Recenzja Huawei Nexus 6P

Pierwszy smartfon z serii Nexus zadebiutował w styczniu 2010 roku, a jego stworzeniem oraz produkcją zajęło się HTC. Potem Google zaprosiło do współpracy (w kolejności chronologicznej) Samsunga, Asusa, LG, Motorolę, a ostatnio do tego grona dołączył Huawei. Właśnie ten chiński producent wyprodukował najnowszego flagowca z tej rodziny, który nosi nazwę Nexus 6P i po raz pierwszy w historii wraz z nim został zaprezentowany także inny telefon Nexus, czyli 5X od LG. Przez ostatnich kilkanaście dni sprawdzałem, jak produkt trzeciego producenta smartfonów na świecie oraz Google radzi sobie w codziennym użytkowaniu. Czy tym razem Nexus wypadnie znacznie lepiej od innych high-endów dostępnych w sprzedaży?

Huawei Nexus 6P ma bardzo wielu rywali. Zdaniem wielu jest to jeden z najlepszych smartfonów 2015 roku wraz z modelami, takimi jak Samsung Galaxy Note 5, S6 Edge+ czy też LG V10. Jednak względem nich wyróżnia się przede wszystkim jednym, kluczowym dla niektórych elementem. Mam tu na myśli czystego Androida, a co za tym idzie – w pierwszej kolejności będzie otrzymywał aktualizacje do nowych wersji systemu.

Topowe podzespoły zostały umieszczone w aluminiowej obudowie, a całość napędza ośmiordzeniowy Snapdragon 810. Mimo że wciąż ma tendencję do nagrzewania się, to i tak problem ten jest znacznie mniej dokuczliwy niż w innych urządzeniach z tym procesorem. Warto również wspomnieć, że Nexus 6P oferuje bardzo dobre aparaty, chyba po raz pierwszy w historii serii, które wypadają znakomicie nawet w porównaniu z flagowcami konkurencji. Zacznijmy jednak od samej specyfikacji.

Dane techniczne Huawei Nexus 6P:

W chwili publikacji recenzji Huawei Nexus 6P kosztuje 2799 złotych.

WIDEORECENZJA

WZORNICTWO, JAKOŚĆ WYKONANIA

Huawei Nexus 6P to kolejne urządzenie od chińskiego producenta, które wyróżnia się znakomitej jakości obudową typu unibody. Z tego właśnie powodu nie mamy swobodnego dostępu do baterii, ale to już – w przypadku smartfonów z serii Nexus od 2012 roku – standard. Stylistyka pozostała zbliżona do tej znanej już z zeszłorocznego flagowca od Google. Oczywiście w samej konstrukcji wprowadzono wiele zmian. Warto zacząć od tego, że już po wzięciu nowego modelu do ręki poczujemy różnicę w porównaniu do poprzednika – moim zdaniem jest o kilka poziomów lepiej.

Wygląd to oczywiście kwestia subiektywna. Nexus 6P jest bardzo podobny do mniejszego brata z Korei, czyli 5X, czerpie także pełnymi garściami ze stylistyki Nexusa 6. Dopóki patrzymy tylko na front urządzenia możemy śmiało uznać, że prezentuje się ono minimalistycznie i raczej przeciętnie. Tutaj głównie uwagę przykuwają, znakomite swoją drogą, głośniki stereo. Z tyłu natomiast najbardziej charakterystyczny jest czarny „garb”, który wystaje nieznacznie ponad obudowę. Na żywo takie rozwiązanie nie wygląda słabo. Patrząc na całość efekt współpracy Huawei oraz Google wypada całkiem nieźle na polu stylistycznym – model przypadł do gustu wielu osobom, którym go pokazywałem.

Jednym z wyróżników nowego Nexusa jest rozmiar. Owszem, został on zmniejszony względem poprzednika, ale wciąż legitymuje się sporymi wymiarami (158,2 x 77,8 x 7,3 mm) oraz nie najmniejszą masą (178 g). Zdecydowanie trudno polecić ten model każdemu właśnie z tego powodu. Jeżeli dotychczas korzystaliście bezproblemowo ze smartfonów z ekranem o przekątnej powyżej 5,5 cala, obsługa Nexusa 6P nie sprawi Wam większych problemów. Nawet można napisać, że wygodna obsługa jedną ręką jest możliwa. Aczkolwiek Samsung w Note 5 pokazał, że topowe podzespoły i 5,7-calowy wyświetlacz można umieścić w mniejszej, lekko zaokrąglonej po bokach obudowie. Idąc dalej, dłuższe rozmowy nie są męczące. Na pochwałę zasługuje również umieszczenie przycisków zasilania oraz głośności, które – gry weźmiemy smartfon do ręki – znajdują się pod kciukiem.

Obudowę w całości wykonano z aluminium. Materiał ten uzupełniono również o szkło Gorilla Glass 4, które chroni zarówno cały front smartfona, jak i charakterystyczny pasek z tyłu. Antena z kolei osłonięta jest zwykłym tworzywem sztucznym. Po kilkunastu dniach testów urządzenie wciąż wygląda świeżo, prawie identycznie jak po wyjęciu z pudełka, aczkolwiek na ramce możemy już ujrzeć bardzo małe ryski. Zdecydowanie jednak nie jest to widoczne przy normalnym korzystaniu. Całość tworzy spójną całość, trudno cokolwiek zarzucić Nexusowi 6P, jeżeli chodzi o jakość wykonania. Chiński producent naprawdę się postarał. Telefon świetnie leży w ręce, nie ma tendencji do wyślizgiwania się z niej – klasa premium w pełni tego słowa znaczeniu.

Również jakość spasowania daje powody do pochwał. Trudno się temu dziwić – aktualnie flagowce to produkty, w których jest to kluczowy element, a Huawei przykłada się do niego nawet w modelach ze średniej półki. Nigdzie nie zaobserwujemy nierównej wielkości szpar. Poza tym przyciski fizyczne ściśle przylegają do ramki i trudno „wyprowadzić je z równowagi”. Z resztą, przy tej cenie takie rzeczy to już standard.

Przód urządzenia wyróżnia się przede wszystkim głośnikami stereo pod i nad ekranem AMOLED, który pozostaje głównym bohaterem całego produktu. Nad nim umieszczono również zestaw czujników oraz 8-megapikselową kamerkę. Z tyłu tymczasem ujrzymy nadrukowany napis „Nexus” oraz okrągły skaner linii papilarnych. Nad nimi pojawił się wcześniej wspomniany czarny „garb”, który skrywa w sobie obiektyw aparatu, podwójną lampę doświetlającą oraz laserowy autofokus.

Lewa krawędź oferuje szufladkę na kartę nanoSIM. Równolegle mamy jedyne fizyczne przyciski, czyli klawisze głośności i zasilania o chropowatej fakturze. W dolnej części mamy złącze USB typu C, o czym warto pamiętać, decydując się na ten model, ponieważ dopiero zyskuje ono na popularności – chwilowo przejściówki na microUSB typu B to dodatek obowiązkowy. Na górze z kolei pojawiło się złącze słuchawkowe 3,5 mm.

WYŚWIETLACZ

Po raz kolejny w historii Nexus został wyposażony w wyświetlacz AMOLED. Nie można nie wspomnieć o tym, że od poprzedniej generacji tych ekranów został on znacząco ulepszony. Owszem, dalej ma swoje słabsze punkty, ale i tak zdecydowanie nie zasłaniają poważnych zalet. Zacznijmy jednak od przekątnej. W przypadku 6P mamy spory obszar roboczy, którego wielkość wynosi dokładnie 5,7 cala, dzięki czemu idealnie wpasowuje się w zapotrzebowanie sporej części klienteli. Z tego względu idealnie sprawdza się zarówno do konsumpcji, jak i tworzenia treści.

Wyświetlacz charakteryzuje się rozdzielczością 2560 x 1440 pikseli, czyli QHD. Mamy tu do czynienia z matrycą Pentile (również znane jako RGBG – jeden piksel składa się z czerwonego i zielonego subpiksela, a drugi z niebieskiego oraz zielonego), jednak tutaj trudno już zauważyć efekty zastosowania tej technologii, która ma wpłynąć na wydłużenie żywotności wyświetlacza oraz zmniejszenie zapotrzebowanie na energię. Wyświetlany obraz jest bardzo ostry. Dostrzeżenie nieostrości przy zagęszczeniu pikseli na cal na poziomie 515 punktów należy do zadań arcytrudnych, więc w tej kategorii Nexus 6P wypada znakomicie, podobnie jak inne tegoroczne flagowce. Warto jednak pamiętać, że Full HD z pewnością przyczyniłoby się do dłuższego czasu pracy, ale aktualnie producenci wolą postawić na „cyferki” w tej kategorii.

Odwzorowanie kolorów… Temat dosyć wrażliwy, ponieważ producent nie dodał tutaj możliwości regulacji temperatury barw, a ekran AMOLED wyświetla w Nexusie 6P nasycony obraz. Z pewnością trafi on w gusta miłośników wyświetlaczy tego typu. Porównanie z Galaxy Note 5 pokazuje, że Samsung wciąż pozostaje liderem na tym polu i rywale jeszcze mają sporo do nadrobienia – „notes” wyświetla zdecydowanie bardziej naturalne barwy. Niewątpliwą zaletą jest głęboka czerń. Warto w tym miejscu napisać, że dzięki temu pokazywanie przez telefon powiadomień na wygaszonym ekranie prawie w ogóle nie zużywa energii (AMOLED-y nie potrzebują prądu przy wyświetlaniu czarnego koloru). Niestety, biel wpada delikatnie w żółty. Kąty widzenia są znakomite, aczkolwiek przy większym odchyleniu obraz minimalnie żółknie. Wątpię jednak, by ktokolwiek używał telefonu odchylając go o 70 stopni.

Treści wyświetlane przez Huawei Nexus 6P pozostają czytelne w każdych warunkach. Jasność maksymalna na poziomie ok. 360 nitów w połączeniu z dobrymi warstwami antyrefleksyjnymi i oleofobowymi pozwala na komfortowe użytkowanie telefonu w słoneczne dni, a minimalna jasność nie przeszkadza używać smartfona w nocy w ciemnym pomieszczeniu. Nie brakuje także sprawnie działającej automatycznej jej regulacji. Sprawdza się ona bardzo dobrze, a w razie czego możemy ją dodatkowo edytować z poziomu suwaka na pasku powiadomień.

Nexus 6P idealnie sprawdzi się do pisania. Mam tu na myśli tworzenie dłuższych tekstów, jak też odpowiadanie na maile czy konwersowanie za pośrednictwem różnego rodzaju komunikatorów. Urządzenie błyskawicznie i odpowiednio reaguje na opuszki naszych palców, które wygodnie „ślizgają się” po tafli szkła. Maksymalnie smartfon obsługuje do 10 punktów styku. Preinstalowaną mamy klawiaturę Google z możliwością swype’owania, słownikiem oraz autokorektą – całość prezentuje się minimalistycznie i działa zadowalająco. Oczywiście w każdej chwili możemy pobrać coś alternatywnego ze Sklepu Play.

Spis treści:

  1. Wideorecenzja. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
  2. Działanie, oprogramowanie. Skaner linii papilarnych. Jakość dźwięku
  3. Aparat. Czas pracy. Podsumowanie

DZIAŁANIE, OPROGRAMOWANIE

Huawei Nexus 6P, jak większość poprzedników, działa za sprawą najmocniejszego dostępnego układu Qualcomma. W 2015 roku był to Snapdragon 810 MSM8994. Mimo że procesor ten zasłynął z problemów z nadmiernym nagrzewaniem się, to w tym urządzeniu na szczęście nie sprawia on już poważniejszych kłopotów. Zapewne wynika to już z samej optymalizacji oprogramowania oraz usprawnionego zarządzania obydwoma klastrami rdzeni. Warto wspomnieć, że wszystkie urządzenia z tym SoC, jakie znajdziemy w sklepach, mają już jego wersję 2.1, więc zdecydowanie zasługa w jego „ochłodzeniu” należy do Huawei oraz Google.

Cztery rdzenie ARM Cortex A57 mogą być taktowane maksymalnie zegarem o częstotliwości 1958MHz, a do mniej wymagających zadań angażowany jest kwartet rdzeni ARM Cortex A53, których zegar maksymalnie wynosi 1558MHz. Dwa klastry CPU zostały uzupełnione o układ graficzny Adreno 430 pracujący w zakresie 180-600MHz. Taki oto komplet jest wspierany jest przez 3GB LPDDR4 pamięci operacyjnej, a do wykorzystania przez użytkownika pozostaje dokładnie 2702MB. Mimo że już znajdziemy rywali z 4GB RAM, to w tym przypadka taka ilość zdecydowanie wystarcza do szybkiej pracy z wieloma aplikacjami w tle.

Zacznijmy jednak od samej wydajności w grach. Pod tym względem Nexus 6P to prawdziwy gracz z najwyższej półki i absolutnie żaden tytuł ze Sklepu Play nie sprawi mu najmniejszych problemów. Hearthstone, Real Racing 3, Dead Trigger 2, Asphalt 8 czy Mortal Kombat X działają na nim bez najmniejszego zająknięcia. W sumie trudno się temu dziwić – Snapdragon 810 to naprawdę bardzo wydajny procesor, a Adreno 430 radzi sobie z obsługą wyświetlacza o takiej rozdzielczości. Warto jednak mieć na uwadze, że dłuższa rozgrywka powoduje nagrzewanie się urządzenia w okolicach pomiędzy skanerem linii papilarnych, a obiektywem aparatu. Aczkolwiek problem ten jest mniej dokuczliwy niż w przypadku chociażby ZTE Axon Elite czy HTC One M9, wyposażonych w identyczne SoC. Mimo wszystko wypada delikatnie gorzej niż Samsung Galaxy Note 5 z Exynosem 7420. Poniżej znajdziecie wyniki w testach syntetycznych.

Benchmarki
AnTuTu: 80021
Quadrant: 21164
Geekbench 3:
single core: 1285
multi core: 4360
CPU Prime Benchmark: 20399
3DMark:
Ice Storm: max
Ice Storm Extreme: max
Ice Storm Unlimited: 26605
Sling Shot (ES 3.1): 1379

Całość pracuje pod kontrolą czystego Androida 6.0.1 Marshmallow z Google Now Launcher. W dodatku telefon ten będzie przez najbliższe kilkanaście miesięcy jako jeden z pierwszych otrzymywał aktualizacje do nowych wersji oprogramowania, ponadto Google oferuje comiesięczne „łatki” bezpieczeństwa. Warto również wspomnieć, że nie bez znaczenia są ogromne możliwości modyfikowania oprogramowania, ale pamiętajcie, że wykonujecie je na własną odpowiedzialność. Dzięki temu możemy liczyć, że nawet po zakończeniu oficjalnego wsparcia, Nexus 6P wciąż będzie mógł mieć kolejne, dopiero co udostępnione wersje systemu. Niewątpliwie jest to ważne, jeżeli kupujemy smartfon na lata.

Niektórzy narzekali na fakt, że Nexus 6P ma „jedynie” 3GB pamięci operacyjnej, a nie 4GB jak LG V10 czy Samsung Galaxy Note 5. Trzeba tu jednak pamiętać, że w praktyce telefon Huawei znacznie lepiej zarządza RAM-em. W dodatku w tle nie znajdziemy żadnych spowalniających pracę urządzenia procesów. Smartfon bezproblemowo radził sobie z utrzymaniem w tle wielu różnych aplikacji jednocześnie – 10 kart w Chrome, Twitter, Gmail, Messenger, Zdjęcia, Wiadomości, Instagram, Feedly, YouTube i Facebook nie stanowi większego wyzwania.

Odnośnie szybkości czy też płynności działania trudno napisać cokolwiek negatywnego. Po prostu smartfon działał znakomicie – przez kilkanaście dni testowania Nexus prawie w ogóle nie zwalniał i utrzymywał wysoką liczbę wyświetlanych klatek na sekundę, 3GB RAM pozwalały na uruchomienie w tle kilku aplikacji, a lagi były i nadal są mu całkowicie obcym pojęciem. Jedynie raz Nexus 6P zauważalnie zwolnił. Zdecydowanie jeden z głównych rywali, Galaxy Note 5, wypada pod tym względem nieco gorzej, choć Samsung i tak nadrobił sporo do modeli prosto od Google.

Z uwagi na to, że mamy czysty system, na urządzeniu nie znajdziemy wielu dodatkowych funkcji, a także zbędnych programów. Naprawdę ten aspekt Nexusów często przeważa właśnie o wyborze jednego z nich. Mamy tutaj wszystko to, co niezbędne, choć brakuje kilku dodatków, które zdecydowanie zwiększyłyby jego potencjał. Chyba najbardziej żal, że nie pojawił się w nim tryb pracy w wielu oknach – 5,7-calowy ekran aż prosi się o taką możliwość. Cóż, oby pojawiło się to w kolejnej wersji Androida.

Jedną z nowości w Marshmallow jest zarządzanie uprawnieniami aplikacji (opcja ta pojawiła się nieoficjalnie już w 4.4 KitKat, ale wymagała wówczas jeszcze dopracowania). Dzięki temu możemy dawać dostęp danej aplikacji przykładowo do korzystania z pamięci wbudowanej, aparatu czy też mikrofonu. Niezwykle przydatne, nic dziwnego, że chińskie firmy dodały to nieco wcześniej we własnym oprogramowaniu. Ważny pozostaje także tryb Doze. Po dłuższym braku aktywności z naszej strony wyłącza on zbędne procesy w tle, co jest naprawdę odczuwalne, a pozostawienie telefonu na noc powoduje, że wskaźnik naładowania baterii spadał średnio o zaledwie 1% przez kilka godzin.

„Ekran dostosowany do otoczenia” to natomiast ekran podglądu, który pojawił się po raz pierwszy w Nokii N8 (Sleep Screen). Aktywuje się on w chwili, gdy otrzymamy jakieś powiadomienie lub podniesiemy smartfon. W praktyce działa to niezawodnie. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że Nexus 6P ma ekran AMOLED, więc wyświetlanie treści na czarnym ekranie w minimalnym stopniu wpływa na akumulator. Moim zdaniem świetnie zaimplementowane rozwiązanie.

Ważnym dodatkiem jest obsługa kont wielu użytkowników. Dzięki temu możemy dodać kolejny profil i przyznać mu wybrane uprawnienia, istnieje również tryb gościa, w którym są ograniczone możliwości. Nie zabrakło trybu nie przeszkadzać, którego chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Na koniec został Nexus Imprint, pozwalający na zeskanowanie opuszków naszych palców.

Nexus 6P jest dostępny w sprzedaży na świecie w trzech wariantach z różną ilością pamięci wbudowanej: 32, 64 lub 128GB. W przypadku podstawowej wersji do naszej dyspozycji otrzymujemy 25,01GB, co jest dosyć standardowym obecnie wynikiem. Niestety, nie mamy slotu kart microSD. Jest to szczególnie słabe rozwiązanie z uwagi na to, że Marshmallow pozwala już na instalowanie aplikacji na kartach pamięci. Mimo wszystko taka ilość pamięci powinna wystarczyć większości użytkownikom – z pomocą zawsze może przyjść chmura, np. Dysk Google.

Test pamięci systemowej – AndroBench:
– szybkość ciągłego odczytu danych: 255,1 MB/s,
– szybkość ciągłego zapisu danych: 101,8 MB/s,
– szybkość losowego odczytu danych: 22,32 MB/s,
– szybkość losowego zapisu danych: 11,72 MB/s.

Zaplecze komunikacyjne:

SKANER LINII PAPILARNYCH

Huawei Nexus 6P wyposażono w czytnik linii papilarnych, który jest nawet wspierany natywnie przez Androida Marshmallow. W tym smartfonie skaner został umieszczony z tyłu. Jest to dokładnie to miejsce, w którym zazwyczaj trzymamy palec wskazujący, gdy weźmiemy telefon do ręki. Dzięki temu bardzo naturalnym gestem możemy urządzenie odblokować. Niestety, staje się to niemożliwe, gdy położymy Nexusa na stole. Cóż, takie rozwiązanie znamy już z innych modeli Huawei czy ZTE i niewątpliwie taka lokalizacja ma chyba jedynie taką wadę.

Samo działanie wypada znakomicie. Smartfon prawie zawsze rozpoznawał moje odciski, również przy wygaszonym wyświetlaczu, co jest znakomitym rozwiązaniem, a tempo działania wypada po prostu znakomicie. Pod tym względem wypada równie dobrze, co chociażby Samsung Galaxy Note 5. W menu oczywiście musimy dodać alternatywną możliwość odblokowania telefonu.

JAKOŚĆ DŹWIĘKU

Głośniki stereo to jeden z elementów rozpoznawczych testowanego urządzenia. Owszem, oferują głośność maksymalną na poziomie ok. 75dB i nawet wtedy wydobywający się z nich dźwięk jest wysokiej jakości, zbliżony do HTC One M9, ale spowodowały one spore ramki wokół ekranu. Moim zdaniem jednak dobrze, że Huawei zdecydował się je zastosować – do multimediów sprawdzają się genialnie.

Również słuchanie muzyki za pośrednictwem słuchawek stanowi istną rozkosz dla uszu. Tutaj nie bez znaczenia pozostaje Android Marshmallow, który redukuje latencję audio (opóźnienie), co bezpośrednio przekłada się na wyższy komfort słuchania. Nexus 6P to znakomity smartfon pod względem oferowanej jakości dźwięku. Szkoda jedynie, że Huawei nie stosuje głośników stereo w swoich własnych flagowcach.

Spis treści:

  1. Wideorecenzja. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
  2. Działanie, oprogramowanie. Skaner linii papilarnych. Jakość dźwięku
  3. Aparat. Czas pracy. Podsumowanie

APARAT

W tym roku Nexusy zostały wyposażone w dosyć nowatorskie aparaty. Otóż w ich przypadku zostały zastosowane matryce o stosunkowo dużym rozmiarze pojedynczego piksela (1,55 μm), dzięki czemu jakość zdjęć, szczególnie tych wykonywanych w gorszych warunkach oświetleniowych, wypada znacznie lepiej w porównaniu z konwencjonalnymi sensorami.

Główny aparat to Sony IMX377 o rozdzielczości „zaledwie” 12,3 Mpix (4032 x 3024 pikseli) z aperturą f/2.0, laserowym autofokusem oraz podwójną diodą doświetlającą. Zanim przejdziemy do jakości fotografii oraz filmów, zacznijmy od samego oprogramowania. Aplikacja aparatu jest wyjątkowo prosta w obsłudze. Niestety lub na szczęście, zależnie od tego jak na to patrzymy, Google nie zdecydowało się na implementację wielu trybów. Podstawowym i sztandarowym pozostaje HDR+, który rzeczywiście sprawdza się znakomicie. Możemy także zarządzać lampą błyskową, jak i uruchomić samowyzwalacz.

W opcjach znajdziemy możliwość wykonania panoramy, rozmycia soczewkowego (w rozdzielczości 2048 x 1536 pikseli), a także zdjęcia sferycznego. Fotografie seryjne wykonywane są natomiast po dłuższym przytrzymaniu przycisku spustu migawki. W sumie wyjątkowe są jedynie opcje nagrywania wideo przy nawet 240 klatkach na sekundę w rozdzielczości HD – efekty naprawdę pozytywnie zaskakują. Na pochwałę zasługuje implementacja szybkiego uruchamiania aparatu za pomocą dwukrotnego kliknięcia w klawisz zasilania. Działa to praktycznie bezproblemowo oraz błyskawicznie (średnio ok. 1 sekundy).

Autofokus działa sprawnie, aczkolwiek w trybie automatycznym miewa czasami problem z wyostrzeniem znajdujących bardzo blisko przedmiotów w kadrze. Zapis zdjęcia następuje natychmiastowo. Tutaj czasami wydłuża się on z powodu aktywacji trybu HDR+ – Samsung pokazał, że może on działać po prostu szybciej. Pod względem szczegółowości fotografii Nexus 6P wypada znakomicie. Odwzorowanie barw wypada naprawdę dobrze, ale kluczowe w tym aspekcie pozostaje to, aby zdjęcia oglądać na ekranie, np. komputera – ekran AMOLED zdecydowanie „podkręca” kolory. Na pewno przydatnym elementem byłby tryby manualny – niestety się tu nie pojawił, a szkoda. W nocy natomiast zdjęcia wychodzą ostro, choć odczuwalny pozostaje brak optycznej stabilizacji obrazu oraz apertura jedynie f/2.0. Po prostu w miejscach, gdzie Galaxy Note 5 jeszcze jest w stanie wykonać niezłe zdjęcie, Nexus już „widzi” jedynie ciemność. Najlepszy aparat w historii serii, ale kilka elementów mogłoby zostać dodanych.

Fotografie mogą mieć rozdzielczość, w proporcjach 4:3; 12,2, 7,7 lub 1,9 Mpix, a przy proporcjach 16:9 parametr ten może być równy 8,3; 4,1 albo 0,9 Mpix.

Wideo możemy nagrywać w Ultra HD przy 30 klatkach na sekundę, ale również jest opcja filmowania w Full HD oraz HD. Jakość nagrywanego dźwięku jest naprawdę bardzo dobra. Obraz natomiast wyróżnia się wysoką szczegółowością, ale widoczne pozostaje drgania naszych rąk – cyfrowa stabilizacja po prostu nie daje sobie rady. Pod tym względem Nexus 6P wypada przeciętnie w bezpośrednim pojedynku z innymi flagowcami.

Na froncie zagościła matryca Sony IMX179 o rozdzielczości 8,08 Mpix z aperturą f/2.4 i, co najciekawsze, właśnie ten sensor był stosowany jako aparat główny w Nexusie 5 z 2013 roku. Autoportrety wyróżniają się wysoką jakością, aczkolwiek sytuacja się pogarsza w słabych warunkach oświetleniowych. Tryb HDR+ z kolei lubi przesadnie zmniejszać ekspozycję. Mimo wszystko przednia kamerka to mocny punkt Nexusa 6P i należy go pochwalić za ten element.

CZAS PRACY

Wbudowany akumulator ma pojemność 3450 mAh. Tutaj nie bez znaczenia pozostaje ogromny ekran, w dodatku o rozdzielczości QHD, a zastosowany Snapdragon 810 zdecydowanie nie należy do najoszczędniejszych procesorów. Tutaj jednak z pomocą przychodzi Android Marshmallow z trybem Doze. W dodatku smartfon bardzo szybko się ładuje za pomocą dołączanej do zestawu ładowarki (5V i 3A) – wskaźnik naładowania wzrasta od 0 do 100% w czasie około 80-90 minut, co jest bardzo dobrym rezultatem. Warto wspomnieć, że w trybie czuwania telefon zużywał średnio 1% na 6-7 godzin.

Nexus 6P bez większego problemu wytrzymywał u mnie jeden dzień intensywnej pracy. Mam tu na myśli ciągle włączoną synchronizację, LTE, jasność automatyczną, udostępnianie przez kilkadziesiąt minut internetu, streaming muzyki, przeglądanie sieci, pisanie wielu maili, a także kilka minut grania w prostsze tytuły ze Sklepu Play. Przy takim użytkowaniu SoT (Screen-on-Time – czas włączonego ekranu) wynosił średnio 3,5-4,5 godziny. Przy mieszanym trybie użytkowania czas ten wydłużał się nawet do 5, maksymalnie 6,5 godziny. W praktyce wypada on nieco lepiej, przeciętnie o ok. 5-10%, niż Samsung Galaxy Note 5 z baterią 3000 mAh. Nie jest znakomicie, ale zdecydowanie zadowalająco.

PODSUMOWANIE

Huawei Nexus 6P jest godnym kontynuatorem serii – trudno znaleźć równie kompletny smartfon. Przemawia za nim wiele poważnych zalet, jak chociażby duży, bardzo dobry ekran AMOLED, znakomita szybkość i płynność działania, więcej niż zadowalające aparaty, niezły czas pracy, świetnie wykonana obudowa, a wisienkę na torcie stanowi czysty system z szybkimi aktualizacjami. W dodatku oferuje wysoką jakość audio.

Niestety, nie obyło się bez wad, ale część z nich są nieodłącznie związane z rodziną Nexus. Mam tu na myśli brak slotu kart microSD czy też brak łatwo wymiennej baterii. Można również ponarzekać na brak ładowania indukcyjnego, które powoli staje się standardem. Nie bez znaczenia pozostaje wysoka cena, wynosząca aż 2799 złotych. Moim zdaniem jednak jest to telefon wart tych pieniędzy, szczególnie jeżeli szukacie świetnego telefonu z pewnymi aktualizacjami oraz pozbawionego zbędnych funkcji oprogramowaniem.

Wśród urządzeń, na które warto również zwrócić uwagę, można wspomnieć o Huawei Mate 8 z większą baterią, Samsungu Galaxy Note 5 czy S6 Edge+, LG V10, ale wkrótce pojawi się także sporo tegorocznych flagowców. Wybór zdecydowanie nie należy do najprostszych.

[wpsm_column size=”one-half”][wpsm_pros title=”Plusy:”]

[/wpsm_pros][/wpsm_column][wpsm_column size=”one-half” position=”last”][wpsm_cons title=”Minusy:”]

[/wpsm_cons][/wpsm_column]

Spis treści:

  1. Wideorecenzja. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
  2. Działanie, oprogramowanie. Skaner linii papilarnych. Jakość dźwięku
  3. Aparat. Czas pracy. Podsumowanie

Sprzęt do testów dostarczył Sferis – dzięki! :)

Exit mobile version