplikacji podejrzeć możemy oczywiście stan naładowania hulajnogi, szacowany zasięg, a także dostosować pod nas niektóre funkcje hulajnogi. Możemy zmieniać takie drobnostki jak ciągłe włączenie światła tylnego, aż po kluczowe opcje, takie jak inteligentne odzyskiwanie energii, parkowanie na zboczu czy system antypoślizgowy. Możemy też podejrzeć zarejestrowane poprzednie jazdy czy zablokować tymczasowo silnik na czas postoju.






Aplikacja nie jest jakoś bardzo rozbudowana, ale wszystkie jej funkcje uważam za w pełni wystarczające. Jedyne, co mi się nie podoba, to brak uczenia się „pozostałego przebiegu”, jaki nam pozostał na baterii. Aplikacja ciągle sugeruje nam, że hulajnoga jest w stanie przejechać 60 kilometrów na pełnym akumulatorze, co może być mylące i uważam, że aplikacja na podstawie naszych poprzednich tras, powinna skorygować tę wartość, dostosowując ją do naszego użytkowania i wagi.

Oczywiście do samej jazdy smartfon nam już nie jest potrzebny. Hulajnogą sterujemy w standardowy sposób, włączając ją i zmieniając tryby na jedynym na niej przycisku funkcyjnym. Podstawowe informacje na temat stanu hulajnogi i naszej jazdy, dostarcza nam wyświetlacz na kierownicy, dość jasny (nawet w mocnym słońcu), ale dość ubogi, jeśli chodzi o treść – jest tu tylko kilkustopniowy pasek informujący nas o stanie baterii, prędkościomierz, wybrany tryb jazdy i stan połączenia ze smartfonem. Szkoda tylko, że bardzo łatwo łapie on drobne zarysowania i zabrudzenia.
Reszta kierownicy to można powiedzieć „klasyka gatunku”. Po lewej stronie mamy dzwonek i dźwignię hamulca, a po prawej stronie zamontowano manetkę przyspieszenia, która działa bardzo przyjemnie, pozwalając na dość dokładne regulowanie mocy przyspieszenia hulajnogi. Dodatkowo, pod lewym kciukiem, są przyciski sterujące kierunkowskazami, które znajdują się na końcu rączek kierownicy. Z perspektywy hulajnogi możemy jeszcze sterować oświetleniem pojazdu, włączając je lub wyłączając pojedynczym kliknięciem przycisku pod wyświetlaczem.
W kwestii składania hulajnogi, Xiaomi nie wynajduje koła na nowo. Jest to praktycznie ten sam, dość wygodny i sprawdzony sposób w postaci „łamania” drążka kierowniczego i zaczepienie kierownicy (dokładnie dzwonka) o element tylnego błotnika. Składanie i rozkładanie Xiaomi Electric Scooter 5 Max jest więc szybkie i wygodne, choć z racji wagi urządzenia (ponad 20 kilogramów) wnoszenie jej na drugie czy trzecie piętro nie jest najwygodniejsze.


Xiaomi Electric Scooter 5 Max w praktyce
No dobrze, ale jak się na tym jeździ? W moim przypadku – ze sporym uśmiechem na twarzy. Przeglądając specyfikację i cenę Electric Scooter 5 Max, nieco obawiałem się przed testami, czy ten sprzęt zdoła się wybronić. Konkurencja przecież nie śpi, propozycji ze strony innych producentów jest całkiem sporo, tak samo jak moich obaw… ale bardzo szybko one zniknęły, już po pierwszych kilkuset metrach jazdy.
Mam wrażenie, że Xiaomi postawiło tu przede wszystkim na jeden aspekt – komfort. I, muszę przyznać, że jest to strzał w dziesiątkę. Jazda na recenzowanej hulajnodze to czysta przyjemność i ani przez chwilę nie miałem wrażenia, że mam do czynienia z jakąś zabawką czy produktem wybrakowanym. To w większości zasługa bardzo skutecznych amortyzatorów, które umieszczono zarówno na przednim, jak i tylnym kole hulajnogi, którym niestraszne są nawet brukowane drogi.


Pomimo tego, że ścieżek rowerowych w większych miastach w Polsce jest coraz więcej, to i tak nadal łatwo napotkać na swojej drodze nierówną nawierzchnię, która mocno może nadwyrężyć nasze nadgarstki. Kto miał nieprzyjemność jechać po “kocich łbach” na hulajnodze, ten wie, o czym mowa. Electric Scooter 5 Max sprawdza się jednak w takich sytuacjach wręcz bezbłędnie, znacząco redukując wibracje całej konstrukcji. Nie bez znaczenia jest też szeroka i dobrze wyprofilowana kierownica, która część nieprzyjemności związanych z nierównością terenu bierze na siebie.
Co też ważne, zastosowano tu 10-calowe opony o szerokości 60 mm, które są oponami bezdętkowymi – nie trzeba się więc obawiać szkła czy innych ostrych elementów na drodze, choć trzeba się liczyć z ewentualnym “wytarciem” opon po pewnym czasie. Uważam to jednak i tak za znacznie lepsze rozwiązanie, tym bardziej w sytuacji hulajnogi tak dobrze radzącej sobie na kamienistej ścieżce, gdzie ryzyko uszkodzenia dętki jest znacznie większe.
Dostępne są trzy tryby jazdy: “chodzony” (6 km/h), standardowy (15 km/h) i sport (20 km/h) – ten ostatni, oprócz wyższej prędkości, cechuje się też najszybszym przyśpieszeniem początkowym, które choć szybkie, nadal nazwałbym “bezpiecznym”. Hulajnoga bez większego problemu, nawet z większym obciążeniem, jest w stanie wjechać pod względnie strome zbocze. Czasem towarzyszyło temu zauważalne zmniejszenie prędkości, ale sytuacje, w których musiałem wspomóc się nogą, by wjechać na szczyt, należały do rzadkości i myślę, że mógłbym je policzyć na palcach jednej ręki – jak widać, duży zapas mocy czasem się tu przydaje.

Xiaomi Electric Scooter 5 Max został wyposażony w podwójny hamulec zarówno w przednim, jak i tylnym kole. Z przodu mamy tradycyjny hamulec tarczowy, a z tyłu elektroniczny – oba wspólnie sprawdzają się świetnie, pozwalając zaskakująco szybko wyhamować pojazd do zera, bez dużego ryzyka wywrócenia się, jeśli oczywiście jesteśmy już obyci z hulajnogą i jej “zachowaniem” na drodze.
Wszystkie powyższe elementy dają wrażenie (oby nie złudne – zawsze jeździjcie w kasku!) bezpiecznej jazdy. Dość szybko czułem się pewnie na tej hulajnodze i bez problemu reagowałem na każdą napotkaną sytuację na drodze. Xiaomi zadbało również o dodatkowe zabezpieczenia, jak chociażby system antypoślizgowy – tego jednak nie było mi dane sprawdzić, bo nie byłem w stanie wywołać (nawet celowo) takiej sytuacji na ścieżce rowerowej.
W kwestii bezpiecznej jazdy, jest to wręcz deklasacja miejskich hulajnóg elektrycznych na wynajem, które ze względu na swój często nieidealny stan, nierzadko stawiały mnie przed niezbyt przyjemnymi sytuacjami na chodniku czy ścieżce rowerowej. Również względem tych tańszych hulajnóg sprzed jeszcze kilku lat, wzrost komfortu, a co za tym idzie i bezpieczeństwa jazdy, jest tu wręcz gigantyczny. Nie bez znaczenia są też wspomniane amortyzatory, które dodatkowo poprawiają precyzję jazdy na mniej idealnej drodze. Bardzo cieszy mnie ten rozwój całego rynku hulajnóg elektrycznych.



Do pełni szczęścia brakowało mi tylko dwóch elementów. Po pierwsze i najważniejsze – gdzie jest tempomat? Przy dłuższych trasach (a do takich hulajnoga ta zachęca) odczuwałem już dość spore zmęczenie kciuka i, gdybym miał tej hulajnogi używać dłużej, z pewnością poszukałbym jakiegoś rozwiązania w postaci chociażby nieoficjalnego oprogramowania.
Drugim brakiem, znacznie prostszym do obejścia, jest brak jakiegoś przemyślanego miejsca do zaczepienia do hulajnogi zabezpieczenia rowerowego – tu jednak można się posilić specjalnie zaprojektowanymi zapięciami, dedykowanymi dla hulajnóg elektrycznych. Więcej grzechów Xiaomi Electric Scooter 5 Max nie pamiętam.

Zasięg i ładowanie Xiaomi Electric Scooter 5 Max
Teraz pora na matematykę! Producent deklaruje aż 60 kilometrów zasięgu, co jest całkiem sporo jak na standardową hulajnogę miejską, ale większość z nas do takich obietnic podchodzi już pewnie z dystansem – i słusznie, bo taki wynik osiągnąć można tylko w dość rygorystycznych warunkach. Żeby zbliżyć się do deklarowanego zasięgu, kierujący powinien ważyć około 75 kilogramów, poruszać się po płaskiej drodze, ze sprzyjającym wiatrem i jechać z maksymalną prędkością 15 km/h (w trybie standardowym) – tak przynajmniej opisuje to Xiaomi na swojej stronie.
W bardziej realistycznych warunkach, gdy korzystamy z trybu sport (do 20 km/h), pokonujemy wzniesienia i nie omijamy trudniejszego terenu, zasięg spada do około 45-50 kilometrów. A jeśli użytkownik waży więcej, to realnie możemy zejść nawet do około 35-40 kilometrów. Ja, jak nietrudno się domyślić, mieszczę się właśnie w tej ostatniej grupie. Ważę ponad 100 kg, korzystałem wyłącznie z trybu sport, miałem włączone inteligentne odzyskiwanie energii na poziomie niskim (o tym za chwilę), a moje trasy często prowadziły pod lekką górkę. W takich warunkach osiągałem około 38 kilometrów zasięgu – i uważam, że to całkiem dobry wynik.
Przy intensywniejszym użytkowaniu, częściowo poza utwardzoną nawierzchnią, z dużą liczbą podjazdów, udało mi się raz zejść do 32 kilometrów na jednym ładowaniu – był to jednak skrajny przypadek, osiągnięty celowo, by przetestować granice możliwości hulajnogi. W codziennym użytkowaniu bez problemu osiągałem wspomnianych 40 kilometrów, co pozwalało mi na przejazd z domu do pracy w sąsiednim mieście i z powrotem, z bezpiecznym zapasem energii na sam koniec. Przed testem nie spodziewałem się, że zdecyduję się na taką trasę – a tym bardziej, że hulajnoga bez problemu sobie z nią poradzi.
Kilka słów o inteligentnym odzyskiwaniu energii. Funkcja ta dostępna jest w Xiaomi Electric Scooter 5 Max w trzech wariantach: niskim, średnim i wysokim. W skrócie – energia wraca do akumulatora np. podczas zjazdu ze wzniesienia, ale kosztem zauważalnego wyhamowania pojazdu. Testowałem wszystkie poziomy, ale szczerze mówiąc, nie zauważyłem znaczących różnic w realnym zasięgu – co zresztą trudno byłoby rzetelnie ocenić bez powtarzalnych, laboratoryjnych warunków.



Natomiast różnice w intensywności hamowania są odczuwalne – w trybie wysokim hulajnoga zwalnia bardzo mocno. Funkcję można całkowicie wyłączyć, ale ja zdecydowałem się na tryb niski – nie ze względu na oszczędność energii, ale dlatego, że delikatne hamowanie na zjazdach pasuje do mojego stylu jazdy i zmniejsza konieczność manualnego hamowania.
Pozostaje jeszcze kwestia ładowania akumulatora Xiaomi Electric Scooter 5 Max. Niestety, producent nieco przyoszczędził na zestawie sprzedażowym i w pudełku znajdziemy jedynie standardową ładowarkę do hulajnogi, a nie szybki zasilacz. I o ile nie jest to nic złego w tych tańszych modelach, tak w tym najdroższym wariancie, który w dodatku ma termin “Max” w nazwie, spodziewałbym się naprawdę “wymaksowanego” zestawu. Niestety, nie tym razem.
Standardowy, dołączony do zestawu zasilacz, ma moc 70 W i potrzebuje niemal 9 godzin, aby naładować baterię do pełna – długo. Dla wielu osób może to oznaczać, że nie da się w pełni naładować hulajnogi w ciągu jednej dniówki w pracy ;). Sam przewód ma długość 3 metrów, co czasem okazuje się niewystarczające – zdarza się, że trzeba się trochę nagimnastykować lub skorzystać z przedłużacza, by hulajnogę podłączyć do ładowania w konkretnym miejscu.
Xiaomi oferuje osobno szybką ładowarkę (210 W), która uzupełnia akumulator w zaledwie 3 godziny. Jej cena to około 259 złotych.

Podsumowanie
Czy Xiaomi Electric Scooter 5 Max to najlepsza hulajnoga za około 3000 złotych? Na to pytanie trudno odpowiedzieć jednoznacznie – tak samo, jak na pytanie „który smartfon czy samochód jest najlepszy w danym budżecie?”. Wszystko zależy od Waszych oczekiwań, doświadczenia i stylu użytkowania. Jeśli jednak szukacie małego elektrycznego pojazdu solidnego, prostego w obsłudze, dobrze wykonanego i przede wszystkim wygodnego na co dzień, to Electric Scooter 5 Max wydaje się bardzo sensownym wyborem.
Na rynku znajdziemy oczywiście sporo konkurencyjnych modeli – choćby popularne ostatnio hulajnogi (w tym KuKirin G4) które na papierze często oferują więcej (i to w podobnej, a czasem nawet niższej cenie). Ale nie jestem przekonany, czy to sprzęt dla każdego. KuKirin kieruje swoje pojazdy raczej do bardziej zaawansowanych użytkowników – tych, którzy ponad jakość wykonania i spokojną stylistykę cenią sobie przede wszystkim osiągi swojego pojazdu (najczęściej, by nawet nie powiedzieć zawsze – wychodząc tu poza Polskie prawo UTO). To też dobre podejście, ale niekoniecznie uniwersalne dla wszystkich konsumentów.
Jeśli więc rozglądacie się za następcą dla swojego wysłużonego Mi Electric Scooter M365, którego wciąż lubicie, ale który powoli prosi się już o emeryturę – „piątka max” będzie świetnym kandydatem. Hulajnogę tę poleciłbym również wszystkim tym, którzy dopiero wchodzą w świat małych pojazdów elektrycznych i są gotowi wydać nieco więcej, by zacząć z naprawdę dobrym sprzętem. Choć osoby ze skromniejszym budżetem, też w portfolio Xiaomi znajdą coś dla siebie, bo producent ten przygotował na ten rok dość obszerne i przemyślane portfolio.
Testy Xiaomi Electric Scooter 5 Max będę wspominał bardzo miło. Jestem szczerze zaskoczony, jak dużo frajdy sprawił mi ten sprzęt przez ostatnie tygodnie, jednocześnie pokazując, że rynek hulajnóg elektrycznych podąża w dobrym kierunku, skupiając się nie tylko na jak najwyższych osiągach, ale też jak najwyższym komforcie i jakości wykonania. Pora chyba zacząć rozglądać się za własną hulajnogą elektryczną…