Xiaomi nie spieszy się z wchodzeniem na kolejne rynki

LeEco popełniło ogromny błąd, (zdecydowanie za) szybko wchodząc na nowe rynki i aktualnie ponosi tego konsekwencje. Xiaomi nie chce tego doświadczyć, dlatego nie spieszy się z ekspansją do kolejnych krajów.

Lei Jun, założyciel marki, uważa bowiem, że potrzeba sporo czasu, aby poznać i zrozumieć poszczególne rynki, ponieważ wszystkie różnią się między sobą, zarówno pod względem kulturowym, jak i prawnym. W każdym z nich panują także inne warunki dla biznesu. Najpierw należy dokładnie przeanalizować wszystkie te aspekty i dostosować do nich dalszą strategię.

Lei Jun jest także zdania, że zbyt szybka ekspansja na dużą liczbę rynków nie jest dobra i może wywołać wiele problemów. Boleśnie przekonało się o tym niedawno LeEco, które teraz dwoi się i troi, żeby nie zbankrutować. Trzeba bowiem też mierzyć siły na zamiary i mieć z tyłu głowy, że potrzeba wielu miesięcy ciężkiej pracy, żeby w ogóle zaistnieć, nie mówiąc już o zbudowaniu mocnej pozycji marki.

Co dość interesujące, Lei Jun uważa również, że chińskie władze powinny otworzyć specjalne biura w każdym kraju, żeby pracujące tam osoby pomagały firmom z Państwa Środka wejść na dany rynek poprzez oferowanie pomocy w zrozumieniu i dopasowaniu się do kluczowych aspektów, wymienionych powyżej.

Lei Jun jest też przekonany, że w ciągu pięciu-dziesięciu lat, chińskie marki zdobędą popularność na całym świecie, dzięki oferowaniu produktów wysokiej jakości w rozsądnej cenie.

*Na zdjęciu wyróżniającym Xiaomi Redmi 4A (pod linkiem znajdziecie jego recenzję)

Źródło: Chinadaily dzięki GizmoChina