(fot. CC0 Public Domain Darmowy do użytku komercyjnego)

W Niemczech 1 sierpnia rozpoczną się testy systemu rozpoznawania twarzy

Paryż, Londyn, Manchester. Miejsca, w których w ostatnim czasie dochodziło do wszelkiego rodzaju zamachów terrorystycznych, można by wymieniać długo. Nic dziwnego, że w obecnych czasach do metod, jakimi służby walczą z tym zjawiskiem, dołączają coraz powszechniejsze technologie XXI wieku. Swoją wizję mają Niemcy i już niedługo rozpoczną testy systemu rozpoznawania twarzy w miejscach publicznych.

Niemiecka policja federalna poszukuje obecnie 275 wolontariuszy, którzy wspomogą zaplanowane próby. Ich zadanie do wybitnie skomplikowanych należało nie będzie. Muszą bowiem kilka razy dziennie pojawić się na stacji kolejowej Südkreuz w Berlinie. Każdy z nich w ramach „wynagrodzenia” otrzyma bon o wartości 25€ do wykorzystania w Amazon.

Cóż, oferta zapewne nie wygląda na atrakcyjną z punktu widzenia finansowego. Nie to jest w niej jednak najważniejsze. W przyszłości system rozpoznawania twarzy mógłby bowiem na bieżąco wykrywać osoby, które stanowią, lub mogą stanowić zagrożenie dla otoczenia.

Czy po stronie wolontariuszy leży coś jeszcze? Tak, kwestie formalne. Każdy z nich będzie musiał przesłać policji kilka swoich zdjęć oraz dane osobowe. Zgodnie z informacją, przekazaną przez policję, mają one zostać usunięte z bazy danych po roku.

Do stałego „wyposażenia” każdego z uczestników będzie należał również transponder. Urządzenie wielkości karty kredytowej pozwoli na bieżąco określić ich lokalizację oraz przekazać tą informację policji. Jest to oczywiście niezbędne do weryfikacji i oceny poprawności działania systemu.

Na stacji zostaną wyszczególnione obszary, które opisywany tu system obejmie swoim zasięgiem. Osoby, które nie będą chciały w żaden sposób mieć styczności z tym rozwiązaniem, powinny po prostu unikać określonych terenów.

W mojej ocenie pomysł zasługuje na uznanie.  Jeżeli z użyciem tej technologii faktycznie będzie można z dużą dokładnością rozpoznawać twarze, powinna się ona znaleźć w miejscach, które gromadzą większą ilość osób. Zapewne nie zgodzą się ze mną ci, którzy ponad wszystko cenią sobie własną prywatność. I być może nawet mają rację, ponieważ w jakiś sposób jest to kolejny element inwigilacji społeczeństwa. Przyszło nam jednak żyć w takich czasach, w których powinniśmy chyba dużo bardziej cenić raczej własne bezpieczeństwo.

Źródło: Mashable