Wszyscy chwalą czas pracy HONOR Magic V5. Mówię: sprawdzam!

Artykuł sponsorowany

Gdy HONOR Magic V5 debiutował na rynku, producent bardzo mocno chwalił go za jego baterię. Gdy telefon trafił w ręce Kordasa, ten szybko zweryfikował zapewnienia firmy – w recenzji Magic V5 potwierdził, że jest świetnie. Każdy z nas ma jednak swój styl korzystania z telefonu i, w efekcie, uzyska inny czas pracy. Chodźcie ze mną sprawdzić, ile wytrzyma składany HONOR w słoneczny dzień wolny, który zaplanowałam specjalnie pod testy tego smartfona.

Najsmuklejszy, ale nie cienki – twierdzi HONOR, a ja mówię: sprawdzam!

HONOR Magic V5 to składany smartfon, który imponuje swoją smukłością. W jednej wersji kolorystycznej – Ivory White – jest nawet najcieńszą tego typu konstrukcją na rynku. Złożony ma zaledwie 8,8 mm grubości, a rozłożony – 4,1 mm.

Mimo to udało się producentowi zmieścić pod obudową akumulator węglowo-krzemowy o pojemności 5820 mAh, który – jak się zaraz przekonacie – potrafi imponować długością czasu pracy. Już sam Kordas był pozytywnie zaskoczony wynikami, jakie osiągał podczas testów – w mieszanym użyciu WiFi i 5G okolice 7 godzin na włączonym ekranie to świetne rezultaty.

Czas sprawdzić, jak HONOR Magic V5 poradzi sobie podczas przejścia mojego poligonu testowego. Tyle że nie będzie to jakiś specjalnie wymyślony scenariusz testowy pod ten materiał, a rzeczywisty dzień z telefonem w ręce – oparty na różnych zastosowaniach.

Wolny dzień z HONOR Magic V5. Sprawdźmy ten czas pracy!

Pobudka: 8:00, wtedy też odpinamy telefon od ładowarki. Dwie godziny ogarniania życia, siebie i kotów, później kawa i półgodzinna prasówka, zrobiona w Chrome na rozłożonym ekranie. Po niecałych 30 minutach telefon pokazuje… 99%. Coś dużo, ale to daje ogromne nadzieje na świetny wynik po całym dniu.

Wychodzę z domu. Kolejne 30 minut to już jazda po mieście z włączoną nawigacją i modułem GPS – dojeżdżam do pierwszego celu z zapasem 89%. Jem śniadanie z siostrą, robię trochę fotek na moim ulubionym tarasie widokowym w stolicy i jedziemy dalej – po kolejnych 15 minutach z nawigacją i kolejnymi fotkami, tym razem na dachu Muzeum Historii Polski, na ekranie widzę 77% (a SoT wynosi już 1h 39’).

Następnie – misja: cynamonki. Oczywiście zakończona sukcesem, ale tak dużym, że nie zdążyłam zrobić zdjęcia przed zjedzeniem. No trudno ;). Odwiozłam siostrę do domu i przed 15-tą jestem u siebie. Stan baterii: 67%. Naprawdę nieźle jak na tyle poruszania się po mieście na 5G i sporej liczbie zrobionych zdjęć.

Później 40 minut oglądania YouTube’a – stan maleje do 57%, ale SoT to już 3h41’. Tuż przed 18-tą wciąż mam 50% baterii. Już wtedy oczywistym staje się dla mnie, że rozładowanie Magic V5 przed późniejszym wieczorem będzie bardzo trudne – biorąc pod uwagę, że nie gram i nie zamierzałam uruchamiać testów syntetycznych, które ułatwiłyby temat.

Postanowiłam wyłączyć WiFi i poudawać, że nie ma mnie w domu. W ruch poszło zatem 5G, które szybciej rozładowuje baterię niż WiFi, buszowanie po necie (głównie siedząc w przeglądarce internetowej), a wszystko to na otwartym ekranie. O 19:31 telefon wskazał 33% i 5h17’ SoT, a o 20:13 – 26%.

I to był moment, kiedy wróciłam do połączenia WiFi. Złożyłam telefon i siedziałam w social media, wysyłając sobie z mężem słodkie kotki, memy i śmieszno-głupie rolki. O 22:41, gdy wreszcie stwierdziłam, że idę spać, HONOR Magic V5 dalej miał zapas 8% baterii, a SoT wskazywał 7h15’. To naprawdę dobry wynik!

Jeden dzień nie da pełnego obrazu – wiadomo

Oczywiście w powyższym teście nie odnotowywałam naturalnego spadku energii w trybie czuwania, jak również nie wspominałam o chwilach, gdy telefon leżał obok, gdy ja robiłam coś innego. Jeśli zatem są jakieś luki w scenariuszu, to właśnie dlatego – nie spędziłam całego dnia z telefonem w ręce (choć prawie cały wieczór już tak ;)).

Mam to szczęście, że HONOR Magic V5 był w moich rękach dłużej niż jeden dzień i cóż mogę powiedzieć. Korzystając z niego na WiFi, wieczorem byłam w stanie mieć jeszcze ok. 50% zapasu energii, kończąc dzień z SoT na poziomie 3h49’ czy nawet 61% zapasu i SoT wynoszący 2h49’ w mniej intensywny dzień.

A jak wygląda czas pracy wyłącznie na 5G? Biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia ze składanym smartfonem – jest bardzo dobrze. Powtarzalne okolice 4,5 godziny to rezultat, do którego trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia.

To też ten moment, w którym warto dodać, że HONOR Magic V5 obsługuje ładowanie przewodowe o mocy 66 W i indukcyjne – 50 W.

Bateria to nie wszystko. HONOR Magic V5 to po prostu fajny smartfon

Gdybym miała podsumować ten sprzęt, spokojnie mogłabym przekleić to, co Kuba pisał finalizując jego testy: To po prostu świetny smartfon, któremu nie brak ulepszeń względem poprzednika, a – przede wszystkim – ma aspekty, w których wypada lepiej od konkurencji.

Nie dość, że telefon zapewnia świetną wydajność na co dzień, dzięki procesorowi Snapdragon 8 Elite, to jeszcze oferuje sporo rozwiązań z zakresu oprogramowania, uprzyjemniające korzystanie z telefonu. Z dolnym paskiem aplikacji, Magicznym portalem czy Gemini i Circle to Search na czele.

A do tego jest to po prostu bardzo ładny kawałek elektroniki, zwłaszcza w złotej wersji kolorystycznej, która pięknie mieni się w świetle. Producentowi udało się umieścić duży akumulator w imponująco smukłej konstrukcji, a – mimo to – telefon dotrzymuje kroku pod względem czasu pracy przez cały dzień. Do tego waży 217 gramów, czyli nieprzesadnie dużo, gdy zsumujemy wszystkie zalety, o których wspomniałam.

Dodajmy do tego odporność na kurz i wodę, zgodnie z normami IP58 i IP59, osłonę NanoCrystal i wzmocnienie z włókna węglowego dla wewnętrznego ekranu czy wreszcie zawias, mający wytrzymać nawet 500 tysięcy cykli złożeń i rozłożeń – i otrzymamy sprzęt, obok którego trudno przejść obojętnie.

Być może dość niespodziewanie, ale HONOR Magic V5 wyrasta na najciekawszy składany smartfon tego roku.

Materiał powstał na zlecenie HONOR Polska