Recenzja Allview V2 Viper X

Czy można kupić dobry smartfon w cenie do 1000 złotych? Można, pod warunkiem, że słowo „dobry” zinterpretujemy jako „spełniający potrzeby”, a nie „najlepszy na rynku”. Odnoszę wrażenie, że ciągle zapominamy, że kupując smartfon ma on przede wszystkim jak najlepiej spełniać powierzane mu zadania, a nie być produktem, którego potencjału w sporej części nie wykorzystamy. Dla świadomych, ale wciąż nie najbardziej wymagających klientów, powstał Allview V2 Viper X, którego w ostatnim czasie miałam okazję używać. Jak sprawdził się podczas testów?

Parametry techniczne Allview V2 Viper X:

Cena w momencie publikacji recenzji: 949 złotych

Wzornictwo, jakość wykonania

Złoty kolor ostatnio mnie prześladuje – właśnie w takim kolorze dostałam do testów Samsunga Galaxy S6 Edge Plus, a teraz przybył do mnie sprzęt od Allview. V2 Viper X dostępny jest w trzech różnych wersjach kolorystycznych: granatowej, białej i właśnie złotej, dzięki czemu każdy znajdzie coś dla siebie. Jego obudowa wykonana została z plastiku, który wprost uwielbia zbierać odciski palców – a te są widoczne niezależnie od kąta. Co więcej, obudowa jest totalnie niefotogeniczna, co zresztą widać na zdjęciach, a dodatkowo zbiera niewielkie ryski podczas użytkowania.

5,5-calowy ekran V2 Viper X został zamknięty w obudowie o wymiarach większych niż w przypadku przywołanego wcześniej 5,7-calowego Samsunga. I choć porównanie to jest krzywdzące (różnica w cenie pomiędzy tymi modelami jest kolosalna), chciałam jedynie pokazać, że wąskie ramki wokół ekranu „robią robotę”. W przypadku V2 Viper X są one niestety dość szerokie (zwłaszcza te nad i pod ekranem), przez co automatycznie cała obudowa się powiększa. Mimo wszystko telefon ten nieźle leży w dłoni, choć przez plastikową tylną obudowę, która jest gładka i śliska, można się obawiać, że przy odrobinie nieuwagi wyślizgnie się z ręki.

V2 Viper X może się podobać. Patrząc na niego z przodu, pomimo wspomnianych już dość szerokich ramek, smartfon sprawia dobre wrażenie. Nie do końca wiem, czym jest to spowodowane, ale mi się po prostu podoba – być może chodzi tu o połączenie czerni ze złotymi wstawkami w górnej i dolnej części modelu, może o panującą tu symetrię, a może oba te aspekty mają na to wpływ. Jakkolwiek – przód przypadł mi do gustu (odnoszę też wrażenie, że jest nieco podobny do smartfonów Huawei – zauważyliście takie podobieństwo?). Gorzej z tyłem – ten nie podoba mi się w ogóle. Tylna klapka jest gładka, ale wzorzysta – wzór ten zupełnie mnie nie urzekł.

Sama klapka jest demontowalna, co oznacza, że bez żadnych problemów możemy dostać się pod nią. A tam, jak możecie się domyślać, znajdziemy: akumulator (wymienny!), dwa gniazda microSIM oraz slot kart microSD, który obsługuje karty do 128GB. Z tyłu mamy też obiektyw aparatu 13 Mpix i diodę doświetlającą.

Szybki rzut oka na krawędzie daje do zrozumienia, że lewa jest pusta, z kolei na przeciwległej mamy przyciski do regulacji głośności i włącznik. U góry umieszczono 3.5 mm jack audio, na dole – port USB typu C. Na froncie, nad ekranem, znajdziemy obiektyw kamerki do połączeń wideo i selfie, diodę powiadamiającą oraz czujnik natężenia światła, z kolei pod ekranem – przyciski dotykowe, niestety bez podświetlenia – od lewej: otwarte aplikacje, home i wstecz.

Jakość wykonania stoi na wysokim poziomie. Nic nie skrzypi, nie odstaje, wszelkie elementy obudowy są ze sobą idealnie spasowane, a sam ekran nie ugina się ani nie „pływa” pod naciskiem. Pod tym względem jest naprawdę dobrze. Mogę się przyczepić jedynie do podatności na wyginanie i występującego wtedy obijania obudowy o komponenty wewnątrz, ale kto normalny będzie się tak „bawił” telefonem podczas typowego użytkowania?

Jeśli Allview, jako rumuńską markę, utożsamialiście z tandetą, to chyba najwyższa pora zmienić ten osąd (swoją drogą, polecam zwiedzić Rumunię – piękny kraj).

Wyświetlacz

AMOLED jeszcze do niedawna był domeną wyłącznie drogich smartfonów – w dodatku przez długi czas tylko Samsunga. Na szczęście sytuacja ta odeszła w niepamięć, dzięki czemu mamy do czynienia z tego typu matrycami również w tańszych urządzeniach (a w przyszłym roku sytuacja ma się jeszcze bardziej poprawić). A Allview V2 Viper X jest jednym z nich. I nie mam żadnych wątpliwości, że to jeden z większych plusów tego produktu. Charakteryzuje się przede wszystkim idealnym odwzorowaniem czerni (nieco gorszym bieli) i świetnymi kątami widzenia.

V2 Viper X został wyposażony w 5,5-calowy wyświetlacz AMOLED o rozdzielczości 1280 x 720 pikseli, co przekłada się na zagęszczenie pikseli wynoszące 267 ppi. Jest to dość przeciętna wartość jak na tak dużą przekątną, ale dla większości użytkowników całkowicie wystarczająca. Czcionki nie są oczywiście tak ostre jak w przypadku Full HD (1920 x 1080), ale jakość wyświetlanego obrazu w produkcie Allview stoi mimo wszystko na całkiem wysokim poziomie i postrzępienie czcionek nie jest strasznie rzucające się w oczy.

Pomimo zastosowania ochrony wyświetlacza w postaci Gorilla Glass 3, na ekranie po wyjęciu telefonu z pudełka ujrzymy dodatkową folię ochronną. Jest ona tak dokładnie przyklejona, że w pierwszej chwili w ogóle nie zauważyłam, że się tam znajduje. Podczas testów stwierdziłam, że nie będę jej zdejmować i muszę przyznać, że bardzo dobrze sprawdziła się w swojej roli – złapała tylko kilka drobnych rysek, które – gdyby nie ona – być może trafiłyby bezpośrednio na wyświetlacz.

Jeszcze kilka słów na temat jasności ekranu w V2 Viper X. Jasność minimalna, której zawsze się „czepiam” ze względu na (brak) komfort(u) korzystania z telefonu w nocy lub kiepsko oświetlonych pomieszczeniach, w tym przypadku jest zadowalająca – wynosi co prawda 10 nitów, ale nie świeci w oczy tak mocno, jak to się zdarzało w ostatnio testowanych modelach. Jasność maksymalna natomiast w pomiarze może nie wypadła zbyt dobrze (250 nitów), jednak AMOLEDy znane są z tego, że oferują bardzo dobrą widoczność w słońcu – w tym przypadku jest dokładnie tak samo. W ustawieniach dostępna jest możliwość automatycznej regulacji jasności ekranu, dzięki umieszczonemu nad ekranem czujnikowi światła – wszystko działa tak, jak należy.

A skoro już jesteśmy przy ustawieniach, warto się w nie zagłębić nieco bardziej. Okazuje się bowiem, że poza automatyczną jasnością ekranu, możemy również włączyć ekonomiczne podświetlenie, jak również przełączać się pomiędzy trzema dostępnymi trybami wyświetlanych barw: neutralnym, chłodnym i ciepłym.

Ekran działa tak, jakbyśmy tego od niego oczekiwali – nie zdarzyło mi się, by nie zareagował na wydane przeze mnie polecenie. Zawsze odpowiada szybko, precyzyjnie odczytując moje tapnięcia. Klawiatura natomiast jest standardową aplikacją znaną z czystego Androida. Brak tu jedynie polskiego słownika, co dość mocno doskwiera (przyzwyczajenie do podpowiedzi wyrazów robi swoje).

Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne
3. Aparat. Akumulator. Podsumowanie

Działanie, oprogramowanie

Gdy pierwszy raz włączyłam V2 Viper X nie ukrywam… trochę się przeraziłam. Ludzie nie lubią zmian, a okazuje się, że Allview niesamowicie pokombinowało z oprogramowaniem. Na początku zdawało mi się nawet, że… przekombinowało. Później na szczęście się do tego wszystkiego przyzwyczaiłam, choć w dalszym ciągu nie uważam, by rozwiązania te były idealne. O czym mowa?

Przede wszystkim o przeniesieniu skrótów systemowych (ikon najważniejszych ustawień) z górnej belki na… dolną (tzn. wysuwaną z dołu), która została nazwana Centrum sterowania (tylko ja zauważam tu analogię do iOS?). Z jednej strony jest to nieintuicyjne dla wszystkich dotychczasowych użytkowników Androida, z drugiej – przy 5,5-calowym ekranie – w tym szaleństwie jest metoda, bo nie musimy sięgać palcem do góry telefonu, by na przykład włączyć Bluetooth – możemy to zrobić sprawniej „wyciągając” dolną belkę. Znajdziemy na niej: tryb samolotowy, WiFi, połączenie transmisji danych, Bluetooth, GPS, obrót ekranu, tryb dźwięku, wibracje, tryb ekstremalnego oszczędzania energii oraz przycisk do robienia screenshotów w trzech różnych konfiguracjach (normalny, długi i częściowy). Ponadto, mamy tu suwak jasności ekranu z możliwością zmiany na automatyczne ustawienie, jak również włącznik latarki, kalkulatora, aparatu i fałszywego połączenia (po 15 sekundach od naciśnięcia, otrzymujemy połączenie przychodzące – wszystko wygląda tak, jakby ktoś faktycznie do nas dzwonił, w tle słychać kobietę mówiącą po angielsku).

No dobrze, a co dzieje się zatem, sięgając do górnej belki? Tu, standardowo, w rogu znajdziemy aktualną datę i godzinę. Oprócz tego pojawiają się powiadomienia, a w prawym rogu przechodzimy do ich ustawień – z tego poziomu możemy nimi zarządzać i decydować, które aplikacje mają wyświetlać powiadomienia jako ważne oraz zablokować te, których nie chcemy.

Szufladka otwierająca widok wszystkich zainstalowanych na smartfonie aplikacji również nieco zmieniła swoją lokalizację. Zamiast umiejscowienia na środku, na dole ekranu, znajdziemy ją wysuniętą na prawo (tuż przy krawędzi), na wysokości punktów określających liczbę pulpitów. W pierwszym momencie „połapanie się” w tym wydaje się niemożliwe, ale szybko można się przestawić.

Ale to wciąż nie wszystkie różnice. Kolejne niespodzianki czekają nas po wejściu w ustawienia. Zamiast jednego ciągu ustawień, jak to zazwyczaj bywa, podzielone zostały na trzy części: sieci zwykłe i bezprzewodowe, ustawienia podstawowe oraz inne. I tu znowu: początkowo odnalezienie się w nich zajmuje dłuższą chwilę, po czym jest tylko łatwiej.

O ile do powyższych zmian podchodzę sceptycznie, tak jedna rzecz mi się bardzo spodobała. Chodzi o bardzo szybką i intuicyjną możliwość usunięcia z pulpitu lub odinstalowania aplikacji. Wystarczy dłużej przytrzymać wybraną ikonę aplikacji, by pojawił się dymek z dwoma opcjami do wyboru: usuń lub odinstaluj. To nie mogło być prostsze! Czemu tak nie ma domyślnie w Androidzie?!

Znajdziemy tu również obsługę gestów:
– wstrzymaj alarm: odłóż telefon,
– przypomnienie inteligentnymi wibracjami: gdy telefon będzie miał nieodebrane połączenia lub nieprzeczytane wiadomości będzie wibrował w celu powiadomienia,
– inteligentna jasność ekranu: gdy przedni ekran wykryje, że patrzysz na niego, będzie stale włączony,
– przechodzenie do aplikacji przez narysowanie na zablokowanym ekranie przypisanej do niej litery (np. C to aparat, E – kontakty, etc.),
– wybudzenie ekranu przez dwukrotne tapnięcie.

Z innych ustawień w oczy rzuca się najbardziej przycisk specjalny w postaci pływającego kółka z szybkim dostępem do trybu obsługi jedną ręką (wyświetlana treść zmniejsza swoje wymiary) oraz klawiszy: home i wstecz. Drugą wyróżniającą się funkcją są uprawnienia aplikacji (posortowane według aplikacji lub konkretnych uprawnień) – możemy zezwolić, zabronić lub ustawić, by telefon zawsze pytał, gdy dana aplikacja chce np. wykorzystać GPS.

W galerii znajdziemy sporo możliwości edycji zdjęć, diodę LED możemy włączyć, by informowała o trzech różnych aktywnościach telefonu: niskim poziomie baterii, ładowaniu oraz powiadomieniach, z kolei w ustawieniach można znaleźć jeszcze planowe włączenie/wyłączenie telefonu. Mamy też tryb gościa oraz szyfrowanie zawartości telefonu (dzięki czemu, na przykład, dostęp do wybranych zdjęć mają osoby znające hasło).

Przyznajcie, że jak na smartfon Allview, jest tego całkiem sporo!

Co najważniejsze, wszystko działa tak, jak należy. Za odpowiednią pracę telefonu odpowiada połączenie ośmiordzeniowego procesora Mediateka MT6753 o częstotliwości taktowania 1,3GHz z Mali T720, 1,5GB RAM i systemu Android w wersji 5.1 Lollipop. Jasne – czasem nie jest płynnie, innym razem coś się lekko zawiesi, ale w generalnym rozrachunku naprawdę trudno powiedzieć, że V2 Viper X działa źle. Nawet podczas przełączania się pomiędzy wieloma aplikacjami telefon radzi sobie dobrze, a w moim przypadku często jest ich otwartych nawet kilkanaście. To już jednak zasługa, w głównej mierze, pamięci systemowej, której szybkość zasługuje na pochwałę (Androbench):

Benchmarki:
AnTuTu: 35706
Quadrant: 21226
3DMark:
Ice Storm: 7746
Ice Storm Extreme: 4394
Ice Storm Unlimited: 6664
Geekbench 3:
single core: 613
multi core: 2825

Osoby lubiące pograć na smartfonie, nie powinny być zawiedzione. Spędziłam sporo czasu na Asphalt 8 i Real Racing 3, a V2 Viper X nie zawiódł.

Z dobrej strony pokazały się głośniki, a właściwie… jeden głośnik. Choć umieszczony z tyłu obudowy (w jej dolnej części) odtwarza naprawdę dobrej jakości dźwięk – w dodatku nawet na najgłośniejszym ustawieniu. Pod tym względem jestem pozytywnie zaskoczona.

Zaplecze komunikacyjne:

Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne
3. Aparat. Akumulator. Podsumowanie

Aparat

Z tyłu 13 Mpix z nagrywaniem wideo w Full HD (1920 x 1080 pikseli), z przodu – 5 Mpix (wideo w HD (1280 x 720 pikseli). I pierwsza rzecz, jaka rzuca się w oczy tuż po włączeniu aplikacji aparat – za każdym razem uruchamiając ją ekran rozjaśnia się do maksymalnej jasności i za nic w świecie nie można tego wyłączyć (irytujące strasznie!).

Sama aplikacja jest intuicyjna i szybko można odnaleźć poszczególne funkcje i ustawienia. W aparacie znajdziemy zaskakująco dużo trybów, w tym: profesjonalny, piękno twarzy, w każdej chwili (po zrobieniu zdjęcia możemy wybrać najlepsze ujęcie, rozmyć ruch lub wymazać osoby ze zdjęcia), magiczny fokus (ustawiamy ostrość na wykonanym już zdjęciu), filtr (mętny, halo, lomo, etc.), HDR, panorama, noc, prezentacja (można zrobić wiele zdjęć, po czym automatycznie przekonwertować je do jednego PDF-a), ultra piksele i automatyczny.

Jak widzicie, trybów fotografowania dostępnych jest naprawdę dużo. Poniżej natomiast możecie przekonać się, jakie zdjęcia robi Allview V2 Viper X (oczywiście dołączone są w oryginalnej rozdzielczości – wystarczy otworzyć w nowej karcie). Jak możecie zauważyć – w dobrym oświetleniu ich jakość jest naprawdę w porządku, gorzej, gdy jest ciemno – wtedy na pierwszy plan wysuwa się ziarnistość i brak szczegółowości.

Akumulator

3150 mAh – taką pojemność oferuje akumulator zastosowany w Allview V2 Viper X. Przed rozpoczęciem testów byłam bardzo ciekawa jak poradzi sobie w połączeniu z ekranem HD, który – bądź co bądź – powinien pozytywnie wpłynąć na czas pracy. Jak jest w rzeczywistości?

Najbardziej intensywnie eksploatowałam V2 Viper X podczas podróży pociągiem, kiedy to miałam podłączone trzy urządzenia na Bluetooth (dwie opaski i słuchawki bezprzewodowe), do tego ciągle działało Spotify i włączona była transmisja danych. W takiej konfiguracji telefon działał przez 8,5 godziny, z czego trzy godziny i trzynaście minut na włączonym ekranie.

Korzystając z urządzenia bardziej standardowo, w moich rękach spokojnie wytrzymywał dzień, a nawet dwa, przy czym czas na włączonym ekranie (SoT) wynosił 5,5-6,5 godziny.

Podsumowanie

W mojej ocenie Allview V2 Viper X może sprostać wymaganiom użytkowników ceniących sobie obecność technologii dual SIM i bezproblemowe działanie podczas typowego użytkowania. Ekran AMOLED zasługuje tu na szczególną uwagę. Czas pracy w porównaniu z pozostałymi smartfonami nie zawodzi, aparat radzi sobie całkiem dobrze (gorzej w słabych warunkach oświetleniowych), głośnik pozytywnie zaskakuje, a sam telefon całkiem nieźle się prezentuje… Ale tylko z przodu – z tyłu ma plastikową, błyszczącą klapkę, która – w mojej opinii – jest po prostu brzydka; ciekawa jestem co sądzicie na jej temat. Dodatkowo warto pamiętać o wielu smaczkach w oprogramowaniu (trochę „przecudowanym” – to fakt), które powinny ucieszyć zwolenników rozbudowanej funkcjonalności w smartfonach.

[wpsm_column size=”one-half”][wpsm_pros title=”Plusy:”]

[/wpsm_pros][/wpsm_column][wpsm_column size=”one-half” position=”last”][wpsm_cons title=”Minusy:”]

[/wpsm_cons][/wpsm_column]

Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne
3. Aparat. Akumulator. Podsumowanie

Exit mobile version