Potężne tsunami z Chin — ekspansja nowej myśli technologicznej

ainol-ax10t

Nie bez powodu użyłem takiego egzotycznego tytułu. Obserwując rynek mobilny, pewnie zauważyliście, że Azjaci coraz częściej wkradają się w łaski klientów. Niegdyś urządzenie to było symbolem tandety. Dziś — to synonim taniego, solidnego urządzenia. Ile w tym prawdy, mogą stwierdzić sami użytkownicy. Jedno jest pewne, chińskie marki odważniej, niż dotychczas, poczynają sobie w sektorze mobilnym. Wkrótce może się okazać, że firmy takie jak Huawei czy Lenovo wyprą dotychczasowych potentatów, z Google i Apple na czele.

Dziś coraz częściej na półkach sklepowych widać nieznane marki, na których niejedna osoba łamie sobie język. Huawei? Meizu? Jak to w ogóle czytać?! Zastanawia się przeciętny człowiek mijający gablotę z takim urządzeniem. Faktycznie, wiele osób, które nie interesują się światem urządzeń mobilnych, mogą być mocno zdziwione. Z drugiej strony Ci bardziej zaznajomieni z nowymi technologiami, ominą je szerokim łukiem. Dlaczego? Najprościej rzecz ujmując – wolą kupić produkt sprawdzony od bardziej znanej firmy. I tak koło się zamyka. Tymczasem chińska marka coraz odważniej zaczyna sobie poczynać na rynku międzynarodowym, wprowadzając do obiegu swoje propozycje. Również częściej niż kiedyś, zwykły klient postanawia zaryzykować i kupić „chińczyka”.

Wszystko zaczęło się od iPada

Kiedy Steve Jobs pokazał światu iPhone’a, całe środowisko IT było w szoku. Gdy wprowadził pierwszy tablet (mowa o iPadzie), urósł do rangi Boga. Nie przesadzam. Popatrzcie jak wygląda czołówka najbogatszych firm na świecie. To właśnie za czasów amerykańskiego wizjonera multimedialny „dotykowiec”, święcił swoje prawdziwe triumfy na arenie międzynarodowej. W ogóle całej firmie Apple możemy zawdzięczać dzisiejszą ekspansję urządzeń mobilnych. Jobs posiadał jeszcze jedną wspaniałą cechę. Miał dar do przekonywania ludzi. Byłby w stanie sprzedać paczkę zapałek i powiedzieć, że jest to super produkt do rozpalenia ognia, a ludzie i tak by w to uwierzyli. Abstrahując od przykładu, iPad długi czas wyznaczał kierunek, jakim zmierzają dzisiejsze tablety. Produkt ten utkwił w głowach użytkowników, jako niesamowicie elegancki, niezawodny sprzęt. W zasadzie lista jego zalet jest nieograniczona. Natomiast największą wadą do dziś pozostaje jego cena. Zresztą produkty Apple zawsze słynęły z horrendalnie wysokich cen, jakie przyszło za nie płacić. Kolejne generacje, choć nie wywołały tak dużego poruszenia, stanowiły o sile marki. Przez lata, iPad urósł do miana legendy w swoim segmencie. Przeciętny użytkownik pytany o tablet bez namysłu wymieni amerykański produkt. Pytanie tylko jak długo zachowa on swoją nietykalność, skoro chiński sprzęt kosztuje 1/5 tego, co „Święty Grall” Jobsa, a często oferuje porównywalną wydajność. Natomiast wcale się nie dziwię chińskim producentom, którzy postanowili spróbować swoich sił w sektorze mobilnym. Widząc dokonania giganta z Cupertino, sam bym tak zrobił.

Styl Nexusa

Apple to nie jedyna znana firma, która wyznacza trendy. Google zazdroszcząc osiągnięć konkurencji, również postanowił
wprowadzić swoje urządzenia na rynek. Dziś marka Nexus w świecie „zielonego robota” kojarzy się z tym, co dla przeciętnego fana iOS oznacza iPad. Klasa Premium, styl i charakter tych urządzeń czyni je dumą Androida. Szerzej o rodzinie tych urządzeń przeczytacie w moim artykule. Google jednak poszło nieco dalej, niż Apple, oferując swoje urządzenia za istny bezcen (szczególnie na początku). I choć dystrybucja Google Play nie jest dostępna w każdym kraju, nie można odmówić wyszukiwarkowemu gigantowi pomysłu na reklamę swoich urządzeń. Patrząc na dzisiejsze ceny typowego „chińczyka”, ciężko nie stwierdzić pewnej analogii — z samym Applem Azjaci nie byliby w stanie rywalizować, gdyby nie niska cena. Poszli zatem tą samą drogą, co Google, wytrącając poważnego asa z rękawa androidowym Nexusom. Obecnie urządzenia topowej serii giganta z Mountain View nie robią już tak dużego wrażenia, jak kiedyś. Na dodatek terminale azjatyckie, które zalewają rynki światowe, traktują aspekt ceny priorytetowo.

Na tym polu powoli stają się bezkonkurencyjne, atakując klienta dużymi obniżkami.

Chińskie firmy z perspektywami

Dawniej elektronika z głębokiej Azji budziła wstręt, a ich obecność uświetniała coniedzielny odpust. Z czasem wszystko uległo zmianie i firmy produkujące takie urządzenia zaczęły stawiać na jakość. Obecnie marek oferujących sensowne rozwiązania jest kilka. Z chęcią przybliżę Wam ich „sylwetki”, choć mam wrażenie, że doskonale je znacie.


Najbardziej rozpoznawalną firmą z kraju Smoka, jest Lenovo
. Tej marki chyba nikomu przedstawiać nie muszę. Chińska Grupa Informatyczna od kilku dobrych lat z powodzeniem tworzy świetnej jakości sprzęt komputerowy. Można nawet powiedzieć, że jest jednym z bardziej znanych graczy. Co prawda na rynku urządzeń mobilnych firma nie jest tak rozpoznawalna, lecz jej urządzenia potrafią budzić podziw. W portfolio koncernu znajduje się sprzęt w zasadzie z każdej półki cenowej, którego jakość nie pozostawia wiele do życzenia. Szkoda tylko, że nad Wisłą ciężko o ich rozwiązania. Byłyby ciekawą alternatywą dla japońskich, tajwańskich czy koreańskich maszyn. Tym bardziej, że firma coraz częściej romansuje z układami Intela, które wciąż są egzotyką na smartfonach i tabletach.

Zaraz za plecami Lenovo znajduje się Huawei. Choć koncern słynie z tworzenia takich urządzeń, jak routery czy modemy, to od niedawno zajmuje się również branżą mobilną. Początkowo produkty tej firmy były bardzo słabej jakości. Sam miałem do czynienia z pierwszym smartfonem tej korporacji i wolę o nim zapomnieć. Było najlepszym przykładem, jak nie powinno się robić takich urządzeń. Powoli, ale mozolnie sytuacja ta ulegała zmianie. Dziś to już zupełnie inny producent. Jego terminale są dojrzałe i eleganckie. Huawei stawia również na własne rozwiązania, jak układy SoC – HiSilikon oraz autorską nakładkę na Androida – Emotion UI.

Pamiętacie czasy, gdy w segmencie Low-endów swoje sukcesy święcił Blade? Jego producentem był nie kto inny, tylko ZTE. Firma z wieloletnimi tradycjami, która ma największe udziały w sprzedaży sprzętu telekomunikacyjnego w Chinach. Można powiedzieć, że podobnie jak Huawei, ZTE było tylko tłem dla wielkich graczy sektora mobilnego. Obecnie budżetowa seria smartfonów Blade oraz high-endowe phablety Nubia, robią furorę na rynku azjatyckim. Firma jest na jak najlepszej drodze do poważnych sukcesów i stanowi realne zagrożenie dla gigantów.

Podczas gdy wyżej wymienione koncerny bombardują klientów azjatyckich ze wszystkich stron, Meizu i Xiaomi na promocję własnych produktów znalazły inny sposób. Aby zaoszczędzić koszty, dystrybucja tych urządzeń odbywa się przez Internet. Każdy, kto uważa, że są to jedynie chińskie wynalazki, jest w błędzie. Produkty obu firm cechuje dbałość o najmniejsze szczegóły, dzięki czemu biją rekordy popularności. Zapewne nieraz słyszeliście, jak cały nakład któregoś tam modelu rozszedł się w kilka minut. Czy to możliwe? Jak najbardziej. Musimy spojrzeć prawdzie w oczy i poważnie liczyć się z tymi niepozornymi producentami. Meizu w samej Azji nazywane jest „chińskim Applem”, pracującym na bezproblemowym Flyme OS (zmodyfikowany Android). Natomiast Xiaomi słynie z najniższych możliwych cen w stosunku do użytych podzespołów, mimo że na pokładzie urządzeń tej firmy znajdują się rozwiązania topowego Qualcomma. Ich autorska nakładka – MIUI, przez wielu specjalistów okrzyknięta została najlepszym rozwiązaniem dostępnym na system od Google’a. Oba koncerny to producenci lokalni, choć coraz częściej mówi się o ich ekspansji na rynkach światowych.


Mam wrażenie, że mało kto kojarzy firmę Zopo, jako producenta urządzeń mobilnych
. I słusznie. Jest to młody koncern, który odważnie patrzy w przyszłość. W tym sektorze swoją działalność rozpoczął zaledwie trzy lata temu, a już zdążył na dobre zadomowić się na polskim rynku. Zopo koncentruje się głównie na klasie budżetowej, gdzie znajdzie zainteresowanie mniej wymagającego klienta. Natomiast topowe modele możemy nabyć w śmiesznie niskiej cenie. Na próżno jednak szukać takiej jakości, jak u Sony czy Apple.

Ostatnimi czasy dużą furorę w świecie mobilnym robi urządzenie koncernu Oppo, które jest w stanie robić 50 Mpx zdjęcia. Choć wydaje mi się to zbędnym bajerem, to nie warto zapominać, że Oppo Find 7 oferuje również topową specyfikację. Firma z powodzeniem implementuje na pokładzie swoich terminali najmocniejsze jednostki Qualcomma, czyniąc z tych urządzeń konkurencyjne. Choć cena nie jest aż tak bardzo chińska, jak można by się spodziewać, to i tak jest to wydatek zdecydowanie mniejszy, niż w przypadku produktu jednego z gigantów rynku.

Nie tak dawno opisałem losy Pete’a Lau – byłego wiceprezesa Oppo, który odchodzi, tworząc od zera własną markę. Tą marką jest właśnie OnePlus. Firma, która dzięki zdolnościom marketingowym swojego CEO zdobyła w krótkim czasie medialny szum wokół swojego nowego urządzenia. Chiński One jest niewątpliwie synonimem zmian, które nieuchronnie nadchodzą. Model ten pokazuje, że topowe urządzenie potrafi kosztować śmieszne pieniądze. Może to, czego nie udało się Nexusom, stanie się udziałem rozwiązań ze stajni OnePlus.

W Chinach jest jeszcze wiele ciekawych firm zajmujących się produkcją sprzętu. Wymienić je wszystkie nie sposób bez poważnego rozpisywania się. Mimo tego warto rozejrzeć się za rozwiązaniami koncernu AinolTablety tego producenta, mimo że w niszowym stopniu, cieszą oko klientów nawet w Polsce.

Perspektywa przyszłości

Tablet od chińskiego producenta dziś nie budzi już takiej odrazy, jak jeszcze do niedawno. Choć jest konserwatywna grupa ludzi, która nigdy nie zaufa takim markom, jak Meizu czy Oppo, mam wrażenie, że wkrótce czeka nas okres wielkich zmian. Coraz częściej obserwujemy, jak terminale prosto z Chin bombardują nas swoją obecnością. Pomimo tego, że obecnie nie są w stanie przedrzeć się do świadomości klienta, to w najbliższym czasie wszystko może się odmienić. Firmy takie jak OnePlus czy Lenovo są tego najlepszym przykładem. Do niedawna żyliśmy w świecie iluzji, gdzie za sprzęt klasy premium przyszło nam płacić kilka tysięcy złotych. Za sprawą chińskich marek powoli otwierają się nam oczy. Dziś topowy model wcale nie musi być aż tak drogi, a cena chińskiego One’a czy Xiaomi Redmi Note nie pozostawia cienia wątpliwości, że to, czego doświadczaliśmy przez ostatnie lata, było istną grabieżą potężnych korporacji. Może sam osobiście nie jestem zwolennikiem rozwiązań chińskiej myśli technologicznej, jednak czuję, że wielkimi krokami zbliża się rewolucja. W żadnym wypadku nie chodzi mi o tą technologiczną, bo kres możliwości krzemu jest już bliski. Miałem tu na myśli raczej drastyczny spadek cen za urządzenia mobilne. I cieszy mnie to bardzo, gdyż może wtedy większa ilość osób będzie mogła sobie pozwolić na poznanie świata rynku mobilnego.

A co Wy o tym myślicie? Czy jesteście w stanie zaufać chińskim markom, bez obawy, że sprzęt rozleci się po miesiącu użytkowania? Zapraszam do komentowania.

Fot. by Tabletowo – Ainol, commons.wikimedia.org – iPadNexus 7, Xiaomi, wikipedia.org – Lenovo, Huawei, ZTE, Meizu, zopomobile.cn, en.oppo.com, oneplus.net, shop.lenovo.com.

Exit mobile version