Fot: Pixabay

Dwa lata temu śmiałem się z VOD. Teraz? No cóż…

Mobilne technologie to zdecydowanie świetna sprawa. Usługi, o jakich kilkanaście lat temu mało kto miał odwagę śnić czy marzyć, teraz są dla nas przysłowiowym chlebem powszednim. Jedną z nich, która przebojem podbija serca internautów na całym świecie, są serwisy VOD. I – szczerze mówiąc – już doskonale rozumiem, dlaczego.

Jak zawsze subiektywny wstęp

Nigdy nie byłem jakimś wielkim maniakiem seriali. Owszem, coś tam czasem potrafiło przyciągnąć mój wzrok na dłużej, jednak w czasach, kiedy wiele osób zachwycało się, czy to Lostami, czy Doktorem House’m, ja wolałem spędzać czas inaczej. Nawet nie chodzi tu o to, że z dala od komputera, ponieważ w Fifę potrafiłem grać przez sieć godzinami, ale seriale, filmy? Dziękuję, postoję.

Wiele zmieniło się na przestrzeni ostatnich lat. Szeroka dostępność wielu usług, które zapewniały w sumie niczym nieskrępowany dostęp do kinowych hitów, wdarła się przebojem do wielu miast w Polsce gdzieś tak z 8-10 lat temu, kiedy upowszechniły się w kraju galerie handlowe. A wraz z nimi – sieci popularnych kin. Moje rodzime miasto, które liczy sobie około 47 tysięcy mieszkańców, nadal nie ma w ofercie tego typu rarytasu, ale na szczęście sąsiedni ośrodek miejski doczekał się dwóch kin, które umiejętnie zagospodarowały mieszkańców kilku okolicznych miast i miasteczek.

Kina – z mojej perspektywy – miały jednak pewne wady, które w dużej mierze sprawiały, że są one czymś na wzór wariantu czasowego. Przede wszystkim konieczność dojazdu, odstania swojego w korkach i kluczenie po parkingu, celem znalezienia najlepszego miejsca z możliwych. Po drugie zaś, mimo całkiem przystępnej polityki cenowej, cotygodniowy wypad do kina wraz z całym tym rytualnym zakupem jedzenia, to już wydatek, który można odczuć. Konkretna kwota, którą można wydać na wiele innych sposobów.

Netflix, HBO Go, Showmax, polskie serwisy VOD… wincyj, wincyj!

Zaczęło się jakoś tak niewinnie, od coraz to częstszego zaglądania do VOD.pl. Oferta szybko rosła, a ceny były na tyle kuszące, że z większą i większą ciekawością patrzyłem na tego typu usługi. Było ich w pewnym momencie kilka, jednak podejrzewam, że wielu z Was także najbardziej „utarł się” vod.pl, na którym zresztą jestem częstym gościem nawet teraz, w erze usług abonamentowych.

Po wejściu do kraju Netflixa i Showmaxa, którego poznaliśmy zwłaszcza za sprawą kapitalnej oferty sieci Play, postanowiliśmy z moją lepszą połówką dać tym serwisom szansę. Żona była wtenczas w Play’u, także grzechem byłoby nie skorzystać z tak dobrej oferty, jak ta, którą Showmax przygotował wspólnie z fioletowym operatorem. Netflix? Naturalnie. Wiele świetnych seriali. House of Cards, Czarne Lustro, Ozark, Orange is the new black – to tylko kilka z propozycji, które przyciągnęły przed telewizory, monitory i smartfony tłumy miłośników dobrego kina.

Netflix Polska

Czas leciał, zużycie transferu u operatorów komórkowych i u naszego ISP stale rosło. Czasem jakiś film okazał się być klapą, czasem serial ciągnął się w nieskończoność i kończyło się na przewijaniu i oglądaniu zaledwie fragmentów, jednak na dłuższą metę, muszę stwierdzić, że ta mobilna wideoteka przerosła wiele z moich oczekiwań. 

Wypadałoby odpowiedzieć Wam na postawione w tytule tego felietonu pytanie

Podsumujmy fakty. Do kina nadal chodzimy. Bo lubimy. Bo magia premier na dużym ekranie to jedna z tych cech, która wciąż potrafi w sobie rozkochać. Premiery oglądane w kinie mają w sobie „to coś” i wątpię, żeby ten stan rzeczy uległ jakimś dużym zmianom w niedalekiej przyszłości. Zresztą, wystarczy spróbować zarezerwować kilka miejsc na jakiś ciekawy film i sami się o tym dobitnie przekonacie.

Zauważam jednak, że usługi VOD również oferują niemało. Przede wszystkim, dostęp do nowości niemal z całego świata jest dosłownie na wyciągnięcie ręki. Wyciągasz smartfon, odpalasz aplikację, wybierasz tytuł i jesteś. Wyłączasz się po ciężkim dniu, a to wszystko za cenę jednej pizzy. Po Twojemu, bez stania w korkach, bez konieczności ściągania kapci. Kapitalna sprawa.

Fot z : HBO Go

Temat na ten felieton nasunął mi się nieprzypadkowo. Dziwnym trafem, niedawno zakończyła się pewna promocja, dzięki której popularną usługę VOD mieliśmy dostępną za friko. Kilka lat temu, odpuściłbym. Czas wypełniłoby mi pisanie, robienie YouTube’a lub fotografia. Teraz? Zapomnijcie, nie ma szans. Usługa została opłacona, bo przecież dwa otwarte seriale same się nie zobaczą, prawda?

Też tak macie, że ten wręcz banalny dostęp do filmów i seriali porwał Was bez reszty i poświęcacie na tę rozrywkę sporo czasu? Spośród moich bliskich znajomych zawsze znajdzie się ktoś, kto akurat przypadkiem oglądał ten sam film bądź serial, co ja czy żona. To fajne, bo zawsze to więcej tematów do dyskusji, jednak nie wiem, czy mój grafik wytrzyma jeszcze kilka co ciekawszych premier.

Z czegoś będzie trzeba zrezygnować. Kończąc, chciałem Was zapytać o to, czy na ten moment wyobrażacie sobie jeszcze internet bez usług VOD? Czy globalny dostęp do filmów i seriali ma dla Was priorytetowe znaczenie? A może to tylko nic nie znacząca błahostka? Koniecznie dajcie znać w komentarzach! 

grafika główna: Pixabay