Recenzja tabletu Asus Transformer Pad TF103C z klawiaturą, ale już bez dodatkowego akumulatora

Jeszcze kilka lat temu, gdy tabletowy rynek raczkował, trudno było się odgonić od hybrydowych propozycji Asusa. Co kilka miesięcy debiutowały kolejne tablety ze stacjami dokującymi, w których można było dosłownie przebierać. Ostatnio tajwański koncern zwolnił z tym hybrydowym szaleństwem, skupiając się bardziej na sprzęcie z niższej półki cenowej, zwłaszcza z serii MeMo, jak również na tanim sprzęcie z Windowsem, tj. Transformer Book T100. Nie zapomniał jednak o swoich tabletowych początkach i po prawie roku zaprezentował nowego przedstawiciela rodziny Transformer, model Transformer Pad TF103C. Zapraszam do jego recenzji.

Parametry techniczne Asusa Transformer Pad TF103C:

  • ekran IPS 10,1” 1280 x 800 pikseli, 10-punktowy multitouch,
  • Android 4.4.2 KitKat z Zen UI,
  • czterordzeniowy procesor Intel Atom Z3745 o częstotliwości 1,86GHz,
  • 1GB RAM,
  • 16GB pamięci wewnętrznej,
  • GPS,
  • Bluetooth,
  • WiFi 802.11 b/g/n,
  • port microUSB,
  • slot kart microSD,
  • 3.5 mm jack audio,
  • aparat 2 Mpix,
  • kamerka VGA,
  • akumulator o pojemności 5070 mAh,
  • wymiary: 258 x 180 x 9,9 mm,
  • waga: 547 g.

Transformer Transformerowi nierówny – Asus zrobił krok w tył

Pamiętacie w ogóle poprzednich przedstawicieli serii Transformer Pad? Jeśli nie – przypomnę. Każdy miał stację dokującą z dodatkowym akumulatorem, pozwalającym podładować tablet, gdy był w nią zadokowany. Do tego otrzymywaliśmy pełnowymiarowy port USB i pełnowymiarowy czytnik kart pamięci SD. Spójrzmy na TF103C… Z wymienionych dóbr został nam jedynie port USB. Najbardziej żal akumulatora, który okazywał się zbawienny w wielu sytuacjach korzystając z Transformer Pad 300 czy Transformer Prime, ale brak czytnika kart też robi swoje. Dodatkowo mamy tu rozdzielczość ekranu niższą niż w niektórych poprzednich Transformerach.

W tym modelu wyraźnie widać, że Asus chciał stworzyć sprzęt dla mas. Tylko szkoda, że oszczędził na czymś, co było jego znakiem rozpoznawczym…

asus-transformer-pad-tf-103c-recenzja-tabletowo-zestaw12

Klawiatura

Na klawiaturze TF103C zdarzyło mi się napisać dla Was kilka newsów. Miałam nawet podjąć wyzwanie napisania na niej niniejszej recenzji, ale nie podołałam. Po dwóch tygodniach testów tego urządzenia w dalszym ciągu nie jestem w stanie przyzwyczaić się do pisania na jego klawiaturze do tego stopnia, bym chciała dobrowolnie zamienić klawiaturę notebookową na transformerową. Jeśli nie mam pod ręką laptopa – dam radę z mniejszą, ale w innym wypadku takie wyjście odpada.

Klawisze są małe, ale na plus niewątpliwie należy zaliczyć całkiem spore odstępy między nimi. Da się napisać dłuższe teksty, ale trzeba się liczyć z tym, że – przynajmniej na początku – będziemy popełniali mnóstwo błędów i, jeśli jesteśmy przyzwyczajeni do klawiatury notebookowej – pełnowymiarowej, często zdarzy nam się zahaczyć o klawisze funkcyjne Androida (o nich za chwilę). Klawiatura oczywiście bez problemu radzi sobie z wielkimi literami (Shift) i polskimi znakami diakrytycznymi (Alt). Pod względem głośności działania klawiszy mogę je porównać z klawiaturą notebookową – ni ciszej, ni głośniej.

asus-transformer-pad-tf-103c-recenzja-tabletowo-zestaw15 asus-transformer-pad-tf-103c-recenzja-tabletowo-zestaw25

asus-transformer-pad-tf-103c-recenzja-tabletowo-zestaw14

A jak z ogólnym komfortem użytkowania? Tu pod uwagę należy wziąć dwie kwestie – gumowe nóżki zapobiegające ślizganiu się zestawu po powierzchniach, na których z niego korzystamy oraz kąt odchylenia ekranu. No właśnie – tu nie zmieniło się nic, a prosiłoby się o choć kilka stopni więcej. Maksymalne odchylenie pozwala na komfortowe wprowadzanie tekstu, choć nie ukrywam, że wolę (tak, ja, osobiście), gdy ekran jest odchylony jeszcze nieco bardziej (pytani znajomi stwierdzili, że w przypadku małej klawiaturki kąt jest OK). Zestaw sprawia wrażenie dobrze wyważonego i tylko kilka razy, z mojej winy zresztą, zdarzyło mi się, by tablet przeciążył klawiaturę i odchylił się wraz z nią (ale tak kończy się chęć korzystania z wyświetlacza przy użyciu większej siły – czasem jestem niedelikatna; normalnie, przy delikatnym korzystaniu z ekranu, taki problem nie występował).

Klawiatura jest sześciorzędowa, ale zamiast klawiszy funkcyjnych znanych z Windowsa, otrzymujemy tu szereg ustawień androidowych, uruchamianych przytrzymując klawisz Fn. Mamy tu, kolejno: wstecz, usypianie, włączanie WiFi, blokowanie gładzika, zmniejszanie i zwiększanie jasności ekranu, robienie zdjęcia, przejście do ustawień tabletu, klawisze dedykowane odtwarzaczowi (wstecz, pauza, dalej), wyciszenie tabletu, klawisze ciszej/głośniej oraz delete. Ach, zapomniałabym o ważnej kwestii, klawiatura nie jest podświetlana.

asus-transformer-pad-tf-103c-recenzja-tabletowo-zestaw11

Gładzik (touchpad) to dla mnie nieporozumienie. Niby obsługuje gesty (jak choćby przewijanie stron internetowych góra/dół/lewo/prawo przez przytrzymanie dwóch palców na gładziku i przesuwanie w odpowiednią stronę), ale przybliżanie i oddalanie przez dłuższy czas było dla mnie czarną magią, a jak już odkryłam jak działa, to nie zawsze chciał współpracować. Co ciekawe niektórzy twierdzą, że w ogóle takiej funkcji nie ma. Mi wielokrotnie udało się przybliżyć obraz przypadkiem i przez jakiś czas pozostawało dla mnie zagadką jak to zrobiłam. Próbowałam dojść do tego metodą prób i błędów i w końcu mi się to nie udało. Jako że dwukrotne kliknięcie na touchpad działa tak, jak dwuklik na ekranie – nieznaczne przybliżenie/oddalenie widoku, stwierdziłam, że trzeba pójść w tę stronę. I faktycznie. Dwuklik lewym przyciskiem touchpada plus przeciąganie prawego palca (w lewo przybliża, w prawo – oddala) działa idealnie w przypadku przybliżania i oddalania treści. A, i trzeba też zauważyć, że przyciski touchpada są na równi z nim i tak naprawdę 2/3 gładzika jest w stanie działać jak przyciski (tylko jego 1/3, znajdująca się tuż przy spacji, pozostaje nieugięta – dosłownie i w przenośni).

asus-transformer-pad-tf-103c-recenzja-tabletowo-zestaw8

Została jeszcze jedna sprawa związana z klawiaturą, a mianowicie mechanizm dokowania tabletu w stacji. Tu również nie zmieniło się nic w stosunku do poprzednich generacji Transformerów. Mamy dwa wystające bolce w klawiaturze po bokach i konektor pośrodku. Wypięcie następuje przez przytrzymanie przycisku znajdującego się na klawiaturze tuż przy zawiasach. Mechanizm wydaje się solidny. Potrząsanie tabletem z wpiętą klawiaturą nie spowodowało wypięcia się jej, choć nie wiem jak skończyłoby się to, gdybym użyła całej siły (aż tak brutalna nie byłam).

asus-transformer-pad-tf-103c-recenzja-tabletowo-zestaw4 asus-transformer-pad-tf-103c-recenzja-tabletowo-zestaw10 asus-transformer-pad-tf-103c-recenzja-tabletowo-zestaw13

Jeśli chodzi o warstwę wizualną, klawiatura prezentuje się przyjemnie i ładnie komponuje się z białą częścią tabletową. Oczywiście zestaw jest gruby i ciężki, ale tu chyba nikt nie miał wątpliwości, że jest inaczej…

Gdyby nie sam tablet, klawiatura by była niepotrzebna

Może Was nieco dziwić fakt, że najpierw skupiłam się na klawiaturze, a dopiero później przechodzę do samego tabletu, ale akurat w przypadku Transformer Padów to właśnie stacja dokująca odgrywała zawsze bardzo ważną rolę, a od TF103C zaczęła się jakby kolejna era tych urządzeń. Nie ulega jednak wątpliwości, że gdyby nie sam tablet, to druga część zestawu nie byłaby nam tu do niczego potrzebna.

Skupmy się zatem na tablecie.

asus-transformer-pad-tf-103c-recenzja-tabletowo-zestaw7

Wyświetlacz i marne 1280 x 800 pikseli

I od razu przejdę do rzeczy, która rzuciła mi się w oczy już przy pierwszym kontakcie z Asusem Transformer Pad TF103. Jest nią wyświetlacz (10,1-calowy), a właściwie rozdzielczość ekranu, która wynosi 1280 x 800 pikseli. Jak zapewne wiecie, taka właśnie matryca stała się standardem w tabletach z niskiej i średniej półki cenowej (powoli nawet w 7-calowych modelach!). Od Asusa wymagam czegoś więcej. Niestety, tym razem nie spełnił moich oczekiwań.

1920 x 1200 pikseli wygląda o wiele lepiej niż te nędzne 1280 x 800 pikseli. A co dopiero 2560 x 1600 pikseli… I tak, wciąż mówimy o tej samej przekątnej ekranu. I nie jest to gadka laika, który patrząc na parametry techniczne kieruje się cyferkami. Ja po prostu widzę drastyczną różnicę. Czcionki na stronach internetowych, a nawet na zwykłym ekranie domowym, są nieostre i lekko postrzępione – podobnie jest ze wszystkimi ikonkami. Oczywiście przeciętnemu użytkownikowi nie będzie to zbytnio przeszkadzało, a może nawet nie zauważy, że tu jest coś nie tak. Ale niestety należę do grona wymagających odbiorców elektroniki, który już wiele produktów trzymał w rękach i to jest swego rodzaju przekleństwo, bo między innymi przez to wymagam więcej.

asus-transformer-pad-tf103c-recenzja-klawiatura asus-transformer-pad-tf103c-recenzja-pion

Dużo lepiej za to ma się sprawa kątów widzenia, do których nie można się w ogóle przyczepić. Korzystając z tabletu w towarzystwie nie ma problemów z tym, by osoby wokół nas zobaczyły zawartość ekranu. Podobnie jest z reakcją ekranu na dotyk – tu po prostu wszystko działa tak, jak należy.

Jasność maksymalna, wynosząca 475 nitów w centralnej części (420 przy krawędziach) pozwala na korzystanie z tabletu w słońcu, choć trzeba pamiętać o upierdliwości błyszczącego ekranu, charakteryzującego się odbijaniem się wszystkiego dookoła. Jasność minimalna natomiast (16 nitów na całej powierzchni matrycy) nie jest do końca komfortowa podczas użytkowania produktu w nocy. Jako ciekawostkę warto dodać, że w połowie skali ma 112 nitów, co rośnie o ok. 100 nitów przesuwając o kolejną 1/8 długości paska regulacji. Warto pamiętać, że w testowanym tablecie nie ma czujnika światła odpowiedzialnego za automatyczną regulację jasności ekranu.

Po włączeniu tabletu i spojrzeniu na ekran, w porównaniu z innymi tabletami, które akurat miałam w pobliżu, wyświetlacz TF103C wydał się wyświetlać ciepłe barwy. Jeśli komuś to przeszkadza, z pomocą przychodzi już nam znana z poprzednich urządzeń tajwańskiego koncernu aplikacja Asus Splendid, za której pomocą możemy włączyć tryb żywych kolorów, zmienić temperaturę kolorów, odcień oraz nasycenie barw.

asus-transformer-pad-tf103c-asussplendid

Z gorszych rzeczy muszę zauważyć, że w testowym egzemplarzu przy prawej krawędzi trafił się martwy piksel – nieco pod połową wysokości ekranu (widać go zwłaszcza na białym tle). Problem ten nie powinien jednak występować w modelach dostępnych w sprzedaży.

Działanie, czyli co Atom, to Atom

Asus Transformer Pad TF103C towarzyszył mi przez ostatnie dwa tygodnie. W tym czasie połączenie Intel Atom Z3745 z Androidem 4.4.2 KitKat okazało się świetne – nie przypominam sobie w codziennym użytkowaniu żadnej sytuacji, w którym jakaś aplikacja użytkowa się zacięła lub wymusiła zamknięcie. Dłuższą chwilę musimy jedynie poczekać w aplikacji Galeria, gdy ładuje się widok dostępnych tam zdjęć lub filmów. Raz tylko, podczas oglądania meczu Brazylia – Niemcy zawiodłam się na aplikacji TVP, ale nie ze względu na tablet, a operatora, którego usługa oglądania meczu nie zadziałała.

Aplikacje otwierają się szybko, podobnie jak wczytują się strony internetowe, a przełączanie się pomiędzy otwartymi programami lub kartami w przeglądarce jest bezproblemowe.

Tu warto podrzucić szybkość pamięci wewnętrznej, która poniekąd odpowiada za ten stan rzeczy (AndroBench dla 64/64 MB):
– szybkość ciągłego odczytu danych: 91.54 MB/s
– szybkość ciągłego zapisu danych: 16.99 MB/s
– szybkość losowego odczytu danych: 15.12 MB/s,
– szybkość losowego zapisu danych: 1,17 MB/s.

asus-transformer-pad-tf103c-recenzja-androbench

Schody pojawiają się dopiero podczas grania. Okazuje się bowiem, że włączenie Real Racing 3 powoduje zacinanie się dźwięku w lecącego w tle (sama gra działa płynnie). Granie w takie tytuły, jak Asphalt 8: Airborne, GTA: San Andreas czy Dead Trigger 2 jest możliwe, choć tu okazuje się, że zastosowane parametry nie sprawdzają się do końca idealnie we wszystkich zastosowaniach i bardziej wymagający użytkownicy zauważą niedociągnięcia związane z brakiem płynności grafiki.

Tablet oferuje 16GB pamięci wewnętrznej, z czego do naszej dyspozycji zostaje 11,13GB (4,87GB zajmuje system) – oczywiście z możliwością rozszerzenia pamięci dzięki slotowi kart microSD, ale bez możliwości przenoszenia na nią aplikacji. Z kolei jeśli chodzi o pamięć operacyjną RAM, ogólnie mamy 1GB, z czego podczas korzystania z kilku aplikacji użytkowych podział używanej i wolnej zazwyczaj przedstawia się następująco: 583MB vs 293MB.

asus-transformer-pad-tf103c-recenzja-cpuz1 asus-transformer-pad-tf103c-recenzja-cpuz2 asus-transformer-pad-tf103c-recenzja-pamięć

Zen UI – ładna, przejrzysta i funkcjonalna nakładka

Pisząc o działaniu Asusa Transformer Pad TF103C trudno nie wspomnieć choć kilku słów o autorskiej nakładce systemowej, Zen UI, którą widać już po pierwszym wzięciu tabletu w dłonie. Wystarczy wciśnięcie włącznika urządzenia, a naszym oczom ukazuje się lekko odmieniony ekran blokady. Mamy tu standardowe informacje o godzinie, dacie, pogodzie i ustawionym alarmie, a oprócz tego – możliwość bezpośredniego przejścia do trzech aplikacji: aparatu, mejli lub przeglądarki internetowej. Żeby tego było mało, Asus zdecydował się dodać bardzo miły bajer w postaci widżetu What’s next, który pokazuje nam najbliższe dane z kalendarza (zaplanowane wydarzenia, etc.). Bardzo, bardzo, bardzo przydatna sprawa dla wszystkich, którzy lubią mieć pod ręką kalendarz z zaplanowanymi na dany dzień zadaniami/spotkaniami/etc. Zarówno skróty do aplikacji, jak i widżety, można wyłączyć w ustawieniach. A to dopiero początek.

asus-transformer-pad-tf103c-recenzja-ekranblokady

asus-transformer-pad-tf103c-recenzja-wyświetlaczblokada

Jak w każdym tablecie z Androidem, także i tu zarządzanie systemem odbywa się przez wysuwanie z góry dwóch belek, ale wyglądają one zupełnie inaczej niż w urządzeniach bez nakładek. Ta z lewej strony (choć i tak pokazująca się na środku) odpowiada za wszelkiej maści powiadomienia z możliwością przejścia do ustawień, listy szybkich ustawień Asus oraz do samej listy, czyli tak naprawdę do widoku otrzymywanego przez wysunięcie prawej belki systemowej (z jej poziomu również możemy przejść do listy powiadomień za pomocą jednego kliknięcia). Mamy tu możliwość zmiany jasności ekranu (ręcznej, niestety), jak również przejścia do czterech aplikacji, których usunąć się z tego widoku nie da (aparat, kalkulator, kreator audio oraz nagrywanie dźwięku oraz ustawień. Ustawienia możemy edytować i usuwać, ale zawsze musi być ich minimum sześć. Możemy wybierać między: WiFi, Bluetooth, GPS, tryb samolotowy, właściciel, automatyczne obracanie ekranu, tryb cichy, PlayTo oraz tryb oszczędzania energii.

asus-transformer-pad-tf103c-recenzja-belkaprawa asus-transformer-pad-tf103c-recenzja-belkaprawazmiana asus-transformer-pad-tf103c-recenzja-belkazpowiadomieniami

Nakładkę producenta widać również przy zarządzaniu ekranem głównym. Co ciekawe, podczas ustawiania tapety możemy zmienić odcień tła i dostosować przezroczystość. Same ikonki systemowe również uległy zmianie, choć one akurat nie zwaliły mnie z nóg (to akurat kwestia gustu).

asus-transformer-pad-tf103c-recenzja-ekrangłówny asus-transformer-pad-tf103c-recenzja-odcieńtłatapeta

Podsumowując, nakładka Zen UI jest estetyczna i zdecydowanie może się podobać – również pod względem funkcjonalnym. A co najważniejsze – nie zauważyłam, by spowalniała działanie samego systemu. Szkoda tylko, że niektóre jej elementy nie zostały do końca spolszczone.

A jeśli kogoś interesują preinstalowane aplikacje, których jest całkiem sporo, proszę bardzo: Do it later (lista zadań do wykonania), galeria, odtwarzacz muzyczny, menadżer plików, zegar, Asus Splendid (opisany wyżej), kreator audio (zmiana trybu na: muzyka, film, nagrywanie, gry oraz mowa), What’s next (wspominałam o niej wyżej), pogoda (dane z AccuWeather.com), aparat, Chrome, dysk Google Drive, Filmy Play, Flipboard, galeria, Gmail, Gry Play, Hangouts, kalendarz, kalkulator, Kiosk Play, Książki Play, Lustro (uruchamia przednią kamerkę), Mobie Studio, Muzyka Play, Omlet Chat (komunikator), Osoby, poczta, Google Play, Story, Super Note, WebStorage, YouTube, Zdjęcia, zegar oraz Zinio.

asus-transformer-pad-tf103c-recenzja-aplikacje asus-transformer-pad-tf103c-recenzja-aplikacje2

asus-transformer-pad-tf103c-recenzja-muzyka

Odtwarzacz wideo i głośniki

Preinstalowany odtwarzacz wideo zawodzi i pozostawia naprawdę wiele do życzenia. Nie poradził sobie z połową próbek, które standardowo testuję na każdym z tabletów (części w ogóle nie odtworzył, jedno wideo zacinało). Skorzystanie z zewnętrznej aplikacji znacznie polepszyło sprawę i ostatecznie zostaje napisać jedynie tyle, że tablet nie obsługuje dźwięku .dts.

asus-transformer-pad-tf-103c-recenzja-tabletowo-zestaw20 asus-transformer-pad-tf-103c-recenzja-tabletowo-zestaw23

Głośniki z kolei zasługują na uznanie. Grają głośno (jeśli się nie mylę, to jedne z głośniejszych, jakie ostatnio słyszałam w tabletach) i, co najważniejsze, nawet na najgłośniejszym ustawieniu – czysto. Jest tylko jeden problem… ich umiejscowienie. Głośniki znajdują się bowiem na tylnej obudowie modelu, przy krawędziach. Wiecie już co to oznacza? No właśnie… Zakrywanie ich dłońmi podczas choćby grania, a co za tym idzie – zagłuszanie wydobywającego się z nich dźwięku.

Warto zauważyć, że zarówno podczas oglądania wideo, jak również grania, automatycznie chowa nam się dolna belka systemowa. Możemy ją uaktywnić przesuwając palcem od górnej krawędzi. Wygląda to tak (bez belki i z):

asus-transformer-pad-tf103c-recenzja-gry1 asus-transformer-pad-tf103c-recenzja-gry2 asus-transformer-pad-tf103c-recenzja-wideobezpaskasystemowego

asus-transformer-pad-tf-103c-recenzja-tabletowo-zestaw17

Aparat

Zdjęcia Asusem Transformer Pad TF103C można robić zarówno klikając w dotykowy przycisk, jak również klawiszem głośności (+ lub -) – to miłe udogodnienie dla tych, co wolą pstrykać przyciskiem znajdującym się pod ręką (dosłownie).

Co ciekawe, w ustawieniach do naszej dyspozycji oddano mnóstwo trybów, wśród nich jest kilka bardzo ciekawych. Są zwykłe, które nie powinny na nikim zrobić wrażenia: automatyczny, HDR, panorama, noc, selfie, miniatura, z uśmiechem czy upiększanie, ale są też bardziej zaawansowane i ciekawe: cofanie w czasie (możliwość wyboru sceny sprzed zrobienia zdjęcia – działa świetnie), usuwanie inteligentne (ruchome obiekty są usuwane automatycznie po wykonaniu 5 zdjęć – nie chciało działać w moich rękach) oraz animacja GIF (działa). Przyznam, że nie spodziewałam się takich funkcji w tablecie. Miło, że się tutaj pojawiły, ale w przypadku aparatu 2 Mpix ich zastosowania niestety za bardzo nie widzę…

asus-transformer-pad-tf103c-recenzja-trybyaparatu

W ustawieniach z kolei znajdziemy możliwość ustawienia ISO, wartości ekspozycji, balansu bieli, rozdzielczości (1 Mpix 16:9 lub 2 Mpix 4:3), jak również włączenie samowyzwalacza oraz wykrywania twarzy.

Kilka przykładowych zdjęć wykonanych Transformer Pad TF103C – poniżej:

Z HDR i bez (w takiej kolejności):

Przednia kamerka:

Panorama:

asus-transformer-pad-tf103c-panorama

Akumulator

Oprócz wyświetlacza i ogólnego działania urządzenia, w każdym tablecie istotną rolę odgrywa akumulator, który odpowiada za jego mobilność. W przypadku Asusa Transformer Pad TF103C przeprowadziłam szereg testów baterii, z których mogę wywnioskować, że większość użytkowników powinna być zadowolona z jego czasu pracy.

I tak, starałam się przetestować urządzenie w trybie standardowego użytkownika, czyli przeglądając strony internetowe, grając w gry, oglądając filmy na YouTubie i pisząc mejle. Ustawiłam jasność ekranu w połowie skali, co było wystarczające w warunkach, w których korzystałam z tabletu (do korzystania w pomieszczeniach spokojnie wystarcza, to ok. 112 nitów). Przy takim eksploatowaniu urządzenia, jego akumulator rozładował się po ośmiu godzinach. Trzeba jednak pamiętać, że każde podwyższenie jasności ekranu lub włączenie dodatkowych modułów łączności (GPS, Bluetooth) będzie skutkowało obniżeniem czasu działania.

Najdłuższy czas działania udało mi się uzyskać przeglądając strony internetowe z włączonym WiFi i minimalną jasnością ekranu – 10 godzin (z maksymalną jasnością w tym samym trybie: pięć godzin i 40 minut). Z kolei grając na maksymalnej jasności ekranu (to raczej tylko w słoneczny dzień), tablet zawoła o podłączenie do prądu po ledwie czterech godzinach.

Tablet ładuje się ponad cztery godziny. Do zestawu dołączona jest ładowarka 5.2V 1.35A (model PA-1070-07).

asus-transformer-pad-tf103c-recenzja-oszczędzanieenergii

WiFi, Bluetooth, GPS, USB

Pod wieloma względami Asus Transformer Pad TF103C nie zawiódł. Zaliczyć do nich można także moduły łączności – WiFi, GPS oraz Bluetooth, które działają bez żadnych zarzutów.

Siła sygnału WiFi:
metr od routera: -42dB,
10 metrów od routera: -63

Bluetooth bez problemów pozwala podłączyć bezprzewodowe akcesoria peryferyjne typu klawiatura, jak również przesłać multimedia z jednego urządzenia na drugie.

GPS z kolei fixa za pierwszym razem łapał 12 sekund, natomiast każdym następnym – sekundę.

USB:

  • można ładować przez USB
  • przesłanie 1GB danych trwa:
    – 54 s z komputera na tablet
    – 41 s z tabletu na komputer
  • dzięki przejściówce do tabletu można podłączyć: pendrive, myszkę, klawiaturę (do USB w klawiaturze również)

asus-transformer-pad-tf-103c-recenzja-tabletowo-zestaw18

Jakość wykonania

Na temat Asusa Transformer Pad TF103C wiecie już prawie wszystko. Na koniec zostawiłam to, o co zawsze czepiam się najbardziej, jeśli oczywiście są ku temu powody. Mowa oczywiście o jakości wykonania, która – przynajmniej na pierwszy rzut oka – w przypadku testowanego produktu nie zawodzi. I faktycznie, przy pierwszym kontakcie sprzęt sprawia wrażenie idealnie spasowanego i solidnego. W rzeczywistości nie jest tak różowo, ale tragicznie też nie.

Zacznijmy może od tego, że o ile praktycznie wszędzie odległość między srebrną ramką okalającą tablet a pokrywą ekranu jest równa, tak na wysokości otworów do docka niestety widać większą szczelinę, w którą spokojnie można włożyć paznokcia. Szkielet obudowy jest stosunkowo sztywny, jednak po chwili okazuje się, że mocniejsze ściśnięcie powoduje uginanie się ekranu i wydobywanie się dźwięku podobnego do uchodzenia z czegoś powietrza.

Tak więc jakość wykonania można określić na bardzo dobrą, ale nie idealną. Szkoda, bo było naprawdę blisko, żebym się do niczego nie przyczepiła.

Wizualnie natomiast tablet prezentuje się bardzo dobrze, o czym mówiłam już w wideo rozpakowaniu sprzętu. Świetnie wyglądają białe, matowe plecki urządzenia, wraz ze srebrną ramką, która rozszerza się ku dołowi. Mimo tego, że Transformer Pad TF103C nie jest z najwyższej półki, zdecydowanie może się podobać. Tylko te grube ramki wokół ekranu…

asus-transformer-pad-tf-103c-recenzja-tabletowo-zestaw1 asus-transformer-pad-tf-103c-recenzja-tabletowo-zestaw2

Benchmarki

Quadrant: 12773
AnTuTu: 34126
An3DBench: 8159
An3DBenchXL: 46689
3D Mark:
Ice Storm: max
Ice Storm Extreme: 9062
Ice Storm Unlimited: 14184

Testy przeglądarek: preinstalowana (w nawiasach Chrome)
Sunspider: 611 (687)
Peacekeeper: nie ukończył (to samo)
Mozilla Kraken: 5689 (6097)
Google V8 Bench: 5084 (5908)

asus-transformer-pad-tf-103c-recenzja-tabletowo-zestaw3

Podsumowanie

Asus, dla tego produktu, powinien stworzyć nową nazwę: Transformer Pad MeMo, która jednoznacznie wskazywałaby na to, że jest przedstawicielem niższej półki cenowej i nie powala na kolana pod względem parametrów technicznych. O ile niską rozdzielczość ekranu jestem w stanie jakoś przeboleć (choć moje oczy dostrzegają postrzępione i nie do końca ostre czcionki), tak brak akumulatora w stacji dokującej boli najbardziej. Ale produkt zdecydowanie broni się działaniem podczas typowego użytkowania.

Cena Asusa Transformer Pad TF103C:
– 1099 złotych bez klawiatury,
– 1299 złotych z klawiaturą.

Jeśli macie jakieś pytania – zapraszam do komentarzy.