Recenzja Meizu MX4 – chińskiego smartfona z dużym potencjałem

Odnoszę wrażenie, że obserwatorzy mobilnego światka dzielą się na co najmniej trzy grupy. Pierwsza z nich (wciąż) uważa, że chińskie telefony to tandeta i trzeba się od nich trzymać z daleka. Druga z kolei ma zgoła odmienne poglądy, ale boi się wchodzić w związek z tego typu urządzeniem najczęściej ze względu na niepewne wsparcie w postaci przyszłych aktualizacji. Trzecia natomiast zauważa, że tego typu produkty mają potencjał i często sprowadza sprzęt bezpośrednio z Chin. No dobra, jest jeszcze czwarta grupa – to ci, którzy chętnie kupiliby „chińczyka”, ale czekają na oficjalną dystrybucję smartfona w Polsce – z gwarancją realizowaną przez polską firmę. Do którejkolwiek grupy byście się nie zaliczali, myślę, że warto, byście się zapoznali z recenzją Meizu MX4 – świetnego przedstawiciela chińskich smartfonów.

Parametry techniczne Meizu MX4:

Cena w momencie publikacji: 16GB za 1299 złotych, 32GB za 1499 złotych.

Wzornictwo, jakość wykonania

Po wyjęciu Meizu MX4 z pudełka na pierwszy rzut oka można pomyśleć, że mamy do czynienia z kolejną podróbką iPhone’a. Wszystko przez to, że w oczy rzuca się charakterystyczny dla Apple przycisk Home, umieszczony pod ekranem. Ale to tylko złudzenie – ten z produktu Meizu nieco inaczej wygląda, ale przede wszystkim jest dotykowy (nie fizyczny) i spełnia więcej ról, ale o tym później.

Po wzięciu telefonu w dłoń od razu wyczuwa się świetne wyprofilowanie jego obudowy, dzięki czemu naprawdę dobrze w niej leży – pomimo dość dużego wyświetlacza. A mają na to wpływ w głównej mierze wąskie ramki przy lewej i prawej krawędzi, które umożliwiły zmniejszenie jednego z wymiarów telefonu – szerokości. Poniżej zdjęcie porównujące wielkość Meizu MX 4 (5,36″), Goclever Insignia 530 (5,3″) i Samsunga Galaxy Note 4 (5,7″):

MX4 jest rozbieralny, to znaczy, że można zdjąć jego tylną klapkę. Fakt ten mógłby sugerować, że mamy tu do czynienia z wymiennym akumulatorem, który… w pierwszej chwili sprawia wrażenie takiego. Niech Was to nie zwiedzie – baterii nie można samemu wymienić. Po zdjęciu tylnej pokrywy, swoją drogą wykonanej z plastiku, możemy jedynie włożyć kartę microSIM. W tym miejscu trzeba wspomnieć o tym, że w telefonie nie znajdziemy slotu kart microSD, przez co jesteśmy skazani na korzystanie wyłącznie z pamięci wewnętrznej i z chmury.

Wspomniałam, że klapka obudowy wykonana została z tworzywa sztucznego – to fakt. Ale mamy tu również szlachetniejszy materiał, bowiem wszystkie krawędzie są już aluminiowe. Całość tworzy bardzo przyjemny wizualnie produkt. Rogi są zaokrąglone, krawędzie obłe, a sama obudowa doskonale wyprofilowana, co zarówno wpływa na komfort trzymania MX4 w dłoni, jak również na sam aspekt wizualny. Gorzej jest natomiast z jakością wykonania.

Tu jednak muszę zaznaczyć, że ten konkretny egzemplarz testowy przeszedł już przez ręce kilku recenzentów przede mną. Przez to właśnie trudno mi powiedzieć jak urządzenie wygląda zaraz po wyjęciu z pudełka i jakiej ewentualnej degradacji ulega w ciągu kolejnych tygodni typowego użytkowania. Wiem jedynie, że gdy dotarło w moje ręce, jakość wykonania pozostawiała nieco do życzenia.

O ile szkielet obudowy jest bardzo sztywny, przez co telefon nie ulega próbom wyginania, tak zupełnie inaczej jest z samą klapką. Prawdopodobnie jest to spowodowane tym, że obudowa jest otwieralna. Między nią a aluminiowymi krawędziami telefonu pojawiły się szczeliny, co wygląda po prostu nieestetycznie, a do tego delikatnie skrzypi pod palcami. Dodatkowo w wybranych miejscach wyczuwalna jest różnica poziomów pomiędzy klapką a krawędziami. Gdyby nie to, jakość wykonania MX4 określiłabym mianem idealnej. A tak… tylko czwóreczka.

Warto jeszcze przyjrzeć się krawędziom i temu, co oferują. Na lewej swe miejsce znalazły przyciski do regulacji głośności. Na dole (tu bardziej czepialskie osoby będą doszukiwały się podobieństwa z dolną krawędzią z iPhone’a 6) mamy jeden z mikrofonów, port microUSB oraz głośnik mono. Prawy bok możemy ominąć, gdyż pozostał pusty, z kolei u góry znajdziemy włącznik, drugi mikrofon oraz 3.5 mm jack audio, co nie każdemu będzie odpowiadało.

Z tyłu znajdziemy wystający obiektyw aparatu z dwiema diodami doświetlającymi LED. Z przodu z kolei obiekty kamerki przedniej, głośnik do rozmów telefonicznych, czujnik światła oraz, pod ekranem, dotykowy przycisk Home.

Wyświetlacz

Meizu zdecydowało się na zastosowanie dość nietypowej matrycy dostarczonej przez Sharp i JDI. Jest to wyświetlacz o przekątnej 5,36”, rozdzielczości 1920 x 1152 piksele i proporcjach 15:9. Ekran pokryty jest Gorilla Glass 3 i obsługuje 10-punktowy multitouch.

Wrażenia z jego użytkowania są bardzo pozytywne i trudno jest się tu do czegokolwiek przyczepić. Wyświetlane barwy są dobrze odwzorowane (w tym również czerń, również jej głębi nie można nic zarzucić, nawet patrząc pod kątem, co jest bardzo często spotykane w chińskich produkcjach), kąty widzenia doskonałe, a reakcja na dotyk bez zastrzeżeń.

Zastosowana rozdzielczość na wspomnianej przekątnej przekłada się na zagęszczenie pikseli na cal wynoszące 418 ppi, co jest bardzo dobrą wartością. W rzeczywistości przekłada się to na wysoki komfort korzystania z ekranu telefonu. Według mnie rozdzielczość jest w zupełności wystarczająca – tym bardziej, że zastosowanie wyższej wpłynęłoby negatywnie zarówno na cenę smartfona, jak i jego czas pracy. A tego byśmy przecież nie chcieli.

Jedno „ale” mam do jasności maksymalnej wyświetlacza. Bo o ile jasność minimalna wynosi 1 nit, dzięki czemu ekran nie świeci nam mocno w oczy korzystając z telefonu nocą, tak w pełnym słońcu bywa już różnie. Jasność maksymalna waha się od 380 nitów w dolnej części ekranu, przez 425 nitów w środkowej, po 450 w górnej, zatem wychodzi tu dość duża nierównomierność podświetlenia. Ale to jest jeszcze do przeżycia. Gorzej, że zastosowana jasność, choć w teorii powinna pozwolić na bezproblemowe korzystanie z MX4 w słoneczne dni, w rzeczywistości tego do końca nie umożliwia. Inaczej: nie jest to do końca tak komfortowe, jakbyśmy tego oczekiwali. Wina, moim zdaniem, leży po stronie powłok: oleofobowej i przeciwodblaskowej, których tu najwidoczniej zabrakło lub są po prostu słabe. Telefon bowiem szybko zbiera odciski palców i odbija w sobie wszystko to, co znajduje się dookoła nas, przez co trudno z niego korzystać w słońcu.

Spis treści:
1. Parametry techniczne. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Flyme OS
3. Działanie. Moduły łączności
4. Aparat. Czas Pracy. Podsumowanie

Flyme OS

Gdy wzięłam MX4 do rąk w pierwszym momencie nie do końca wiedziałam jak mam się za niego zabrać. Jest to pierwszy produkt Meizu, z którym miałam do czynienia, przez co jestem poniekąd usprawiedliwiona. I dzięki temu przy okazji mogłam się poczuć jak zwykły użytkownik, który musi odkryć nowy system od początku. A jest co odkywać!

Większość z Was zapewne uważa, że niezależnie od producenta każdy smartfon z Androidem posiada trzy przyciski: wstecz, home i otwarte aplikacje. Nie jest to do końca prawdą, czego świetnym dowodem jest Meizu MX4. Zacznijmy od Home – jest nim dotykowy przycisk znajdujący się pod ekranem, który spełnia również rolę nietypowej diody powiadomień (gdy mamy nieodebrane połączenie lub wiadomość pulsująco świeci jego obramówka). Żeby tego było jednak mało, jego dłuższe przytrzymanie wygasza wyświetlacz, dzięki czemu telefon przechodzi w stan uśpienia. A gdy muśniemy go od dołu… spełnia rolę przycisku wstecz. Dość nietypowe rozwiązanie, ale bardzo funkcjonalne.

A gdzie są otwarte aplikacje? Zazwyczaj skryte są w pierwszym przycisku z prawej. Ale w MX4 takowego nie znajdziemy. Ale dostęp do nich jest równie prosty – wystarczy delikatnie wysunąć belkę z ikonami otwartych aplikacji bezpośrednio z dołu ekranu tuż przy krawędzi. Rozwiązanie może nie do końca idealne, bo na jednym widoku pokazują się tylko cztery ikony, ale mimo wszystko warte uwagi.

A to dopiero początek zapoznawania się z Flyme OS.

Ekran możemy odblokować na kilka sposób. Pomijając sięganie do niedostępnego dla wielu włącznika, znajdującego się na górnej krawędzi (osoby z krótkimi palcami mogą mieć problem), mamy do dyspozycji możliwość dwukrotnego tapnięcia w ekran, które również przenosi nas do ekranu blokady. Ale można też szybciej – bezpośrednio do ekranu domowego. Wystarczy tylko, na zablokowanym ekranie, przesunąć palca od dołu do góry. Na ekranie blokady natomiast możemy wybrać czy chcemy przejść bezpośrednio do ekranu głównego – przesuwając palcem po ekranie do góry czy do aparatu lub ustawionej innej aplikacji – przesuwając w lewo. Może to wszystko brzmi dość skomplikowanie, ale musicie mi uwierzyć, że jest bardzo intuicyjne, dzięki czemu bardzo łatwo to wszystko przyswoić i później używać. Tym bardziej, że w ustawieniach telefonu możemy ustawić jakie aplikacje mają się otwierać po narysowaniu na zablokowanym ekranie danej litery.

No dobra, dostaliśmy się już na ekran główny. O tym, że nie znajdziemy na nim przycisków systemowych, doskonale już wiemy. Wysuwamy belkę systemową z góry (lub przeciągnięciem palca z góry na dół w dowolnym miejscu ekranu – takie ułatwienie ze względu na spory wyświetlacz), szukamy ustawień… nie ma. Jak może nie być skrótu do ustawień na belce systemowej? Ano może. Nie ma. Na jednym z ekranów domowych jest ikona ustawień. Tu dochodzimy do kolejnej sprawy – brak app drawera. Przez to wszystkie skróty do aplikacji, dokładnie jak w iOS (ale i w innych androidowych nakładkach, np. w Huawei, Lenovo lub Honor), znajdują się na poszczególnych ekranach głównych. Na szczęście możemy je pogrupować w foldery. Ale nie każdemu rozwiązanie to odpowiada.

Kolejna sprawa. Idziemy na spotkanie. Chcemy wyciszyć telefon, żeby nie zaliczyć „wtopy”. Standardowo sięgamy palcem wskazującym w kierunku lewej krawędzi, na której to znajdują się przyciski do regulacji głośności. Naciskamy dolny. Zmniejsza się głośność. Multimediów. Nie dzwonka. Nie ma możliwości regulacji głośności dzwonka za pomocą tych przycisków. Żeby wyciszyć telefon należy przejść do belki systemowej lub ustawień telefonu. Natomiast sama zmiana głośności dzwonka jest możliwa wyłącznie w ustawieniach. Totalnie nieintuicyjne rozwiązanie, ale po jakimś czasie można się do niego przyzwyczaić.

Żeby dodać widżety do ekranów domowych (których w sumie może być dziewięć) lub przejść do ich ustawień (które ograniczają się wyłącznie do wyrównania ikon do lewej lub prawej strony), należy dłużej przytrzymać palec na jednym z ekranów. Na screenach możecie zauważyć, że o ile ikony na poszczególnych ekranach się zmieniają, tak pierwszy ich rząd od dołu cały czas pozostaje taki sam. Możemy bowiem wybrać maksymalnie cztery skróty do programów, które mamy cały czas na wyciągnięcie palca.

Wróćmy jeszcze na chwilę do nieszczęsnej belki systemowej, w której nie ma skrótu do ustawień. Na belce mamy dostęp do wielu funkcji, takich jak: WiFi, łączność komórkowa, Bluetooth, jasność ekranu (wraz z automatyczną regulacją), wyciszenie telefonu, wibracje, tryb samolotowy, obrót ekranu, latarka, GPS, VPN, hotspot, tryb nie przeszkadzać (don’t disturb zapisany jako DND) oraz SmartTouch.

Ostatnia z funkcji to ukłon w stronę użytkowników MX4, zwłaszcza tych z krótkimi palcami. SmartTouch to nic innego jak niewielkie kółko o sporych możliwościach. Kliknięcie w nie działa jak wstecz. Przesunięcie w lewo uruchamia poprzednio otwartą aplikację. Przesunięcie jej w dół ściąga górną część programu w dół, dzięki czemu nie musimy się wysilać, by dosięgnąć kciukiem do górnej części telefonu. Przesunięcie do góry usypia telefon. Świetne rozwiązanie, które chętnie widziałabym w innych dużych smartfonach.

Klawiatura ekranowa natomiast, mimo swojego prostoty i minimalizmu, niekoniecznie będzie podchodziła Polakom. Wszystko przez to, że polskie znaki diakrytyczne najczęściej poukrywane są na dalszych pozycjach po dłuższym przytrzymaniu danej litery – idealnie widać to na przykładnie „O” – w innych przypadkach jest dużo lepiej. Oczywiście nikt nas nie zmusza do korzystania z domyślnej klawiatury (która nie oferuje też polskiego słownika). Możemy pobrać aplikację zewnętrzną z Google Play.

Na uwagę zasługuje aplikacja Centrum zabezpieczeń, która pokazuje w ilu procentach bezpieczny jest nasz sprzęt i pomaga kontrolować go. Jednym kliknięciem możemy uruchomić skanowanie zawartości telefonu, które znajduje nam duże pliki (niekoniecznie potrzebne), śmieciowe dane do usunięcia, sugeruje, którym aplikacjom powinniśmy uniemożliwić uruchamianie się automatycznie oraz pomaga wyłączyć powiadomienia aplikacji w jednym miejscu. Świetna sprawa. W ciągu ledwie kilku klików udało mi się pozbyć prawie 6GB śmieciowych plików, które niepotrzebnie zajmowały miejsce w telefonie.

Sam interfejs, o ile na początku niezbyt przypadł mi do gustu, oceniam mimo wszystko jako bardzo intuicyjny i ciekawy. Jego problemem jest jednak fakt, że w wielu miejscach możemy znaleźć źle przetłumaczone elementy interfejsu, a nazwy ustawień, które nie mieszczą się w liniach, są jeszcze bardziej irytujące, przez co trudno zrozumieć na co w danej chwili klikamy (w niektórych przypadkach naprawdę zapoznajemy się z ustawieniami „na czuja”). A żeby tego było mało, część rzeczy dostępna jest wyłącznie w języku chińskim. Do naszej dyspozycji są na przykład trzy tryby zarządzania energią: oszczędzanie energii, saldo (co, jak się domyślacie, miało oznaczać „zbalansowany”) oraz wysoka wydajność. W personalizacji jest bliżej niezidentyfikowany „Obiekt”, po kliknięciu którego pojawia się komunikat, że treść dostępna jest w języku chińskim i że więcej języków będzie dostępnych niedługo. W ustawieniach dostępu mamy „Dostęp do pełnego ek…” czy „Kontrolkę przycisku e…”. A takich smaczków jest więcej.

Spis treści:
1. Parametry techniczne. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Flyme OS
3. Działanie. Moduły łączności
4. Aparat. Czas Pracy. Podsumowanie

Działanie

Meizu MX4 pracuje dzięki połączeniu ośmiordzeniowego procesora MediaTek MT6595 (4x Cortex-A17 2,2 GHz i 4x Cortex-A7 1,7 GHz) z PowerVR G6200 MP4, 2GB pamięci operacyjnej RAM oraz Androida 4.4.2 KitKat z nakładką Flyme OS, któremu poświęciłam wyżej osobny akapit. Niestety, wciąż nie pojawiają się również żadne konkretne informacje dotyczące Lollipopa dla tego modelu. Wiadomo jedynie, że „będzie”. Co więcej: „wkrótce”. I to tak naprawdę wszystko, co wiemy na jego temat.

MX4 służył mi przez dwa tygodnie jako prywatny telefon. Przesiadłam się na niego z Samsunga Galaxy Note 4 – większego i dużo droższego flagowca. Wspominam o tym nie bez powodu. Otóż okazuje się, że produkt Meizu jest w stanie zaspokoić potrzeby wymagających użytkowników. A przy tym nie trzeba wydawać na niego fortuny. Oczywiście pomijając fakt, że przywołany Galaxy Note 4 to zupełnie inny sprzęt, skierowany do innej grupy odbiorców.

Meizu MX4 działa bardzo dobrze – nie mam zastrzeżeń zarówno do jego szybkości, jak i wydajności. Spotkałam się jednak z dwoma problemami. Pierwszy: podczas dłuższego korzystania z MX4 zauważyłam niepokojącą przypadłość – telefon potrafi się nagrzać do nawet 40 stopni w okolicy obiektywu. I nie mam tu na myśli wyłącznie grania w wymagające tytuły, ale również na przykład oglądanie wideo na YouTube. Drugi: niektóre filtry na Instagramie nie chcą działać (ale w obliczu zaktualizowanego Snapseed dla mnie przestało mieć to znaczenie).

Telefon występuje w trzech wersjach – 16GB, 32GB i 64GB, ale przez wzgląd na brak obsługi kart microSD polecam zainteresować się wyższymi pojemnościami, bo może się okazać, że 16GB szybko się zapełni. Tym bardziej, że w rzeczywistości mamy do dyspozycji 12,1GB przestrzeni na nasze pliki.

Przy okazji warto rzucić okiem na szybkość pamięci wewnętrznej – AndroBench:
– szybkość ciągłego odczytu danych: 127,86 MB/s
– szybkość ciągłego zapisu danych: 10,5 MB/s
– szybkość losowego odczytu danych: 15,58 MB/s
– szybkość losowego zapisu danych: 3,38 MB/s

Dla porównania – A1 SD Bench: odczyt: 93,91 MB/s, zapis: 8,69 MB/s

Jeśli chodzi o działanie, zacznę od rzeczy, która mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła. To preinstalowany odtwarzacz wideo. Jest jednym z lepszych, z jakimi spotkałam się w ostatnim czasie – nie ma bowiem żadnego problemu z napisami, ale także z kodekami audio .dts i .acc, co ostatnio jest rzadko spotykane. Tylko w starciu jednym plikiem testowym poległ (mkv, 1080p, vc1, ap l3, 18mbps, ac3), ale z pomocą przyszedł zewnętrzny program VLC. Pozostałe próbki:

Pozytywnie zaskakuje również głośnik, choć mono i umieszczony na dolnej krawędzi. Jest donośny i głośny (pomiary wykazały głośność wynoszącą 80 dB w odległości 15 cm oraz 65 dB – 50 cm),  a jakość odtwarzanego dźwięku nie pozostawia wiele do życzenia. Wyjściu słuchawkowemu również niewiele można zarzucić – oferowana przez nie jakość stoi na wysokim poziomie. Spotkałam się z wieloma opiniami, że głośność maksymalna na słuchawkach jest zbyt cicha, ale nie mogę się z nimi zgodzić – według mnie jest wystarczająco głośna.

Teraz to, co część z Was uważa za najciekawsze – cyferki. Oto, jakie wyniki w benchmarkach uzyskał Meizu MX4:

Quadrant: 14530
AnTuTu: 48706
An3DBenchXL: 49485
3D Mark:
Ice Storm: max
Ice Storm Extreme: 10391
Ice Storm Unlimited: 15539

Przeglądarki:
Sunspider: 508
Peacekeeper: 1307
Mozilla Kraken: 5516
Google V8 Bench: 5614

Dzięki wydajnemu procesorowi Mediateka z dobrym układem graficznym smartfon świetnie radzi sobie z wymagającymi grami, jak choćby standardowo testowane przeze mnie Dead Trigger 2, GTA San Andreas, Real Racing 3 czy Asphalt 8: Airborne.

Moduły łączności

Spis treści:
1. Parametry techniczne. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Flyme OS
3. Działanie. Moduły łączności
4. Aparat. Czas Pracy. Podsumowanie

Aparat

Meizu MX4 zapożyczyło aparat od Sony (20,7 Mpix Exmor RS, IMX220 1/2.3” f/2.2), jest to zatem ta sama matryca, co w przedstawicielach serii Xperia Z (drugiej i trzeciej generacji). Mamy tu podwójną diodę LED oraz wystający obiektyw aparatu. Kamerka przednia 2 Mpix z kolei robi bardzo przeciętne zdjęcia. W mojej opinii dzisiejszych czasach nie nadają się do publikacji nawet na portalach społecznościowych.

Użytkownik może korzystać z wielu trybów: automatyczny, manualny (z możliwością ustawienia długości naświetlania, ISO, eskpozycji i ostrości), piękno, panorama, pole światła (możliwość zmiany ostrej części zdjęcia po wykonaniu fotografii), noc, szukaj (tak nazwano czytnik QR kodów), zwolnione tempo oraz microspu (spróbujcie rozszyfrować tą nazwę ;)). Ustawień natomiast jest bardzo niewiele – HDR, linie siatki, samowyzwalacz („odliczanie”), rozmiar zdjęcia (20 Mpix, 15 Mpix, 12 Mpix i 5 Mpix) oraz rozmiar wideo (4K, Full HD 1920p, HD 720p i 480p). Wykonane zdjęcia ważą ok. 6MB, a ich rozdzielczość to 5248 x 3936 pikseli.

Fotografie zrobione Meizu MX4 w większości wychodzą bardzo dobrej jakości – zwłaszcza, jeśli sprzyja nam ładna pogoda. Gdy jej nie ma lub robimy zdjęcia w słabym oświetleniu, jest już nieco gorzej, ale wciąż dobrze – jak na telefon za 1300 złotych. Ale oceńcie to sami – poniżej, standardowo już, znajdziecie przykładowe zdjęcia w pełnej rozdzielczości:

Panorama:

Kamerka przednia:

Chciałam zamieścić wideo nagrane w 4K, ale niestety YouTube nie daje rady w starciu z wideo wykorzystującym kodek HEVC, więc nie mogę się nim z Wami podzielić. Nagrany materiał można sobie odtworzyć na MX4, ale nie da rady tego już zrobić nawet na komputerze. Co więcej, nawet VLC sobie nie poradził – wyświetla pierwszą scenę z filmu i w tle słychać nagrany głos (czasem w dodatku przerywany). Całkowicie niezrozumiała sytuacja – nagrywanie w 4K uznaję tutaj za bezużyteczne.

Wideo nagrane tylnym aparatem – Full HD:

Wideo nagrane przednim aparatem – Full HD:

Czas pracy

Średnio telefon wytrzymuje dwie doby użytkowania (intensywnego – dzień), z czego 2,5-3 godziny na włączonym ekranie (najdłuższy czas na włączonym ekranie, jaki udało mi się uzyskać, to 3,5 godziny, ale był to jednorazowy wybryk).

Ładowanie ładowarką dołączoną do zestawu trwa nieco ponad 2 godziny.

Podsumowanie

Smartfon chińskiej firmy, bez możliwości rozszerzenia pamięci, bez wymiennego akumulatora, z niedopracowanym interfejsem użytkownika (wyglądającym jeszcze jak beta) – tak w kilku słowach można określić Meizu MX4. Nie brzmi to najlepiej. ALE. Ale kosztuje 1300 złotych. To o połowę mniej niż pozostałe flagowce rynkowych gigantów. Ma naprawdę świetny wyświetlacz, dobrze działa i oferuje ciekawą nakładę Flyme OS, która jest bardzo fajną odskocznią od czystego Androida i dobrze nam znanych nakładek. A do tego jest idealnie wyprofilowany, dzięki czemu korzystanie z niego jest czystą przyjemnością (mimo dużego wyświetlacza), ma doskonały odtwarzacz wideo i niezły aparat. W moich oczach Meizu MX4 to taki stosunkowo tani telefon aspirujący do miana przedstawiciela klasy premium.

 

A co Wy o nim myślicie?

Spis treści:
1. Parametry techniczne. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Flyme OS
3. Działanie. Moduły łączności
4. Aparat. Czas Pracy. Podsumowanie

Exit mobile version