Recenzja LG G5 SE

Modułowy, nieproporcjonalnie drogi smartfon, stworzony do ofert abonamentowych

Koreański flagowiec na ubiegły rok, czyli LG G5, zdecydowanie nie poradził sobie w rywalizacji z pozostałymi high-endami. Jednak producent nie zamierza składać broni. Przez cały 2016 rok firma zaprezentowała wiele nowych modeli. W tym również flagowca w innym wydaniu. Recenzowany LG G5 SE to bowiem nic innego, jak zubożony LG G5, stworzony na potrzeby rynków rozwijających się oraz ofert abonamentowych. Czy warto się nim zainteresować?

Specyfikacja LG G5 SE:

  • 5,3-calowy ekran IPS TFT LCD o rozdzielczości 2560×1440 pikseli (554 ppi),
  • Qualcomm Snapdragon 652 (4 x ARM Cortex A72 i 4 x ARM Cortex A53) z grafiką Adreno 510,
  • 3GB LPDDR3 RAM,
  • 32GB pamięci wbudowanej (do wykorzystania dla użytkownika ok. 23,3GB),
  • slot kart microSD,
  • Android 6.0.1 Marshmallow z LG UX 5.0,
  • LTE Cat. 7 (pobieranie do 300 Mbit/s, wysyłanie do 100 Mbit/s),
  • Bluetooth 4.2 LE,
  • NFC,
  • WiFi 802.11 a/b/g/n/ac,
  • 3,5 mm jack audio,
  • złącze USB 2.0 typu C,
  • port podczerwieni,
  • czytnik linii papilarnych,
  • aparat 16 Mpix f/1.8 kąt 78° + dodatkowy 8 Mpix f/2.4 135°,
  • kamerka 8 Mpix,
  • bateria 2800 mAh z Quick Charge 3.0,
  • wymiary: 149,4 x 73,9 x 7,7 mm,
  • waga: 159 gramów.

Cena w momencie publikacji recenzji: 1999 złotych. Telefon dostępny w sieci Plus.

WZORNICTWO, JAKOŚĆ WYKONANIA

Pod tym względem, model SE niczym nie różni się od swojego pierwowzoru. Wygląd pozostał niezmieniony, co trudno jednoznacznie ocenić, ponieważ G5 zarobił skrajnie różne opinie na temat stylistyki. Jednak znacznie ciekawsze jest wykonanie obudowy. Mianowicie, aluminiowa konstrukcja została pokryta specjalną warstwą podkładu, która pozwala ukryć anteny, zazwyczaj nie dodające urody całości. W dodatku wpływa to na samo trzymanie telefonu w dłoni. Moim zdaniem, takie rozwiązanie zmniejsza śliskość plecków, chociaż po dłuższym okresie pewnie bardziej widoczne będą wszelkie ślady użytkowania. Coś za coś.

Bardzo ważna sprawa to wymienny moduł z baterią. Element, który miał stanowić o wyjątkowości G5, nie został ciepło przyjęty na rynku. Liczba dodatkowych modułów też nie „urosła” ani trochę w ostatnim czasie. Patrząc na Motorolę i ich Moto Mods, propozycja LG okazała się być porażką.

Jeżeli chodzi o jakość spasowania, jest ona akceptowalna. Widać nieznaczną szparę, a moduł miał tendencję do delikatnego wypinania się. Ale zapewne było to spowodowane faktem, że miałem do czynienia z urządzeniem przeznaczonym dla recenzentów. Sam moduł odpinamy naciskając odpowiedni przycisk na krawędzi i już. Proste, lecz brakuje aktualnie ciekawych modułów. Z pewnością jednak wiele osób doceni możliwość szybkiej wymiany akumulatora. Zresztą LG G5 to również najprostszy smartfon do naprawy w rankingu iFixit w roku 2016.

Smartfon bardzo dobrze leży w dłoni, obła obudowa w tym pomaga. Niestety, nad całość wystaje „wysepka” z dwoma aparatami: jednym standardowym 16 Mpix, drugim szerokokątnym 8 Mpix, laserowym autofokusem oraz diodą doświetlającą. O ile jest ona odporna na rysy, o tyle ma tendencję do palcowania się. Z tego względu trzeba pamiętać o przetarciu jej przed zrobieniem zdjęcia (a przynajmniej lepiej wyrobić w sobie taki nawyk).

Na prawej krawędzi telefonu umieszczono slot kart nanoSIM i microSD (aby otworzyć szufladkę potrzebna jest standardowa igiełka). Na dole mamy głośnik mono i port USB typu C. Na prawej krawędzi znalazło się miejsce dla przycisku, umożliwiającego wyjęcie baterii oraz klawiszy, służących do regulacji głośności. U góry z kolei jest port podczerwieni (Irda) i 3,5 mm jack audio.

Tył to wspomniane już dwa obiektywy aparatu, dwukolorowa dioda doświetlająca i laserowy autofokus, a poniżej czytnik linii papilarnych. Z przodu mamy taflę 5,3-calowego wyświetlacza, otoczoną całkiem wąskimi ramkami, zaś a nad nim – kamerkę do połączeń wideo i selfie, głośnik, diodę powiadamiającą i czujnik natężenia światła.

WYŚWIETLACZ

Przekątna 5,3 cala to rozsądny kompromis między powierzchnią roboczą, a wielkością urządzenia. W sumie taki ekran jest bardzo komfortowy. Smartfon możemy bezproblemowo używać jedną dłonią. Rozdzielczość 2K przy takiej przekątnej przekłada się natomiast na zagęszczenie pikseli na cal na poziomie 534 punktów. Trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia do ostrości wyświetlanych treści, niezależnie od tego, czy mamy tu na myśli e-booki, strony internetowe, gry czy filmy.

Akceptowalnie wypada odwzorowanie barw, kąty widzenia również bez zastrzeżeń. Szkoda jedynie, że LG nie zdecydowało się na umożliwienie użytkownikom regulacji temperatury kolorów, czyli opcji dostępnej obecnie w sporej liczbie urządzeń. Jeżeli chodzi o czułość na dotyk, to tutaj także G5 SE wypada na szkolną piątkę.

Automatyczna regulacja wyświetlacza działa sprawnie. Minimalny poziom podświetlenia pozwala na wygodne używanie telefonu w nocy, bez nadmiernego męczenia wzroku. Maksymalny muszę natomiast ocenić na „przeciętny”. Niby jest dobrze, lecz z powodu refleksów jasność ta nie zawsze daje komfort w korzystaniu z G5 SE w słoneczny dzień na dworze.

Ciekawostką jest tryb Always On Display. Oznacza on ciągle włączony ekran z wyświetlaną godziną, datą oraz nieodczytanymi powiadomieniami. Moim zdaniem, takie rozwiązanie nie do końca ma rację bytu. Przy ekranie IPS, a nie OLED, lepszą opcją jest ekran podglądu z np. Lenovo Moto G4 (wyświetlacz się podświetla, dopiero kiedy podniesiemy smartfon). Ostatni element, o którym warto napisać, to świetna czułość panelu na dotyk.

Spis treści:

  1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
  2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne. Jakość dźwięku
  3. Skaner linii papilarnych. Aparat. Bateria. Podsumowanie