Recenzja Honora 7. Test świetnego smartfona za 1699 złotych

W przypadku elektroniki nie można mówić o miłości od pierwszego wejrzenia, a jedynie swego rodzaju zauroczeniu (w sumie dość poważnym, bo zazwyczaj wiąże się z wydatkiem całkiem sporej kwoty). Honor 7 zdecydowanie nie był wybrankiem mojego serca. Gdy zobaczyłam go na pierwszych zdjęciach prasowych stwierdziłam, że pewnie będzie to po prostu kolejny aluminiowy smartfon, jakich na rynku wiele. Ale okazuje się, że w rzeczywistości wygląda o niebo lepiej, a i bardzo zyskuje przy bliższym poznaniu. Co więcej, Honor 7 jest idealnym przykładem tego, że każdy związek musi dojrzeć z czasem. A że korzystałam z niego równe trzy tygodnie, zdążyliśmy się już poznać z każdej, niekoniecznie dobrej, strony. Choć muszę przyznać, że tych złych ma niewiele i nie są one na tyle irytujące, bym chciała się z nim rozstawać i wymienić na lepszy model. Spojler już był – przejdźmy do recenzji Honora 7.

Parametry techniczne smartfona Honor 7:

Cena w momencie publikacji: 1699 złotych

Wideorecenzja

Wzornictwo, jakość wykonania

Mówiłam, że Honor 7 mi się nie podoba? Co prawda na początku wcale nie porwało mnie jego wzornictwo, po jakimś czasie przypadło mi do gustu. Zwłaszcza te ścięte krawędzie, z którymi mamy do czynienia na tylnej obudowie, a które ładnie mienią się w świetle, tworząc wokół telefonu otoczkę elegancji. Do tego detal w postaci wyeksponowanego w niewielkim zagłębieniu włącznika, który – w przeciwieństwie do gładkich przycisków do regulacji głośności – jest lekko chropowaty.

Z rzeczy, która mi się tutaj zdecydowanie nie podobają – wystający z obudowy obiektyw aparatu, na szczęście pokryty szkłem szafirowym. No i ta niezagospodarowana przestrzeń pod ekranem… Bo o ile ramki przy krawędziach i nad wyświetlaczem są stosunkowo wąskie, tak ta na dole woła o pomstę do nieba. Tym bardziej, że przecież przyciski funkcyjne umieszczone zostały na ekranie (są dotykowe).

Na froncie telefonu, nad ekranem, znajdziemy głośnik, obiektyw kamerki 8 Mpix z diodą doświetlającą i czujnik natężenia światła, odpowiedzialny za automatyczną regulację jasności wyświetlacza. Co mnie osobiście bardzo cieszy, Honor nie zapomniał też o dość ważnej kwestii – diodzie powiadomień. Gdy pracuję siedząc przy biurku, zawsze swój telefon mam włożony w podstawce stojącej przy laptopie. Jako że najczęściej mam wyłączone dźwięki, żeby mnie nic nie rozpraszało, dioda, która została umieszczona w prawej części głośnika, daje mi znać, że czeka na mnie powiadomienie bez potrzeby podświetlania ekranu i sprawdzania tego ręcznie. Mała, a użyteczna rzecz.

Na prawej krawędzi znalazły się przyciski: regulacja głośności oraz włącznik. Dół skrywa w sobie dwie maskownice – pod lewą mamy głośnik mono, pod prawą – mikrofon, z kolei na środku jest port microUSB. Lewa krawędź to slot na karty nanoSIM i microSD oraz przycisk inteligentny, który jest tu nietypową nowością. U góry natomiast drugi mikrofon, 3.5 mm jack audio oraz port podczerwieni. Z tyłu mamy obiektyw aparatu 20 Mpix z podwójną diodą LED oraz czytnik linii papilarnych, z którego korzysta się nadzwyczaj wygodnie (o tym w odpowiedniej części recenzji).

Honora 7 bez żadnych problemów można obsługiwać jedną ręką. Wszystko dzięki zastosowaniu 5,2-calowego wyświetlacza (a nie większego), przez co wymiary modelu nie są przesadnie wielkie – 143,3 x 71,9 x 8,5 mm. Waga natomiast (156 g) początkowo daje się we znaki, ale później można się do niej przyzwyczaić.

Jakość wykonania stoi na wysokim poziomie i pod tym względem aluminiowemu Honorowi 7 naprawdę trudno cokolwiek zarzucić. Nie skrzypi, nie poddaje się żadnej próbie wyginania, jedynie ekran delikatnie „pływa”, gdy mocniej go ściśniemy. Wykonanie zdecydowanie na piątkę z plusem.

Wyświetlacz

HD, Full HD, QHD – różnorodność stosowanych przez poszczególnych producentów rozdzielczości w matrycach 5-calowych jest niesamowita. Honor 7 oferuje na szczęście rozsądną rozdzielczość – bardzo cieszy mnie fakt, że nie poszedł w kierunku QHD, bo to wiązałoby się z ciągłym zapotrzebowaniem na podłączenie do prąd.u W Honorze 7 znajdziemy 5,2-calową matrycę o rozdzielczości 1920 x 1080 pikseli, która charakteryzuje się zagęszczeniem pikseli na cal na poziomie 424 ppi. Oznacza to, że czcionki są ostre, czytelne i gładkie niezależnie od tego, co robimy. Oczywiście wprawne i bystre oko zauważy różnicę pomiędzy Full HD a QHD, ale nie popadajmy w panikę – Full HD na 5,2” jest zdecydowanie wystarczającą rozdzielczością i, przede wszystkim, rozsądną (zarówno, jeśli chodzi o wydajność, czas pracy, jak i… cenę samego urządzenia). Jednakowoż szkoda, że nie znajdziemy tu możliwości zmniejszenia rozdzielczości do HD, jak to miało miejsce w Honorze 6 w jednym z trybów oszczędzania energii, który dość znacznie wydłużał czas pracy – w sytuacjach awaryjnych to świetna sprawa.

Za jasność maksymalną Honorowi 7 należy się wielka pochwała – podczas nawet ostrego słońca można z niego bezproblemowo korzystać. Nieco gorzej jest w przypadku jasności minimalnej, która jest dla mnie nieco za wysoka. Czujnikowi natężenia światła nie mogę nic zarzucić.

Matryca testowanego telefonu pokazała się z bardzo dobrej strony – zarówno pod względem odwzorowania barw, kątów widzenia, jak i reakcji na dotyk. Co więcej, jeśli wyświetlane barwy nam nie odpowiadają, możemy w ustawieniach wyświetlacza zmienić temperaturę barwową i dostosować ekran do naszych indywidualnych potrzeb.

Warto mieć również na uwadze dwie funkcje. Pierwszą jest tryb obsługi w rękawiczkach, który już niebawem (mam jednak nadzieję, że jak najpóźniej) może się przydać. Drugą natomiast – tryb wyłączenia dotyku, czyli ochrona przed przypadkowym uruchomieniem funkcji telefonu w kieszeni lub torebce (przydatne, gdy nie korzystamy z żadnego sposobu zablokowania ekranu).

Klawiatura wirtualna jest bardzo wygodna i muszę Wam się przyznać, że napisałam na niej kilka tekstów na Tabletowo – łącznie z kilkoma z targów IFA. Jedna rzecz mnie wyjątkowo w niej irytowała, a mianowicie przypadkowe uruchamianie dyktowania tekstu (przycisk odpowiedzialny za tą funkcję znajduje się między kropką a enterem), na szczęście szybko okazało się, że można go wyłączyć w ustawieniach – ku mojej uciesze. Klawiatura obsługuje również wprowadzanie tekstu metodą znaną ze Swype.

Spis treści:
1. Jakość wykonania, wzornictwo. Wyświetlacz
2. Czytnik linii papilarnych. Dual SIM
3. Działanie, oprogramowanie
4. Aparat. Akumulator

Czytnik linii papilarnych

Telefon do testów dostałam już na lotnisku, w drodze do Londynu na jego oficjalną prezentację (swoją drogą, sam wyjazd będę dłuuuugo wspominała z wielkim bananem na twarzy ;)). Początkowo z czytnikiem linii papilarnych się bardzo nie polubiłam. Działał średnio raz na kilka prób tak, jakby chciał na mnie wywrzeć jak najgorsze pierwsze wrażenie. Ale później, im dłużej go używałam, tym szybciej i precyzyjniej zaczął poprawnie odczytywać moje polecenia. Jestem więc w stanie uwierzyć w to, co było napisane w informacji prasowej przesłanej przez Honora, że ów skaner uczy się sposobu korzystania z niego przez użytkownika. Nie wiem na ile jest to prawda, ale czytnik w moim egzemplarzu ewidentnie się „nauczył”. Bo później już naprawdę rzadko kiedy (raz na… kilka dni?) zdarzyły się momenty, w których wyskoczył błąd związany z brakiem możliwości odblokowania ekranu. Co więcej – niezależnie od kąta, pod którym przyłożę palec do czytnika.

Świetną sprawą jest to, że aby odblokować ekran wystarczy przyłożyć palec do czytnika. Nic więcej. Nie trzeba najpierw używać włącznika, by podświetlić ekran i dopiero wtedy używać skanera. Nie! Cały proces został maksymalnie uproszczony dla wygody użytkownika. I bardzo dobrze, bo jest to super rozwiązane – lepiej być, naprawdę, nie mogło. Warto dodać w tym miejscu, że można zarejestrować w sumie pięć palców, które później będą rozpoznawalne przez skaner.

Czytnik służy jednak nie tylko do odblokowywania ekranu – jego zastosowanie jest o wiele szersze i rozbudowane. Jego pozostałymi dwoma funkcjami są: dostęp do sejfu oraz do blokady aplikacji. Sejf jest niczym innym jak…  multimedialnym sejfem ;). Jest to specjalny folder, do którego możemy wrzucić obrazy, dźwięk, filmy i pliki, które chcemy ukryć przed dostaniem się w niepowołane ręce. Multimedia znajdujące się w nim nie są widoczne w ogólnej liście zdjęć, muzyki, filmów i plików, natomiast by się do nich dostać, należy wejść przez przeglądarkę plików, a następnie otworzyć sejf odciskiem palca. Wspomniałam jeszcze o możliwości blokady aplikacji, ale… przyznaję się otwarcie, że do dziś nie doszłam do tego, jak się z tego korzysta (jeśli ktoś z Was wie – chętnie skorzystam z lekcji!).

Ale to wciąż nie koniec możliwości skanera linii papilarnych w Honorze 7. Dowolnym, w tym również niezarejestrowanym palcem, możemy wykonywać jeszcze inne gesty. Dzięki temu praktycznie nie musimy korzystać z dolnej belki, na której umieszczone są przyciski funkcyjne. Dodatkowe funkcje skanera to:

Co ważne – wszystkie opisane wyżej funkcje działają bez żadnych problemów i trudno im cokolwiek zarzucić.

Dual SIM

Zacznijmy od tego, co już wielokrotnie powtórzyłam – w Honorze 7 mamy slot hybrydowy. Oznacza to, że w jednym momencie możemy korzystać albo z dwóch kart SIM w standardzie nano, albo z karty nanoSIM i microSD. Ale chyba jednak najważniejszą informacją w jego przypadku jest to, że jest to dual SIM aktywny. Oznacza to, że prowadząc rozmowę z jednej karty, gdy ktoś do nas zadzwoni na drugi numer będzie miał wolną linię.

Pamiętać należy, że o ile oba sloty obsługują LTE, tak w jednej chwili tylko jeden z nich może je obsługiwać – drugi jest wtedy w trybie 2G. I tu pojawiają się lekko strome schody, bowiem rozmowy przez 2G nie oferują HD Voice, co z kolei negatywnie odbija się na jakości rozmów przez tą drugą kartę. Bo o ile normalnie nasz rozmówca jest słyszany dobrze, a my nie mamy problemów z porozumieniem się z nim, tak na 2G jest sporo gorzej.

Podczas targów IFA 2015 w Berlinie Honor 7 służył mi jako prywatny telefon. Miałam w nim kartę polską (do ewentualnych SMS-ów) i niemiecką (do transmisji danych). Takie rozwiązanie sprawdziło się świetnie – zarówno pod względem ułatwienia życia, jak również działania, gdyż po prostu mnie nie zawiodło.

W ustawieniach można wybrać różne dzwonki dla obu numerów i włączyć/wyłączyć wibracje. Można również wybrać która karta ma być domyślnie do dzwonienia, a która do LTE. Podczas wysyłania SMS-a lub wybierania numerów decydujemy, z której karty skorzystać.

Spis treści:
1. Jakość wykonania, wzornictwo. Wyświetlacz
2. Czytnik linii papilarnych. Dual SIM
3. Działanie, oprogramowanie
4. Aparat. Akumulator

Działanie, oprogramowanie

Jeszcze do niedawna spotykałam się z obawami dotyczącymi autorskiego procesora Huawei. Nie ma się jednak co bać tej jednostki – działa szybko i wydajnie i nie ma już jakiegokolwiek problemu braku kompatybilności aplikacji (Here Maps, Facebook, Twitter, Messenger, Feedly, Pushbullet, Quickpick, Keep, Dropbox, Tapatalk, Onedrive i inne – wszystko działa). A wspominam o tym nie bez powodu. Otóż w Honorze 7 znajdziemy właśnie ośmiordzeniowy procesor Kirin 935 – z Mali-T628 MP4 ze wsparciem ze strony 3GB pamięci operacyjnej RAM i z systemem operacyjnym Android w wersji 5.0 Lollipop z nakładką EMUI 3.1.

Podczas tych trzech tygodni korzystania z testowanego telefonu nie spotkała mnie żadna sytuacja, w której Honor 7 by mnie zawiódł. Ciągle działa szybko i naprawdę sporadycznie widać jakiekolwiek spowolnienia systemu. Telefon nie ma też problemów z takimi grami, jak GTA San Andreas, Mortal Kombat X, Hearthstone czy Dead Trigger 2 – część z nich możecie zobaczyć pod koniec wideorecenzji. Wyniki uzyskiwane przez Honora 7 w testach syntetycznych możecie zobaczyć poniżej:

AnTuTu: 53544
Quadrant: 13872
3DMark:
Ice Storm: 8028
Ice Storm Extreme: 5169
Ice Storm Unlimited: 8730
Sling shot ES 3.1: 244

Testowy egzemplarz Honora 7 pochodził z oficjalnej polskiej dystrybucji, a testowałam go na oprogramowaniu oznaczonym numerkiem PLK-L01C432B100. Okazuje się, że w stosunku do wersji sprowadzanej z Chin (PLK-UL00C17B162) różni się kilkoma szczegółami. Przede wszystkim w polskiej brakuje możliwości chowania belki systemowej, nagrywania rozmów za pomocą inteligentnego przycisku oraz trybu tłumacza online w aparacie. W obu jednak występują braki spolszczeń w niektórych elementach interfejsu, czego niestety nie udało się uniknąć. Sama nakładka natomiast wreszcie wygląda na dojrzałą i zdecydowanie może się podobać. Choć niektórzy będą ją przeklinać za brak „szufladki” (app drawera), przez co wszystkie skróty do aplikacji mamy na ekranach domowych (które, na szczęście, możemy pogrupować w foldery).

Nakładkę EMUI opisywałam Wam już wielokrotnie, zatem skupię się na jej najważniejszych funkcjach:
– styl ekranu głównego: standardowy lub prosty,
– aplikacje chronione (mogą działać po wyłączeniu ekranu),
– aplikacje energochłonne w tle,
– tryb nie przeszkadzać (drugie połączenie z tego samego numeru w ciągu trzech minut nie będzie wyciszone)


– centrum powiadomień (z możliwości wybrania które aplikacje i gdzie mogą wyświetlać powiadomienia: pasek stanu, banery, ekran blokady),
– aplikacje działające w sieci (decydujemy, które aplikacje mogą działać przez sieć komórkową, a które przez WiFi),
– budzenie głosem (możemy ustawić wybrane słowo, które wybudza telefon i zapytać się go, gdzie jest – po angielsku, where are you – wtedy włącza się narastający dzwonek i wibracje, na ekranie pojawia się śmieszna grafika, a dioda LED pulsuje)


– sterowanie ruchem (budzenie ekranu przez dwukrotne tapnięcie, uruchamianie aplikacji przez narysowanie odpowiedniej przypisanej do niej litery na ekranie, odwrócenie by wyciszyć, przyłożenie do ucha by odebrać połączenie, itp.)

– obsługa jedną ręką (układ jednoręczny i przesuwanie klawiatury),
– przycisk wiszący,
– inteligentne zdjęcie ekranu (zrobienie screenshota przez dwukrotne stuknięcie zgięciem palca w ekran)

Na szczególną uwagę zasługuje tu nowość w postaci klawisza funkcyjnego, znanego również jako inteligentny, który znajduje się na lewej krawędzi obudowy. Możemy go wykorzystać na trzy różne sposoby w zależności od tego, czy go naciśniemy raz czy dwa czy dłużej przytrzymamy. Możemy przypisać do niego skrót (szybka migawka – tak naprawdę nie robi zdjęcia, a uruchamia aparat, nagranie głosu, latarka lub zrzut ekranu) lub otwarcie aplikacji – wybieramy spośród wszystkich zainstalowanych na telefonie, również tych, które doinstalowaliśmy sami.

Co prawda Honor się tym nie chwali, ale w systemie zaimplementował krokomierz. Aby go stamtąd wyciągnąć należy z Google Play pobrać aplikację o nazwie QuickShortcutMaker, następnie w zakładce Działania – Ustawienia należy znaleźć zapis com.android.settings.CalculatorSettingsActivity i w niego tapnąć – po chwili na ekranie domowym pojawia się skrót do krokomierza (znalezione tutaj).

Pamięć

16GB pamięci w smartfonie to dla wielu zbyt mało – zwłaszcza, że do wykorzystania przez użytkownika zostaje ok. 10,3GB. Na szczęście Honor znalazł na to sposób – możliwość instalowania wszystkiego, co nam się żywnie podoba, na karcie pamięci microSD (gniazdo obsługuje karty o pojemności do 128GB). W ustawieniach można zaznaczyć pamięć zewnętrzną jako domyślną, tym samym wszystko, łącznie z grami i aplikacjami, instaluje nam się wtedy na karcie pamięci. Problem jednak w tym, że – jak już wspomniałam – używając microSD automatycznie odbieramy sobie możliwość korzystania z dwóch kart SIM.

Pamięć systemowa – Androbench:
szybkość ciągłego odczytu danych: 141,57 MB/s
szybkość ciągłego zapisu danych: 74,03 MB/s
szybkość losowego odczytu danych: 23,58 MB/s
szybkość losowego zapisu danych: 15,6 MB/s

Wspomnę jeszcze o głośniku. Patrząc na dolną krawędź Honora 7 można odnieść wrażenie, że ma dwa głośniki – stereo. Niestety, nic z tych rzeczy. Dźwięk wydobywa się wyłącznie spod lewej maskownicy. Jest natomiast stosunkowo głośny, a jego jakości nie można wiele zarzucić – do okazjonalnego słuchania jak najbardziej się nadaje. Szkoda tylko, że został umiejscowiony akurat na dolnej krawędzi, gdyż grając w gry lub oglądając filmy nie trudno o zagłuszenie wydobywającego się z niego dźwięku. Wyjście słuchawkowe natomiast świetnie sprawdza się w swojej roli – w dodatku chyba nigdy nie miałam do czynienia z tak dużą głośnością na słuchawkach, a przy tym z bardzo czystym dźwiękiem. Jeśli zatem często słuchacie muzyki na słuchawkach, wierzcie mi, w przypadku Honora 7 nie będziecie zawiedzeni.

Zaplecze komunikacyjne:

Spis treści:
1. Jakość wykonania, wzornictwo. Wyświetlacz
2. Czytnik linii papilarnych. Dual SIM
3. Działanie, oprogramowanie
4. Aparat. Akumulator

Aparat

Aparat jest tym komponentem, którego obawiałam się najbardziej. Byłam przekonana, że przesiadka z Galaxy S6 na jakikolwiek inny smartfon będzie pod tym względem bardzo odczuwalna. I faktycznie tak jest, bo S6 robi świetne zdjęcia i jakiemukolwiek telefonowi trudno jest mu dorównać. Pamiętajmy jednak, że Honor 7 kosztuje sporo mniej, bo 1699 złotych. W tej cenie aparat, jaki oferuje, jest naprawdę dobry – przede wszystkim naturalnie odwzorowuje kolory, a zdjęcia są szczegółowe. Ma też rewelacyjny tryb nocny, który potrafi wgnieść w fotel. Dosłownie. W ogólnym rozrachunku jestem przekonana, że zdjęcia wykonywane Honorem 7 spokojnie zadowolą większość amatorów mobilnej fotografii.

Główna matryca ma 20 Mpix i rejestruje zdjęcia w rozdzielczości 5152 x 3888 pikseli, z kolei przednia – 8 Mpix i 3264 x 2448 pikseli. Z tyłu mamy podwójną diodę doświetlającą, na froncie – pojedynczą, co jest nowością w smartfonach Honora (wcześniej żaden takowej nie oferował). W obu przypadkach wideo możemy nagrywać w rozdzielczości Full HD w 30 klatkach – i o ile w przypadku tylnego aparatu nie brakuje mi 4K (choć dla wielu będzie to minus), tak o 60 klatek Honor mógłby się postarać. Mamy natomiast stabilizację, która naprawdę dobrze działa podczas nagrywania wideo.

Wciąż nie doczekaliśmy się trybu profesjonalnego, za pomocą którego moglibyśmy dostosowywać parametry pod siebie (takowy został dodany w Huawei Mate S). Mamy z kolei takie tryby, jak super noc, HDR, ostrość na wszystko, makijaż cyfrowy, malowanie światłem (znane z Huawei P8), najlepsze zdjęcie (zdjęcia seryjne), znak wodny (dodaje do zdjęcia informację o dacie, lokalizacji i temperaturze), notatka audio (po zrobieniu zdjęcia możemy nagrać 10-sekundową notatkę), tryb poklatkowy oraz dobry posiłek (wciąż nie ogarniam po co…).

Zdjęcia zrobimy za pomocą dotykowego spustu migawki, fizycznego przycisku regulacji głośności, wypowiadając „cheese” lub dzięki funkcji automatycznego wykrywani uśmiechu. Co ważne, aparat można szybko uruchomić nawet przy zablokowanym ekranie – wystarczy dwukrotnie wcisnąć klawisz zmniejszania głośności.

Trochę przykładowych zdjęć (w oryginalnej rozdzielczości – wystarczy otworzyć w nowej karcie):

HDR:

Zdjęcia nocne (z trybem „super noc” – ze statywu i z ręki oraz bez trybu):

Zdjęcia z kamerki przedniej:

Przykładowe nagranie wideo:

https://www.youtube.com/watch?v=npGSxmrhZno

Akumulator – czas pracy Honora 7

Dzisiejsze smartfony często z trudem wytrzymują cały dzień pracy – zdarza się, że telefon odłączony od ładowarki z samego rana, już popołudniu zaczyna wołać o jej ponowne podłączenie. Oczywiście wszystko zależy od tego, jak intensywnie go wykorzystujemy, ale również od komponentów, jakie zostały użyte przez producenta do stworzenia danego modelu. W Honorze 7 największą rolę odgrywa połączenie akumulatora o pojemności 3100 mAh, procesora Kirin 935 i wyświetlacza Full HD. Gdyby Honor pokusił się o QHD, bateria padałaby natychmiastowo, natomiast wydajnościowo mogłoby być różnie. Gdyby natomiast zdecydował się na HD, zostałby wyśmiany, a „siódemki” z pewnością nie można by było nazwać flagowcem. Full HD jest zatem złotym środkiem pomiędzy czasem pracy, komfortem użytkowania i wydajnością.

W moich rękach przy naprawdę intensywnym użytkowaniu Honor 7 rozładowywał się po 9,5-10 godzinach pracy, z czego 4,5 na włączonym ekranie (SoT). Przy bardziej oszczędnym korzystaniu z niego, problemem nie było osiągnięcie doby działania, a czasem nawet więcej, z czego SoT wahał się od 3,5 do 4 godzin. Raz udało mi się uzyskać 5 godzin SoT, ale zazwyczaj było to 4-4,5 godziny.

Pełne naładowanie Honora 7 trwa nieco ponad dwie godziny.

[wpsm_column size=”one-half”][wpsm_pros title=”Plusy:”]

[/wpsm_pros][/wpsm_column][wpsm_column size=”one-half” position=”last”][wpsm_cons title=”Minusy:”]

[/wpsm_cons][/wpsm_column]

Spis treści:
1. Jakość wykonania, wzornictwo. Wyświetlacz
2. Czytnik linii papilarnych. Dual SIM
3. Działanie, oprogramowanie
4. Aparat. Akumulator

Recenzja Honora 7. Test świetnego smartfona za 1699 złotych
Wnioski
Z powyższego tekstu możecie wywnioskować, że mój pierwszy kontakt z Honorem 7 nie był do końca udany. Telefon nie powalił mnie pod względem wzornictwa, a jego czytnik linii papilarnych ostro dawał mi popalić. Na szczęście nie dawałam za wygraną, a każdy dzień spędzony z tym telefonem sprawiał, że zmieniałam zdanie na jego temat. Po tych trzech tygodniach muszę stwierdzić, że Honor 7 jest naprawdę świetnym smartfonem. Trudno znaleźć w nim wadę, która by go dyskwalifikowała w walce o miano najciekawszego smartfona w kwocie do 2000 złotych. No, może ten nieszczęsny hybrydowy slot… Ale to też nie dla każdego będzie wada.
WYŚWIETLACZ
9
DZIAŁANIE - PŁYNNOŚĆ, WYDAJNOŚĆ
9
AKUMULATOR
8
MULTIMEDIA
8.5
PORTY, ZŁĄCZA, ŁĄCZNOŚĆ
8.5
JAKOŚĆ WYKONANIA
10
WZORNICTWO
9.5
Ocena użytkownika0 głosów
0
8.9
OCENA
Exit mobile version