Gdy w zeszłym roku testowałem Huawei Pura 70 Ultra, wywarł on na mnie ogromne wrażenie swoimi możliwościami fotograficznymi. I to do tego stopnia, że stał się potem moim głównym smartfonem do robienia zdjęć (m.in. sprzętu do recenzji) na kolejne długie miesiące. Nowy Huawei Pura 80 Ultra obiecuje na tym polu jeszcze więcej, a jedną z jego sztandarowych nowości jest podwójny teleobiektyw z mechanicznie przesuwaną matrycą. I, tu wcale nie kończy się tylko na pustych, marketingowych obietnicach, bo fotki nim wykonane nierzadko potrafią – dosłownie – zachwycić. Nie przedłużajmy zbędnie – zapraszam na recenzję.
Specyfikacja techniczna Huawei Pura 80 Ultra:
- wyświetlacz OLED LTPO o przekątnej 6,8″, rozdzielczość 2848×1276 pikseli, adaptacyjna częstotliwość odświeżania 1-120 Hz, szczytowa jasność do 3000 nitów, przyciemnianie PWM 1440 Hz, próbkowanie dotyku do 300 Hz, szkło Kunlun Glass 2,
- ośmiordzeniowy procesor Kirin 9020,
- 16 GB RAM,
- 512 GB pamięci wewnętrznej,
- system EMUI 15.0 z usługami Huawei Mobile Services,
- aparat główny 50 Mpix z 1-calowym sensorem (zmienna przysłona f/1.6-4.0, OIS) + ultraszeroki kąt 40 Mpix (f/2.2, AF) + podwójny peryskopowy teleobiektyw z mechanicznie przesuwaną matrycą, zoom optyczny 3.7x (50 Mpix, f/2.4) oraz 9.4x (12.5 Mpix, f/3.6), Sensor Shift OIS + kolorymetr Ultra Chroma,
- aparat przedni 13 Mpix (f/2.0, AF),
- WiFi 7 (802.11a/b/g/n/ac/ax/be), 2,4 + 5 GHz, 2×2 MIMO, EHT160, MU-MIMO,
- 4G LTE, VoLTE i WiFi Calling,
- dualSIM (2x nanoSIM/nanoSIM + eSIM),
- Bluetooth 5.2 z kodekami audio SBC, AAC, LDAC i L2HC 5.0,
- NFC,
- GPS, AGPS, GLONASS, Galileo, BeiDou, QZSS, NavIC,
- nadajnik podczerwieni IrDA,
- głośniki stereo,
- USB-C (USB 3.2 Gen 1),
- akumulator o pojemności 5170 mAh, ładowanie przewodowe 100 W + bezprzewodowe 80 W + indukcyjne zwrotne,
- wymiary: 163×76,1×8,3 mm,
- waga: 233,5 g,
- IP68 i IP69.
Huawei Pura 80 Ultra debiutuje na rynku w jednym wariancie pamięciowym – 16/512 GB i dwóch wersjach kolorystycznych – czarnej oraz złotej. Jego cena została ustalona na 6999 złotych. Sprzedaż urządzenia startuje 24 października.
Przygotowano też ofertę premierową, która może choć odrobinę osłodzić tą astronomiczną cenę. Kupując Pura 80 Ultra do 23 listopada, w prezencie można otrzymać zegarek Huawei Watch Fit 4 Pro oraz roczną ochronę Huawei Care+. Obejmuje ona bezpłatną wymianę ekranu w razie przypadkowego uszkodzenia oraz wymianę baterii, jeśli w ciągu roku od zakupu jej wydajność spadnie poniżej 85%.
Huawei Pura 80 Ultra
Design, czyli złote, a skromne
Tym, za co trudno nie pochwalić marki Huawei, jest fakt, że w zasadzie co roku jej flagowe smartfony zmieniają swoje wzornictwo. W mniejszym lub większym stopniu, ale zmieniają. Huawei Pura 80 Ultra trafił w moje ręce w złotej wersji kolorystycznej, do której dobrze pasuje znany z pewnego filmu cytat: złote, a skromne.
Względem zeszłorocznego modelu, producent zrezygnował ze skóry ekologicznej na pleckach. W efekcie, bryła smartfona – jak większości flagowców na rynku – zbudowana jest z dwóch tafli szkła połączonych ze sobą aluminiową ramą. Z drugiej strony, widać tu też pewną konsekwencję, bo Huawei Pura 80 Ultra ponownie cechuje się bryłą o opływowych kształtach – szkło z przodu i z tyłu jest zaokrąglone na krawędziach, obła jest także ramka. Całościowo – trudno odmówić mu solidności wykonania.
Szkło wyświetlacza jest czterostronnie zakrzywione, a ramki wokół samego ekranu są symetryczne i relatywnie smukłe. Wypada również wspomnieć, że mamy tu do czynienia z taflą szkła Kunlun Glass 2, które ma być wyjątkowo odporne na stłuczenia i – jak pokazywały testy zeszłorocznego modelu – rzeczywiście tak jest. Co prawda nie pokusiłem się o celowe rzucanie telefonem, ale przypadkowy upadek na panele zaliczył i przeżył go bez szwanku.
Dodam jeszcze, że na start na wyświetlacz naklejona jest folia. Po około miesiącu użytkowania zebrała ona pokaźną ilość rys, ale jest przy tym na tyle świetnie dopasowana do ekranu, że warto ją zostawić przynajmniej na jakiś czas.
Tylny panel – jak już zdążyłem wspomnieć – jest szklany, przy czym jest to niestety całkowicie błyszcząca, wręcz lustrzana tafla szkła. I, jak nietrudno się domyślić, gromadzi ogromne ilości smug, odcisków palców i – dosłownie – wszystkiego, co tylko możliwe. Przyznam, że zdecydowanie bardziej jestem zwolennikiem matowego szkła na pleckach.
Gwóźdź programu stanowi wyspa z aparatami, która jest jeszcze większa, aniżeli w Pura 70 Ultra. Ta zajmuje niemal całą szerokość plecków i około jedną trzecią jej wysokości. Jakby tego było mało, bardzo mocno odstaje od obudowy. Prawdziwy olbrzym.




Wysepka jest dwustopniowa, bowiem obiektywy są dodatkowo wysunięte i otoczone metalowymi pierścieniami. Nie brak na niej licznych napisów, zdobień i mieniącego się pod światło prążkowania znajdującego się pod szkłem. Całościowo, wygląda to bardzo efektownie, acz – w moim odczuciu – wyspa ta jest już trochę za duża.
Ramka jest częściowo matowa, bo lekko się błyszczy, ale nie jest wykończona na lustrzany, wysoki połysk, przez co – w przeciwieństwie do plecków – nie widać na niej zabrudzeń. A skoro już mowa o ramce, wypada też powiedzieć, co się na niej znajduje.
I, tak oto, lewa krawędź jest wolna od jakichkolwiek portów i klawiszy, z kolei na prawej umieszczono przyciski w klasycznej kolejności – u góry podwójny do regulacji głośności, a pod nim klawisz wybudzania z czytnikiem linii papilarnych. Mam jednak wrażenie, że są one ulokowane dość wysoko, co wymagało ode mnie chwili przyzwyczajenia.
U góry znalazła się maskownica jednego z głośników (częściowo dźwięk wydobywa się z niej i znad ekranu) oraz mikrofon, a na dole widzimy slot na kartę SIM, złącze USB-C oraz – bez zaskoczenia – drugi głośnik.



Bardzo miły dodatek do zestawu sprzedażowego stanowi etui. Przy czym, nie jest to żaden podstawowy, silikonowy, przezroczysty pokrowiec, a naprawdę solidny case. Jest on usztywniony, wykonany z plastiku i pokryty z zewnątrz fakturą przypominającą skórę z gustownym wzorkiem oraz mieniącym się logo.
W efekcie, etui nie tylko dobrze chroni ramki, plecki i brzegi wyspy z aparatami, ale też dodaje smartfonowi bardzo estetycznego wyglądu.

Pierwszoligowy wyświetlacz
Obecny w Huawei Pura 80 Ultra ekran to 6,8-calowy OLED LTPO, którego rozdzielczość wynosi 2848×1276 pikseli, a częstotliwość odświeżania jest adaptacyjna w zakresie 1-120 Hz. Jeśli zaś chodzi o maksymalną jasność – ta plasuje się na poziomie 3000 nitów. Wypada wspomnieć jeszcze o przyciemnianiu PWM 1440 Hz oraz próbkowaniu dotyku do 300 Hz.
Mógłbym pisać długo i zawile, ale lepiej krótko i wprost. Wyświetlacz ten jest – jak na flagowca przystało – po prostu świetny. Kropka. Kolorystyka? Nasycona, ciesząca oko i z głęboką czernią. Kąty widzenia? Nienaganne. Jasność? Minimalna idealna do nocnego korzystania, maksymalna tak wysoka, że nie boi się nawet mocniejszego słońca. Problemów nie sprawia też automatyczne sterowanie jasnością.
Wchodząc do ustawień urządzenia, a konkretniej do sekcji poświęconej ekranowi, możemy go nieco dopasować pod siebie. W kwestii kolorystyki, do wyboru mamy dwa tryby wyświetlania barw – normalne i wyraziste, przy czym domyślnie ustawione są normalne i wypadają w punkt. Można też dostosować temperaturę barwową, włączyć ochronę wzroku oraz zmienić częstotliwość odświeżania.

Całości dopełnia równiez obecność Always On Display, przy czym – podobnie, jak w poprzedniku – może się ono co prawda wyświetlać z przygaszoną tapetą, ale tylko w trybie inteligentnym. Oznacza to mniej więcej tyle, że ekran zapala się na chwilę, w momencie, gdy spojrzymy na telefon albo nim poruszymy.
Aby ekran AoD był prezentowany przez cały czas czy też wedle harmonogramu w określonych godzinach, musimy wybrać jeden z parudziesięciu motywów zegara, które wyświetlają się na czarnym tle. Z jednej strony trochę szkoda, z drugiej – nie stanowi to żadnej istotnej wady.








Wydajność i kultura pracy
Pewną bolączką ostatnich smartfonów Huawei jest fakt, że przez ograniczenia (spowodowane doskonale wiemy czym), producent nie korzysta z topowych procesorów Qualcomma czy MediaTeka, tylko stara się rozwijać swoje własne. Problem polega jednak na tym, że – póki co – nie doskakują one wydajnością do konkurencyjnych, flagowych czipów.
Przechodząc do meritum, sercem Huawei Pura 80 Ultra jest ośmiordzeniowy układ Kirin 9020, wspomagany przez 16 GB RAM, z kolei na pliki użytkownika dostępne jest 512 GB pamięci masowej. Tu warto raz jeszcze nadmienić, że jest to jedyna konfiguracja, jaką kupimy w Polsce.
I, z jednej strony, patrząc stricte na cyferki w benchmarkach, widzimy, że nie jest to demon suchej wydajności, która to plasuje się na poziomie procesorów ze średniej półki, podczas gdy mówimy o smartfonie kosztującym naprawdę poważne pieniądze. Z drugiej jednak, wzrost mocy względem układu z Pura 70 Ultra jest widoczny (różnica w AnTuTu to 1,3 mln vs 897 tys. punktów), co pokazuje, że Huawei rzeczywiście stara się rozwijać swoje procesory.
Tak, jak w zeszłorocznym modelu nie mogłem przesadnie marudzić na płynność działania w codziennym użytkowaniu, tak i tym razem, trudno mi bezwzlędnie skarcić za to Huawei Pura 80 Ultra.














Jasne, to nie jest tak, że aplikacje odpalają się na mrugnięcie oka niczym na smartfonie ze Snapem 8 Elite, ale w dalszym ciągu następuje to naprawdę bardzo szybko i bez widocznych większych zająknięć. Podobnie sprawa ma się z działaniem systemu – przez zdecydowaną większość czasu interfejs pozostaje w pełni płynny. Ogólna optymalizacja stoi na naprawdę bardzo dobrym poziomie i tyczy się także przechowywania aplikacji w pamięci RAM.
Idealnie jednak nie jest, bowiem – istotnie – niekiedy zdarzają się spowolnienia działania i przycinki. Te ostatnie najczęściej można napotkać w obrębie aplikacji aparatu – z reguły pojawiają się one, gdy szybko przełączamy obiektywy albo chcemy wyjść z apki natychmiast po zrobieniu fotki. Nie pojawia się to jednak za każdym razem i przy tym nie jest czymś, co szalenie mocno irytuje podczas użytkowania.
Niemniej, wspominam o tym przede wszystkim mając na uwadze cenę telefonu. Może to też budzić obawy (uzasadnione zresztą), jak w takim razie smartfon będzie się spisywać po upływie – załóżmy – dwóch lat użytkowania.
W kwestii temperatur pracy, Huawei Pura 80 Ultra również nie pozwala przesadnie utyskiwać. O ile podczas benchmarków potrafi zrobić się faktycznie bardzo ciepły (ewidentnie najbardziej obciążają go zadania graficzne), tak na co dzień pozostaje letni, co najwyżej delikatnie cieplejszy. Przy tym, to ostatnie ma miejsce dopiero wtedy, gdy robimy dużo zdjęć, nagrywamy wideo albo szybko przeskakujemy między aplikacjami.

Oprogramowanie, czyli jak się żyje bez GMS w 2025 roku?
Huawei Pura 80 Ultra pracuje pod kontrolą interfejsu EMUI 15, którego rdzeń stanowi otwartoźródłowy Android 12. Tak, jak w poprzednich latach, nie mamy oficjalnego dostępu do usług Google (GMS), a jedynie autorskie usługi Huawei Mobile Services. I, zanim pomówimy o funkcjonowaniu bez dostępu do GMS, dwa słowa należą się samemu interfejsowi.
Osoby, które miały już styczność ze smartfonami Huawei, zdecydowanie poczują się tutaj jak w domu. Najnowsza wersja systemu co prawda przynosi pomniejsze zmiany wizualne w różnych miejscach interfejsu, jednakże nie są one jeszcze nie tyle drastyczne, by móc się pogubić.
Jednocześnie, całość wygląda – jak u Huawei – bardzo krągło i kolorowo, ale przy tym schludnie, przez co – finalnie – naprawdę może się to podobać. Nie brak też fajnych rozwiązań, takich jak duże foldery z aplikacjami (bardzo lubię z tego korzystać) oraz szeregu funkcji ekosystemowych między urządzeniami marki. Np. możemy sklonować ekran naszego smartfona na laptop lub tablet Huawei, sterować nim z jego poziomu, a nawet kopiować w ten sposób zdjęcia z telefonu.






No dobrze, ale jak wygląda funkcjonowanie bez usług Google w chwili obecnej? Tu w zasadzie mógłbym niemalże w całości przekleić fragment recenzji Huawei Pura 70 Ultra, w której to szerzej opisywałem metody na jak najwygodniejszą pracę na urządzeniu mimo braku GMS.
Tym razem jednak, zamiast korzystać z metody na pobieranie apek poprzez instalację sklepu Aurora Store, postanowiłem sięgnąć do dobrze znanego już rozwiązania, jakim jest GBox.
Pierwszą aplikację Google (konkretnie YouTube’a), zainstalowałem wykorzystując starą metodę, poprzez wyszukanie jej w Huawei AppGallery. Wówczas, system sam podpowiedział mi konieczność doinstalowania pakietu usług microG, stanowiących fundament poprawnego działania apek wymagających dostępu do GMS.
Następnie sięgnąłem do wspomnianej aplikacji GBox, która to wirtualizowała sklep Google Play na urządzeniu i pozwalała mi już na bezpośrednie, fizyczne pobieranie apek na telefon. Fizyczne bowiem nie meldują się one już w wirtualnej przestrzeni, jak miało to miejsce niegdyś w przypadku GBoxa, a normalnie pozostają zainstalowane na urządzeniu.
I to w zasadzie tyle. Zdecydowana większość aplikacji, w tym tych autorstwa Google (nawet Google Maps i Gemini) pobiera się i funkcjonuje bez problemów. Zdarzają się jednak czasem takie programy, których z niewiadomych przyczyn nie da się pobrać w ten sposób, o czym dostajemy stosowny komunikat. W moim przypadku taką apką był TikTok.
Rozwiązanie to wciąż nie rozwiązuje – niestety – problemu braku dostępu do płatności zbliżeniowych poprzez Google Pay. Zatem, chcąc płacić telefonem Huawei, w dalszym ciągu musimy posiłkować się portfelem Curve.









Zaplecze komunikacyjne
Tutaj – chcąc nie chcąc – dochodzimy do kolejnego braku smartfonów Huawei. Mianowicie, Huawei Pura 80 Ultra – podobnie jak poprzednie modele – nie oferuje obsługi łączności 5G.
Czy jest to duży problem? W dużej mierze zależy to od naszego podejścia. Nie da się jednak ukryć, że 5G w Polsce rozwija się coraz szybciej, osiągając coraz lepsze prędkości internetu, więc – po prostu – dobrze byłoby mieć w smartfonie możliwość korzystania z jego dobrodziejstw, zwłaszcza patrząc z perspektywy użytkowania telefonu przez kolejne lata. I, dla mnie osobiście, jest to dość spory mankament. Niestety.
Do dyspozycji mamy tu tylko 4G LTE z agregacją pasm i wsparcie dla połączeń głosowych VoLTE oraz WiFi Calling. Nie zabrakło też obsługi wirtualnych kart eSIM (czego w poprzedniku brakowało) i – co też za tym idzie – funkcji dual SIM, działającej z wykorzystaniem dwóch kart nanoSIM lub nanoSIM oraz wspomnianej eSIM. Pozostałe moduły łączności obejmują dwuzakresowe WiFi 7 (2.4 i 5 GHz), Bluetooth 5.2 z kodekami SBC, AAC, LDAC i L2HC, a także NFC, GPS i NearLink.
Co ważne, żaden z obecnych tu modułów nie sprawiał mi problemów swoim działaniem. Zasięg sieci komórkowej odbierany był nienagannie, jakość połączeń bardzo dobra, a prędkości internetu LTE zadowalające. WiFi w pełni wykorzystywało potencjał mojej sieci, podobnie bezbłędny był również Bluetooth oraz GPS.
Na koniec dodam, że Huawei Pura 80 Ultra został wyposażony w nadajnik podczerwieni IrDA, który ulokowano na wyspie aparatów. Dzięki niemu możemy oczywiście sterować domowym RTV, przede wszystkim telewizorami, sprzętem grającym, ale i chociażby klimatyzatorami.

Zabezpieczenia biometryczne
Przywykliśmy już do tego, że miażdżąca większość smartfonów (wyjątkami są składaki i Xperie) jako główną formę blokady oferuje czytnik linii papilarnych, umiejscowiony w dolnej części wyświetlacza.
I, o ile zeszłoroczna Pura 70 Ultra również należała do tej właśnie większości, tak w Huawei Pura 80 Ultra nie znajdziemy już skanera odcisków palców w ekranie, bowiem został on ulokowany w przycisku zasilania. Część osób może takie rozwiązanie ucieszyć, część niekoniecznie. Mnie osobiście nieco zaskoczyło takie posunięcie.
Prawda jest jednak taka, że – abstrahując od umiejscowienia – to, co najważniejsze, czyli sprawność działania czytnika, stoi na świetnym poziomie. Gdy już przyzwyczaimy się do jego położenia, palec intuicyjnie ląduje na przycisku, a wówczas odcisk palca rozpoznawany jest zazwyczaj wręcz w mgnieniu oka, niekiedy już po krótkim muśnięciu.
Od czasu do czasu zdarzały się sytuacje, w których pojawiały się błędy i musiałem zmienić kąt położenia opuszka, ewentualnie przytrzymać go chwilę dłużej. Nie należało to – na szczęście – do wybitnie częstych przypadków.
Nieco nietypowo wygląda też sam proces konfiguracji skanera odcisków palców, bowiem – zamiast po prostu przykładać opuszek kilka razy w różnych pozycjach – musimy wykonywać nim okrężne ruchy na czytniku. Ot, taka ciekawostka.
Skoro jest odblokowywanie liniami papilarnymi, to oczywiście nie mogło zabraknąć też rozpoznawania twarzy. Co bardzo miło zaskakuje, działa ono szybko i celnie nie tylko w jasnym otoczeniu, ale także wtedy, gdy jest niemal zupełnie ciemno. A to akurat, w przypadku rozpoznawania wykorzystującego przednią kamerkę (a nie skan 3D), nie jest tak oczywiste.




Głośniki i haptyka
Na pokładzie Huawei Pura 80 Ultra znalazły się dwa głośniki, przy czym jeden ulokowany jest – klasycznie – na dolnej ramce, zaś górny ma maskownicę zarówno na ramce, jak i na krawędzi ekranu. No i muszę przyznać, że głośniki te grają naprawdę bardzo, bardzo dobrze.
Dźwięk wydobywa się z nich w pełni proporcjonalnie, co innymi słowy oznacza tyle, że górny i dolny grają na dokładnie identycznym poziomie głośności. Nie brakuje im dużej donośności oraz świetnej czystości dźwięku, także przy wysokich poziomach głośności.
Brzmienie jest bardzo plastyczne, zrównoważone i – co wcale nie jest takie oczywiste – nie brakuje mu sporej ilości basów, które można nie tylko usłyszeć, ale i poczuć na obudowie. Środek pasma jest bliski, wokale wyeksponowane, a wysokie tony łagodne i czyste.
Słychać nawet nieco przestrzenności dźwięku, choć tej akurat mogłoby być więcej. Tu muszę ponarzekać, że na pokładzie zabrakło Dolby Atmos, DTS:X i w zasadzie jakichkolwiek rozwiązań, pozwalających nieco pokombinować ustawieniami audio. Jedyną funkcją są efekty dźwiękowe Huawei Histen, ale te aktywują się dopiero po podłączeniu słuchawek.
Silnik haptyczny jest równie dobry jak głośniki. I, o ile do najlepszych w tej materii jeszcze trochę brakuje, tak trudno odmówić Pura 80 Ultra wibracji o wysokiej jakości. Sygnały haptyczne są zróżnicowane względem przekazywanego komunikatu i odpowiednio intensywne.



Czas pracy Huawei Pura 80 Ultra
Smartfon został wyposażony w akumulator o pojemności 5170 mAh, co nie jest przesadnie ogromną wartością, patrząc na to, że lwia część flagowców chińskich marek ma już ogniwa po około 6000 mAh. Mimo to, Huawei Pura 80 Ultra wcale nie wypada źle w aspekcie czasu pracy, a – wprost przeciwnie – jest bardzo dobrze i widać, że mocno popracowano tu nad optymalizacją.
Niezależnie od tego, czy korzystałem z telefonu więcej w domu na sieci WiFi, czy poza nim z LTE, ani razu nie byłem w stanie rozładować go przed godziną 23:00. Ba, niekiedy kończyłem dzień z zapasem energii na poziomie 40-50%, co wówczas spokojnie pozwalało mi na użytkowanie do popołudnia kolejnego dnia.
Interfejs EMUI nie ułatwia liczenia wyników Screen on Time, bo licznik resetuje się o północy, a nie z naładowaniami baterii, przez co kilku cykli – niestety – nie udało mi się uwiecznić na zrzutach ekranu.
Niemniej jednak, średni uzyskiwany przeze mnie SoT, czyli czas na włączonym ekranie, oscylował w okolicach 7 godzin i były to wyniki powtarzalne, także wtedy, gdy w cyklu było sporo użycia LTE. Zdarzało się też tak, że na koniec dnia SoT wynosił około 4-5 godzin, ale do dyspozycji nadal miałem wspomniane 40-50% baterii.
Przy prawie stuprocentowym wykorzystaniu transmisji danych po LTE, najniższe wyniki wyniosły niespełna 6 godzin włączonego ekranu, a najwyższe – w których najwięcej było użycia WiFi – przebijały barierę 8 godzin.
Doceniam też, że optymalizacja oprogramowania jest na tyle dobra, że smartfon nie wytraca dużej ilości energii leżąc bezczynnie. Nawet pozostawiając go na noc, schodziło mi co najwyżej 2-3% poziomu naładowania.









Do dyspozycji mamy tu naprawdę szybkie ładowanie, konkretniej o mocy 100 W przewodowo oraz 80 W indukcyjnie, przy czym w obu przypadkach jest to ładowanie w autorskiej technologii Huawei SuperCharge. Oznacza to, że – aby wykorzystać pełny potencjał – musimy zaopatrzyć się w dedykowany, oryginalny zasilacz.
Sam czas uzupełniania baterii wypada już naprawdę bardzo dobrze. Startując od 1%, przy włączeniu turboładowania (czyli dodatkowego przyśpieszenia), po zaledwie 18 minutach telefon miał 52%, a – gdy minęło 30 minut – było to już 82%. Pełne naładowanie nastąpiło po upływie 43 minut.
A, no i zapomniałbym – Huawei Pura 80 Ultra oferuje również bezprzewodowe ładowanie zwrotne.




Aparat – tu weschtnień zachwytu nie brakuje
W tym momencie dochodzimy wreszcie do tej najważniejszej kwestii, w której Huawei Pura 80 Ultra absolutnie bryluje. Nie widzę sensu owijać w bawełnę i już teraz mogę to napisać wprost – mamy do czynienia z aparatem o fenomenalnch możliwościach fotograficznych, który nie boi się niemal żadnego wyzwania.
Na początek technikalia, bo te są tutaj faktycznie istotne. Huawei Pura 80 Ultra oferuje trzy, a w zasadzie to trochę jakby cztery aparaty. Główny obiektyw bazuje na 1-calowej matrycy RYYB o rozdzielczości 50 Mpix z mechaniczną, zmienną przysłoną w zakresie f/1.6-4.0, no i optyczną stabilizacją obrazu. Ultraszeroki kąt to sensor 40 Mpix z autofocusem i przysłoną f/2.2.
Zdecydowanie najciekawszym smaczkiem jest tutaj podwójny peryskopowy teleobiektyw. No dobrze, ale zapytacie: co w nim takiego wyjątkowego? Ano to, że nie stanowi on dwóch odrębnych obiektywów z innymi sensorami, tylko wykorzystuje jedną matrycę, która mechanicznie przesuwa się między soczewkami, zależnie od wybranej wartości zbliżenia.
W efekcie, mamy do dyspozycji dwie wartości zoomu optycznego – 3.7x przy rozdzielczości 50 Mpix (f/2.4) oraz 9.4x z rozdzielczością 12,5 Mpix (f/3.6). Ponadto, teleobiektyw ten wspierany jest optyczną stabilizacją Sensor Shift OIS.
Co tu dużo mówić – zdjęcia wykonywane Huawei Pura 80 Ultra są wprost rewelacyjne i to w zasadzie niezależnie od tego, o którym z oczek mówimy, bo tu niemalże nie ma słabego ogniwa. Fotki cechują się nasyconą, ale nie przesyconą, przyjemną dla oka kolorystyką, świetną rozpiętością tonalną i bardzo skutecznym HDR.
Główny obiektyw oferuje znakomitą szczegółowość i kapitalnie wyglądający bokeh, czyli rozmycie tła za pierwszym planem. Autofocus działa szybko i celnie, aczkolwiek z racji tego, że mamy tu do czynienia z 1-calową matrycą, miewa trudności z ostrzeniem przy małych odległościach od obiektu. W takich sytuacjach pomocny bywa teleobiektyw.
















Skoro powiedziałem, że tutaj nie ma złego ogniwa, to naprawdę go nie ma. Ultraszeroki kąt ani trochę nie odstaje od swoich braci – cechuje się wysokim poziomem odwzorowania detali i dużą ostrością obrazu (na próżno szukać tu zamglenia na krawędziach kadrów).
Teleobiektyw (a w zasadzie to dwa), także nie pozwala narzekać. Przy czym nie da się ukryć, że największą szczegółowość widać na fotkach wykonanych z zoomem 3,7x, aniżeli tych w okolicach 9,4x. I, nie ma się co dziwić, biorąc pod uwagę, że w przypadku 9,4x do dyspozycji mamy już 12,5 Mpix, a nie 50 Mpix.
Niemniej jednak, zdjęcia z podwójnego teleobiektywu wyglądają naprawdę świetnie, są ostre w punkt i odpowiednio szczegółowe. Jeszcze lepiej obiektywy te sprawdzają się podczas fotografowania obiektów, do czego przejdziemy za moment.
Swoje zadanie spełnia też sensor Ultra Chroma, który mogliśmy już poznać w składanym Huawei Mate X6. Pełni on rolę kolorymetru z 1,5 mln kanałów spektralnych i ma za zadanie dodatkowo (odrębnie od obiektywów) zbierać informacje o kolorach w kadrze. Ma to sprawiać, że kolorystyka zdjęć jest ze sobą idealnie zbieżna niezależnie od tego, który obiektyw w danym momencie wykorzystujemy.
I – rzeczywiście – po zrobieniu około pięciuset zdjęć, naprawdę trudno mi znaleźć taką serię, w której spójność kolorystyczna między obiektywami różni się jakkolwiek bardziej.

























Zatrzymajmy się jeszcze na chwilę przy tym teleobiektywie, bo zdecydowanie jest o czym opowiadać. Jak już zajawiłem, mamy do czynienia z podwójnym teleobiektywem, ale bazującym na jednej matrycy, która mechanicznie przesuwa się między soczewkami. W efekcie, dostępne wartości zoomu optycznego to 3.7x oraz 9.4x.
Aplikacja aparatu – z nie do końca zrozumiałych dla mnie przyczyn – nie ma wydzielonego zbliżenia 9.4x, a dopiero 10x. Niemniej jednak, w momencie przełączania się między 3.7x i 10x wyraźnie widzimy moment przeskoczenia matrycy między obiektywami. Ba, jest on także słyszalny, w postaci krótkiego, mechanicznego dźwięku. Przyznaję, za każdym razem brzmiało to dla mnie intrygująco. Sam przeskok też odbywa się bardzo szybko.
Muszę jednak wspomnieć, że nie zawsze następuje to przełączenie między soczewkami. W momencie, w którym jesteśmy zbyt blisko obiektu, który chcemy uchwycić, nie dochodzi do przełączenia i – mimo kliknięcia wartości 10x – telefon wciąż pozostaje na tym głównym telefoto 3,7x.
Pochwaliłem już jakość zoomu w przypadku fotek krajobrazów, ale nie mógłbym nie pokazać też tego, jak doskonale teleobiektyw ten sprawdza się do zdjęć obiektów. Fotografując chociażby kwiaty czy pojedyncze elementy, uzyskujemy fantastyczną, w punkt wycelowaną na obiekt ostrość, i świetnie wyglądający bokeh.




























W warunkach nocnych, Huawei Pura 80 Ultra również nie ma się czego wstydzić. Od czasu do czasu zdarzają się sytuacje, w których jakiś element kadru mógłby być mniej przepalony albo – odwrotnie – lepiej doświetlony, jednak nie są to nagminne przypadki. Zdecydowana większość fotek po zmroku prezentuje się wprost świetnie i – co istotne – nie wyglądają sztucznie, jakby algorytmy usilnie chciały zrobić dzień z nocy.
Dodam jeszcze, że tryb nocny włącza się automatycznie, a informuje nas o tym wyświetlająca się w prawym dolnym rogu interfejsu aparatu ikonka księżyca, wraz z pokazanym czasem naświetlania. Jeśli chcemy wyłączyć tryb nocny, możemy to zrobić poprzez kliknięcie w ten właśnie symbol. Oprócz tego, tryb nocny jest też wydzielony z poziomu wszystkich trybów foto.
































Ale czym byłaby recenzja takiego fotosmartfona, gdyby nie porównania. I tak się akurat doskonale złożyło, że równocześnie z Pura 80 Ultra, w swoich rękach miałem trzy topowe flagowce: Vivo X200 Pro, Pixela 10 Pro XL oraz iPhone’a 17 Pro. A zatem, zaczynamy!
Na pierwszy ogień porównanie kilku pojedynczych zdjęć:
























Naturalnie, jeśli chodzi o kwestię specyfikacji aparatów, jest tutaj dość sporo różnic, przy czym najbliższe parametry do Pura 80 Ultra ma Vivo X200 Pro – oferuje on ultraszeroki kąt 50 Mpix, główne oczko 50 Mpix (LYT-818, 1/1.28″, f/1.57) i teleobiektyw 200 Mpix z 3,7-krotnym zoomem optycznym.
Pixel 10 Pro XL z kolei może pochwalić się również głównym sensorem 50 Mpix (f/1.68, 1/1.3″), ultraszerokim kątem 48 Mpix i teleobiektywem 50 Mpix, ale z 5-krotnym zbliżeniem.
Czwarty w tej stawce, iPhone 17 Pro, został wyposażony w trzy obiektywy po 48 Mpix każdy – główny, ultraszeroki kąt i teleobiektyw z tetrapryzmatem. Ten ostatni ma 4-krotne przybliżenie optyczne oraz 8-krotne hybrydowe.








































A tak z kolei prezentuje się porównanie kadrów uchwyconych w nocy:
































Do robienia zdjęć selfie przeznaczono aparat o rodzielczości 13 Mpix z autofocusem i szerokim polem widzenia. Podczas robienia zdjęcia do dyspozycji mamy zarówno szerszy kąt, jak i standardowy 1x oraz przybliżenie na 2x.
I, generalnie, jakość selfiaków oceniam po prostu bardzo dobrze. Huawei Pura 80 Ultra nie wyróżnia się na tym polu niczym szczególnym, ale jednocześnie wszystko robi tak, jak powinien. Kolor skóry na fotkach pozostaje bliski prawdziwemu, twarz jest w punkt wyostrzona, a jasne elementy w kadrze nie są przepalone.




Huawei Pura 80 Ultra został wyposażony w mozliwość nagrywania wideo w rozdzielczości 4K przy 60 klatkach na sekundę, dostępny jest także tryb kręcenia w szerokim zakresie dynamicznym HDR Vivid, ale wówczas maksymalna rozdzielczość to 4K 30 kl./s.
Tu od razu warto zaznaczyć, że podczas kręcenia filmów nie następuje mechaniczne przełączanie teleobiektywów, zatem nawet, jeśli ustawimy zoom na 9,4x czy 10x, smartfon i tak będzie wykorzystywał tylko obiektyw 3,7x. Dzięki temu jednak, przejście między ogniskowymi w trakcie nagrywania jest płynne.
Sama jakość wideo jest wprost świetna i do najlepszych w tej kategorii iPhone’ów naprawdę nie brakuje mu wiele. Kolorystyka jest bliska naturalnej, ale nasycona na tyle, by wpadać w oko, autofocus błyskawicznie szybki i celny, podobnie jak reakcja na zmiany w ekspozycji. Stabilizacja spisuje się bez większych zarzutów – o ile nie potrząsamy telefonem za mocno, obrazek pozostaje zupełnie płynny.


Podsumowanie
Huawei Pura 80 Ultra to bardzo dobry smartfon do zdjęć, który absolutnie bryluje w zakresie możliwości fotograficznych, ma parę innych, mocnych stron, ale – jednocześnie – nie brak mu wiadomych mankamentów, które w oczach części klientów mogą przekreślić jego wybór.
Zanim o tym, co oczywiste, dwa słowa o pozostałych zaletach. Mamy tu bowiem naprawdę świetny ekran, bardzo dobre głośniki, równie dobrą baterię z szybkim ładowaniem i całościowo solidną konstrukcję o wyróżniającym się designie (zwłaszcza w złotym wariancie).
Aparat Huawei Pura 80 Ultra – dosłownie – mnie zachwycił, a każde kolejne zrobione nim zdjęcie udowadniało mi, że mam do czynienia z wręcz perfekcyjnym fotosmarfonem. Oferuje on jeden z najlepszych, wybitnie mocny zestaw obiektywów, i po paruset zrobionych nim fotkach, trudno mi znaleźć takie, które nie wyszłoby tak, jakbym tego chciał.
To teraz o tych mankamentach. Choć korzystanie z większości aplikacji, w tym tych Google, nie stanowi większego problemu, to mimo wszystko wciąż nie jest to oficjalny dostęp do usług GMS, co wyklucza też korzystanie z płatności Google Pay (musimy sięgać po alternatywy).
Nie mamy tu również obsługi 5G, na co może część użytkowników nie zwróci uwagi teraz, ale mówimy przecież o kupnie smartfona z perspektywą użytkowania przez kolejne lata. Poza tym, wydajność zastosowanego procesora odstaje od flagowej konkurencji, a wyspa z aparatami zajmuje niebotycznie dużą powierzchnię plecków.
Huawei Pura 80 Ultra ma jeszcze jeden problem, którym jest… jego cena. Nie ma co ukrywać – 7000 złotych to po prostu bardzo wysoka kwota za jakikolwiek smartfon, a już zwłaszcza patrząc na to, czego mu brakuje. Przy tym mówimy też o sporym, wynoszącym aż 600 złotych, wzroście ceny względem poprzednika.
W moim odczuciu, Huawei powinien zawalczyć o klienta bardziej atrakcyjną ceną, bo – choć Pura 80 Ultra bezapelacyjnie broni się świetnym aparatem i może tym przekonać niejednego fana mobilnej fotografii – to jednak cena może dla wielu stanowić barierę nie do przeskoczenia.








