Duży ekran i niezły procesor, zamknięty w wyjątkowo smukłej obudowie, a wszystko to w całkiem atrakcyjnej cenie – poniżej 1500 złotych. Tak pokrótce przedstawia się Honor Pad 10 w oficjalnych materiałach producenta. Miałem okazję sprawdzić, jak te zapewnienia mają się do rzeczywistości.
Jaki jest Honor Pad 10? Test przyniósł mi odpowiedź
Do recenzji tabletu Honor Pad 10 podchodziłem pełen entuzjazmu. Chociaż osobiście preferuję tablety w nieco mniejszym formacie, to lubię też od czasu do czasu pobawić się większym ekranem.
Przeszło 12 cali to rozmiar, któremu bliżej do laptopa, a charakterystyka tego modelu sprawia, że faktycznie w wielu sytuacjach może stanowić dla niego ciekawą alternatywę. Zanim jednak przejdę do konkretów i opisania swojej 3-tygodniowej przygody z tym modelem, rzućmy okiem na jego najważniejsze dane techniczne.
Specyfikacja Honor Pad 10:
- wyświetlacz IPS o przekątnej 12,1 cala, rozdzielczości 2560×1600 pikseli, częstotliwości odświeżania 120 Hz i jasności 500 nitów,
- ośmiordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 7 Gen 3 (4 nm; do 2,63 GHz),
- 8 GB RAM i 256 GB pamięci na pliki,
- aparat główny 8 Mpix,
- aparat przedni 8 Mpix,
- 6 głośników,
- akumulator o pojemności 10100 mAh, ładowanie do 35 W,
- łączność Wi-Fi 6 i Bluetooth 5.3,
- złącze USB typu C,
- system operacyjny Android 15 z nakładką MagicOS 9.0,
- wymiary 277,07 x 179,23 x 6,29 mm i waga 525 g.
Na polskim rynku Honor Pad 10 dostępny jest tylko w jednej konfiguracji (8/256 GB) i w jednym kolorze: szarym. Jego cena wynosi 1499 złotych, przy czym w oficjalnym sklepie producenta można zaoszczędzić pięć dyszek za dopisanie się do newsletterowej bazy.
Honor Pad 10
Zestaw sprzedażowy nie jest zbyt bogaty. W pudełku – poza samym tabletem – odnajdujemy jedynie dokumenty oraz przewód USB-C na USB-A do ładowania.
W zestawie nie ma ładowarki, ale do 30 października 2025 roku do tabletu można kupić model SuperCharge Power Adapter o mocy 66 W w promocyjnej cenie 49 złotych (zamiast 129 złotych). Z urządzeniem kompatybilny jest także rysik Honor Choice (jego cena wynosi 199 złotych).

Z każdej strony wygląda równie dobrze
Jedno trzeba sobie od razu na starcie powiedzieć wprost: Honor Pad 10 jest tabletem, który prezentuje się naprawdę świetnie. Jego metalowa obudowa jest niesamowicie smukła i sprawia wrażenie nieprzeciętnie solidnej. Równocześnie całość jest na tyle lekka, że można komfortowo korzystać z urządzenia przez dłuższy czas. W dodatku, dzięki matowej powłoce, praktycznie nie widać na niej śladów użytkowania. Doskonałe jest również spasowanie elementów – pod naciskiem nic się nie ugina, ani nie wydaje nieprzyjemnych odgłosów.
Jedyne, co mi się nie podoba, to wyspa fotograficzna. Po pierwsze dlatego, że wystaje (wprawdzie nieznacznie, ale jednak), przez co tablet nie leży idealnie na płasko. Po drugie: ze względu na jej umiejscowienie – zainstalowano ją tak, że praktycznie przy każdym wciśnięciu któregoś z fizycznych przycisków, dotyka się palcem obiektywu – no, nie jest optymalne, łagodnie mówiąc. Szczególnie że aparat z tyłu tabletu jest w mojej opinii czymś absolutnie zbędnym, co dopiero przy 12 calach.


Spójrzmy teraz na krawędzie urządzenia. Na lewej stronie da się zauważyć dwie maskownice głośników i tak samo wygląda to po drugiej stronie, przy czym tam pośrodku znajduje się jeszcze port USB-C. Dalej: dolna krawędź jest absolutnie gładka, a na górnej zainstalowano mikrofon oraz trzy przyciski: zasilania i do regulacji głośności.
To, co mnie zaskoczyło, to ich ułożenie – tak jak w smartfonie, są na tej samej ścianie i bliżej narożnika znajdują się przyciski głośności, a dopiero poniżej zainstalowano główny guzik. W przypadku tabletu nie jest to dla mnie optymalne rozwiązanie (i wydaje mi się, że nie bez powodu jest rzadko stosowane). Nie zliczę, ile razy wcisnąłem nie to, co chciałem.

Tył i boki mamy omówione, czas skierować wzrok na…
Wyświetlacz
Honor Pad 10 ma spory, bo 12,1-calowy wyświetlacz. Cechuje go wysoka rozdzielczość (2560×1600 pikseli), a system pozwala dobrze wykorzystać tak dużą przestrzeń roboczą (mam tu na myśli rozmaite opcje dzielenia ekranu, o których szerzej wspominam w dalszej części recenzji).
Nie mam absolutnie żadnych uwag, jeśli chodzi o szczegółowość czy intensywność kolorów. To nie OLED, więc pewnych rzeczy się nie przeskoczy, ale intensywność i nasycenie kolorów, jak również kontrast – wszystko to stoi na naprawdę wysokim poziomie. Filmy ogląda się z czystą przyjemnością, szczególnie po aktywacji trybu HDR.


Panel może się także pochwalić całkiem wysokim poziomem jasności, sięgającym 500 nitów. Na dworze, w słoneczny dzień, widoczność może być utrudniona, ale to nie jest tablet przeznaczony do pracy poza domem, o czym najlepiej świadczy brak modemu LTE czy 5G. W domowych warunkach nie uświadczyłem żadnych problemów z czytelnością, o żadnej porze dnia.
Równocześnie możliwe jest bardzo mocne ściemnienie ekranu, dzięki czemu także po zmroku da się komfortowo korzystać z tabletu. Krótko mówiąc: nic nie ślepi. W trosce o wzrok można również aktywować tryb ochrony oczu (zmieniający barwy na nieco cieplejsze) oraz tryb książki, w którym obraz staje się monochromatyczny. Ma to symulować wyświetlacz czytnika e-booków, ale robi to nieporadnie. Trudno jednak oczekiwać czegoś innego, gdy mamy do czynienia z błyszczącym ekranem.

W Ustawieniach możemy sobie także co nieco poustawiać. Wybrać jeden z trybów kolorów (normalne lub wyraziste), zmienić temperaturę barwową (przy użyciu koła RGB), wyregulować częstotliwość odświeżania (60 Hz, 120 Hz lub dynamiczna), jak również zmienić rozmiar i styl poszczególnych elementów interfejsu.
Opcji jest więc naprawdę sporo i każdy użytkownik może bez trudu dopasować to, jak prezentuje się obraz, do własnych preferencji. Za to należy się duży plus.












Aha, jeszcze jedno. Wyświetlacz Dziesiątki jest otoczony wyjątkowo smukłą ramką. Robi to wyśmienite wrażenie estetyczne, ale osobiście wolałbym, żeby była nieco grubsza. Trudno bowiem złapać 12-calowy tablet w taki sposób, by nie przysłaniać części ekranu dłonią. W tej kwestii, niestety, funkcjonalność nie poszła w parze z designem.
Głośniki
Zanim przejdę dalej, jeszcze słówko o głośnikach, które przecież mają niewiele mniejszy wkład w to, jak dobrze (lub niedobrze) tablet sprawdza się w zastosowaniach multimedialnych (choć zdaję sobie sprawę z tego, że większość z nas i tak zdecyduje się na skorzystanie ze słuchawek).
Honor Pad 10 został wyposażony w aż 6 głośników. Grają głośno i całkiem przyjemnie, a do tego oferują przekonujące efekty przestrzenne, pozwalając na lepsze zanurzenie się w akcji. Podczas oglądania filmów i seriali jest naprawdę dobrze – pod tym względem to jeden z najlepiej brzmiących tabletów z tej półki cenowej, jakich miałem okazję posłuchać.
Trudno też narzekać na jakość audio podczas słuchania wywiadów czy też podcastów. Jedynie w kontekście muzyki czułem pewne rozczarowanie. Zarówno w trybie przestrzennym, jak i po aktywacji stereofonicznego profilu muzycznego, miałem wrażenie, że brakuje głębi i szczegółowości. Na plus zaś zaliczam czystość (szczególnie na niższych ustawieniach głośności) oraz wyraźne zaznaczenie basów.




Wydajność i kultura pracy na wysokim poziomie
Sercem tabletu jest 8-rdzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 7 Gen 3. Nie najnowszy, ale jak najbardziej dobrze sobie radzący także pod nieco większym obciążeniem. Zapewnia stabilne i płynne działanie, wolne od przycięć.
Podczas testu ani razu nie zdarzyło mi się, żeby tablet musiał dłużej pomyśleć. Uruchamianie i zamykanie aplikacji odbywa się błyskawicznie, zmiana rozmiaru i przemieszczanie okien również jest sprawne, a i do samego działania poszczególnych programów trudno mi mieć jakieś większe zarzuty.
Rzućmy też okiem na wyniki w benchmarkach:
- Geekbench 6:
- CPU Single-Core: 1151
- CPU Multi-Core: 3130
- GPU OpenCL: 3611
- GPU Vulkan: 4108
- 3DMark:
- Wild Life: 5297
- Wild Life Stress Test: 5266-5293
- Wild Life Unlimited: 5441
- Wild Life Unlimited Stress Test: 5446-5450
- Wild Life Extreme: 1458
- Wild Life Extreme Unlimited: 1455
- CPDT:
- Zapis sekwencyjny: ~560 MB/s
- Odczyt sekwencyjny: ~900 MB/s
- Losowy zapis: ~24 MB/s
- Losowy odczyt: ~17 MB/s
- Kopia pamięci: ~5,5 GB/s
W testach syntetycznych Honor Pad 10 wypada lepiej od większości konkurentów na swojej półce cenowej – warto to podkreślić.














Pomimo sporej mocy obliczeniowej, zamkniętej w smukłej konstrukcji, Honor Pad 10 praktycznie w ogóle się nie nagrzewa, nawet pod większym obciążeniem (np. podczas grania czy wielogodzinnego oglądania filmów HDR). Kulturę pracy trudno zatem nazwać inaczej niż wyśmienitą.
To też dobry moment, by wspomnieć o dostępnych opcjach łączności. Poza portem USB typu C nie ma innych gniazd (nie podłączymy więc klasycznych słuchawek przez mini jack).
Jeśli natomiast chodzi o opcje bezprzewodowe, mamy do dyspozycji technologie Bluetooth 5.3 oraz Wi-Fi 6. Obie działają bez zarzutu, oferując szybkie i stabilne połączenie. Niemniej naprawdę szkoda, że producent nie pokusił się o przygotowanie wersji z modemem komórkowym (chociażby LTE). Na pokładzie brakuje również modułu GPS.
System pełny magicznych funkcji
Honor Pad 10 działa w oparciu o system Android 15, ale nie czysty, bo producent narzuca na niego własny MagicOS w wersji 9.0. Całość działa płynnie i wygląda bardzo dobrze, a zastosowane rozwiązania zdecydowanie sprzyjają produktywności.
Szczególnie przydatne na co dzień są panele wysuwane z dolnej oraz prawej i lewej krawędzi. W pierwszym przypadku mamy do czynienia z dokiem zawierającym najbardziej przydatne aplikacje (i ulubione – bo jest to całkowicie podatny na personalizację element) oraz te, których używaliśmy jako ostatnich.









Panele wysuwane z boków działają na podobnej zasadzie, ale zawierają aplikacje i narzędzia, które mogą być szczególnie przydatne w danym momencie (np. poczta e-mail, notatki czy też kalkulator).
Wielozadaniowości sprzyja ponadto możliwość zmniejszenia okna programu, czy to do formy okna podręcznego czy też dzieląc ekran na dwa okna (o elastycznych proporcjach). Chwilowo niepotrzebną aplikację można także zminimalizować, by powrócić do niej w dowolnym momencie.
MagicOS zawiera także pakiet funkcji, wykorzystujących sztuczną inteligencję. To przede wszystkim:
- Magiczny tekst – wyodrębnianie tekstu z obrazu (czyli OCR),
- Magiczny portal – przestrzeń do zachowywania elementów widzianych na ekranie,
- Pisanie z AI – narzędzie do przeformułowywania, rozszerzania i skracania treści,
- Wykrywanie deepfake’ów – narzędzie do rozróżniania twarzy wygenerowanych przez AI od naturalnych.
Oprócz tego można również skorzystać z google’owskiej funkcji Circle to Search, która – tak jak wspomniane rozwiązania firmy Honor – działa absolutnie bez zarzutu. Najgorzej w moim odczuciu radzi sobie Magiczny tekst, dla którego problematyczne są znaki, takie jak ukośnik, a także polskie litery.






Kwestia bezpieczeństwa
Jeśli chodzi o zabezpieczenia, możemy skorzystać albo z tradycyjnego hasła/PIN-u, albo też z technologii rozpoznawania twarzy. Działa ona bardzo szybko i sprawnie (także przy nie najlepszych warunkach oświetleniowych), ale… nie zapewnia ochrony, jakiej bym oczekiwał. Kilkukrotnie zdołałem bowiem odblokować urządzenie za pomocą zdjęcia wyświetlanego na ekranie monitora (słabo!).




Niestety, Honor Pad 10 nie zawiera też czytnika linii papilarnych, więc nie odblokujemy urządzenia palcem.
Kończąc już temat oprogramowania, chciałbym jeszcze podkreślić coś, co zdecydowanie podkreślić wypada. Otóż firma Honor zobowiązała się, że przez 6 lat nie tylko będzie udostępniać aktualizacje związane z bezpieczeństwem, ale też dostarczy 6 dużych aktualizacji Androida. Oznacza to, że faktycznie jest to sprzęt na lata.
Czas pracy
Tablet Honor Pad 10 dysponuje akumulatorem o pojemności 10100 mAh. Sporej, choć też trzeba mieć w pamięci to, że ma do zasilenia całkiem mocny procesor, no i niemały wyświetlacz. Na ile godzin działania realnie można więc liczyć?
Niestety, żadne z systemowych narzędzi do śledzenia czasu działania nie dało wiarygodnych wyników. Musiałem więc sprawdzić czas działania w sposób bardziej… tradycyjny. Wnioski są takie, że pełne naładowanie akumulatora pozwoli Ci np. oglądać filmy na YouTube w rozdzielczości Full HD przy jasności na poziomie 60% przez nieco ponad 10 godzin. Jest to w moim odczuciu całkiem niezły wynik.
Jeśli chodzi o inne zastosowania, możesz także oczekiwać 12-14 godzin zwykłego surfowania po sieci lub jakichś 10 godzin standardowego użytkowania – czyli miksu przeglądania internetu, oglądania wideo i tworzenia treści. Wreszcie, jeśli chodzi o gry, to – w zależności od tytułu – energii wystarcza na 5-8 godzin.

Jeśli zaś chodzi o uzupełnianie energii, Honor Pad 10 obsługuje szybkie ładowanie z mocą jedynie 35 W. To sprawia, że nawet z kompatybilną ładowarką na osiągnięcie poziomu 100% trzeba poczekać blisko 2 godziny. A jeśli nasza ładowarka okazuje się niekompatybilna, to i 4 godziny mogą okazać się niewystarczające.
Aparaty, czyli jakie zdjęcia robi Honor Pad 10?
Zarówno z tyłu, jak i z przodu, zainstalowany został aparat o rozdzielczości 8 Mpix. Jak to w tabletach, nie ma co liczyć na fenomenalną jakość zdjęć i nagrań wideo. Sprawiedliwie trzeba jednak przyznać, że Honor Pad 10 nie wypada pod tym względem jakoś szczególnie źle.
Kolory mogłyby być bardziej intensywne, ostrość – wyższa, a zakres tonalny – szerszy. Niemniej w zastosowaniach, w jakich korzysta się z aparatów w tablecie, oferowana jakość powinna okazać się wystarczająca – zarówno z tyłu, jak i z przodu.












Jeśli chodzi o przednią kamerkę, mam z nią pewien problem. Otóż ze względu na tak smukłą ramkę wokół ekranu bardzo trudno jest chwycić tablet w pozycji pionowej tak, by podczas próby zrobienia selfie przynajmniej częściowo nie zasłonić obiektywu palcem (przycisk migawki znajduje się bowiem tuż przy oczku).
Podsumowując: jakość zdjęć jest po prostu OK, ale warto zaznaczyć, że przednia kamerka naprawdę nieźle radzi sobie podczas wideorozmów. Przy tym trzeba mieć świadomość, że jakość wideo jest ograniczona do Full HD w 30 klatkach na sekundę. Na więcej nie ma co liczyć.

Podsumowanie
Honor Pad 10 zdecydowanie zasługuje na to, by nazwać go dobrym tabletem. Ma solidną, a zarazem smukłą i całkiem lekką konstrukcję – nietrudno to docenić, szczególnie, gdy weźmie się pod uwagę, że wyświetlacz ma przeszło 12 cali. Poręczność wcale nie jest więc czymś, co należało brać za pewnik.
Bardzo dobrze wypada także płynność działania w codziennych zastosowaniach, a oferowany czas pracy na jednym ładowaniu w żadnym razie nie rozczarowuje.
Moim zdaniem idealnie byłoby, gdyby producent postawił na panel AMOLED, ale zastosowany tu wyświetlacz LCD prezentuje wysoki poziom. Kontrast jest niezły, kolory nasycone, a ostrość – nienaganna. W efekcie oglądanie filmów i seriali jest w przypadku tego modelu czystą przyjemnością.
Szkoda tylko, że głośniki nie grają nieco lepiej, szczególnie że nie mamy tu też gniazda mini jack, które umożliwiałoby podłączenie zewnętrznych głośników lub słuchawek. Oczywiście, można skorzystać w tym celu z technologii Bluetooth.
Poza mini jackiem najbardziej brakuje mi modemu komórkowego – 5G albo chociaż 4G / LTE. Przez to poza domem często trzeba liczyć się z brakiem internetu albo koniecznością stawiania własnego hotspotu Wi-Fi. Szkoda też, że nie ma modułu GPS.
Uważam jednak, że pomimo tych braków, zasługuje na wysoką ocenę. I taką też mu wystawiam. Z tym jednak zastrzeżeniem, że naprawdę polecam go wyłącznie do zastosowań domowych.



