fot. Andrzej Libiszewski | Tabletowo.pl

Recenzja Samsunga Galaxy Note 10 Lite. Czy budżetowy Note ma sens?

Audio

W Galaxy Note 10 Lite Samsung zdecydował się na przywrócenie gniazda audio mini jack 3,5 mm. Dołączone do zestawu słuchawki w związku z tym także mają mini jacka. I grają całkiem nieźle, o ile ktoś lubi dźwięk raczej neutralny, bez dużej ilości basu. Jest to jednak całkowicie kwestia słuchawek – po podłączeniu Koss Porta Pro i Audictus Leader nie zauważyłem żadnych braków w charakterystyce brzmieniowej telefonu.

Galaxy Note 10 Lite ma także wbudowany dekoder Dolby Atmos, który możemy wykorzystać podczas korzystania ze słuchawek. I w praktyce nie tylko do filmów – od jakiegoś czasu Tidal w subskrypcji HiFi, poza muzyką bezstratną i Master, udostępnia także utwory i albumy zakodowane przestrzennie przy użyciu Dolby Atmos. Brzmienie jest dość specyficzne, lecz godne uwagi.

Niestety, dobra zabawa kończy się w momencie odłączenia słuchawek. Samsung umieścił w Galaxy Note 10 Lite tylko jeden głośniczek, który niczym nie jest w stanie zachwycić. Dźwięk jest dość czysty, lecz mógłby być głośniejszy, przy czym po ustawieniu suwaka w maksymalnej pozycji słychać chrypienie. O basie oczywiście można zapomnieć.

Dolna krawędź urządzenia z gniazdami (fot. Andrzej Libiszewski)

Biometria

Samsung Galaxy Note 10 Lite jest kolejnym smartfonem tego producenta, który jako główne zabezpieczenie biometryczne oferuje wbudowany w ekran optyczny skaner linii papilarnych. I podobnie jak inne czytniki tego typu, z którymi miałem do czynienia, fatalnie ze mną współpracuje. Skanowanie trwa długo (czasem ponad sekundę), a mimo to czytnik rozpoznaje mnie raz na kilka razy. W warunkach polowych, gdy ręce nie są idealnie czyste, było jeszcze gorzej i często oznaczało to komunikat o blokadzie czytnika i konieczności odczekania 30 sekund na kolejną próbę. Nie pomagało dodanie kilku wzorców.

Ponieważ nie chciało mi się wierzyć, żeby te czytniki pracowały z natury aż tak słabo, o pomoc w weryfikacji źródła problemu poprosiłem żonę. Dodaliśmy jej odcisk palca (jeden) i dałem jej telefon na dłuższą chwilę do zabawy. I praktycznie każdy skan był udany, choć niektóre także trwały dość długo. Nie pozostało mi zatem nic innego niż przyznanie, że problemem są raczej moje linie papilarne, a nie czytnik. Co jednak ciekawe, nie mam żadnego problemu z korzystaniem ze skanerów pojemnościowych.

Proporcje 20:9 oznaczają znaczne wydłużenie obudowy (fot. Andrzej Libiszewski)

Drugą metodą biometrycznego zabezpieczenia jest rozpoznawanie twarzy. Jest oparte o aparat fotograficzny, pracuje w trybie 2D i nie ma żadnego specjalnego doświetlenia, umożliwiającego pracę układu w nocy – jeśli nie wystarczy światło emitowane przez ekran, to telefon nas nie rozpozna.

Osobną sprawą jest bezpieczeństwo – dwuwymiarowy skan można w teorii oszukać zdjęciem (mi się nie udało, ale też nie przykładałem się specjalnie) i bodaj żaden bank nie pozwoli na logowanie do swoje aplikacji czy autoryzację płatności za pomocą tej metody.

Lustereczko powiedz przecie, która wyspa najpaskudniejsza na świecie? (fot. Andrzej Libiszewski)

Zasilanie

Samsung Galaxy Note 10 Lite wyposażony został w akumulator o pojemności 4500 mAh. Do jego ładowania służy wyposażona w złącze USB-C szybka ładowarka o mocy 25 W, która jest w stanie napełnić akumulator w ~1:20, przy czym stan 50% osiągany jest po mniej więcej połowie godziny.

Jeśli chodzi o czas pracy, to wygląda on całkiem nieźle. Zaznaczam, że nie katowałem telefonu jakoś bardzo mocno, wychodząc z założenia, że ma on przede wszystkim zastąpić mi smartfon używany na co dzień. W tych warunkach Samsung wytrzymywał od półtorej doby do nieco ponad dwóch dni, przy dziennym SOT rzędu 2 h.

Przygotowując się do wypadu na zdjęcia telefon naładowałem do pełna wieczorem, dzień wcześniej. Podczas wyjazdu telefon przez mniej więcej godzinę pracował w trybie nawigacji, a łączny czas wypadu wraz z robieniem zdjęć wyniósł około 3 h. Po powrocie do domu bateria wskazywała mniej niż 30%, a po synchronizacji zdjęć z chmurą wskaźnik pokazał 20%. SOT tego dnia wyniósł 2 h 50 min, a łączny SOT od odpięcia od ładowarki około 3h 50.

Czas pracy bez ładowania nie zbliżył się jednak do doby, co jest wynikiem dość przeciętnym przy niemałym, bądź co bądź, akumulatorze i wydaje się być konsekwencją zastosowania niemłodego i energożernego SoC. Wystarczy powiedzieć, że znacznie mniejszy akumulator w iPhone 11 Pro w tych samych warunkach pozwoliłby na półtorej doby pracy.

Galaxy Note 10 Lite pozbawiony został niestety ładowania bezprzewodowego. Średnio zrozumiałe posunięcie, przy niemałej kwocie, jaką należy zapłacić za telefon.

Incepcja (fot. Andrzej Libiszewski)

Aparat

Pośród obfitości smartfonów wyposażonych w matryce 48, 64, albo nawet 108 Mpix, zestaw aparatów umieszczony w Galaxy Note 10 Lite wygląda niezwykle tradycyjnie. Składa się on bowiem z trzech matryc 12 Mpix, z obiektywami o ekwiwalentach ogniskowych 12 mm (ultraszerokokątny), 27 mm (szerokokątny) oraz 52 mm (tele, a raczej standard):

  • 12 MPix, f/1,7, 27 mm (szerokokątny), 1/2,55″, 1,4 µm, Dual Pixel PDAF, OIS,
  • 12 MPix, f/2,4, 52 mm (standard, tzw teleobiektyw), 1/3,6″, 1,0 µm, PDAF, OIS,
  • 12 MPix, f/2,2, 12 mm (ultraszerokokątny).

Układ ten, szczerze mówiąc, mocno przypomina ten zastosowany w iPhone 11 Pro (także i tym, że jedynie podstawowa ogniskowa ma matryce Dual Pixel i że UWA nie jest stabilizowany), choć różni się jasnością obiektywów. Użyty zestaw ogniskowych uważam za dobrze dobrany, pokrywając mniej więcej 80-90% moich potrzeb.

Nie ma fajerwerków w postaci dodatkowych długich ogniskowych. Jest natomiast nieźle działający HDR, wkraczający przy zbyt dużej dynamice sceny, jest tryb AI, który wykrywa rodzaj fotografowanej scenerii i dobiera do niej kontrast i nasycenie kolorów, jest wreszcie tryb nocny oraz rozbudowany tryb Pro, w którym ręcznie można dobierać wszystkie parametry zdjęcia i fotografować w trybie RAW – brakuje właściwie jedynie histogramu, nie skorzystamy w nim też z obiektywu ultraszerokokątnego.

Aparat w Galaxy Note 10 Lite bez problemu współpracuje także z niestandardowymi trybami fotograficznymi w Lightroomie – działa między innymi RAW-HDR.

Zdjęcia wykonane w dzień oceniam pozytywnie. Odwzorowanie szczegółów jest na dobrym poziomie, ekspozycja i barwy są poprawne, choć te ostatnie, jak to u Samsunga, są raczej mocno nasycone. HDR dobrze pomaga w uchwyceniu scen o zbyt dużej dynamice na pojedynczą ekspozycję, nie generując przy okazji nienaturalnych efektów.

Jeśli chodzi o działanie algorytmów AI wykrywających i korygujących różne rodzaje scen, to działają dość delikatnie, choć, jak widać na próbnych zdjęciach, zmiany w nasyceniu kolorów są wyraźne. Osobiście jednak zdecydowałbym się na ich całkowite wyłączenie, gdyż niewiele wnoszą.

Osobnych parę słów wymaga obiektyw szerokokątny. Zdjęcia nim wykonane mają dobrą dynamikę i całkiem niezłą ilość szczegółów, lecz mają odrobinę inne barwy niż z pozostałych – widać przesunięcie w stronę zieleni. Do tego nie polecam fotografowania nim bez włączonej programowej korekcji geometrii – chyba, że podoba nam się ogromna dystorsja beczkowa na granicach kadru. Włączenie korekcji oczywiście skutkuje odcięciem skrajnych części kadru i pogorszeniem i tak niezbyt dobrej ostrości na rogach, lecz uważam, że efekt końcowy takie działanie uzasadnia. Co ciekawe, programową korekcję widać w EXIF zdjęć – ekwiwalent ogniskowej podawany przez oprogramowanie wynosi wtedy 13 mm, a nie rzeczywiste 12 mm.

Tryb nocny w Galaxy Note 10 Lite dostępny jest dla obiektywu 27 mm oraz 13 mm. I trzeba powiedzieć wprost, że odstaje on swoimi możliwościami zarówno od zbliżonego układem optycznym iPhone’a 11 Pro, jak i od najlepszych obecnie fotograficznych smartfonów z Androidem. Widać to szczególnie, jeśli się porówna ziarnistość i ilość artefaktów. Nie można jednak powiedzieć, by uzyskiwane zdjęcia były nieprzydatne.

Wieczorna sesja zdjęciowa przyniosła też nieco wątpliwości, jeśli chodzi o oprogramowanie sterujące aparatem. O ile wcześniej nie sprawiało ono problemów, to po zrobieniu w dość szybkim tempie kilkunastu fotografii próbnych aplikacja aparatu zaczęła pracować coraz wolniej, by przy kolejnym zdjęciu całkowicie paść bez zapisania pracy.

Co gorsza, ponowne uruchomienie niewiele pomogło – wykonanie zdjęcia zwykłego i próba przełączenia się na tryb nocny powodowała powrót do pulpitu, podobnie zresztą jak próba przełączania obiektywów w trybie nocnym. Pomógł dopiero pełen restart telefonu, po którym wszystko wróciło do normy. Nie sposób jednak przewidzieć, czy problem nie pojawi się za jakiś czas ponownie.

Kamera przednia (32 MPix, f/2,2, 25 mm (szerokokątny), 1/2,8″, 0,8 µm) radzi sobie zupełnie nieźle zarówno w dzień, jak i przy świetle sztucznym. Co prawda odwzorowanie szczegółów jest raczej nieadekwatne do ilości megapikseli, lecz cóż… nie jest to niespodzianką.

Przy okazji parę słów o trybie portretowym – radzi sobie zupełnie dobrze, poprawnie separując obiekt od tła. Poziom bokeh można edytować już po zrobieniu zdjęcia, podobnie jak dodać efekty specjalne, których jednak nie ma zbyt wiele do wyboru.

S Pen to podstawa (fot. Andrzej Libiszewski)

Aparat w Samsungu Galaxy Note 10 Lite ma także dość rozbudowane tryby filmowe. Rozdzielczość nagrywanego materiału może wynosić 4K @ 60 fps, lecz w trybie tym nie ma dostępnych efektów wideo oraz  stabilizacji. W trybie 4K @30 fps dostępna staje się stabilizacja obrazu, podobnie jak w FHD @60 fps. Od FHD @30 fps w dół dostępne są zarówno efekty, jak i stabilizacja.

Jakość nagrywanych filmów jest na dobrym poziomie, lecz praktyczne wykorzystanie najwyższego trybu bez gimbala jest raczej mało prawdopodobne. Wybór natomiast między stabilizowanymi rozdzielczościami 4K i FHD jest już moim zdaniem subiektywny i zależy od przeznaczenia filmu.

Dwie Wieże (Dwie Wyspy) raz jeszcze (fot. Andrzej Libiszewski)

Podsumowanie

Samsung Galaxy Note 10 Lite to bardzo udany średniak, który próbuje udawać (raz lepiej, raz gorzej) produkt z półki premium. Jego głównym atutem pozostaje S Pen i wszystko, co za nim idzie w oprogramowaniu. Niezła wydajność, sprawnie pracujące oprogramowanie i całkiem przyzwoity czas pracy na baterii czynią go moim zdaniem interesującą propozycją.

Udawanie kończy się tam, gdzie zaczynają się oszczędności: brak choćby podstawowego certyfikatu IP, brak ładowania bezprzewodowego, a także sporo plastiku obecnego w konstrukcji mogą zniechęcić bardziej wymagających użytkowników. Wydaje się jednak, że Galaxy Note 10 Lite może być ciekawą propozycją dla osób nie dysponujących funduszami na Galaxy Note 10 lub Galaxy Note 10+.

Spis treści

  1. Specyfikacja, Wzornictwo i jakość wykonania, Wyświetlacz, Oprogramowanie, Wydajność
  2. Audio, Biometria, Zasilanie, Aparat, Podsumowanie
Recenzja Samsunga Galaxy Note 10 Lite. Czy budżetowy Note ma sens?
Zalety
Dobry, choć nieco starszego typu ekran
Dopracowany system i ładna nakładka One UI 2.0
Sprawne działanie mimo niezbyt wyszukanych parametrów
S Pen!
Nieźle pracujący aparat fotograficzny
Jack 3,5 mm
Spory akumulator
Dolby ATMOS + Tidal HiFI daje zupełnie nowe możliwości muzyczne
Wady
Oszczędności na wykonaniu (plastik)
Niemłody SoC i pamięć flash UFS 2.1
Tylko 6 GB RAM
Brak certyfikatów IP
Brak ładowania bezprzewodowego
Monofoniczny głośnik
Brak eSIM
Problemy ze stabilnością pracy aparatu w trybie nocnym
Agresywne usypianie aplikacji
8
OCENA