Fot: Pixabay

Prywatność w sieci. Jaką cenę bylibyście gotowi za nią zapłacić?

Urządzenia mobilne to istny dar z niebios. Możemy w niemal każdej chwili nawiązać kontakt z bliskimi, uwiecznić jakiś ważny dla nas moment, bez konieczności targania ze sobą aparatu, a na dodatek mamy do dyspozycji setki tysięcy aplikacji, które robią, co mogą, żeby ułatwić nam życie. Słowem, ideał. Ale czy na pewno?

Jak zawsze subiektywny wstęp

Ile kosztuje dla Was wolność, prywatność? Jest ona łatwa do zmierzenia? A może w XXI wieku, na niemal całym świecie, być może z wyłączeniem Amazonii i kilku innych, trudno dostępnych miejsc, niezależność to mit? Ostatecznie, wszyscy jesteśmy częścią systemu. Czasem niezależnie od naszej woli, bo decyduje miejsce urodzenia bądź zamieszkania, ale czasem sami pozbawiamy się prywatności w imię dostępu do wielu świetnych rozwiązań.

Żeby było jasne, ja tego nie neguję. Mało tego, sam bardzo chętnie korzystam z technologii, więc doskonale wiem, że dokonuję tutaj pewnego rodzaju transakcji. Daję „coś”, ale też wiem, co otrzymuję. Czasem jest to lokalizacja, czasem rozszerzona rzeczywistość, która pomaga mi znaleźć fajne miejsca w pobliżu, a jeszcze innym razem są to serwisy, które pozwalają mi utrzymać kontakt z ważnymi dla mnie osobami.

Obserwując zmieniający się świat, można zauważyć jedną, myślę, że ważną rzecz. Ona nie ujawni się teraz, dziś, ani w tym roku. Być może nawet nie da o sobie znać przez najbliższych pięć ani dziesięć lat. Może technologia mobilna skręci w taką stronę, że ta cecha, o której piszę, nigdy nie ujrzy światła dziennego na wielką skalę. Chodzi mi o to, że wiele osób narzeka na obecny kształt usług. Coraz częściej uważnie czytamy regulaminy, a wiele nowych przepisów prawnych też kładzie na ten element naszej codzienności coraz to większy nacisk.

Nie można tutaj mówić o jakimś masowym ruchu, jednak ostatnie problemy z naszą prywatnością tylko dolały przysłowiowej oliwy do ognia. Tutaj docieramy do ostatniego akapitu tego wstępu. Jak sądzicie, czy możliwe jest jeszcze ukierunkowanie technologii w taki sposób, żeby ta pozwalała czerpać tylko frajdę, bez ryzyka o nasze dane? Słowem, czy projekt bezpiecznego telefonu ma jeszcze rację bytu? A może jest już za późno?

Idea powstała w 2015 roku

Jeden z ciekawszych projektów, który miał na celu ochronę naszej prywatności, już powstał. Pamiętacie może Turing Phone? W wielkim skrócie, producenci obiecywali stworzenie urządzenia bezpiecznego, które pozwoli na bezpieczne przechowywanie i szyfrowanie naszych danych bez konieczności cofania się do ery kamienia łupanego. Urządzenie miało wspierać wybrane usługi m.in. Google’a oraz umożliwiać rozgrywkę w garść gier. Co ciekawe, konstrukcja nie pracowała na Androidzie, ale na Sailfish 2.0.

Telefon wywołał zainteresowanie, jego sprzedaż przeciągnęła się nieco, ale OK, produkt dotarł do odbiorców. Znacie choćby jedną osobę, która powiedziałaby Wam kiedyś, że ma tego typu bezpieczne urządzenie? Ja nie znam. Mało tego, gdy czasem poruszam temat bezpiecznych urządzeń, to w czterech na pięć przypadków usłyszę od swojego rozmówcy o tym, że on ma bezpieczny telefon, bo korzysta z internetu tylko przez Wi-Fi. Kurtyna.

Turing Phone
Turing Phone /Fot: producenta

Docieramy tu do sedna: to już któreś z rzędu podejście do takiego pozornie bezpiecznego urządzenia. Jednocześnie wszyscy wielcy gracze zdążyli się już połapać, że ludziom zależy na swoich danych i w porównywalnym czasie ruszyła moda na biometrykę. Skanery linii papilarnych, bezpieczne foldery, a obecnie docieramy do etapu rozpoznawania naszej twarzy, która zdaje się być kolejną odsłoną tej walki o prywatność. Tyle, że bez względu na mnogość zabezpieczeń, pod maską nadal znajdziemy te same programy, które przy nieodpowiedzialnym zachowaniu użytkownika mogą nieraz gromadzić naprawdę sporo naszych danych.

Teraz nieco przewrotnie. A może każdy telefon jest bezpieczny?

Bezpieczeństwo wymaga kompromisów. To już niemal fakt, a z faktami – cytując klasyka – trudno dyskutować. Może cała ta wielka moda na bezpieczne telefony, hasztagi wzywające do usunięcia kont na popularnych serwisach, to wszystko bez żadnego znaczenia? Dlaczego? Dlatego, że zawinił brak edukacji i zbyt szeroka dostępność usług. Wątpię, żeby większość graczy czytała regulaminy, politykę prywatności czy informacje o danych, jakie aplikacja może zbierać.

Gdzieś po internecie krążył screen, gdzie instalator aplikacji wyrzucał okienko informujące o tym, że ktoś zaakceptował regulamin po kilku sekundach lektury. To w dużej mierze odzwierciedla sytuację na tym polu. Mało kto czyta, nieraz przez to instalujemy jakieś dziwne dodatki na przykład do przeglądarki i później zdziwienie, ile to komputerów bądź urządzeń wchodzi w skład botnetów. W zdecydowanej większości przypadków wina tkwi tylko po stronie użyszkodnika.

Fot: Pixabay

Może więc wystarczy edukować? Może nie trzeba silić się na tworzenie coraz to bardziej okrojonych konstrukcji, jak smartfony działające bez dostępu do internetu, bądź urządzenia, które muszą wykorzystywać niszowe oprogramowanie? Wydaje się, że czasem właśnie tak to wygląda i byłoby głupio kupować drogie, pozornie bezpieczne urządzenie, a potem po prostu klikać, w ciemno potwierdzać wszystkie zgody i niech się dzieje.

Subiektywne zakończenie z pytaniem do Czytelników

Każdy z nas ma swój próg tolerancji. Działa on na wielu płaszczyznach. Ot, choćby wysiłek fizyczny, minimalny czas snu czy odporność na ból. W XXI wieku do naszego progu tolerancji należy już chyba dołączyć możliwości ograniczenia dostępu do globalnej sieci i usług, jakie ona oferuje. U mnie, niestety, ten próg jest dość niski. Próbowałem, ale to po prostu mijało się z celem. Wolę więc czytać te nieszczęsne regulaminy i zgody ;)

Chciałem natomiast Was zapytać o to, na ile potrafilibyście w chwili obecnej zrezygnować z danych usług, które wykonujecie telefonem, aby zwiększyć swoje bezpieczeństwo w sieci. Naturalnie, jeśli uważacie, że jesteście bezpieczni, a Wasze dane są w pełni zależne od Was, rozumiem i szanuję. Każdy ma swój punkt widzenia i nie chcę nikomu wmawiać, że czarne jest białe, a białe jest czarne.

Jeśli jednak czasem niepokoi Was to, jak wiele różne marki o Was wiedzą, napiszcie, gdzie potrafilibyście odpuścić, a które usługi są dla Was absolutnie priorytetowe i na dziś dzień nie widzicie możliwości ku temu, aby się z nimi rozstać. Nie chcemy przecież, żeby cała wielka rewolucja cyfrowa nagle wzięła w łeb, prawda? ;)

zdjęcie główne: Pixabay