Recenzja Huawei Mate S. W moich oczach to najlepszy smartfon Huawei!

Huawei Mate S to jeden z najciekawszych smartfonów, z których przyszło mi korzystać w ostatnim czasie. Sam telefon prezentuje się fenomenalnie, a użytkowanie go na co dzień to czysta przyjemność. Rzadko kiedy spod moich palców wychodzą takie słowa. To chyba idealnie świadczy o fakcie, że mamy do czynienia z naprawdę dobrym sprzętem!

Parametry techniczne Huawei Mate S (CRR-L09):

Wideorecenzja

Wzornictwo, jakość wykonania

Gdyby ktoś jeszcze jakiś czas temu powiedziałby mi, że któryś ze smartfonów Huawei mi się spodoba w takim stopniu, że będę go chciała kupić wzrokiem, zapewne bym go wyśmiała. Okazuje się, że taki produkt pojawił się na rynku. Jego premiera miała miejsce podczas targów IFA 2015 w Berlinie. I to właśnie tam doszło do zauroczenia, którego zupełnie nie przewidziałam – tym bardziej, że wcześniejsze rendery, które wyciekały do sieci, w ogóle mnie nie przekonywały. Co więcej – uważałam, że nadchodzący produkt chińskiego koncernu będzie po prostu brzydki. Wielce myliłam się w swoich przedwczesnych osądach. Jeśli tylko o elektronice można powiedzieć, że jest piękna, to niewątpliwie takie miano należy się Huawei Mate S.

Patrząc na niego trudno oderwać wzrok. Jest niesamowicie smukły, elegancki, wyprofilowana obudowa świetnie się prezentuje, a ścięte krawędzie mieniące się w świetle nadają mu uroku. Nie bez znaczenia jest też ekran 2.5D, który idealnie dopełnia całość. Nie spotkałam się z żadną osobą, której Mate S by się nie spodobał pod względem wizualnym. Nie wiem jak zrobił to Huawei, ale Mate S to designerski majstersztyk. Do tego dochodzi fakt, że wykonany jest w całości z aluminium – oczywiście poza frontowym panelem i plastikowymi wstawkami na obudowie, które mają zapobiegać zakłócaniu pracy anten.

Jakość wykonania jest wprost rewelacyjna. Nic nie skrzypi, nie ugina się pod palcami, nie sprawia wrażenia, jakby się miało zaraz rozlecieć. To głównie zasługa jednobryłowej konstrukcji, która idealnie się spisuje w przypadku tego modelu.

Mate S nie należy do najmniejszych telefonów na rynku. Przez wzgląd na 5,5-calowy wyświetlacz, został zamknięty w obudowie o wymiarach 149,8 x 75,3 x 7,2 mm. To sprawia, że korzystanie z niego jedną ręką jest znacznie utrudnione – nie da się objąć kciukiem całego ekranu bez wykonywania dodatkowych manewrów telefonem (mam tu na myśli ryzykowne zjeżdżanie nim w dół, co może skończyć się jego wyślizgnięciem z dłoni). Wagi natomiast, wynoszącej 156 g, prawie nie czuć podczas codziennego użytkowania produktu. Telefon mógłby być nieco mniejszy, gdyby Huawei postanowił lekko zmniejszyć ramki okalające ekran – i choć w tym momencie nie są przesadnie szerokie, to widać, że w kolejnym modelu może jeszcze nad tym elementem popracować.

Na prawej krawędzi telefonu umieszczono przyciski – gładkie do regulacji głośności oraz delikatnie chropowaty włącznik. Dół może lekko zmylić – mamy niby dwie maskownice głośnika, ale tak naprawdę głośnik jest tu jeden, mono, znajdujący się po prawej stronie portu microUSB (po lewej ukryto mikrofon). Lewa krawędź skrywa w sobie szufladkę na slot kart microSD i nanoSIM (w modelu z dual SIM, CRR-UL00, są dwie tacki nanoSIM), którą można otworzyć za pomocą dołączonego do zestawu igiełką. U góry natomiast mamy 3.5 mm jack audio i drugi mikrofon.

Z tyłu umiejscowiony został wystający z obudowy obiektyw aparatu 13 Mpix, na szczęście pokryty szafirowym szkiełkiem, po jego prawej stronie – dwutonowa dioda doświetlająca, natomiast pod nim – rewelacyjny czytnik linii papilarnych. Na frontowym panelu z kolei znajdziemy 5,5-calową matrycę, pod nią – logo Huawei, a nad – głośnik, obiektyw kamerki 8 Mpix, diodę doświetlającą oraz czujnik natężenia światła.

Wyświetlacz

Upisałam się jak głupia na temat świetnego wzornictwa Mate S, wypadałoby się teraz nieco poznęcać nad jego wyświetlaczem dla zachowania równowagi. Niestety, nie liczcie na to. Matryca zastosowana w najnowszym smartfonie Huawei również pokazała się z bardzo dobrej strony. Co więcej, dużo lepszej niż ta z Huawei P8 czy Honora 7 (jeśli ktoś ma wątpliwości, IPS a AMOLED robi różnicę).

Zacznijmy od tego, że jest to AMOLED, a co za tym idzie – oferuje doskonałe odwzorowanie czerni (i nieco gorsze bieli) oraz idealne kąty widzenia. Pod tymi względami trudno się do czegokolwiek przyczepić. Wyświetlane barwy są stosunkowo zimne, aczkolwiek ten parametr można szybko zmienić w ustawieniach wyświetlacza, gdzie znajdziemy odpowiednie opcje dostosowywania temperatury barwowej (zimniejsze/cieplejsze – wedle uznania).

Mate S jest pierwszym smartfonem od dłuższego czasu, o którego jasności minimalnej mogę powiedzieć, że umożliwia naprawdę komfortowe korzystanie w nocy. Jasność maksymalna natomiast jest jak najbardziej w porządku i dobrze radzi sobie w słoneczne dni, aczkolwiek tutaj na drodze staje nam ekran strasznie podatny na zbieranie odcisków palców, które skutecznie uprzykrzają życie użytkownikowi.

Jeśli chodzi o rozdzielczość, mamy tu 1920 x 1080 pikseli na 5,5”, co przekłada się na zagęszczenie pikseli na cal wynoszące 400 ppi. Parametr ten sprawia, że ekran bardzo dobrze sprawdza się podczas codziennego użytkowania – niezależnie od tego, co aktualnie na nim robimy. Począwszy od przeglądania stron internetowych, czytania PDF-ów, po granie, itp.

Do tego dochodzi oczywiście świetna reakcja na dotyk, bo inaczej we flagowcu Huawei być nie mogło. Podobnie jednak jak w Honorze 7, także i tutaj w klawiaturze wirtualnej do szewskiej pasji doprowadzało mnie ciągłe przypadkowe klikanie wprowadzania głosowego (ikona mikrofonu znajdująca się pomiędzy kropką a enterem). Na szczęście można to wyłączyć w ustawieniach klawiatury. Sama klawiatura natomiast jest czterorzędowa i bardzo wygodna. Wielokrotnie zdarzyło mi się pisać na niej dłuższe mejle, a czasem nawet i newsy na Tabletowo.

Spis treści:
1. Jakość wykonania, wzornictwo. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Czytnik linii papilarnych
3. Aparat. Czas pracy. Ceny i dostępność. Plusy i minusy

Działanie, oprogramowanie

Za działanie Huawei Mate S odpowiada połączenie ośmiordzeniowego procesora Kirin 935 (4x 2,2GHz + 4x 1,5GHz) z 3GB RAM i systemem operacyjnym Android 5.1 z nakładką EMUI 3.1. Całość działa bez żadnego zająknięcia, co sprawdziłam zarówno podczas typowego, codziennego użytkowania, jak i bardziej intensywnego. Mate S był moim podstawowym smartfonem podczas targów IFA 2015 w Berlinie. Możecie się zatem domyślać, co to oznacza. Musiał robić dobre zdjęcia, oferować co najmniej przyzwoity czas pracy, a przy tym działać szybko i wydajnie tak, bym nie dostała szewskiej pasji podczas przełączania się pomiędzy aparatem, galerią, WordPressem, przeglądarką internetową, WPS Office, Facebookiem, pocztą mejlową, Twitterem i Messengerem. Tak, nawet podczas takich zadań Mate S radził sobie doskonale i nie doświadczyłam żadnego problemu z zawieszaniem się smartfona, zamyślaniem czy nawet samoistnym zamykaniem aplikacji.

Benchmarki:
AnTuTu: 52549
Quadrant: 16062
3DMark:
Sling Shot ES 3.1: 388
Ice Storm: max
Ice Storm Extreme: 7393
Ice Storm Unlimited: 11715

Mimo zastosowania wiekowego już GPU, Mali-T628, z grami Mate S radzi sobie dobrze. Nie ma problemów z działaniem takich tytułów, jak Mortal Kombat X, Hearthstone, Asphalt 8, GTA: San Andreas, Dead Trigger, FIFA 2016 czy Real Racing 3.

Z tego, co cały czas obserwuję w komentarzach wynika, że w dalszym ciągu wątpliwości wzbudza kompatybilność Kirina z aplikacjami z Google Play. I o ile faktycznie jeszcze jakiś czas temu był to duży problem, tak teraz nie spotkałam się z żadnym programem, który podczas chęci pobrania pokazałby mi komunikat o braku kompatybilności. Pytaliście między innymi o takie programy, jak: Here Maps, Facebook, Twitter, Messenger, Feedly, Pushbullet, Quickpick, Keep, Dropbox, Tapatalk, OneNote czy Onedrive – z zainstalowaniem i działaniem żadnego z nich nie miałam problemu.

Jeśli chodzi o interfejs, EMUI 3.1, opisywałam go już wielokrotnie – ostatnio przy okazji recenzji Huawei P8 czy Honora 7. W stosunku do nich widać jedną główną różnicę – możliwość korzystania z dwóch aplikacji w dwóch oknach obok siebie. Niestety, działa wyłącznie z ośmioma programami, ale przecież dobre i to, są to: galeria, filmy, przeglądarka internetowa, notatnik, pliki, e-mail, motywy oraz kalendarz. Co ciekawe, całość jest w języku rosyjskim – dlaczego? Ta zagadka pozostaje dla mnie niewyjaśniona.

Najważniejsze funkcje EMUI 3.1 w Huawei Mate S (nie będę się rozwodzić na ich temat, wszystko jest na screenach załączonych poniżej listy):

Huawei Mate S oferuje 32GB pamięci wewnętrznej, z czego do wykorzystania przez użytkownika zostaje 24,68GB. Całość można rozszerzyć o 128GB dzięki slotowi kart microSD. W ustawieniach pamięci można zmienić, by domyślną pamięcią była karta microSD. Dzięki temu możemy pobierać całe aplikacje bezpośrednio do pamięci zewnętrznej, oszczędzając tym samy miejsce w pamięci wewnętrznej (testowane np. na GTA: San Andreas – 2,44GB). Nie udało mi się natomiast przenieść pełnych aplikacji na kartę pamięci – wyłącznie ich (dużą) część.

Pamięć systemowa – Androbench:
szybkość ciągłego odczytu danych: 144,17 MB/s
szybkość ciągłego zapisu danych: 98,47 MB/s
szybkość losowego odczytu danych: 29,2 MB/s
szybkość losowego zapisu danych: 18,98 MB/s

Czytnik linii papilarnych

Kolejna rzecz w Huawei Mate S, na temat której nie mogę powiedzieć złego słowa. W Mate S jest dokładnie ten sam czytnik, co w Honorze 7, więc jeśli czytaliście jego recenzję, doskonale znacie już moją opinię na jego temat. A jest bardzo pozytywna, bo działa po prostu wyśmienicie.

Palec możemy przykładać pod każdym kątem, a czytnik i tak odpowiednio go odczyta. Korzystam z metody blokowania ekranu za pomocą skanera i naprawdę niesamowicie rzadko zdarza się, by wyskoczył błąd, że nie udało się poprawnie zeskanować odcisku palca. Istotny jest fakt, że aby odblokować ekran nie trzeba najpierw wciskać włącznika, a dopiero później przykładać palec do czytnika. Gdy telefon jest zablokowany wystarczy, że dotkniemy czytnik palcem, a ekran zostanie automatycznie odblokowany – bez żadnych dodatkowych ruchów ze strony użytkownika. W dodatku w mgnieniu oka.

Ale czytnik pełni też wiele innych funkcji – jest swego rodzaju touchpadem. Za jego pomocą możemy: odbierać połączenia, robić zdjęcia / nagrywać filmy, wyłączać budzik, uruchamiać panel powiadomień czy przeglądać zdjęcia. A wszystko to w zależności od wykonanego gestu w danej sytuacji. Świetna i prosta sprawa, a ułatwia korzystanie z telefonu. Co ciekawe, w Mate S brakuje dwóch funkcji, które znajdziemy w Honorze 7 – wstecz i home. Te dwie funkcje czytnika linii papilarnych powodowały, że w Honorze 7 zdarzało mi się w ogóle nie korzystać z przycisków systemowych. Tu jednak tej możliwości nie ma.

Głośnik, jak już wspominałam na początku, wbrew pozorom jest jeden. Pomimo dwóch maskownic dźwięk wydobywa się wyłącznie z prawej strony. Gra głośno (pomiar wykazał 71 decybeli) i większości przypadków zaskakująco czysto, ale nie na najgłośniejszym ustawieniu – wtedy wyraźnie słychać charakterystyczne szumy i delikatne charczenie. Dźwięk na słuchawkach, również tych dołączonych do zestawu z Mate S, jest bardzo dobry.

Spis treści:
1. Jakość wykonania, wzornictwo. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Czytnik linii papilarnych
3. Aparat. Czas pracy. Ceny i dostępność. Plusy i minusy

Zaplecze komunikacyjne:

Aparat

Z tyłu mamy do dyspozycji aparat 13 Mpix z dwutonową diodą LED i IOS (4160×3120 4:3), z przodu natomiast – 8 Mpix z diodą LED (3264×2448 4:3). Jedną z rzeczy, która mnie osobiście cieszy najbardziej, jest tryb manualny („profesjonalny aparat”). Dziwi mnie jednocześnie fakt, że przejście niego w aparacie nie jest pod ręką, a dopiero w ustawieniach – dziwne. Jeśli chodzi o nagrywanie wideo, dostępna jest dobrze działająca stabilizacja obrazu, a maksymalnie możemy nagrywać w Full HD (a nie w 4K, jak we flagowcach konkurencji).

Do dyspozycji mamy następujące tryby: HDR, Super noc, panorama, najlepsze zdjęcie, ostrość na wszystko, profesjonalny aparat, znak wodny, notatka audio oraz rozpoznawanie dokumentu.

Zdjęcia wychodzą bardzo dobrej jakości. Zwolennicy dobrze odwzorowanych, naturalnych kolorów zdecydowanie będą zadowoleni z fotografii, które robi Huawei Mate S. W gorszych warunkach również radzi sobie dobrze. Rewelacyjny tryb nocny przy użyciu statywu zapewnia genialne zdjęcia (patrz: Pałac Biskupów Krakowskich w Kielcach), natomiast zdjęcia nocne z ręki prezentują się już nieco gorzej. Dioda doświetlająca jest mocna, co możecie zobaczyć po zdjęciu pokazującym to, co znajduje się pod klapą mojego golfindo (zdjęcie robione w nocy, bez oświetlenia innego niż LED w telefonie). Co tu dużo mówić – jakość zdjęć możecie ocenić otwierając je w nowej karcie (wszystkie załączone są w oryginalnej rozdzielczości).

Przykładowe zdjęcia zrobione Mate S:

Kamerka przednia:

Akumulator

Jeśli swoje poszukiwania nowego smartfona zaczęliście niedawno, mógł umknąć Waszej uwadze fakt, że Mate S nie jest jedynym przedstawicielem serii Mate. Pierwszym był Mate 7 (wcześniej znany jako Ascend Mate 7), który charakteryzował się obecnością pod 7,9-milimetrową obudową akumulatora o pojemności 4100 mAh, który przy sześciu calach i Full HD oferował naprawdę ponadprzeciętny czas pracy, a uzyskanie 2-3 dób na jednym ładowaniu nie było dla niego wielkim problemem. Niestety, w przypadku Mate S jest sporo gorzej.

W Huawei Mate S znajdziemy ogniwo o dużo mniejszej pojemności – tylko 2700 mAh, co w porównaniu choćby z 3100 mAh z Honora 7 wypada bardzo blado. Na szczęście próbuje się bronić osiąganym czasem pracy. Podczas typowego użytkowania spokojnie wystarczy na cały dzień pracy, z czego na włączonym ekranie (SoT – Screen on Time) – ok. 3,5-4 godziny. Bez rewelacji, ale to typowy czas pracy rynkowych flagowców. Gdyby Huawei zdecydował się zastosować tu większy akumulator, byłoby rewelacyjnie… Ech, marzenie. Dobrze natomiast, że w Mate S nie uświadczymy ekranu QHD, a Full HD, bo bateria działałaby wtedy o wiele krócej.

Pełne naładowanie ładowarką dołączaną do zestawu trwa dwie godziny. W ciągu pół godziny procent naładowania osiąga ok. 40%

Cena i dostępność

Póki co znamy jedynie ceny wersji z dual SIM. Podstawowa, z 32GB pamięci, będzie dostępna w kolorze szampańskim i szarym w cenie wynoszącej 649 euro. Za 699 euro będzie można kupić model z 64GB pamięci w kolorze różowawym (nie jest to „oczojebny” róż) lub złotym. Z kolei wersja „luksusowa” będzie oferowała 128GB pamięci i technologię Force Touch – jej cena nie została ujawniona.

Jak udało mi się dowiedzieć w Berlinie, na tamtą chwilę nie było w planach wprowadzania do Polski modelu w wersji luksusowej. Co więcej, Mate S, który trafi do sprzedaży w naszym kraju w pierwszej kolejności, najprawdopodobniej będzie oferował single SIM zamiast hybrydowego dual SIM. A ma się to stać najprawdopodobniej w październiku.

[wpsm_column size=”one-half”][wpsm_pros title=”Plusy:”]

[/wpsm_pros][/wpsm_column][wpsm_column size=”one-half” position=”last”][wpsm_cons title=”Minusy:”]

[/wpsm_cons][/wpsm_column]

Spis treści:
1. Jakość wykonania, wzornictwo. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Czytnik linii papilarnych
3. Aparat. Czas pracy. Ceny i dostępność. Plusy i minusy

Exit mobile version