Z jednej strony można się było spodziewać, że ktoś w końcu to zrobi. Z drugiej – i tak może to zaskakiwać i budzić kontrowersje. O co chodzi? O to, że Bolt wprowadził nową taryfę, w której zamawiający przejazd użytkownik może mieć pewność, że zdoła porozmawiać z kierowcą po polsku.
Bolt Lokalnie – tylko z kierowcami mówiącymi po polsku
Nowa taryfa nazywa się na Bolt Lokalnie i aby w niej jeździć, kierowca musi być albo Polakiem, albo mieć potwierdzoną certyfikatem umiejętność posługiwania się językiem polskim na poziomie B1 lub wyższym. Krótko mówiąc: to opcja dla osób, którym wyraźnie zależy na polskojęzycznym kierowcy.
Co istotne, co do zasady przejazdy w ramach taryfy Bolt Lokalnie nie będą droższe niż normalnie. To jednak, z czym trzeba się liczyć, to że na takiego kierowcę przeważnie poczekamy trochę dłużej, bo jest ich po prostu zdecydowanie mniej. Dominują Ukraińcy, Białorusini, Gruzini, Rosjanie, Mołdawianie, Uzbecy, Indyjczycy i Turkowie.
Jak na razie nowa taryfa została uruchomiona tylko w Warszawie, ale można przypuszczać, że jeśli będzie cieszyć się sporą popularnością, to trafi też do innych miast, a lista tych, w których działa Bolt, dynamicznie się wydłuża.
Polska dla Polaków? Bolt wywołuje kontrowersje
We wprowadzeniu tej nowej taryfy można widzieć odpowiedź na rosnące zawodzenie użytkowników, że kierowcy w ogóle nie rozumieją i nie potrafią mówić po polsku. To mały problem, gdy masz jasno wskazaną lokalizację i brak pytań, ale gdy jesteś pierwszy raz w nowym miejscu, może być uciążliwe.
Z drugiej jednak strony pojawiają się komentarze zarzucające Boltowi ksenofobię i dzielenie społeczeństwa kierowców. Niemniej moją uwagę przykuła także wypowiedź jednego z kierowców, który nie mówi biegle po polsku, że dla niego wprowadzenie tej opcji niesie ze sobą korzyść – gdy bowiem kolejnym razem klient będzie narzekał na trudności w komunikacji, będzie mógł po prostu odpowiedzieć: chcesz polski? Zamów Bolt Lokalnie.







