samochód elektryczny ładowanie elektryka ładowarka
fot. Pixabay

Polacy przekonują się do elektrycznych samochodów. Powoli, ale się przekonują

Zazwyczaj sporo wody w Wiśle musi upłynąć, zanim przekonamy się do nowinek technologicznych. Podobnie jest w przypadku elektrycznych samochodów, które – chociaż jakiś czas są już obecne na polskim rynku – wciąż nie są pierwszym wyborem przy zakupie nowego auta. Jednak według statystyk, w tym obszarze widoczny jest wzrost.

Wydaje się, że w przypadku zakupu samochodu elektrycznego są dwa problemy. Pierwszy to fakt, że taki pojazd jest po prostu droższy od „standardowego”, czyli wyposażonego w silnik spalinowy. Drugi to brak odpowiednio rozwiniętej infrastruktury, która pozwoliłaby podróżować bez obaw o możliwość naładowania akumulatorów.

Mimo to, jak pokazują ostatnie raporty, sprzedaż takich samochodów w naszym kraju rośnie. Od stycznia do lipca tego roku zarejestrowano w Polsce o 150 procent więcej takich pojazdów niż w analogicznym okresie rok wcześniej. Prawdą jest jednak, że wartość nie robi takiego wrażenia, kiedy spojrzymy na liczbę sprzedanych egzemplarzy.

Mowa bowiem o… 190 samochodach. Procentowy wzrost jest jednak niezaprzeczalnym faktem. Zwłaszcza, że na przykład Nissan ma zamiar do końca roku sprzedać jeszcze 200 egzemplarzy, które powędrują do klientów firmowych. Transakcję z firmą otoEcar dopina również Hyundai. Pojazdy mają powędrować do dwóch klientów korporacyjnych, wraz z niezbędną do ich obsługi infrastrukturą. Czy to oznacza, że elektryczne samochody cieszą się największym zainteresowaniem właśnie wśród firm?

Nie do końca. Jak przyznają pracownicy marek, które w swojej ofercie posiadają elektryczne samochody, również klienci indywidualni coraz częściej pytają o takie pojazdy. W domyśle są one kupowane jako drugi czy trzeci samochód w rodzinie, jednak w momencie, w którym klient orientuje się, jak niskie są koszty eksploatacji takiego samochodu, to właśnie on staje się podstawowym środkiem lokomocji.

W przypadku firm, powodów zainteresowania elektrycznymi autami może być kilka. Po pierwsze – rzecz, która liczy się zawsze, a więc kwestie finansowe. Nie możemy również zapominać o tym, co często może przynieść jeszcze większy zysk, a więc o marketingu. Firma posiadająca flotę samochodów elektrycznych może uchodzić za dbającą o ekologię, a co za tym idzie – przyciągać do siebie więcej klientów. Kolejnym powodem zainteresowania tą branżą wśród klientów biznesowych jest działalność typu car-sharing, w której samochody elektryczne mogą się świetnie sprawdzić – to właśnie firma działająca w tym obszarze ma kupić pojazdy od Nissana.

Chociaż z badań wynika, że to słabo rozwinięta infrastruktura, która nie oferuje wystarczającej liczby miejsc służących do ładowania baterii, jest największą blokadą dla potencjalnych klientów, to inne zdanie mają osoby związane z przemysłem motoryzacyjnym. Według nich, pomimo tego sukces samochodów elektrycznych jest możliwy. A to z powodu rosnącej popularności samolotów jako środka lokomocji w przypadku dalszego wyjazdu, czy też wprowadzanego przez niektórych producentów za granicą wypożyczania samochodów z silnikiem spalinowym klientom decydującym się na zakup samochodu elektrycznego, w przypadku dalszego wyjazdu.

Rynek samochodów elektrycznych rozwija się i niewykluczone, że do gry wejdą również Polacy. Państwowa spółka ElectroMobility Poland 12. września ogłosi zwycięzcę konkursu na projekt karoserii. Później rozpocznie się kolejny, na koncepcję silnika. Jego rozstrzygnięcie jest planowane na końcówkę 2018 roku. Prawdopodobnie pojawienie się polskiej marki oferującej elektryczny samochód mogłoby jeszcze bardziej poprawić omawiane dzisiaj statystyki. Zwłaszcza, że prace nad podobnym samochodem prowadzi chociażby Białoruś.

Źródło: Puls Biznesu