Sony Xperia 1 – multimedialna bestia (recenzja)

Czytnik linii papilarnych

Początkowo ze skanera odcisków palców byłam zadowolona. Ten stan trwał dzień, może dwa – trzy maksymalnie. Rozpoznawał przyłożony opuszek bezbłędnie i relatywnie szybko. Po tych kilku dniach jakby złapał focha. Stwierdziłam, że zarejestruję go ponownie (bo tak się da); niestety, nic to nie zmieniło.

Odczytanie odcisku palca jest natychmiastowo sygnalizowane wibracją, natomiast na samo podświetlenie ekranu musimy poczekać kolejną sekundę. Trwa to dość długo, o ile w ogóle uda się odczytać palec. Bardzo często bowiem skaner nie reaguje na próby odblokowania telefonu – najczęściej wyskakuje komunikat, że za dużo prób.

Sony Xperia 1

Na szczęście Xperia 1 oferuje alternatywne rozwiązanie identyfikowania użytkownika, czyli rozpoznawanie twarzy. Co prawda trzeba się namęczyć, by je znaleźć w ustawieniach, ale już po chwili, gdy trafimy do Smart Lock, wszystko staje się jasne. Rozpoznawanie twarzy jest szybsze i działa dużo bardziej niezawodnie niż czytnik linii papilarnych. Odniosłam też wrażenie, że po dodaniu twarzy, w magiczny sposób skaner odcisków palców zaczął działać lepiej… dziwne.

Czas pracy

Przedziwne jest to, że zwiększenie przekątnej wyświetlacza nie poszło we flagowcu Sony w parze z zaimplementowaniem bardziej pojemnego akumulatora. W Xperii 1 mamy bowiem dokładnie taki sam, jak w Xperii XZ3 – 3330 mAh. Co ważne jednak, nie wiem jak to Japończycy zrobili, ale ich najnowszy produkt pod względem czasu pracy pokazał się z dużo lepszej strony niż wspomniany poprzednik.

Xperia XZ3 w moich rękach działał średnio dzień, z czego na włączonym ekranie od 3,5 do 4,5 godziny – niezależnie od scenariusza użytkowania (raz tylko “wyciągnęłam” na nim 5 godzin, co można traktować w kategoriach wypadku przy pracy). Xperia 1 wytrzymywała najczęściej dzień, ale już czas SoT (screen on time) wynosił od 4 godzin do 5,5 godziny. A na WiFi miał potencjał, by dobić nawet do 6 godzin, co już robi się rozsądnym wynikiem – choć wciąż nie można tu mówić, by ten czas pracy był wyróżniający się czy ponadprzeciętny. Jest po prostu dobry i większości użytkownikom powinien wystarczyć na jeden dzień z telefonem z daleka od ładowarki. A jeśli ktoś korzysta ze smartfona mniej intensywnie i tylko z WiFi (lub po prostu w weekend), to nawet 2 dni jest w zasięgu (co zresztą możecie zobaczyć na jednym ze screenów poniżej).

Samo ładowanie jest możliwe za pomocą 18-watowej ładowarki dołączonej do opakowania – cały proces trwa ok. godzinę i kwadrans. Smartfon wspiera technologię Power Delivery, dzięki której ładuje się do 50% w zaledwie 30 minut. Niestety, Xperia 1 nie obsługuje ładowania indukcyjnego (bezprzewodowego).

Aparat

Aparat w Xperiach to niekończąca się opowieść… Sony, firma, która ma dział genialnych aparatów fotograficznych (znajdźcie mi niezadowolonego posiadacza Alphy…), ze smartfonami poradzić sobie nie potrafi. Tak uważałam do tej pory i, niestety, Xperia 1 tego nie zmieniła. A szkoda, bo – wreszcie – działy foto i mobile powoli zaczynają ze sobą współpracować. I dobrze, bo tylko czekam aż dział mobile będzie czerpał pełnymi garściami z technologii, które Sony ma w swoich profesjonalnych aparatach. Póki co przeniesiona do smartfona została funkcja Eye focus, która działa naprawdę świetnie – czas na kolejne zmiany i nowości, ale na nie będziemy chyba musieli poczekać do kolejnego flagowca.

Testując poprzednie smartfony Sony zawsze narzekałam na podwójne ostrzenie podczas robienia zdjęcia – bardzo często było tak, że raz ustawiona ostrość, po wciśnięciu spustu migawki traciła na znaczeniu. W Xperii 1 wreszcie udało się wyeliminować ten problem i nie spotkałam się z nim ani razu. Tylko czy to oznacza, że na jego miejsce nie pojawił się inny? No cóż – tu dwie kwestie.

Pierwsza rzecz to bardzo dłuuugie przetwarzanie zdjęć po ich zrobieniu – momentami proces trwa kilka sekund, a podczas jego trwania nie ma możliwości, by przejść do galerii i zobaczyć, jak to zdjęcie wyszło. Oznacza to, że post-processing jest solidny, ale przez to dość długotrwały.

Druga kwestia z kolei to zdjęcia robione z zoomem – podgląd sobie, a późniejsze zdjęcie – sobie. Gdy robiłam zdjęcie z zoomem cyfrowym (większym niż 2-krotnym optycznym) pierwszy raz, byłam aż zniesmaczona tym, jak wyglądał podgląd fotografowanej sceny – mydło, brak detali, dno. Po zrobieniu zdjęcia okazało się jednak, że zdjęcie wygląda dużo lepiej, tylko ten podgląd… Warto mieć na uwadze, że nie ma nic wspólnego z późniejszą jakością fotografii.

Screen:

Zdjęcie:

Do naszej dyspozycji w Xperii 1 jest trio aparatów – każdy po 12 Mpix, ale z różnym kątem widzenia, odpowiednio: 78° f/1.6 + 130° f/2.4 + 45° f/2.4. Oznacza to, że mamy do czynienia z pierwszym smartfonem Sony z trzema aparatami i jednocześnie pierwszym smartfonem Sony z ultraszerokim kątem (co mnie osobiście bardzo cieszy).

Pisałam już w pierwszych wrażeniach, że obiektyw ultraszerokokątny domyślnie robi zdjęcia z bardzo widocznym efektem rybiego oka czy, jak kto woli, beczki. Producent pokusił się o dodanie w ustawieniach funkcji korekcji zniekształceń, dzięki czemu to od nas zależy czy wybierzemy priorytet jakości zdjęć czy korekcji. W mojej opinii warto zdecydować się na drugie z nich, bo strata na jakości wcale nie jest duża. I o ile jakość zdjęć z ultraszerokiego kąta w dzień jest jak najbardziej zadowalająca, tak w nocy – cóż, nie jest najlepiej. Dodam jeszcze tylko, że przełączanie się na ultraszeroki kąt trwa dłuższą chwilę.

Sama jakość zdjęć ze standardowej matrycy jest bardzo dobra. Szczegółowość, rozpiętość tonalna, odwzorowanie barw – tu naprawdę nie ma się do czego przyczepić. No, może wchodząc w szczegóły. Bo dopiero wtedy okazuje się, że zdjęć macro nie da się zrobić z bardzo bliskiej odległości, a rozmycie tła za fotografowaną osobą można uzyskać dopiero znacznie oddalając się od niej. Brakuje też dedykowanego trybu nocnego. Zdjęcia robione wieczorami nie są jednakowoż złe – gdy do matrycy wpada nieco światła, fotografie potrafią wyjść przyzwoite; gorzej, gdy tego światła nie ma już praktycznie w ogóle. W takich warunkach radzi sobie garstka smartfonów, a Xperia 1 do nich należy.

W aplikacji aparat mamy tylko kilka trybów: autoportret (dostępny tylko w przedniej kamerce), Google Lens, zwolnione tempo, efekt AR, efekt kreatywny oraz tryb profesjonalny (“ręcznie”), w którym zmienimy balans bieli, ekspozycję, ISO, SS i autofokus – w tym trybie dostępny jest też HDR z opcją szybkiej zmiany z włączonego na wyłączony (w trybie automatycznym tego nie ma).

Duży plus za bardzo rozbudowane wprowadzenie do funkcji, jakie znajdziemy w aparac

Ostatnio robię strasznie mało selfie i nie uznaję tego pod żadnym względem jako swoją wadę – gorzej, że później nie mam co wstawić do recenzji ;) Udało mi się jednak wybrać kilka przykładowych zdjęć, pokazujących to, jak radzi sobie ze zdjęciami kamerka 8 Mpix f/2.0 zastosowana w Xperii 1. W mojej opinii jakość jest całkowicie akceptowalna – zarówno z rozmyciem tła, jak i bez niego; aczkolwiek w gorszych warunkach oświetleniowych jakość zauważalnie spada.

Wideo Xperią 1 można nagrywać maksymalnie w 4K w 30 kl./s. w H.264 lub H.265. Przednia kamerka ogranicza jakość wyłącznie do Full HD (też 30 kl./s.). To, co trzeba wiedzieć, to fakt, że podczas nagrywania nie możemy przełączać się między szerokim a ultraszerokim kątem – można natomiast uruchomić nagrywanie z ultraszerokiego osobno bez żadnego problemu.

Sony Xperia 1

Osoby bardziej doświadczone lub po prostu kreatywne i chcące spróbować swoich sił w kręceniu ciekawszego wideo, mogą skorzystać z aplikacji Cinema Pro. To właśnie tutaj ukryte są ekspresje kolorystyczne oparte na flagowej kamerze CineAlta Venice, a także wszystkie parametry filmu, które można ustawić pod własne preferencje (rozdzielczość, liczba kl./s., wygląd, ostrość automatyczną lub ręczną, etc.).

Podsumowanie

Czas spojrzeć na Sony Xperia 1 całościowo. Patrząc na listę plusów i minusów podsumowanie może być tylko jedno: to flagowy smartfon z wieloma mniej lub bardziej znaczącymi wadami. Flagowiec, którego – w mojej opinii – trudno jest wybronić w chwili, gdy kosztuje aż 3999 złotych. Gdy stanieje będzie świetną propozycją, ale teraz… jest po prostu za drogi.

Najbardziej w Xperii 1 zawiodłam się na skanerze linii papilarnych, który żyje swoim życiem – częściej nie działa, niż działa (tu na szczęście przychodzi z pomocą rozpoznawanie twarzy). Do tego dochodzi bardzo marny podgląd zdjęć, które w rzeczywistości wychodzą dużo lepsze, niż jest to widoczne podczas ich robienia, a sam proces fotografowania jest przesadnie długi – po zrobieniu zdjęcia trzeba odczekać dłuższą chwilę, zanim da się przejść do galerii (to wydaje się możliwe do poprawienia w formie aktualizacji). Brakowało mi tu ładowania indukcyjnego, trybu nocnego w aparacie, 3.5 mm jacka audio czy wreszcie autofokusu w ultraszerokim aparacie.

Jednocześnie bardzo doceniam Xperię 1 za możliwości multimedialne. Ma genialny wręcz wyświetlacz OLED 4K HDR (choć wciąż stoję na stanowisku, że do 21:9 trzeba się przyzwyczaić), fenomenalne głośniki stereofoniczne, niezły aparat z ultraszerokim kątem i ze świetnie działającym eye-focusem. A do tego po prostu przyjemnie się z niego korzysta.

Mam tylko problem z tym, że Xperia 1 nie jest jedynym flagowcem dostępnym w sklepach i mając do wydania 3999 złotych wybór jest naprawdę spory. Wystarczy spojrzeć na Huawei P30 Pro (który to ostatnio mocno staniał w wersji 6 / 128 – do 3299 złotych) czy na mniejszego Samsunga Galaxy S10 (kosztującego tyle samo, bo 3999 złotych) lub Samsunga Galaxy Note 9. Ciekawą alternatywą może się okazać też Pixel 3 XL, który w polskiej dystrybucji kosztuje 3799 złotych lub, najtańszy z nich wszystkich, a wciąż ze Snapdragonem 855 i ekranem 90 Hz – OnePlus 7 Pro za 3099 złotych.

A co Wy sądzicie na temat Sony Xperia 1? Komentarze standardowo są do Waszej dyspozycji.

Spis treści:
1. Design. Wyświetlacz. Działanie. Zaplecze komunikacyjne. Audio
2. Biometryka. Czas pracy baterii. Aparat. Podsumowanie

Sony Xperia 1 – multimedialna bestia (recenzja)
Zalety
bardzo dobry ekran OLED 4K HDR (bez notcha, łezki, etc.)
frontowe głośniki stereo o doskonałej jakości
ultraszeroki kąt w aparacie (z opcją korekcji "beczkowatości")
eye-focus
fizyczny spust migawki aparatu
128 GB pamięci (już raczej standard)
NFC
działanie
design
niezaśmiecony system
IP68
dual SIM (ale hybrydowy)
Wady
wciąż brak trybu nocnego w aparacie
robienie zdjęć trwa długo
śliska, wydłużona obudowa, która strasznie się palcuje i jest podatna na zarysowanie
skaner linii papilarnych często nie działa
brak ładowania indukcyjnego
brak 3.5 mm jacka audio
brak autofokusu w ultraszerokim kącie
znacznie wystający z obudowy moduł aparatu
9
OCENA