Recenzja Huawei MediaPad M3 Lite 10 – warto było poczekać, aż jego cena spadnie

Zapewne podobnie, jak ja, odnosicie wrażenie, że boom na tablety się skończył. Znam jednak sporo osób, które wciąż korzystają z tych urządzeń – głównie do konsumowania treści multimedialnych w samolocie czy zaciszu swojego mieszkania (a może konkretniej – kanapy?). Dziś mam dla Was recenzję tabletu, którego stosunek cena/jakość mocno zachęca do zainteresowania się nim – zwłaszcza teraz, gdy jest dostępny w cenie niższej o ok. 500 złotych niż pierwotna w momencie majowej premiery. Jaki zatem jest Huawei MediaPad M3 Lite 10?

Parametry techniczne Huawei MediaPad M3 Lite 10:

  • wyświetlacz IPS 10,1” 1920 x 1200 pikseli,
  • ośmiordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 435 (MSM8940) 1,4 GHz z Adreno 505,
  • 3 GB RAM,
  • Android 7.0 Nougat z EMUI 5.1,
  • 32 GB pamięci wewnętrznej,
  • aparat 8 Mpix,
  • kamerka 8 Mpix,
  • LTE Cat. 4,
  • Bluetooth,
  • WiFi a/b/g/n/ac 2,4&5 GHz,
  • GPS / Glonass,
  • slot kart microSD,
  • port microUSB,
  • czytnik linii papilarnych,
  • akumulator o pojemności 6660 mAh,
  • wymiary: 241,3 x 171,5 x 7,1 mm,
  • waga: 460 g.

Cena Huawei MediaPad M3 Lite 10 w momencie publikacji: 999 złotych za wersję 32 GB / WiFi oraz 1099 złotych za 32 GB / LTE. W sprzedaży dostępne są dwie wersje kolorystyczne: biała i szara.

Wideorecenzja Huawei MediaPad M3 Lite 10:

Wzornictwo, jakość wykonania

Minimalizm – głównie to słowo ciśnie się na usta, patrząc na Huawei MediaPad M3 Lite 10. Z jednej strony można odnieść wrażenie, że design nie miał być najmocniejszą stroną tego produktu, z drugiej jednak – jest na tyle schludny i prosty (nieprzekombinowany), że aż może przypaść do gustu. I o ile sama obudowa została wykonana z plastiku (w białej lub szarej wersji, w obu tył jest matowy, co mi się akurat podoba), tak już ramka, ciągnąca się dookoła wszystkich krawędzi, jest aluminiowa, w dodatku zeszlifowana w obie strony, co sprawia, że całości dodaje odrobiny elegancji. Wzornictwo, choć minimalistyczne, w mojej opinii na plus.

Podobnie zresztą, jak sama jakość wykonania – tutaj również trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia. Plastik z tyłu obudowy jest bardzo dobrej jakości, poszczególne elementy obudowy są idealnie spasowane, przyciski odpowiednio osadzone w obudowie – nie chyboczą się na boki; tu mogę spokojnie stwierdzić, że wszystko gra. Nawet ramki okalające ekran nie są jakoś przesadnie duże, czego, nie ukrywam, spodziewałam się modelu z dopiskiem „Lite” w nazwie.

Z racji tego, że mamy do czynienia z 10-calowym ekranem, jego domyślną orientacją jest poziom, przez co to właśnie pod dłuższą krawędzią znajdziemy czytnik linii papilarnych, a nad górną – obiektyw kamerki przedniej. Na prawym boku urządzenia mamy przyciski do regulacji głośności i włącznik, po przeciwległej natomiast – slot kart nanoSIM i microSD oraz port microUSB. Na dolnej krawędzi do naszej dyspozycji zostały oddane dwa głośniki stereo, umieszczone przy lewym i prawym boku, drugie dwa głośniki są na górnej krawędzi – tam też znajdziemy 3.5 mm jacka audio.

W mojej opinii szkoda, że 3.5 mm jack audio nie znalazł się na dolnej krawędzi w rogu, a port microUSB – na środku tej samej krawędzi. Szkoda też, że obiektyw aparatu głównego umieszczony został w lewym górnym rogu, a nie na środku, przez co bardzo łatwo jest go zasłonić palcem (jeśli już faktycznie ktoś zamierza wykorzystywać 10-calowy tablet do fotografowania…).

Wyświetlacz

Chyba nikt nie spodziewałby się w tablecie za tysiąc złotych ekranu o rozdzielczości 2560 x 1440 pikseli, czyli QHD. Mamy tutaj standardowe, dla przekątnej 10,1”, 1920 x 1200 pikseli, dzięki czemu zagęszczenie pikseli na cal wynosi 224 ppi. Żeby podziałać Wam na wyobraźnię wspomnę tylko, że to nieco lepszy rezultat niż HD (1280 x 720) na 7 calach (209 ppi). Ogólnie muszę przyznać, że jakość wyświetlanego obrazu jest całkowicie w porządku, aczkolwiek jakąś wielką trudnością nie jest wcale dopatrzenie się braku ostrości fontów czy nawet poszarpania krawędzi ikon na pulpicie – aczkolwiek dostrzegą to wyłącznie osoby, które wcześniej nie miały do czynienia z wyższymi rozdzielczościami w smartfonach oraz ci, którzy będą patrzeć na ten ekran z bliskiej odległości – z dalszej (standardowej) jest OK i trudno to zauważyć.

Jasność ekranu pokazała się z dobrej strony – minimalna jest na tyle niska, że można komfortowo korzystać z tabletu nawet nocą, natomiast maksymalna umożliwia tako-tako użytkowanie tabletu w słońcu, choć wyższa jasność by się tu zdecydowanie przydała. Do tego mamy tu oczywiście czujnik światła, odpowiadający za automatyczną regulację jasności ekranu, który z powierzonym zadaniem radzi sobie bardzo dobrze – odpowiednio zmienia jasność wyświetlacza w zależności od panujących warunków oświetleniowych i robi to sprawnie, bez zbędnego opóźnienia.

W ustawieniach ekranu znajdziemy przede wszystkim tryb ochrony wzroku (czyli filtr światła niebieskiego, którego temperaturę i harmonogram działania możemy regulować w zależności od preferencji), a także możliwość zmiany temperatury barwowej wyświetlanych barw – na cieplejsze, zimniejsze lub zdefiniowane przez nas.

Same kąty widzenia ekranu są świetne – nie ma degradacji kolorów ani ściemniania ekranu pod kątem, dzięki czemu obejrzenie zdjęć w towarzystwie jest całkowicie możliwe. Ślizg palca po ekranie również bez zastrzeżeń; ekran reaguje na każde polecenie wydawane przez użytkownika.

Spis treści:

1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne. Skaner linii papilarnych
3. Głośniki. Czas pracy. Aparat. Podsumowanie

Huawei MediaPad M3 Lite 10 kupicie oczywiście w Komputroniku!