Uwielbiam Sony. Żodyn nie potrafi odgrzać kotleta tak dobrze, jak ta firma. Żodyn

Świat zobaczył trzy nowe Xperie. Na dobrą sprawę, Japończycy zdołali przemycić na główną scenę kilka tajemnic, jednak o telefonach wiedzieliśmy już całkiem dużo, toteż trudno mówić o wielkich niespodziankach. Reakcje publiki są skrajne: ludzie albo się nimi zachwycają, albo też mają już dość. Czy prawda leży gdzieś po środku?

Miałem Xperię Z. Generalnie, to żona miała. Wcześniej nie stroniłem od urządzeń Sony Ericssona i – jak już wiecie z poprzednich felietonów – uważałem je za rewelacyjne. Dostrzegam jednak, że stary, poczciwy Sony Ericsson nie bał się eksperymentów. Linia K czy W rozwijała się dynamicznie, wnosząc sporo innowacji niemal w każdym modelu. Co jeszcze ciekawsze, te nie ograniczały się do softu czy specyfikacji. Design urządzeń zmieniał się, na dodatek o wiele bardziej odczuwalnie, aniżeli wygląd Zetek czy Iks-Zetek.

Potraficie wskazać 5 dużych różnic w wyglądzie między Xperią Z a Xperią XZ Premium? Owszem, da się, ale na jednym wdechu mogę wymienić więcej niż osiem firm, gdzie ewolucja bryły telefonu na przestrzeni ostatnich lat zmieniała się tak dynamicznie, że niemal wszyscy czytelnicy Tabletowo podaliby dziesięć dużych różnic i dodatkowe kilka mieli jeszcze w odwodzie.

Ale nie u Sony. Bowiem wraz z zakończeniem związku z Ericssonem i postawieniem na OmniBallance, stała się rzecz dziwna: firma zaczęła traktować tę charakterystyczną bryłę niczym jedyną prawdę objawioną i jak ognia unika daleko idących zmian. Nie tak dawno temu darowałem sobie jedno przemyślenie, które aż pchało się na usta po premierze XZ Premium.

Można było wtedy natrafić na opinie, wedle których bryła pozostała niezmieniona, bo wymagała tego nowa matryca IMX400. W wielkim skrócie: byłby problem z jej implementacją w urządzenie. Spoko, rozumiem. A nawet szanuję, bo dla tych 960 klatek na sekundę, gdybym miał sposobność, sam podjąłbym podobną decyzję. SuperSlowMotion to nadal niedoścignione rozwiązanie w branży.

(poniżej, dla urozmaicenia, Poczet Ważniejszych Flagowych Xperii – dla tych, którzy nadal szukają tych pięciu różnic ;))

Jednak tym razem Sony nie postawiło na rewolucyjną matrycę. Firma słynie z tego, że z roku na rok coraz bardziej dopieszcza swoje produkty. Czy w od czasu zakończenia prac nad XZ Premium nikt nie wpadł na pomysł, aby zmodernizować zarówno Sony IMX400, jak i bryłę OmniBallance, której rodowód sięga 2013 roku? Coraz trudniej mi w to uwierzyć. I zakładam, że nie tylko mnie.

Dostaliśmy trzy ciekawe urządzenia, które na papierze mają wszystko, aby wykręcać świetne wyniki sprzedażowe. XZ1 zapada w pamięć nie tylko matrycą aparatu, ale i frontowymi głośnikami stereofonicznymi, kompaktowymi wymiarami i iście topową specyfikacją. Tak samo mają się sprawy dla XZ1 Compact, który moim zdaniem ma wielkie szanse, aby powtórzyć wielki sukces sprzedażowy Z3 Compact. No i 5,5-calowa XA1 Plus, czyli definicja ładnie uzbrojonego zawodnika klasy średniej. Mało tego, nawet wycena na tle głównych rywali zdaje się być całkiem atrakcyjna i kusząca. Jest deklaracja szybkiej aktualizacji do Androida Oreo, toteż Sony bez dwóch zdań coś zrozumiało a nawet wyciągnęło precyzyjne wnioski.

Życzę nowym urządzeniom z rodziny Xperia jak najlepiej. Wiecie, że jestem miłośnikiem marki i mimo powielania tego samego, do bólu utartego schematu, szanuję Japończyków za to, że co roku wyciskają z tego prostokąta zawsze odrobinę więcej. Nie daje mi jednak spokoju jedna rzecz. Załóżmy, że już dawno CEO Sony miał sen i faktycznie przyśnił mu się „prostokąt doskonały”. Dla urozmaicenia historii możemy tu nawet dopowiedzieć, że Prostokąt Doskonały (z dużej, przez wzgląd na szacunek ;)) obiecał mu miliardowe zyski.

CEO obudził się, zanotował, nawet narysował szkic i pobiegł do działu designu produktu. Designerzy wysłuchali, przytaknęli, wzięli szkice i nadali wizji szefa realnych kształtów. I teraz to wszystko wygląda dość zabawnie, bowiem mimo tego, że z roku na rok specyfikacja jest coraz to lepsza, Sony daje nam coraz więcej fajnych i użytecznych nowości, to jednak wydaje się, że ten prostokąt w oczach prezesa wielkiej firmy cały czas nie pokrywa się z jego wyśnioną wizją. I nie wiadomo, czy kiedykolwiek będzie.

A jeśli już kiedyś powie „OK, to jest to. Dzięki, chłopaki”, przybije piątki całemu zespołowi i podpisze dla nich wielkie premie, to co będzie dalej? Zawsze po zrealizowaniu jakiegoś celu zostaje w naszym życiu pustka zmieszana z satysfakcją. Dlatego stawiamy sobie kolejne cele i plany. Zatem, co wymarzy sobie prezes Sony? Czy przyśni mu się wreszcie telefon wolny od pasów startowych? A może firma wykona wielki skok i przedefiniuje smartfona na nowo?

Nawet konserwatywne w designie Apple, które cały czas musi uważać, aby nie podkopać filozofii Jobsa, w tym roku stawia na totalną ewolucję. Obawiam się, że w niedalekiej przyszłości CEO Sony i jego „Prostokąt Doskonały” zostaną ostatnimi konserwatystami w dynamicznie zmieniającej się branży mobilnej. Póki co Japończycy nadal mogą spokojnie śnić o idealnym prostokącie, bowiem jestem dziwnie spokojny o wyniki sprzedażowe XZ1, XZ1 Compact czy XA1 Plus. Jednak wszystko jest do czasu. I Sony, jak mało która firma w branży, powinna zacząć sobie z tego zdawać sprawę i zacząć śnić o kolejnej dużej rewolucji.