Lexus LS600H - The Drive

Trzeba przekonać ludzi do autonomicznych samochodów. Może podczas igrzysk olimpijskich?

Nad tym, aby dopracować wszystkie systemy w autonomicznych samochodach do ideału, będą czuwać inżynierowie. Marketingowcy z kolei będą musieli przekonać ludzi do takiego rozwiązania. Nie wiem, które zadanie jest trudniejsze, ale zdaje się, że dwóch producentów ma już plan. Ściśle związany z igrzyskami olimpijskimi.

Olimpiada to dla większości sportowców najbardziej prestiżowa z imprez, w jakiej mogą wziąć udział. Kilka tysięcy najlepszych w swoich dyscyplinach zawodników, do tego ich sztaby szkoleniowe i rzecz jasna rzesze kibiców. Wydaje się więc, że wydarzenie, które skupia wokół siebie tak dużą liczbę osób, może być doskonałą okazją do zaprezentowania możliwości samodzielnych pojazdów.

I właśnie na taki pomysł wpadli ludzie z Toyoty. Letnie Igrzyska Olimpijskie w 2020 roku odbędą się w Tokio. Na położonej w zatoce tokijskiej wyspie Odaiba, ma pojawić się cała flota autonomicznych samochodów japońskiego producenta. Chociaż „autonomiczny” to w tym miejscu nie jest najlepsze sformułowanie. Jak przestrzega bowiem Ken Koibuchi, dyrektor generalny koncernu, zgodnie z nową koncepcją marki, kierowca i samochód powinni być partnerami podczas jazdy. Z tego też względu promuje używanie zwrotu „zautomatyzowany”.

Dograć trzeba jeszcze oczywiście kilka szczegółów technicznych. Samochody zostaną wyposażone w radary LIDAR, niezbędne jednak są również mapy terenu w wysokiej rozdzielczości. I z tym póki co jest problem, ponieważ na ten moment pokrywają one niewielką część obszaru, po jakim pojazdy mają się poruszać. Wsparcia udziela jednak japoński rząd, poszukując rozwiązania, które umożliwi digitalizację tras zarówno większych, jak i mniejszych miast. Firma ma jednak jeszcze trochę czasu.

W przeciwieństwie do Hyundaia. Koreańczycy mają bowiem taki sam plan, natomiast wdrożyć w życie chcą go już w przyszłym roku, podczas zimowych Igrzysk w Pjongczang. A stoją przed podobnym problemem, w postaci braku map odpowiedniej jakości.

Prace nad zebraniem dokładnych map terenu wokół Pjongczang

Zadanie postawili przed sobą o tyle trudne, że zimą podczas jazdy krętymi drogami utrudnione zadanie mogą mieć czujniki zainstalowane w pojazdach, które zwyczajnie zostaną zasłonięte przez śnieg. Również z tego względu Koreańczycy chcą oprzeć działanie pojazdów przede wszystkim na mapach wysokiej rozdzielczości. System, jaki starają się opracować ma być, jak zapewnia Hyundai, „najlepszy na świecie”. Margines błędu ma wynosić bowiem ledwie 10 cm. Dzięki temu autonomiczny pojazd powinien bez problemu poradzić sobie nawet w trudnych warunkach atmosferycznych.

Wygląda na to, że rozgrywa się kolejny akt sztuki pod tytułem „Autonomiczne samochody”. Jak się nad tym zastanawiam, to wydaje mi się, że producenci idą w dobrą stronę. Zaprezentowanie swojego potencjału nie tylko ludziom zebranym na miejscu, ale także milionom tych, którzy obserwują zmagania przed telewizorami, może być świetną reklamą. W przyszłości, doskonałym argumentem dla przeciwników samodzielnych samochodów. Ci jednak skrzętnie wykorzystają każdą, nawet najmniejszą pomyłkę. Do zyskania jest więc sporo, ale zdaje się, że jeszcze więcej do stracenia.

Źródło: Moto.pl, The Drive (1), The Drive (2)