JBL T450BT (fot. JBL)

Recenzja słuchawek bezprzewodowych JBL T450BT – jakość za rozsądną cenę

Wrażenia z odsłuchu

Słuchawki grają mocnym basem, z wyraźną, szeroką sceną i dobrze słyszalnym, lekko uwypuklonym wokalem. Tony wysokie odwzorowane są poprawnie, choć nie na tak wysokim poziomie jak reszta pasma – w niektórych utworach mogłyby być wyraźniej zaznaczone, gdyż bez korekcji ulegają przewadze pozostałej części pasma. Sporadycznie występuje trzeszczenie, wynikające z problemów z połączeniem, nasilające się wraz ze wzrostem odległości od źródła dźwięku – w warunkach domowych skuteczny zasięg pracy wyniósł około 5-6 m. Powyżej tej odległości trzaski i przerwy w odtwarzaniu uniemożliwiają sensowne użytkowanie słuchawek.

Sheryl Crow nie postawiła wielkich wymagań – „My Favourite Mistake” czy „Leaving Las Vegas” brzmiały czysto, wokal był wyraźny, wszystkie partie instrumentalne brzmiały poprawnie. Bas był mocny, lecz nie dominujący, a niewielka dynamika albumu nie ujawniła żadnych wad słuchawek. Podobnie sprawnie dały radę gitarze i wokalowi Marka Knopflera w znacznie bardziej wymagających albumach „Brothers in Arms” i „Tracker”. Większa dynamika nie stanowiła problemu, dobrze słyszalne były zarówno delikatne partie perkusyjne w utworze „Why Worry” czy „Lights of Taormina”, jak i mocniejsze uderzenia w „Money for Nothing”. Gitara i wokal brzmiały ciepło i przyjemnie w odbiorze.

Także ze starcia z fortepianem Krystiana Zimermana słuchawki wyszły zwycięsko, choć grająca w tle orkiestra była niekiedy zbytnio przytłumiona. W części jest to jednak kwestia charakteru samego nagrania, gdyż na kablowych AKG Y30 podłączonych do zestawu stacjonarnego problem, chociaż w mniejszym natężeniu, również wystąpił. Koncertowy fortepian Steinwaya wybrzmiał natomiast doskonale i niezwykle przyjemnie. To zdecydowanie moje ulubione wykonanie i słuchawki pozwalają mi się nim cieszyć bez zakłóceń.

Mocną klasę w odtwarzaniu wokalu potwierdza wyrazisty i piękny sopran Loreeny McKennit, odegrany czysto i ładnie w każdym użytym do testu utworze. Bogato instrumentalizowane utwory z „The Mask and Mirror” zostały zagrane bardzo przyjemnie i nie zauważyłem żadnych godnych wzmianki wad dźwięku podczas odtwarzania. Polecam.

Ścieżka dźwiękowa z „Blade Runner 2049” to bodaj najbardziej wymagający użyty do testu album. Bardzo szeroka dynamika i wstawki efektowe – charakter muzyki elektronicznej okazał się niełatwy do dobrego oddania przy połączeniu bezprzewodowym. Bas był mocny, niekiedy trochę dominujący, środek wyraźny, a wysokie tony przez większość czasu poprawne, choć niekiedy podatne na artefakty wynikające z kompresji. Przy najcichszych partiach słychać lekki szum pracującego wzmacniacza słuchawek. Wymaga to jednak idealnych warunków do odsłuchu.

Znacznie gorzej prezentuje się album „Hardwired… to self-destruct” – spłaszczona dynamika i mastering na granicy przesteru spowodował problem z separacją instrumentów, zepchnięcie wokalu Jamesa Hetfielda w tło oraz pojawienie się – miejscami intensywnych – artefaktów. Problem w równej mierze leży po stronie słuchawek, co masteringu, niestety płyta jest kolejną ofiarą tzw. Loudness War i niewiele można na to poradzić. Zbliżony problem jest słyszalny w „The Razors Edge” zespołu AC/DC – dużo lepszy mastering, ale połączony ze znacznie bogatszą instrumentalizacją i trudniejszym wokalem Briana Johnsona również stawia bardzo duże wymagania słuchawkom i także tutaj ograniczenia kodeka dźwięku stają się słyszalne. Ale to Metallica zagrała najsłabiej w teście i warto o tym pamiętać, szukając słuchawek do tego typu muzyki.

Na zakończenie odsłuchu i uspokojenie włączyłem folkowy album „Crowded Head” polskiej grupy Shannon – specyficzny wokal Marii Rumińskiej i delikatne rytmy bodhranu dobrze pasują do charakterystyki słuchawek i płyty słucha się bardzo przyjemnie. Brak mocnego basu w przyjętej instrumentalizacji uwydatnia inne zalety dźwięku.

Podsumowanie

Słuchawki – przy wszystkich swoich ograniczeniach wynikających z budżetowej konstrukcji – bardzo dobrze poradziły sobie z użytymi do testów albumami. Brak kodeka aptX nie okazał się być problemem – w typowym, mobilnym i domowym użytkowaniu nieco niższa jakość transmisji będzie z powodzeniem zrekompensowana wysoką jakością i charakterystyką użytych przetworników dźwięku.

Przez ostatnie 9 miesięcy używam ich codziennie, do muzyki, audiobooków (doskonale się sprawdzają), a okazjonalnie również do rozmów telefonicznych. Plastikowa konstrukcja – na pewno nie dorównująca jakością słuchawkom takich firm jak Bang & Olufsen czy Bose – jednak trzyma się doskonale, nie wykazując żadnych śladów zużycia, podobnie jak gąbki nauszników.

Słuchawki JBL T450BT kupicie m.in. w >Komputroniku<

Spis treści:

  1. Konstrukcja i wykonanie. Użytkowanie w praktyce. Jakość dźwięku
  2. Wrażenia z odsłuchu. Podsumowanie
Recenzja słuchawek bezprzewodowych JBL T450BT – jakość za rozsądną cenę
Zalety
wysoka jakość dźwięku
solidna konstrukcja
dobre tłumienie
dobry czas pracy na jednym naładowaniu
raportowanie stanu baterii
dobra czułość mikrofonu
Wady
brak kodeka aptX
nie dla każdego okularnika
małe i niewygodne przyciski panelu sterowania
niezbyt wygodne położenie gniazda ładowania
8
OCENA