Huawei MateView 28"
(fot. Andrzej Libiszewski, Tabletowo.pl)

Recenzja Huawei MateView – 28 cali klasy premium

Monitor to urządzenie, z którego dziennie korzystam znacznie więcej niż z telewizora i telefonu razem wziętych. Narzędzie pracy i zarazem zabawy. Zapewne was zatem nie zdziwi, że sporo od niego wymagam. Huawei MateView w teorii doskonale wpisuje się w moje zapotrzebowanie – a jak jest w rzeczywistości?

Zacznijmy jak zwykle od początku

MateView jest dostarczany przez Huawei w ogromnym pudełku, zawierającym monitor, zasilacz 100 W z wtykiem USB-C oraz kable USB-C i miniDisplayPort. Zabrakło natomiast popularnego HDMI.

Ekran, wraz z podstawą, tworzą całość i nie wymagają montażu po wyjęciu z pudełka – dzięki temu urządzenie jest gotowe do pracy w dosłownie kilka chwil, tyle, ile trzeba, by podłączyć zasilanie i źródło sygnału.

Huawei MateView w Media Expert

Huawei MateView 28"
Monitor i uchwyt stanowią zintegrowaną całość (fot. Andrzej Libiszewski, Tabletowo.pl)

W nóżce monitora znalazło się miejsce dla pary mikrofonów i głośników stereo o mocy 5 W każdy, a także dla gniazd połączeniowych – jest ich całkiem sporo: miniDisplayPort, HDMI i służące do zasilania USB-C na tylnej części oraz 2 x USB-A, USB-C i mini-jack audio na prawej krawędzi.

Zintegrowana konstrukcja z wąską ramką jest bardzo smukła i estetyczna, ale ma też wady: nie można wyświetlacza zdemontować z nóżki i powiesić na ramieniu z montażem VESA, producent nie pomyślał również o przydatnym czasem przy pracy pivocie.

Huawei MateView 28"
Huawei MateView wygląda naprawdę dobrze (fot. Andrzej Libiszewski, Tabletowo.pl)

Parametry

  • Przekątna: 28,2″
  • Odwzorowanie kolorów:
    • DCI-P3: ΔE < 2
    • sRGB: ΔE < 1
  • Proporcje: 3:2
  • HDR: HDR400
  • Matryca: IPS z podświetleniem WLED
  • Jasność: 500 nit
  • Rozdzielczość: 3840 x 2560 pikseli
  • Odświeżanie: 60 Hz
  • Kontrast: 1200:1
  • Pokrycie przestrzeni barw: 98 % DCI-P3 / 100 % sRGB
  • Stosunek powierzchni ekranu do obudowy: 94 %
  • Kolory: 10 bit, 1,07 mld
  • Regulacja wysokości: 110 mm (±5 mm)
  • Regulacja nachylenia: -5° do 18° (±2°)
  • Rozmiar ekranu razem z obwódkami: 609 x 414 mm, 94 % StB
  • Złącza:
    • USB-C x 1 (port zasilania 135 W)
    • USB-C x 1 (obsługuje przesyłanie obrazu, danych i ładowanie 65 W)
    • USB-A 3.0 x 2
    • HDMI 2.0 x 1 (3840 x 2560@50 Hz max)
    • MiniDP x 1 (DP 1.2)
    • Mini jack audio 3,5 mm combo x 1
  • Łączność:
    • WLAN IEEE 802.11a/b/g/n/ac 2,4 GHz oraz 5 GHz z Miracast
    • Bluetooth 5.1
  • Multimedia: 2 mikrofony + 2 głośniki 5 W
  • Gwarancja: 2 lata

Cena na dzień publikacji recenzji wynosi 2999 złotych.

Huawei MateView 28"
W podstawie umieszczony został tag NFC, ułatwiający nawiązanie łączności bezprzewodowej ze smartfonem (fot. Andrzej Libiszewski, Tabletowo.pl)

Parę słów o matrycy

Sercem monitora jest matryca IPS o przekątnej 28,2″ i nietypowych proporcjach 3:2. Rozdzielczość wyświetlanego obrazu wynosi 3840 x 2560 z odświeżaniem 60 Hz przy połączeniu przez miniDisplayPort / USB lub 50 Hz przy połączeniu przez HDMI.

Te dodatkowe 400 pikseli w pionie, w porównaniu z najczęściej spotykanymi monitorami 16:9, to wbrew pozorom całkiem sporo – szczególnie podczas pisania tekstu, ale to także możliwość wyświetlenia pełnoekranowego podglądu zdjęcia – typowe proporcje zdjęć z lustrzanek i bezluster to właśnie 3:2.

Jasność maksymalna według danych producenta to około 500 nit. Prowizoryczny pomiar aplikacją LightMeter dał w centrum wynik niższy: 364 nit. Na peryferiach było jeszcze mniej, 319 nit w prawym górnym rogu i maksymalnie 340 nit w prawym dolnym – jestem skłonny te wyniki uznać za prawdziwe, gdyż w przypadku mojego prywatnego monitora (Acer ProDesigner PE270K) pomiary uzyskane za pomocą programu pokrywały się mniej więcej z deklaracjami producenta. To daje różnicę rzędu 12%, czyli „not great, not terrible”. Wystarczy do domowych zastosowań.

Huawei MateView 28"
Tak wygląda równomierność podświetlenia (fot. Andrzej Libiszewski, Tabletowo.pl)

Warto się pracy podświetlenia dobrze przyjrzeć podczas zakupu, gdyż dopiero drugi egzemplarz monitora dostarczony przez Huawei pracował należycie: pierwszy cechował się różnicą między najjaśniejszym i najciemniejszym punktem rzędu 36 % (444 nit / 283 nit, czyli wynosiła ~160 nit) i była widoczna na pierwszy rzut oka. Problem musiał tkwić w wadliwym lub źle zamontowanym dyfuzorze, gdyż najjaśniejszy obraz był na dole, gdzie montowana jest listwa WLED, a najciemniejszy przy górnej krawędzi ekranu.

O ile można mieć zarzuty do równomierności podświetlenia, to już reprodukcja kolorów stoi na wysokim poziomie. Zmierzona temperatura barwowa bieli wyniosła 6580K. Deklaracje o 100% sRGB i 98% DCI-P3 wydają się być spełnione – przez większą część testów korzystałem z MateView i ProDesignera (mają teoretycznie podobne możliwości w tej kwestii) w konfiguracji dwumonitorowej i po wyborze w menu MateView profilu DCI-P3, kolory pomiędzy oboma urządzeniami były nieodróżnialne gołym okiem – czyli na dwóch różnych urządzeniach można było stworzyć spójne stanowisko do pracy choćby i ze zdjęciami, oczywiście na poziomie zaawansowanego amatora.

Huawei MateView 28"
Podstawa z zestawem gniazd (fot. Andrzej Libiszewski, Tabletowo.pl)

Praca i zabawa

Huawei MateView obsługuje HDR na poziomie HDR400. Przy niezbyt wysokiej jasności maksymalnej monitor radzi sobie z materiałami o szerokiej rozpiętości tonalnej raczej przeciętnie – zdecydowanie nie dorównując telewizorom i moim zdaniem nie warto akurat obsługą HDR kierować się przy jego wyborze. Mimo to filmy HDR z Netfliksa dało się zupełnie przyjemnie oglądać, czego nie mogę powiedzieć o paru innych urządzeniach z teoretycznie podobnymi możliwościami.

Natomiast MateView słabo wypada w grach – dodatkowa rozdzielczość to dodatkowe 1,536 mln pikseli do renderowania w stosunku do typowych monitorów UHD, a to jeszcze bardziej winduje i tak bardzo wysokie wymagania stawiane GPU. Do tego matryca 60 Hz bez choćby śladu obsługi FreeSync czy G-Sync, z dość powolnym przełączaniem pikseli i bez overdrive nie zadowoli bardziej wymagającego gracza, szczególnie grającego w dynamiczne FPS-y.

Praca natomiast to inna i dużo lepsza bajka. Jak już wspominałem, dodatkowa przestrzeń świetnie sprawdza się podczas pisania tekstów, przeglądania stron internetowych (większość z nich to przecież wąski pionowy pasek na środku ekranu) i podczas obróbki zdjęć – zarówno, gdy MateView był urządzeniem głównym, jak i kiedy służył do pełnoekranowego podglądu w Capture One Pro i Lightroomie.

Dziwi tylko brak pivotu – pewne rzeczy wygodniej robić przy monitorze pracującym w pionie i MateView przy swoich proporcjach niesamowicie zyskałby na użyteczności.

Huawei MateView 28"
MateView niestety nie ma pivota (fot. Andrzej Libiszewski, Tabletowo.pl)

Wartością dodaną jest możliwość pracy bezprzewodowej. Monitor jest w stanie współpracować w ten sposób z systemem Windows oraz ze smartfonami. W podstawce ukryty jest tag NFC, pozwalający na automatyczną konfigurację smartfonów Huawei do pracy z wyświetlaczem, ale bez problemu skorzystałem także z trybu DeX w Samsungu Galaxy Z Fold 3 – tyle że monitor trzeba było wskazać ręcznie.

Początkowo nie było to jasne, ale MateView obsługuje po prostu protokół Miracast z rozszerzeniami, więc w teorii każde zgodne urządzenie może z nim nawiązać połączenie. O ile mu się uda – łączność bezprzewodowa działała przez moment w trakcie testów, później przestała, po przywróceniu ustawień fabrycznych zadziałała na czas połączenia z laptopem podczas sesji zdjęciowej, by po rozłączeniu odmówić dalszej współpracy – dlatego nie pokażę wam niestety, jak wyglądała współpraca z Foldem 3.

Współpraca DeX z Folda 3 czy trybu Desktop Mode z P40 Pro z MateView pozostawia sporo do życzenia także, gdy zadziała i trudno traktować tę funkcję jako coś więcej niż ciekawostkę. Oba smartfony przy pracy bezprzewodowej generują obraz o rozdzielczości Full HD i proporcjach 16:9, który jest skalowany do ekranu i przez to nie tylko niezbyt ostry, ale też nienaturalnie rozciągnięty. Opóźnienie obrazu przy pracy bezprzewodowej jest wyraźnie wyczuwalne.

Huawei MateView 28"
Przegub łączący monitor z podstawą (fot. Andrzej Libiszewski, Tabletowo.pl)

Podczas pracy bezprzewodowej smartfony służą jako klawiatura i touchpad – brzmi to świetnie, ale jest bardzo, bardzo niewygodne. W teorii podczas współpracy monitora z urządzeniami pracującymi pod kontrolą EMUI 11 lub HarmonyOS monitor jest w stanie przekierować ruchy myszy do smartfonu, ale jakoś za nic nie chciało to działać.

MateView zyska więc na praktyczności przy współpracy z tabletem posiadającym fizyczną klawiaturę i gładzik, ale i tak niespecjalnie widzę poważniejszą pracę na takim zestawie, jeśli nie zostanie radykalnie poprawione oprogramowanie.

Huawei MateView 28"
Obraz przesyłany bezprzewodowo z laptopa z systemem Windows 10 (fot. Andrzej Libiszewski, Tabletowo.pl)

Sposób sterowania funkcjami Huawei MateView został rozwiązany dość nietypowo. Producenci przyzwyczaili użytkowników, że obsługa z reguły odbywa się za pomocą kilku przycisków lub przycisków i mini joysticka. W MateView do obsługi służy pasek dotykowy pod ekranem, współpracujący z dość przejrzystym, ale bardzo uproszczonym menu.

Pomysł całkiem niezły, choć idący wbrew nawykom, ale wykonanie już słabsze. Pasek reaguje czasem jak sam chce – raz jest zbyt czuły, a innym razem stukanie weń albo jest odbierane z opóźnieniem, albo nie wywołuje w ogóle żadnej reakcji.

Pozostaje mieć nadzieję, że producent postara się o aktualizację firmware rozwiązującą problemy z pracą bezprzewodową i sterowaniem. Na plus należy zaliczyć, że monitor potrafi aktualizację przeprowadzić automatycznie.

Podsumowanie

Muszę przyznać, że Huawei MateView może się podobać. Wzorniczo stoi na bardzo dobrym poziomie i przyciąga wzrok, a nietypowe proporcje ekranu bardzo mi przypadły do gustu podczas pracy. Kolory są bardzo przyzwoite i dobrze skalibrowane. Niestety, miejscami wzornictwo wygrało z użytecznością (gdzie jest pivot i montaż VESA, się pytam), a niedopracowany firmware i chimeryczne działanie łączności bezprzewodowej nie pomaga. Jakość dźwięku wydobywającego się z głośników jest bardzo przeciętna, a i równomierność podświetlenia w tej kategorii cenowej mogłaby być odrobinę lepsza.

Czy zatem Huawei MateView warto kupić? To zależy. Jeśli szukamy monitora o fotograficznych proporcjach i dobrych kolorach – raczej tak, gdyż MateView nie ma wielkiej konkurencji w tej cenie. Nie warto się nastawiać jednak na współpracę bezprzewodową, także i gracze powinni poszukać raczej sprzętu lepiej dopasowanego do ich potrzeb.

Huawei MateView 28"
Recenzja Huawei MateView – 28 cali klasy premium
Zalety
wysoka rozdzielczość
fotograficzne proporcje 3:2
wzornictwo
wąskie ramki, ułatwiające pracę wielomonitorową
bardzo przyzwoita kalibracja i kolory
wbudowany zasilacz USB PD3 65 W
po podłączeniu do WiFi monitor ma możliwość automatycznej aktualizacji firmware
Wady
brak pivota
brak montażu VESA
równomierność podświetlenia mogłaby być lepsza
bardzo przeciętna jakość dźwięku
niewygodne sterowanie
problemy z połączeniami bezprzewodowymi
niedopracowany firmware
brak FreeSync i Overdrive
cena
7.5
Ocena
Gdzie kupić?