Recenzja Samsunga Galaxy Note 9. Jedni twierdzą, że nudny, inni – że prawie idealny. To jak to w końcu jest?

Galaxy Note 9 to największy, najlepszy i najwydajniejszy smartfon w ofercie Samsunga – takie podsumowanie możecie przeczytać lub usłyszeć w praktycznie wszystkich recenzjach, które pojawiają się w internecie, nie tylko w Polsce, ale i na świecie. W opozycji do tych superlatyw często występuje jedno słowo: nudny. Bo o ile faktycznie Galaxy Note 9 jest najważniejszym smartfonem koreańskiego koncernu, tak nie sposób o nim powiedzieć, by był nad wyraz innowacyjny czy maksymalnie odświeżony względem poprzednika. Mimo wszystko pojawiają się określenia, że jest bliski ideału. Sprawdźmy zatem jak jest faktycznie.

Parametry techniczne Samsunga Galaxy Note 9:

Cena w momencie publikacji recenzji: 4299 złotych

Wzornictwo, jakość wykonania

Największa i najbardziej wyczekiwana zmiana pod względem wizualnym jest związana z umiejscowieniem czytnika linii papilarnych, który wcześniej znajdował się w jednej linii z obiektywami aparatu, by teraz – wreszcie – przesunąć go poniżej. Zagranie to sprawiło, że trafienie w niego jest łatwiejsze i bardziej naturalne. Przy okazji przestało mi się zdarzać, by zamiast skanera dotykać aparatu (co w poprzedniku zdarzało mi się nagminnie).

Wciąż aspektem, który odróżnia serię Galaxy Note od Galaxy S, poza rysikiem oczywiście, jest bardziej kanciasta, kwadratowa obudowa względem obłej w “eskach”. Mnie bardziej do gustu przypadają te drugie, ale ile osób, tyle opinii, a o gustach podobno się nie dyskutuje. Galaxy Note 9 jest wielki – to nie ulega wątpliwości, choć, co ciekawe, nieco niższy, gdy spojrzymy na niego w porównaniu z Galaxy Note 8. Wymiary dziewiątki to 161,9 x 76,4 x 8,8 mm przy wadze wynoszącej 201 g, podczas gdy poprzednik mierzył 162,5 x 74,8 x 8,6 mm i ważył odrobinę mniej, bo 195 g.

To wszystko sprawia, że Galaxy Note 9 bardzo trudno obsługiwać jedną ręką, a jeśli ktoś ma mniejsze dłonie, to staje się to awykonalne. Dosięgnięcie do pierwszego górnego rzędu z ikonami jest niemożliwe, konieczne jest manewrowanie telefonem w ręce, przy czym trzeba zachować należytą ostrożność, by ten nie wyślizgnął się. I choć wydaje mi się, że sztukę obsługi każdego smartfona jedną dłonią opanowałam do perfekcji, tak w przypadku Note’a 9 (podobnie zresztą, jak w przypadku poprzednika), miałam spore obawy o to, czy za kilka chwil nie będę zaniepokojona o to, czy jest w jednym kawałku, podnosząc go spod nóg. A o nieszczęście nietrudno, bo przecież mamy tu do czynienia ze szkłem, w dodatku zakrzywionym, zachodzącym na krawędzie – zarówno z przodu, jak i z tyłu.

Elegancji Note’owi odmówić nie można. Najbardziej przemawiają do mnie szlify dookoła wszystkich krawędzi – wygląda to naprawdę genialnie (i, będąc z natury złośliwą, muszę podkreślić, że pozwala odróżnić dziewiątkę od ósemki, patrząc na oba modele z boku ;)). Dodatkowo podoba mi się niebieska wersja kolorystyczna testowanego smartfona (Ocean Blue), choć tu warto wspomnieć, że jest to odcień inny niż w przypadku Galaxy S9+ i zupełnie inny, niż możemy zobaczyć na renderach – a szkoda, bo ten z reklamówek prezentuje się obłędnie.

Rozmieszczenie poszczególnych elementów na obudowie jest podobne jak w Galaxy Note 8, choć i tu można dopatrzeć się zmian. Uważam, że w dziewiątce przyciski do regulacji głośności znajdują się zdecydowanie za wysoko, przez co chwytając telefon w dłoń palec wskazujący nie wędruje w ich stronę, a w kierunku przycisku dedykowanemu asystentowi Bixby, który to z kolei w Polsce… no wiecie, jego funkcjonalność w naszym kraju jest mocno ograniczona (czekamy na obsługę języka polskiego!). Co więcej, domyślnie przycisku nie można wykorzystać na żaden inny sposób i przypisać do niego innej funkcji, a nawet go wyłączyć – szkoda! Na szczęście można to obejść, na przykład instalując aplikację bxActions. Włącznik pozostał na prawej krawędzi, na tej samej wysokości, co wcześniej.

Na dolnej krawędzi mamy USB typu C, 3.5 mm jack audio (brawo, Samsung!), jeden z głośników i jeden z mikrofonów. Na przeciwległej krawędzi mamy z kolei szufladkę na dwie karty nanoSIM (lub nanoSIM + microSD) oraz drugi mikrofon. Z tyłu znalazło się miejsce dla dwóch obiektywów aparatu i czytnika linii papilarnych, natomiast z przodu – nad ekranem mamy obiektyw aparatu przedniego, drugi głośnik, diodę powiadomień, czujnik światła, a po środku dolnej części ekranu – dotykowy przycisk Home, reagujący na nacisk.

Nie sposób nie wspomnieć, że Samsung Galaxy Note 9 (zarówno sam smartfon, jak i rysik) jest odporny na wodę i kurz, co jest potwierdzone certyfikatem IP68.

Wyświetlacz

Galaxy Note 9 jest jednym z nielicznych flagowców z tego roku z 3.5 mm jackiem audio. Jest też jednym z nielicznych, w którym z kolei nie ma (i dobrze!) notcha, czyli wycięcia w ekranie. Jest za to matryca najlepsza z najlepszych, potwierdza to zresztą DisplayMate, o czym jakiś czas temu pisał Dawid:
“podczas testów przeprowadzonych przez DisplayMate okazało się, że ekran z Galaxy Note 9 pobił rekord w kategoriach, takich jak odwzorowanie barw, poziom jasności czy kontrastu. Docenione zostało również działanie czujników światła, obsługa HDR10, skuteczność trybu nocnego oraz niskie zmiany kolorów w zależności od kąta patrzenia”.

Cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak się tylko pod tym podpisać. Super AMOLED-owy panel o przekątnej 6,4” i rozdzielczości 2960 x 1440 pikseli prezentuje się fenomenalnie. W dalszym ciągu jest zakrzywiony, dzięki czemu zyskuje funkcje ekranu krawędziowego, jednocześnie przyjmując na siebie wszelkie refleksy świetlne, co niekoniecznie musi się podobać.

W ustawieniach mamy przede wszystkim filtr światła niebieskiego, możliwość zmiany trybu ekranu (adaptacyjny, kino AMOLED, zdjęcie AMOLED lub podstawowy) oraz temperatury barwowej. Nie zabrakło oczywiście również funkcji Always on Display, wyświetlającej stale godzinę, datę i procent naładowania baterii oraz powiadomienia – jeśli takowe oczekują.

Faktem jest, że silenie się, by napisać cokolwiek nowego (a tym bardziej negatywnego) na temat ekranu Galaxy Note’a 9, jest daremnym trudem, zatem przejdźmy dalej.

Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, zaplecze komunikacyjne. S Pen. Biometria. Audio
3. Akumulator. Aparat / wideo. Oprogramowanie. Podsumowanie

Działanie. Zaplecze komunikacyjne

Powiedzieć, że Galaxy Note 9 działa wydajnie i bezproblemowo, to jakby nie powiedzieć nic. Ale trudno jest rozpisać się na ten temat w obliczu faktu, że duet w postaci procesora Exynos 9810 z Mali-G72 MP18 i 6 GB RAM świetnie radzi sobie podczas zarówno mniej, jak i bardziej wymagających zadań. Do tego całość działa w oparciu o Androida 8.1 Oreo i tu pojawia się pierwsza wątpliwość – nie wiadomo kiedy urządzenie otrzyma aktualizację do 9.0 (bo że takowa się pojawi to jest pewnik). W dniu publikacji recenzji poprawki bezpieczeństwa były z 1 sierpnia 2018.

Gdyby Was interesowało, jak Galaxy Note 9 wypada w benchmarkach, to proszę bardzo:
AnTuTu: 241571
Geekbench 4:
single core: 3609
multi core: 8911
3DMark:
Ice Score Extreme: max
Ice Score Unlimited: 39996

Powyższe wyniki uzyskane w popularnych testach syntetycznych dają nam znać, że smartfon Samsunga nie ma najmniejszych problemów z grami. Zresztą, nie bez powodu to właśnie na Galaxy Note’a 9 – jako pierwszy smartfon w ogóle – ekskluzywnie dostępny był Fortnite.

Sama obsługa nowego notatnika wygląda dokładnie tak samo, jak wszystkich Samsungów. Pierwszy ekran z lewej to Bixby Home. Na głównym ekranie mamy szufladę z aplikacjami, do której przejść możemy przez przesunięcie palca po ekranie w górę lub w dół – tym samym gestem możemy wyjść z tego widoku. Filozofii żadnej brak. Szkoda jedynie, że wciąż w Samsungach brakuje możliwości korzystania za pomocą gestów, ale i na to przyjdzie czas wraz z aktualizacją do Androida 9.0, które ów gesty wprowadza.

Zaplecze komunikacyjne, cóż, najbogatsze z możliwych. Mamy tu LTE, Bluetooth 5.0 (w dodatku dual audio), GPS, WiFi, NFC – tak naprawdę wszystko to, co potrzebne jest do szczęścia. OK, zabrakło portu podczerwieni, ale jest to dodatek dość rzadko spotykany w smartfonach, zwłaszcza flagowych. Podobnie zresztą jest z radiem FM – tego też tu nie uświadczymy. Jeśli zaś chodzi o dual SIM, to ten jest hybrydowy, co oznacza, że jednocześnie możemy korzystać z dwóch kart nanoSIM lub jednej nanoSIM i karty microSD, rozszerzającej 128 GB pamięci wewnętrznej (do wykorzystania przez użytkownika zostaje 111 GB). Co ważne, wyłącznie u naszego Partnera, tj. w Media Expert, dostępna jest wersja Galaxy Note 9 z 512 GB pamięci!

Test pamięci systemowej – AndroBench:
– szybkość ciągłego odczytu danych: 776,04 MB/s,
– szybkość ciągłego zapisu danych: 191,34 MB/s,
– szybkość losowego odczytu danych: 132,99 MB/s,
– szybkość losowego zapisu danych: 21,62 MB/s.

Warto też wspomnieć, że Galaxy Note 9 jest pierwszym smartfonem Samsunga, który oferuje możliwość korzystania z funkcji Dex bez zewnętrznego akcesorium, aczkolwiek w nieco uboższej formie – do pięciu aplikacji jednocześnie. Jest też dual mode, który pozwala uruchomić dwie różne aplikacje na obu ekranach (tj. małym ekranie telefonu i dużym ekranie telewizora) – np. na ekranie telewizora oglądać film, a na smartfonie notować coś w aplikacji S Note. S Pen może wtedy służyć jako pilot zdalnego sterowania.

A skoro już przy S Penie jesteśmy…

Muszę przyznać, że o ile dotychczas byłam dość sceptycznie nastawiona do rysika i uważałam, że będzie go wykorzystywać określone grono odbiorców, tak teraz jestem przekonana, że trafi do szerszej publiki. Wszystko za sprawą tego, że S Pen stał się bardziej… lifestyle’owy, a nie biznesowy, jak to było do tej pory.

W dalszym ciągu mamy dostępny cały szereg opcji, które znamy z poprzednich przedstawicieli serii Galaxy Note – opisałam je choćby tutaj. Tym razem jednak Samsung poszedł o krok dalej, dzięki czemu S Pen stał się dużo bardziej funkcjonalny – a wszystko tak naprawdę dzięki jednej, małej zmianie: dzięki temu, że S Pen ma własny akumulatorek. Ma on wystarczyć na pół godziny działania lub do 200 kliknięć przycisku – gdy się rozładuje, ładujemy go przez wsunięcie w slot (całość trwa kilkadziesiąt sekund).

Przycisk na S Penie pozwala odblokować ekran (długim kliknięciem przycisku) lub przejść bezpośrednio do aparatu (dwukrotne kliknięcie) i zrobić zdjęcie (kolejne kliknięcie). Za jego pomocą możemy przeglądać zdjęcia w galerii (kliknięcie pokazuje kolejne zdjęcie, dwukrotne – poprzednie), sterować prezentacjami w PowerPoincie (zasięg Bluetooth ok. 10 metrów), muzyką w odtwarzaczu muzycznym czy dyktafonem; możemy też pauzować klipy na YouTube czy przechodzić do następnego wideo.

Mały, ale fajny detal: w każdym modelu, poza niebieskim, rysik jest tego koloru, co obudowa telefonu, co oznacza, że w czarnym S Pen jest czarny, w lawendowym – lawendowy. W niebieskim postawiono na oryginalność, dzięki czemu mamy ciekawe połączenie barw: niebieski telefon z żółto-niebieskim rysikiem.

Ale tego typu szczegółów jest więcej. Kolor notatki na wyłączonym ekranie również zależy od koloru samego rysika. W lawendowym modelu notatka będzie lawendowa, w niebieskim – żółta, w miedzianym – miedziana, natomiast w czarnym, siłą rzeczy, biała (biała może być w każdym wariancie). Oczywiście jest to bajer wyłącznie software’owy i jeśli pożyczycie miedziany rysik do swojego niebieskiego Note’a, to nagle notatka nie zmieni koloru na miedziany.

Do czego jeszcze można wykorzystać rysik? Możliwości jest naprawdę dużo – tę część recenzji możecie kojarzyć z testu Galaxy Note’a 8:

Skoro liczba zastosowań rysika rośnie, to teraz tylko patrzeć, jak w kolejnej generacji Note’a zobaczymy laserowy wskaźnik w S Penie ;). Śmieszki śmieszkami, ale biorąc pod uwagę, że rysik może już służyć do zmiany slajdów prezentacji, to dlaczego nie można by go wykorzystać również do wskazywania konkretnych rzeczy z dalszej odległości?

A, oczywiście w dalszym ciągu można wysyłać Live Messages (które zyskały trzy nowe narzędzia – serca, płatki śniegu i tęcza), a sam rysik obsługuje 4096 punktów nacisku.

Biometria

O tym, że czytnik linii papilarnych umieszczony jest w o wiele wygodniejszym miejscu, już wspominałam, więc nie będę się nad tym rozwodzić. Niektórzy sądzą jeszcze, że skaner mógłby być pionowo, a nie poziomo, ale jak dla mnie to już jest zwykłe czepialstwo – tak, jak jest, jest według mnie dobrze. A najważniejszy i tak jest fakt, że czytnik działa szybko, jest precyzyjny i trudno mieć do niego jakiekolwiek zastrzeżenia.

Oprócz niego mamy też dwie inne metody odblokowywania telefonu przy użyciu biometrii, mianowicie odblokowywanie twarzą i skaner tęczówki oka. W dalszym ciągu możemy korzystać z inteligentnego skanera hybrydowego, który jest ich połączeniem. Co do jego działania nie mam zastrzeżeń – działa naprawdę dobrze, również w gorszych warunkach oświetleniowych, niezależnie od tego, czy mam założone okulary czy też nie – co ważne, także przeciwsłoneczne.

Audio

W aspekcie audio słowa pochwały należą się Samsungowi za dwie rzeczy. Po pierwsze – za głośniki stereo (jeden umieszczony jest na dolnej krawędzi, drugi nad ekranem) i, trzeba przyznać, grają naprawdę dobrze. Po drugie – za obecność 3.5 mm jacka audio, podczas gdy pozostali producenci w większości z niego rezygnują. Tymczasem koreański koncern idzie pod prąd, a do tego do zestawu z telefonem dorzuca niezłe przewodowe słuchawki AKG.

Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, zaplecze komunikacyjne. S Pen. Biometria. Audio
3. Akumulator. Aparat / wideo. Oprogramowanie. Podsumowanie

Akumulator

Bardzo dużym zaskoczeniem podczas premiery Galaxy Note’a 9 była informacja o pojemności akumulatora w nim zastosowanego. W poprzedniku mieliśmy ogniwo 3300 mAh, w jeszcze wcześniejszym modelu nieco większe, 3500 mAh, ale wszyscy pamiętamy, jak to się skończyło. Tymczasem tutaj mamy aż 4000 mAh, a to za sprawą nowego ułożenia baterii względem pozostałych komponentów pod obudową.

Czas pracy nowego smartfona Samsunga? W moich rękach to doba, z czego na włączonym ekranie (SoT, screen on time) od 3,5 do 5,5 godziny. Najkrócej telefon działał z maksymalną jasnością ekranu, dwoma kartami SIM z LTE i włączonym GPS-em – wtedy procent naładowania baterii dosłownie leciały w oczach. Jeśli jednak jasność odpowiednio zmniejszymy jasność ekranu, a z internetu będziemy korzystać przez WiFi lub pół na pół z LTE, czas ten wydłuża się do powtarzalnego czasu na poziomie 4,5 do 5,5 godziny, wciąż jednak przy dobie działania. Tylko dwa razy udało mi się ładować Galaxy Note’a 9 po dwóch dobach, ale w obu przypadkach były to weekendy, podczas których niewiele z niego korzystałam.

Jako ciekawostkę dodam, że niektórym znajomym po fachu udawało się “wyciągnąć” z Note’a 9 nawet 7 godzin SoT, ale mój przypadek jest chyba trochę cięższy – nie udało mi się dobić nawet do 6 godzin.

Pełny proces ładowania urządzenia trwa ok. 2 godzin. Jest też oczywiście ładowanie indukcyjne (tj. bezprzewodowe).

Aparat

W Samsungu Galaxy Note 9 mamy dokładnie ten sam aparat (12 Mpix) i bajer, co w Galaxy S9+, czyli zmienną przysłonę – f/1.5 lub f/2.5. Co ważne, w trybie automatycznym sama dostosowuje się ona do panujących wokół warunków oświetleniowych (f/1.5 czy gorszych, nocą, a f/2.5 w ciągu dnia), natomiast w trybie profesjonalnym sami możemy zdecydować, jak ma być ustawiona (ale na sztywno – nie możemy swobodnie nią manewrować pomiędzy wspomnianymi zakresami) – w rzeczywistości jednak odnoszę wrażenie, że różnica jest niewielka. Do tego teleobiektyw f/2.4. Z przodu z kolei mamy 8 Mpix f/1.7.

Przy pomocy testowanego telefonu zrobiłam ponad tysiąc zdjęć w różnych miejscach i w różnych warunkach. Towarzyszył mi podczas wyjazdu do Nowego Jorku czy później na targi IFA w Berlinie, gdzie świetnie sprawdził się w roli głównego telefonu – zarówno do robienia zdjęć, jak i filmowania. Nie mam wątpliwości, co do tego, że jego aparat jest jednym z lepszych na rynku – zresztą, podobnie twierdzi ranking DxOMark.

Warto też sprawdzić, jak radzi sobie względem Galaxy S9+, gdzie różnice powinny być kosmetyczne (zmianie uległ mechanizm przetwarzania obrazu, jest też rozpoznawanie scenerii) – w rzeczywistości zdjęcia z Note’a są bardziej ostre i szczegółowe, choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że są bardzo zbliżone do siebie. Spójrzmy zatem na zestawienie tych samych kadrów z Galaxy Note 9, Galaxy S9+ i Huawei P20 Pro. A gratis jeszcze iPhone X dla szerszej skali porównawczej:

I jeszcze sporo zdjęć z samego Galaxy Note 9:

Wideo

Samsung już od dłuższego czasu każdym kolejnym swoim flagowcem potwierdza, że mocno stawia na dobrą jakość nagrywanego wideo i Galaxy Note 9 jest tego kolejnym idealnym przykładem. Bardzo dobra stabilizacja, szybki autofokus i duża szczegółowość – czego chcieć więcej?

Przy okazji trzeba pamiętać o ograniczeniach czasowych w najwyższej jakości, czyli w 4K. Nagrania w UHD w 60 kl/s mogą trwać maksymalnie 5 minut, natomiast w UHD w 30 kl/s – 10 minut. Najwyższa jakość nagrywania przednią kamerką z kolei to QHD.

Spacer po Nowym Jorku:

Relacja z targów IFA:

Galaxy Note 9 jest pierwszym przedstawicielem tej serii, w którym udostępniona została możliwość nagrywania wideo w Slow Motion w 960 kl/s. Podobnie, jak w Galaxy S9+, także i tutaj są dwa tryby nagrywania – ręczny, w którym sami decydujemy, w którym momencie chcemy zwolnić nagrywane sceny oraz automatyczny, w którym to Slow Motion nagrywane jest dopiero w chwili, gdy w zaznaczonym przez nas wcześniej kwadracie zostanie wykryty ruch (działa zaskakująco dobrze).

Ważna uwaga – w zwolnionym tempie smartfony Samsunga póki co nagrywają tylko w HD (tj. 720p), podczas gdy Sony oferuje nagrywanie w Full HD (1080p), o czym po prostu warto pamiętać.

Pozostając w temacie aparatu nie sposób nie wspomnieć o emoji AR, które skutecznie zajęły moją trzyletnią bratanicę podczas spotkania rodzinnego – naprawdę dobrze się bawiłyśmy ;)

Tworząc swoje emoji AR, w galerii automatycznie pojawia się aż 36 różnych gifów wykorzystujących je, gotowych do przesłania dalej w świat.

Oprogramowanie

Wyjątkowo kwestię oprogramowania zostawiłam na koniec, dla najwytrwalszych. Prawda jest bowiem taka, że smaczków w interfejsie Experience od Samsunga jest tak dużo, że trudno przez nie przebrnąć. Co więcej, w stosunku do tych z Galaxy S9+ niewiele się zmieniło, więc pozwólcie, że przekleję z jego recenzji:

Podsumowanie

Odnoszę wrażenie, że wszyscy recenzenci skupili się na tym, jaki to Galaxy Note 9 jest nudny i mało rewolucyjny. Nadszedł zatem czas odpowiedzieć sobie na pytanie czy grupa docelowa tego produktu oczekuje drastycznych zmian? Nie sądzę, by tak popularne ostatnio działania innych producentów, jak dodanie notcha czy usunięcie 3.5 mm jacka audio, zostały przez nią pozytywnie przyjęte. Faktem jest jednak, że Galaxy Note 9 jest kolejnym smartfonem Samsunga, który wygląda prawie tak samo jak poprzednie modele z serii Galaxy S i Galaxy Note, co faktycznie może nudzić. Ale przyznajcie sami, że czasem niewielka ilość zmian jest lepsza, niż wymyślanie koła na nowo.

Warto zauważyć, że zmian względem poprzednika jest więcej, niż może się wydawać: przede wszystkim odświeżony rysik z wieloma nowymi funkcjami, które ja nazywam “lifestyle’owymi”, ale też nowszy procesor, dwukrotnie więcej pamięci, inny moduł aparatu z opcją nagrywania wideo w Slow Motion, głośniki stereo, lepiej ulokowany czytnik linii papilarnych oraz, co istotne, większy akumulator.

To wszystko sprawia, że na tle Galaxy Note’a 8, dziewiątka jest jak najbardziej atrakcyjną propozycją, choć i tak rozsądek podpowiada, by zostać jeszcze rok przy ósemce i wymienić dopiero na kolejną generację. Inny punkt widzenia mają z pewnością aktualni użytkownicy Galaxy S9+ – kupując Galaxy Note 9 zyskują tak na dobrą sprawę (upraszczając temat) jedynie rysik, nieco większy ekran i bardziej pojemny akumulator.

Pozostaje zatem pytanie z jakiego urządzenia chcemy się “przesiąść” na Samsunga Galaxy Note 9. Jeśli z aktualnej generacji “eSki”, przesiadka wydaje się nierozsądna. Jeśli z poprzedniego notatnika – zmianę warto rozważyć. Jeśli natomiast po prostu szukacie jednego z najlepszych smartfonów, jakie aktualnie można kupić na rynku, z dużym wyświetlaczem, świetnym aparatem i do tego z rysikiem – Galaxy Note 9 okaże się drogim, ale doskonałym wyborem.

Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, zaplecze komunikacyjne. S Pen. Biometria. Audio
3. Akumulator. Aparat / wideo. Oprogramowanie. Podsumowanie

Exit mobile version