Twitter może testować płatną wersję aplikacji. Poszlibyście na taki układ?

Twitter da się lubić, przez co jest pierwszym serwisem społecznościowym dla wielu użytkowników sieci zorientowanych na pozostawanie poinformowanym. W tym biznesie trzeba jeszcze na siebie zarabiać, więc szef portalu zastanawia się nad wprowadzeniem jego płatnej wersji.

Twitter nie jest nazbyt opłacalny

Z jeszcze świeżego, opublikowanego wczoraj raportu finansowego Twittera wynika jedno: platformie nie tylko bardzo daleko do osiągnięcia zysków Facebooka, ale także czeka ją walka o zachowanie opłacalności platformy.

Część problemów jest pokłosiem niedawnego, ogromnego ataku na najbardziej wartościowe konta na Twitterze. Sporo reklamodawców zapowiedziało, że nie będzie prowadzić swoich kampanii na platformie, która nie jest w stanie zapewnić wysokiego poziomu bezpieczeństwa swoim użytkownikom.

Dla Twittera to oczywisty kopniak w kostkę, bo przecież reklamy są trzonem finansowania serwisu. Dlatego szef firmy, Jack Dorsey, powiedział inwestorom, że będzie rozważał alternatywny sposób zarabiania na portalu.

Twitter zaoferuje opcję dla ludzi chcących pozbyć się reklam?

Reklamy na Twitterze nie są nachalne ani wszechogarniające. Podczas gdy na Facebooku dosłownie co trzeci post jest sponsorowany, a na Instagramie co piąty, w Twitterze znajdziemy treść opłaconą reklamą w może co dwudziestym tweecie. Zwiększa to komfort korzystania z aplikacji, ale jednocześnie nie przyczynia się do tego, by portfel Jacka Dorsey’a puchł zbyt szybko.

Dlatego też Dorsey przekazał, że rozważa wprowadzenie drugiej wersji aplikacji Twittera, która dzięki subskrypcji byłaby pozbawiona reklam. Być może pierwsze modele biorące pod uwagę miesięczną opłatę za Twittera Premium (czy jak go tam nazwać) pojawią się w testach jeszcze tego roku.

Nawet jeśli w apce zaczęłoby się przez to pojawiać więcej reklam, nie widziałbym w tym nic złego. Biznes musi się kręcić – bez tego serwis nie mógłby pozwolić sobie na inwestowanie w rozwój. Nie jestem w stanie z góry przewidzieć, czy byłbym w stanie płacić za Twiitera, ale – o dziwo – wcale mnie ten pomysł nie przeraża. Przynajmniej dopóki nikt nie opublikował cennika.