Must have gamera – HyperX Cloud Alpha S (recenzja)

Przez ostatnie kilka tygodni na moim biurku spoczywały słuchawki HyperX Cloud Alpha X. Korzystałem z nich na tyle często, że znalazły dla siebie stałe miejsce, a mnie uprzyjemniły wiele długich posiedzeń, tych roboczych i tych, kiedy po prostu grałem sobie w ulubione tytuły. Zdążyłem się z nimi zaprzyjaźnić, jednak, jak to w każdej przyjaźni, czasem bywa szorstka.

Do recenzji kolejnych słuchawek od HyperX podchodziłem mając w głowie ciągle świeże wspomnienia z recenzji modelu Cloud Stinger Wireless. Te były po prostu poprawne, niczym nie zachwycały, jednak były również dwukrotnie tańsze od modelu, z którego korzystam obecnie. I tą różnicę w cenie widać na każdym roku, począwszy od momentu unboxingu.

Rozpakowanie, jakość wykonania, pierwsze wrażenia

Słuchawki trafiają do gracza w gustownym, białym opakowaniu z szarymi i niebieskimi wstawkami, korespondującymi z ich kolorystyką. Obecność koloru niebieskiego jest tutaj nieco mylna – może sugerować, że mamy do czynienia z akcesorium dedykowanym platformie Sony PlayStation. Wątpliwości wyjaśnia informacja w lewym, dolnym rogu opakowania – jedynym w pełni kompatybilnym urządzeniem są pecety. Wewnątrz znajduje się czarny, gruby karton, skrywający słuchawki i towarzyszące im akcesoria. Tych jest sporo: dołączany mikrofon, dodatkowe nauszniki, pokrowiec ułatwiający transport i chroniący przed kurzem oraz podłączany do portu USB przedłużacz z pilotem, który skrywa w sobie coś więcej niż tylko kilka przełączników, ale o tym później, w skrócie, na bogato

Do wykonania słuchawek i towarzyszących im akcesoriów nie można się przyczepić. Nic nie wydaje niepokojących dźwięków, a elementy ruchome nie sprawiają wrażenia mało odpornych na nagły wybuch emocji gracza. Dla większego komfortu pałąk i nauszniki obszyto dobrej jakości skórą ekologiczną, co ma istotne znaczenie zwłaszcza przy dłuższym użytkowaniu. Dołączone do zestawu kable, USB-A oraz jack 3,5 mm, pokryte zostały materiałowym oplotem, co powinno znacząco wydłużyć ich żywotność. 

Na obudowie słuchawek dominuje kolor czarny (nauszniki, pałąk) i ciemnoszary (muszle). Monotonię przełamuje gustownie wprowadzony kolor niebieski, którym pokryto suwaki regulacji basu i logo umieszczone na muszlach. Niebieska jest również nić, której użyto do przeszycia ekoskóry na pałąku. 

A propos logo, wspominałem już przy okazji recenzji Cloud Stingerów, że w firmie Kingston muszą darzyć logotyp HyperX szczególnym uwielbieniem, przez co uwieczniają je wszędzie tam, gdzie tylko to możliwe. Na słuchawkach charakterystyczny napis HyperX (lub sama litera X) występuje… siedem razy: na pałąku, obu muszlach, dwukrotnie na pilocie, na wtyku jack oraz USB. Nie zapomniano również o logotypie samego Kingstona – znajdziemy je po wewnętrznej stronie pałąka. Łącznie producent oznaczył pochodzenie swojego wyrobu osiem razy.

Ze względu na przeniesienie sterowania słuchawkami na pilota, na samych muszlach wiele się nie dzieje. Na prawej umieszczono wyłącznie suwak do regulacji basu (regulacja odbywa się poprzez domknięcie otworu w muszli, do wyboru mamy trzy poziomy). Na lewej słuchawce, poza wspomnianą regulacją, znalazły się dwa wejścia mini jack – jedno służące do podłączenia kabla, do drugiego montuje się odłączany mikrofon. 

Znacznie więcej dzieje się na dołączonym pilocie, który łączy w sobie kilka różnych funkcji:

  • przedłużacz o długości 2 m,
  • możliwość podłączenia słuchawek do portu USB komputera,
  • klips do koszuli,
  • regulacja głośności,
  • włącznik mikrofonu,
  • regulacja balansu między dźwiękami z gry a komunikacją głosową,
  • włącznik trybu 7.1.

Jak na małe, plastikowe urządzenie, ma całkiem spore spektrum zastosowań. Zapewne największą ciekawość wzbudza włącznik trybu 7.1. Znalazł się tutaj mimo, że testowane słuchawki oferują wyłącznie dźwięk stereo. Skąd więc taki pomysł? Włączając tryb 7.1 dźwięk stereo modyfikowany jest w taki sposób, by stworzyć w słuchawkach iluzję brzmienia przestrzennego. W większości sytuacji to niepotrzebny nikomu bajer, jednak są pewne gatunki gier, w które gra może stać się w ten sposób odrobinę przyjemniejsza. Niemniej, w zdecydowanej większości przypadków imitacja 7.1 powinna pozostawać wyłączona. 

Podsumowując, pierwsze wrażenia jak najbardziej na plus. Pozostaje mieć nadzieję, że brzmienie dotrzyma kroku jakości wykonania i bogactwu nabytego zestawu. 

Dane techniczne

Zanim jednak o samym brzmieniu, kilka słów o tym, skąd ono się bierze. Z premedytacją pomijam wszystkie marketingowe zapewnienia producenta – w zbyt wielu przypadkach okazywały się złudne, by teraz zwracać na nie uwagę. Sucha specyfikacja techniczna:

Waga 310 g bez mikrofonu, 321 g z mikrofonem
Długość przewodu 1 m
Typ wokółuszne, zamknięte
Przetwornik dynamiczny, specjalnej konstrukcji, o średnicy 50 mm, z magnesami neodymowymi
Pasmo przenoszenia 13 Hz – 27 kHz
Impedancja 65 Ω
Poziom ciśnienia akustycznego 99 dBSPL/mW przy 1kHz
Rodzaj złącza 3,5 mm
Mikser dźwięku USB kabel długości 2 m, waga: 57 g, USB-A
Mikrofon elektretowy mikrofon pojemnościowy, pasmo przenoszenia 50Hz – 18kHz, czułość -38dBV (0 dB=1V/Pa przy 1kHz)

Powyższe parametry zdają się zwiastować, że dźwięk, który wydobędzie się z HyperX Cloud Alpha S, będzie co najmniej niezły. Czas się o tym przekonać. 

Dźwięk w grach – stereo

Recenzowane słuchawki to, przede wszystkim, model dedykowany graczom, dlatego zacznę od przetestowania ich możliwości w popularnych grach komputerowych. Na pierwszy ogień wybrałem jeden z moich ulubionych tytułów: Battlefield: Bad Company 2, ze względu na kapitalną jakość ścieżki dźwiękowej w trybie Wojenne taśmy. Wystarczyło kilka dialogów, odgłos towarzyszącej rozgrywce muzyki w tle i trochę strzelania, by ocenić, że słuchawki mają w sobie to coś. Reprodukcja dźwięku stoi tu na bardzo wysokim poziomie, co widać szczególnie po dialogach (tak, słuchawki świetnie nadadzą się również do oglądania filmów). Odgłosy pola bitwy potrafią sprawić, że zdarzy się lekko podskoczyć na fotelu, a wybrzmiewające w tle dźwięki są na tyle melodyjne, by nieskrępowanie wczuć się w klimat rozgrywki i odciąć od świata na długie godziny. 

Cloud Alpha S testowałem również w PUBG Lite. Sama produkcja to dźwiękowo nic specjalnego, jednak, jak to w strzelankach, moment spotkania przeciwnika bywa ekscytujący. I tutaj tak właśnie jest. Odgłosy wystrzałów zlokalizowane są precyzyjnie, co pomaga odnaleźć się na polu walki. Samemu brzmieniu również nie mam nic do zarzucenia. Dobra robota!

Dźwięk w grach – emulacja 7.1

Dołączony do zestawu pilot umożliwia włączenie emulacji dźwięku 7.1, z czego również postanowiłem skorzystać. Wszystkich graczy, którzy planują zakup tych słuchawek po to, by zdobyć przewagę słysząc bardziej precyzyjnie, gdzie znajduje się przeciwnik, od razu uspokajam. Zasada więcej sprzętu niż talentu tutaj nie zadziała. Dźwięk, który trafia od dołączonego miksera, to dźwięk stereo. Jego pasmo poddawane jest odpowiednim korekcjom tak, by sprawić iluzję dźwięku przestrzennego. Nie jest to zatem typowe 7.1, a jedynie jego mylne wrażenie. W zdecydowanej większości produkcji, zwłaszcza tych o ambitniejszej warstwie muzycznej, funkcji tej nie należy włączać – powoduje bowiem degradację brzmienia muzyki. Podobnie podczas słuchania muzyki – należy sprawdzić, czy funkcja 7.1 nie pozostaje włączona – nie jest tu do niczego przydatna, a sporo szkodzi. 

Istnieje właściwie tylko jeden typ gier, w którym ta funkcja może okazać się przydatna – to tytuły rozgrywane z perspektywy pierwszej osoby. Odgłosy wszelkich strzelanek czy skradanek  mogą tu brzmieć nieco przyjemniej, możliwe, że ciut bardziej realistycznie. Nie będzie to jednak spektakularna różnica. Wrażenie dokładniejszego wybrzmiewania odgłosów miałem podczas gry w PUBG Lite jednak podkreślam, to tylko wrażenie.

Samą funkcję należy traktować raczej jako miły dodatek. Dobrze, że jest, jednak jego brak nie wpłynąłby na moją ostateczną opinię.

Dźwięk podczas słuchania muzyki

Zdecydowana większość graczy komputerowych lubi czasem posłuchać muzyki, dlatego dedykowane im słuchawki powinny charakteryzować się również odpowiednią muzykalnością oraz reprodukcją dźwięku pozwalającą na przyjemny odsłuch ulubionych kawałków. Nie oczekuję od nich brzmienia analitycznego – to domena słuchawek typowo muzycznych. Nastawiam się zatem wyłącznie na miłe dla ucha granie. I co do zasady tak właśnie jest. Mam jednak wrażenie, że brzmienie Cloud Alpha S jest z jakiegoś powodu przytłumione, co negatywnie wpływa na odbiór wszystkich partii, począwszy od głębokiego basu po bardzo wysokie soprany, a te, z racji szerokiego pasma przenoszenia, są tu obecne. 

Nie zauważyłem, by możliwość zwiększenia dopływu powietrza do przetworników znacząco wpływała na basy. Te po prostu są, jest ich dużo, momentami mam wrażenie, że zbyt dużo. W dodatku nie jest to punktowy, treściwy bas, raczej dudniący, niewyraźny. Dziwne przytłumienie najbardziej ingeruje w tony średnie, które schodzą na dalszy plan. Prawdę powiedziawszy nie spodziewałem się tego po słuchawkach dedykowanych graczom. Dla mnie osobiście takie brzmienie średnicy jest akceptowalny, lubię, gdy dźwięk jest punch&sparkle, jednak wiem, że zwolennikom liniowego, neutralnego brzmienia, może on nie przypaść do gustu. 

Tony wysokie – obecne! Sopranów jest dużo, są wyraźne i przyjemnie świdrują uszy, gdy tylko odsłuchujemy utwór, w którym jest ich więcej. Są jasne, a ich blask nadaje kolorytu pozostałym partiom brzmienia. To bardzo mocny atut recenzowanego modelu, czego również nie spodziewałem się po konstrukcji typowo gamingowej. 

W telegraficznym skrócie: jeśli tylko odpowiada komuś brzmienie w kształcie litery U,te słuchawki z pewnością spodobają mu się nie tylko wizualnie. 

Dołączany mikrofon

Konstrukcje dedykowane graczom zazwyczaj cechują się przyzwoitymi mikrofonami, dobrze zbierającymi głos użytkownika i pomagającymi w tłumieniu hałasu. Tu również jest w porządku – nikt z współtowarzyszy rozgrywki ani żaden z rozmówców nie narzekał na to, jak mnie słychać. Co najważniejsze, mikrofon można odłączyć i schować, przez co na co dzień nie odstaje niepotrzebnie, można go również wyłączyć przy pomocy przycisku na pilocie. Jego jakość potwierdzają certyfikaty Discorda i Teamspeak. 

Tytułem podsumowania

Układając w głowie treść podsumowania recenzji słuchawek HyperX Cloud Alpha S, zdawałem sobie sprawę, że nie jest to zbyt przystępny cenowo model, co automatycznie spowoduje ograniczenie docelowego grona odbiorców do nieco zamożniejszych graczy. Ci, którzy zdecydują się wydać niecałe 600 złotych, otrzymają w zamian świetnie wykonane i bogato wyposażone słuchawki, które bardzo dobrze sprawdzą się jako stały element biurka, towarzyszący długim godzinom emocji płynących z gier komputerowych, jak również nie zawiodą podczas słuchania muzyki czy rozmów przez komunikatory internetowe. Każdemu, dla kogo kwota, jakiej Kingston oczekuje za te słuchawki nie stanowi nadmiernego obciążenia dla budżetu, szczerze je rekomenduję. 

Must have gamera – HyperX Cloud Alpha S (recenzja)
Wnioski
HyperX Cloud Alpha S to bardzo dobre słuchawki, których największe zalety to reprodukcja dźwięku podczas gier komputerowych, bardzo dobre właściwości muzyczne, jakość wykonania oraz bogaty zestaw sprzedażowy. W kwestii wad, dźwięk mógłby być bardziej wyrazisty a cena nieco niższa.
Jakość wykonania
10
Dołączone akcesoria
10
Brzmienie w grach
9
Brzmienie muzyki
8
Komfort użytkowania
9
Stosunek ceny do jakości
7
Ocena użytkownika0 głosów
0
Zalety
Dołączone przydatne akcesoria
Bardzo dobra jakość wykonania słuchawek i kabla
Bardzo dobra jakość dźwięku w grach
Spore, jak na słuchawki gamingowe, możliwości muzyczne
Wysoki komfort użytkowania
Wady
Brzmienie powinno być bardziej przejrzyste
Cena, mimo wszystko, odrobinę zbyt wysoka
8.8
OCENA