Oppo RX17 Pro – pierwsze wrażenia prosto z europejskiej premiery

Już od dłuższego czasu mówi się o tym, że niebawem Oppo oficjalnie wejdzie do Polski. Pierwotnie miała to być podobno końcówka roku, ale na ten moment będziemy musieli poczekać nieco dłużej. Firma jednak powoli daje o sobie znać, czego oznaką było zaproszenie kilku redakcji z Polski na premierę RX17 Pro do Mediolanu, gdzie miałam okazję wstępnie poznać ten sprzęt.

Nie ukrywam, że RX17 Pro jest pierwszym smartfonem Oppo, jaki miałam okazję trzymać w rękach przez dłuższy czas. Toteż sprawia, że jestem bardzo ciekawa, czego można spodziewać się zarówno po samym telefonie, jak i nakładce ColorOS, pod którą w tym konkretnym urządzeniu skrywa się Android 8.1 Oreo.

Radiant Mist jest specyficzny, ale może się podobać

Bardzo cieszy mnie fakt, że producenci powoli coraz odważniej podchodzą do kwestii wersji kolorystycznych, w jakich wypuszczają na rynek swoje smartfony. Zapoczątkował to Huawei w modelu P20 Pro Twilight, później podchwycili chińscy producenci, by teraz powoli stawało się to coraz powszechne. OnePlus wypuścił 6T w wersji Thunder Purple, a opisywany model RX17 Pro dostałam do ręki w bardzo oryginalnie prezentującej się wersji Radiant Mist.

Patrząc na obudowę RX17 Pro na wprost, można zauważyć, że lewa połowa jest fioletowa, a prawa niebieska. Faktem jest jednak, że odbiór tych barw zależy od kąta, pod jakim trzymamy telefon, ale też od tego, jak pada na nią światło. Jedno jest pewne: dzięki temu RX17 Pro może się podobać. A gdy dochodzi do tego fakt, że obudowa jest matowa… można się zastanawiać czego chcieć więcej. Do tego zamiast notcha mamy łezkę, w której ukryty został obiektyw przedniej kamerki i ekran 19,5:9, wokół którego są relatywnie wąskie ramki.

Ciekawym smaczkiem są też górna i dolna krawędź modelu, które nie są płaskie, jak ma to miejsce standardowo w telefonach. Tutaj jest delikatne zagłębienie, które co prawda nie ma żadnego zastosowania, ale wizualnie sprawia, że całość wygląda bardziej interesująco.

Z rzeczy, na które warto zwrócić uwagę, jest jeszcze strasznie wystający ponad obudowę aparat. Jeśli jednak będziecie korzystać z telefonu w etui, które dołączane jest do pudełka, obramowanie aparatu będzie ponad nim, co oznacza, że odkładanie RX17 Pro na plecki nie będzie powodowało jego stykania się z podłożem. Jest jednak jeden zgrzyt: po co przykrywać ładną obudowę silikonowym etui? No właśnie…

Czytnik linii papilarnych w ekranie

Pisząc te słowa na myśl nasuwa mi się zdanie, że Oppo RX17 Pro jest “kolejnym smartfonem” z czytnikiem linii papilarnych w ekranie. A przecież jest ich na rynku jak na lekarstwo. Czytnik znajduje się w dolnej części ekranu, nieco ponad dolną krawędzią – dużo niżej niż w testowanym przeze mnie niedawno Huawei Mate 20 Pro. Trudno jest mi w tym momencie powiedzieć, które miejsca jest bardziej komfortowe i jestem przekonana, że to wyłącznie kwestia zmiany przyzwyczajeń.

Jak ten czytnik działa? Poprawnie, ale proces odblokowywania telefonu za jego pomocą jest wolniejszy niż za pomocą rozpoznawania twarzy, która działa bardzo szybko i bezproblemowo.

Software, czyli jaki jest ColorOS?

RX17 Pro działa w oparciu o Androida 8.1 Oreo z nakładką ColorOS w wersji 5.2. Pierwsza styczność z nim przypomniała mi nakładkę MIUI z Xiaomi – wizualnie wydaje się, że mają ze sobą sporo wspólnego. A czy znajdziemy tu jakieś ciekawe dodatki?

Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy w przypadku oprogramowania, jest podłużny pasek znajdujący się przy prawej krawędzi ekranu. I od razu na myśl przyszła mi funkcja Smart Launch z Sony Xperia XZ3, którą… szybko wyłączyłam. W tym przypadku jednak nie ma aktywnych krawędzi, których puknięcie powoduje otwarcie podmenu. Tutaj na ekranie wyświetlany jest statyczny pasek, którego wyciągnięcie od prawej krawędzi ku środków daje nam dostęp do szybkich narzędzi (zrzut ekranu, tryb nie przeszkadzać – więcej nie ma) i skrótów do wybranych aplikacji. Póki co wydaje się to fajnym rozwiązaniem, a czy będzie faktycznie przydatne – wyjdzie “w praniu” podczas użytkowania. Inteligentny pasek boczny domyślnie działa zarówno w pionie, jak i poziomie, ale w ustawieniach można włączyć działanie wyłącznie w poziomie lub całkowicie wyłączyć.

Tryb Inteligentny kierowca to coś, co bardzo przypadło mi do gustu. Może automatycznie łączyć telefon z zestawem samochodowym, a do tego przełączać połączenia przychodzące na głośnik, blokować wszelkie połączenia przychodzące z aplikacji czy wysyłać automatyczną wiadomość SMS po odrzuceniu połączenia, o zdefiniowanej wcześniej treści, np. “nie mogę teraz rozmawiać, prowadzę”. Fajna sprawa, a na pewno ciekawa z punktu widzenia bezpieczeństwa podczas prowadzenia samochodu.

Z innych rzeczy:

  • naciśnięcie i przytrzymanie włącznika przez pół sekundy uruchamia asystenta Google,
  • Always on display tutaj znajdziemy pod nazwą Zegar na ekranie,
  • pierwszy ekran z lewej to Inteligentny asystent, który umożliwia dostęp do często używanych funkcji za jednym stuknięciem i szybki podgląd ważnych informacji w jednym miejscu,
  • aparat wspierany jest przez sztuczną inteligencję, która rozpoznaje fotografowane sceny.

Super szybkie ładowanie – do 100 procent w 40 minut

Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona szybkością ładowania Huawei Mate 20 Pro – akumulator o pojemności 4200 mAh ładuje się od zera do pełna w równo godzinę. W RX17 Pro jest jeszcze lepiej, czas ten został skrócony do… 40 minut. Wszystko dzięki temu, że zastosowano tu dwie baterie o pojemności 1850 mAh, które ładują się jednocześnie, dzięki zastosowaniu ładowania SuperVOOC. Co najważniejsze, ładowanie to jest bezpieczne i certyfikowane przez niemieckie TUV. Jest aż pięć rdzeni zabezpieczeń – dwa w ładowarce, dwa w telefonie i jeden w kablu.

Nie pozostaje mi nic innego, jak sprawdzić to w rzeczywistości. A taka sposobność nadarzy się już jutro.

Pełna lista parametrów technicznych przedstawia się następująco:

  • ekran AMOLED 6,4″ Full HD+ (2340×1080 pikseli),
  • procesor Qualcomm Snapdragon 710 z Adreno 616,
  • 6/8 GB RAM,
  • 128 GB pamięci wewnętrznej,
  • Android 8.1 z ColorOS 5.2,
  • 12 Mpix ze zmienną przysłoną f/1.5 / f/2.4, 20 Mpix f/2.6, TOF (Time of Flight) 3D Camera,
  • kamerka 25 Mpix,
  • dual SIM,
  • Bluetooth 5.0,
  • GPS,
  • NFC,
  • WiFi,
  • czytnik linii papilarnych w ekranie,
  • akumulator o pojemności 3700 mAh,
  • wymiary: 157,6 x 74,6 x 7,9 mm,
  • waga: 183 g.

Najważniejszą rzeczą, którą niewątpliwie będę chciała sprawdzić podczas testów, jest aparat – bo to właśnie on jest bardzo chwalony przez samego producenta. Co ciekawe, w tym również zastosowana sztuczna inteligencja i tryb nocny. Póki co jednak trudno powiedzieć cokolwiek na ten temat – dopóki nie dostanę sprzętu na dłużej, powstrzymam się z oceną jakości zdjęć.

Ważny jest też fakt, że RX17 Pro ma NFC, a ciekawostka, na którą warto zwrócić uwagę, to ekran, a właściwie jego ochrona – jest to pierwszy smartfon z Gorilla Glass 6.

I to w sumie byłoby na tyle, jeśli chodzi o pierwsze wrażenia związane z Oppo RX17 Pro. Trudno jest powiedzieć cokolwiek więcej bez dogłębnego przetestowania urządzenia, a na to, jak doskonale wiecie, potrzeba czasu. Jest jednak duża szansa, że telefon niebawem trafi do mnie na testy, więc będę miała okazję, by zapoznać się z nim dużo lepiej i przedstawić Wam moją opinię na jego temat.

Jeśli chcecie, żebym na coś szczególnego zwróciła uwagę, zapraszam do sekcji komentarzy.

A, mówi się, że Oppo RX17 Pro będzie kosztował 599 euro – no i faktycznie będzie tyle kosztował :)