Dreame Aqua10 Ultra Track Complete - fot. Katarzyna Pura

Recenzja Dreame Aqua10 Ultra Track Complete. Mopowanie na wyższym poziomie

Lokowanie produktu

Mopowanie w robotach sprzątających to dla mnie od zawsze tylko (miły) dodatek. Wreszcie jednak pojawił się na rynku sprzęt, który moje postrzeganie tej funkcji potrafił znacznie zmienić. Oto bowiem Dreame Aqua10 Ultra Track Complete, który świeżo zadebiutował na polskim rynku, prezentuje zupełnie inne podejście do mopowania, które – jak się zaraz przekonacie – rzeczywiście ma sens.

Kompletny zestaw sprzedażowy

Jak przystało na wersję Complete, zestaw sprzedażowy jest bardzo bogaty i – a jakże – kompletny. Zawiera masę akcesoriów, które podczas kolejnych miesięcy eksploatacji będą wymagały wymiany na nowe. Jeśli zatem lubicie już na starcie zadbać o ich zapas, zamiast później szukać na rynku – Dreame wychodzi Wam naprzeciw.

W zestawie znajdziemy zapasowe: dwie szczotki główne (czyli jeden zestaw, bo szczotka jest podwójna), dwie szczotki boczne, trzy filtry, trzy materiałowe podkładki mopa, trzy worki na nieczystości, litrowy płyn do mycia podłóg i dwa mniejsze płyny (200 ml) do usuwania odoru po zwierzęcych nieczystościach. Do tego jest też szczotka ułatwiająca czyszczenie robota. Na bogato!

A jeśli już mam Waszą uwagę, pozwólcie, że zalokuję promocję na Dreame Aqua10 Ultra Track Complete. Do 17.10.2025 możecie go kupić znacznie taniej w ofercie premierowej – za 5599 złotych (po tym czasie cena wróci do 6299 złotych).

Gdzie kupić?

Dreame Aqua10 Ultra Track Complete

ok. 5599 zł
(Przybliżona cena z dnia: 10 października 2025)
Zawiera linki afiliacyjne.

Formalności mamy za sobą, czas poznać to cudo w praktyce.

Bajery w Dreame Aqua10 Ultra Track Complete

Zacznijmy może od tego, że Dreame Aqua10 Ultra Track Complete to flagowy robot sprzątający, więc ma tonę bajerów, które wymagają przynajmniej wspomnienia o nich słowem. Bo to, że odkurza z mocą aż 25 tysięcy Paskali czy ma dwie szczotki główne HyperStream, to super rzecz, ale to można spotkać też w tańszych urządzeniach. Tymczasem domeną tych najdroższych są wszelkiej maści bajery.

A bajerem, niewątpliwie, jest chowana wieżyczka, w której umieszczony jest moduł odpowiedzialny za nawigowanie po mieszkaniu czy domu. Po jej schowaniu robot ma mniej niż 10 cm (dokładnie 9,8 cm) – jest szansa, że wjedzie pod meble o prześwicie 10 cm, ale – niestety – nie mam takich u siebie, więc nie jestem w stanie zweryfikować. Co ciekawe, nie stanowi to najniższego robota z chowaną wieżyczką dostępnego na rynku – nawet Dreame ma w swojej ofercie X50 Ultra, który ma 8,9 cm wysokości.

Do tego dochodzą wysuwane nóżki, z pomocą których robot potrafi się wspinać i przejeżdżać przez progi – pokona podwójne przeszkody o wysokości do 6 cm. Momentami używa ich aż nadgorliwie, wchodząc na przykład na podstawę drapaka, którą spokojnie powinien ominąć, ale – przyznaję – całkiem fajnie się na to patrzy.

Dreame Aqua10 Ultra Track Complete

Do tego mamy oczywiście stację dokującą, która na tle konkurencji wyróżnia się swoim wzornictwem – górna część jest mocno designerska. Poza ładowaniem – umożliwia też autoopróżnianie nieczystości do zbiornika na kurz (3,2 l) i, co nie jest wcale często spotykane, ma też funkcję osuszania worka na wypadek, gdyby trafiły do niej jakieś mokre nieczystości.

Idąc dalej mamy opcję dozowania wody czystej (4 l) i odsysania wody brudnej (3,5 l), czyszczenia rolki mopującej (mycia i suszenia) czy wreszcie dozowania detergentów (tak, dwóch – jeden do płyn do mycia podłóg, drugi – do zwalczania niechcianych zapachów pozostawianych na podłogach przez zwierzęta).

Sam robot Dreame Aqua10 Ultra Track Complete ma wewnątrz obudowy pojemnik na czystą wodę 160 ml i na brudną wodę 150 ml, jak również akumulator o pojemności 6400 mAh (mający zapewniać do 205 minut pracy w najniższym trybie pracy). Jego działanie oparte jest o system nawigacji VersaLift DToF w połączeniu z nawigacją OmniSight AI i systemem omijania przeszkód ProLeap.

Skuteczność odkurzania zdecydowanie na plus. Ale mam kilka uwag

Do odkurzania Dreame Aqua10 Ultra Track Complete mam trzy uwagi – każdą odnośnie innego aspektu. Pierwsza tyczy się funkcjonalności, bowiem dziwi mnie, że domyślnie obracanie szczotki bocznej na dywanach jest wyłączone – jeśli ktoś chce z tego korzystać, musi włączyć ręcznie (dobrze, że taka opcja w ogóle jest). A zatem od razu kieruję Was w stronę ustawień w aplikacji Dreame Home.

Druga uwaga będzie miała znaczenie dla osób posiadających zwierzęta (zwłaszcza o długiej sierści i/lub koty, lubiące rozrzucać żwirek po całym domu) czy sporo kobiet w zaciszu domowym. Bo o ile robot wraca do stacji opróżnić się z nieczystości automatycznie, gdy wykryje, że jest taka potrzeba, to jednak – jak wykazały moje testy – gdy tych zanieczyszczeń jest sporo, czasem wraca zbyt rzadko (w moim przypadku średnio raz na cykl odkurzania, a przydałoby się dwa razy). 

Skutek? Zbyt późny powrót do stacji w celu opróżnienia pojemnika na kurz powoduje jego zapchanie się i dopiero jego ręczne wyczyszczenie pomaga. Nie jest to problem występujący za każdym razem, ale raz na kilka cykli już tak. Przy czym musicie mieć świadomość tego, że w moim przypadku warunki są dość ekstremalne – cztery koty, z czego dwa o długiej sierści (ragdolle), a więc masa sierści i żwirku jest dosłownie wszędzie.

Dreame Aqua10 Ultra Track Complete

Trzecia rzecz to już sama skuteczność odkurzania, do której mam właściwie tylko jedną uwagę. Bo o ile sprzęt ten doskonale – również w moich hardcorowych warunkach – radzi sobie z odkurzaniem powierzchni twardych i miękkich (jak dywany czy wykładziny), tak… zauważalnie gorzej, względem starszych braci z oferty, radzi sobie z odkurzaniem wokół nóg krzeseł. 

Mój fotel biurowy nigdy nie stanowił dla żadnego Dreame wyzwania, tymczasem w przypadku Aqua10 Ultra Track Complete ze sporym zdziwieniem odkryłam, że przestrzenie wokół nóg, mimo włączonej szczotki bocznej, są niesatysfakcjonująco wyczyszczone.

Mopowanie na nowym poziomie

Najpierw była cienka ściereczka, którą robot moczył, by odświeżała podłogi. Później pojawiły się obrotowe pady mopujące, które z czasem zaczęły się wysuwać, by myć też przestrzenie wokół nóg krzeseł czy w rogach. Teraz wreszcie mamy do czynienia z podejściem, które naprawdę może zmienić zasady gry.

Oto bowiem w Dreame Aqua10 Ultra Track Compete mamy całkiem grubą ścierkę mopującą, umieszczoną na gąsienicach, co producent nazywa systemem mopowania TrackSync. Oznacza to dużą powierzchnię, która – z wykorzystaniem technologii, zastosowanych w robocie, takich jak mycie w wodzie o temperaturze do 45 stopni czy dociskanie mopa do podłogi – wiele po sobie obiecuje. 

I pokuszę się o stwierdzenie, że ma więcej sensu niż wałek obrotowy, który – siłą rzeczy – ma mniejszą powierzchnię styczną z mopowaną powierzchnią niż płaski pasek przypominający swoją budową pas bieżni do biegania. Nie miałam jednak jeszcze z takowym do czynienia, więc opieram to wyłącznie na moich domysłach.

Wracając jednak do samego mopowania, Dreame Aqua10 Ultra Track Complete, jak już wspomniałam, ma system podgrzewania wody, którego zakres to od 35 do 45 stopni. Dodatkowo podczas pracy na wałek stale dozowana jest czysta woda za pomocą aż 24 dysz, dzięki czemu mop jest stale wilgotny. 

Dreame chwali się, że zastosowany system mopujący ma być na tyle skuteczny, by zwalczać nawet uporczywe i tłuste plamy z podłóg. Nie pokusiłabym się, by mówić o aż tak dużej skuteczności (z zaschniętymi plamami po kociej karmie sobie nie poradził, z zaschniętą plamą po kawie już tak), ale rzeczywiście z samym usuwaniem mokrych plam czy po prostu mopowaniem nie ma najmniejszych problemów – robi to systematycznie i raz dwa.

Co więcej, muszę powiedzieć, że samo mopowanie zrobiło na mnie bardzo dobre wrażenie. Z reguły nie lubię mopowania w robotach sprzątających, bo to wyłącznie lekkie odświeżenie podłogi, po którym już po kilku chwilach nie ma śladu. A w przypadku Dreame Aqua10 Ultra Track Complete takie subiektywne odczucie świeżości zostaje na dłużej. Zresztą, wygląda na to, że nie jest to tylko moje zdanie, bo Robert też o tym mówił u siebie w materiale :)

Całość potęguje jeszcze wysuwane na bok ramię, dzięki któremu możemy mopować przestrzeń poza obrysem robota, jak i dwa pojemniki na detergenty – jeden na płyn do podłóg, drugi na płyn niwelujący zapachy pozostawiane przez zwierzęta. Ten drugi jednak to dla mnie wciąż zagadka – na szczęście nie muszę po niego sięgać poza wykorzystaniem testowym ;).

Po zakończonym mopowaniu robot wraca do stacji ładującej i rozpoczyna procedurę mycia mopa. Po pierwsze, jest on czyszczony wodą w temperaturze 100 stopni, a następnie osuszany gorącym powietrzem – ten proces jednak, do pełnego wysuszenia – trwa co najmniej kilka godzin.

I tak samo, jak do odkurzania miałam jakieś praktyczne uwagi, tak samo mam je w przypadku mopowania. Bo o ile sama skuteczność i poczucie odświeżenia jest jak najbardziej OK, tak na trzy rzeczy muszę zwrócić Waszą uwagę.

Dreame Aqua10 Ultra Track Complete

To, co mnie początkowo zaskoczyło, to głośność działania robota, gdy zaczyna mopować. Wydobywa się z niego wtedy dziwny dźwięk, który kojarzę głównie z sytuacji, w których w szczotce głównej jest coś, co się obija, typu żwirek czy koci smaczek. Przez kilka chwil robot pracuje dość głośno, by ostatecznie słychać było tylko silniczek odpowiedzialny za przesuwanie materiału mopa po gąsienicy oraz ten służący do wysuwania ramienia poza obrys urządzenia.

Druga rzecz to bardzo duże zużycie wody. Przy pierwszym cyklu mopowania zbiornik na czystą wodę zapełniłam do połowy, bo zawsze tyle wystarczało. Tymczasem tutaj gdzieś w połowie cyklu mopowania robot poinformował mnie, że wody jest za mało i muszę napełnić zbiornik. Nie ukrywam, byłam dość mocno zdziwiona.

Musicie zatem przygotować się na to, że po każdym cyklu mopowania będziecie musieli wylewać wodę brudną i uzupełniać wodę czystą. Chyba że zainwestujecie w podłączenie robota do kanalizacji, to wtedy problem pamiętania o tym całkowicie znika.

Trzecia kwestia, już typowo użytkowo-funkcjonalna – odnoszę wrażenie, że pady mopujące były w stanie unosić się na dywanach na wyższą wysokość. Tutaj mop nie podnosi się zbyt wysoko i – w przeciwieństwie do modelu Dreame Aqua10 Ultra Roller Complete, którego sprzedaż niedawno wystartowała w Polsce – nie ma też żadnej osłonki, która dbałaby o to, by nie moczyć wykładziny czy dywanu.

Najlepiej zatem na czas mopowania wyznaczać konkretne strefy, które mają być myte, lub – wprost przeciwnie – strefy zakazane, w których robot ma nie mopować.

Dreame Aqua10 Ultra Track Complete

Jeszcze kilka słów o Dreame Aqua10 Track Complete w praktyce

Standardowo już, jak każdy robot sprzątający, także i Dreame Aqua10 Ultra Track Complete, ma wiele różnych ustawień sprzątania, pomiędzy którymi możemy przebierać. Producent wskazuje, że najlepiej zaufać trybowi CleanGenius, który jednak nie ma wyłącznie opcji samego odkurzania – albo odkurzamy i mopujemy jednocześnie, albo mopujemy po odkurzaniu. A że ja codziennie odkurzam, a mopuję tylko co kilka dni, najchętniej sięgam po inne ustawienia.

I tu, znowu, muszę trochę kombinować, bo chcąc po prostu odkurzyć, wybierając konkretny tryb czyszczenia, moc ssania i trasę, nie mogę od razu włączyć, by sprzątanie odbyło się dwukrotnie. Aby to zrobić muszę zaznaczyć wszystkie pomieszczenia ręcznie, po kolei, bo dopiero wtedy pojawia się liczba cykli do wyboru (jeden, dwa lub trzy). No nic, trzeba sobie radzić :) 

Co ważne, robot o nic się nie obija i bezproblemowo omija przeszkody, a na kotach jego działanie nie robi najmniejszego wrażenia – potrafią przechodzić koło niego lub nawet stawać na jego drodze, by pomóc mi testować czy rzeczywiście odpowiednio omija przeszkody, w tym te żywe ;)

To też dobry moment, żeby wspomnieć, że urządzenie wyposażone jest w kamerę, która – jeśli wyrazimy na to zgodę – rejestruje zdjęcia naszych pupili i robi gify, gdy spotka je na swojej drodze podczas sprzątania. Kamerę można wykorzystać też jako monitoring domu, a to, że odkurzacz ma zarówno głośnik, jak i mikrofon – do dwukierunkowej komunikacji.

Co też ważne z mojego punktu widzenia, podwójna szczotka główna nie ma tendencji do plątania w sobie włosów czy sierści, a – jeśli już się to zdarzy – osadzają się na niej tylko pobieżnie.

Dreame Aqua10 Ultra Track Complete

Jeśli jesteście ciekawi czasu pracy, w moim przypadku, odkurzając mieszkanie dwukrotnie, według aplikacji 33 m2, Dreame Aqua10 Ultra Track Complete zajmowało to równą godzinę i w tym czasie robot tracił 44% baterii. Było to w trybie dwukrotnego odkurzania wszystkich pomieszczeń w trybie turbo.

Dorzucając do tego wzmocnienie dla dużych cząstek, które objawia się tym, że robot potrafi dosłownie kręcić się w kółko, żeby tylko dokładnie odkurzyć całą przestrzeń, bateria znikała w oczach. Po 48 minutach zeszło 41%, a całe sprzątanie zakończyło się po łącznie 85 minutach, gdzie robot pokazał (pewnie przez to obracanie się w kółko – ale niezmiernie skuteczne!) – aż 44 m2. Niestety, nie upilnowałam, z jakim procentowym zapasem skończył się ten cykl.

Dla zainteresowanych dodam też, że w trybie CleanGenius, z mopowaniem po odkurzaniu – robot działał 2 godziny i 5 minut, kończąc z 46-procentowym zapasem.

Faktem jest bowiem, że samo mopowanie zżera ogrom energii. Miejscem, które mopowałam najczęściej, była siłą rzeczy kuchnia, której umycie przez robota trwało średnio 10 minut przy powierzchni ok. 4 m2, i zjadalo ok. 11% baterii.

Podsumowanie

Pisząc ten tekst wróciłam myślami do Dreame X50 Ultra Complete, którego testowałam pół roku temu. Pisałam wtedy, że “ma więcej niż potrzeba”. Gdy spojrzałam na listę wymienionych zalet i wad, właściwie dublują się, patrząc na to, jaki jest Dreame Aqua10 Ultra Track Complete. I to wcale nie jest złe.

Tym samym Dreame udowadnia właśnie, jak doskonałe roboty sprzątające wprowadza na rynek. Brak obsługi asystenta głosowego po polsku? Nie ma i nie spodziewam się najbliższym czasie. Brak domyślnie włączonej szczotki bocznej, by obracała się na dywanach i wykładzinach? To mnie zaskakuje, ale na szczęście każdy może sobie ustawić po swojemu w aplikacji.

To, co bym jednoznacznie poprawiła w testowanym modelu, to skuteczność sprzątania wokół nóg krzeseł i fotel (z czym żaden wcześniejszy robot Dreame nie miał problemów! – ewidentnie można to naprawić w aktualizacji) i częstsze dokowanie robota do stacji w celu autoopróżniania nieczystości (w trybie inteligentnym robi to zbyt rzadko, w efekcie czego potrafi zapchać wylot – to też nie jest kwestia sprzętowa, można naprawić aktualizacją oprogramowania).

Nie zmienia to jednak faktu, że Dreame Aqua10 Ultra Track Complete to bardzo fajny robot sprzątający, który wnosi mopowanie na wyższy poziom. I pierwszy, który przekonał mnie do tego, że rzeczywiście warto puścić robota, żeby mopował, bo ten efekt utrzymuje się na dłuższą chwilę niż byłam przyzwyczajona dotychczas.

_

Materiał zawiera lokowanie czasowej promocji na robota Dreame Aqua10 Track Complete. Producent ani nikt inny nie miał wpływu na moją opinię na temat testowanego urządzenia.

Recenzja Dreame Aqua10 Ultra Track Complete. Mopowanie na wyższym poziomie
Zalety
chowana wieżyczka
pokonywanie podwójnych progów do 6 cm
podwójna szczotka główna, w którą nic się nie plącze
wysuwana szczotka boczna i wysuwane ramię mopa
25000 Pa
skuteczność sprzątania i mopowania
bezproblemowe wykrywanie i omijanie przeszkód
mycie mopa i suszenie
intuicyjna aplikacja w języku polskim
możliwość wykorzystania podglądu z kamery robota
stacja bazowa o ogromnej funkcjonalności
bogaty zestaw sprzedażowy
Wady
skuteczność sprzątania wokół nóg krzeseł i foteli niższa niż w pozostałych robotach Dreame
zbyt mała częstotliwość powrotu do bazy w celu autoopróżniania
ważne funkcje ukryte głęboko w ustawieniach (domyślnie szczotka boczna nie działa na dywanach)
brak obsługi asystenta po polsku
standardowa cena
9
Ocena