smartfony smartphones
fot. Tabletowo.pl

Gdybym dzisiaj kupował smartfon, to chciałbym, żeby miał takie parametry

Od 15 miesięcy jestem szczęśliwym posiadaczem Huawei Mate 9. Smartfon kupiłem w listopadzie 2017 roku, czyli niedługo po premierze Huawei Mate 10 (Pro). Na razie nie planuję jeszcze go wymieniać, ponieważ cały czas godnie mi służy, ale gdybym teraz miał to zrobić, to chciałbym, żeby mój nowy sprzęt charakteryzował się następującymi parametrami.

Ekran

Najważniejsza w tej materii jest przekątna. Jestem przyzwyczajony do tzw. patelni – sam Huawei Mate 9 nie należy do najmniejszych smartfonów. Ba, bardzo mi się to podoba! Apetyt rośnie jednak w miarę jedzenia i chciałbym mieć do dyspozycji większą powierzchnię. Aktualnie za absolutne minimum uważam ~6,5 cala, ale nie miałbym nic przeciwko, gdyby wartość ta zbliżała się nawet do 7 cali.

Jeśli zaś chodzi o rozdzielczość, to spokojnie może to być Full HD(+), gdyż QHD(+) nie jest mi potrzebne do szczęścia. Nie mam też preferencji odnośnie proporcji – mogłyby one wynosić zarówno 16:9, jak i 21:9 (oraz wszystko pomiędzy).

Sony Xperia 10 (Plus) z ekranem o proporcjach 21:9 (fot. Tabletowo.pl)

Absolutnie nie zgodziłbym się natomiast na żadne wycięcie w ekranie. Uważam bowiem ten trend za wyjątkowo niekorzystny i z niecierpliwością czekam, kiedy to szaleństwo się skończy. W tej kwestii jestem 100% tradycjonalistą i nie uważam, żeby wycięcie w wyświetlaczu przynosiło same korzyści. Kto chociaż trochę interesuje się tematem wie, że np. aplikacje nieraz mają z nim “problem”. Fakt, producenci dają możliwość “ukrycia” wycięcia, lecz moim zdaniem jest to tylko połowiczne wyjście z sytuacji. Co więcej, czymś takim jednocześnie przyznają, że rozwiązanie to jest dalekie od ideału.

O wycięciu w ekranie mógłbym napisać jeszcze wiele, ale to nie miejsce na takie refleksje. Wracając jednak do tematu wyświetlacza: absolutnie musiałby on być płaski, gdyż zakrzywione potrafią zirytować, nawet jeśli wyglądają efektownie. Bez znaczenia natomiast byłby typ matrycy, ale tylko pod warunkiem, że OLED-u nie wyprodukowałaby jedna z firm, która jest u mnie na cenzurowanym (celowo nie podaję jej nazwy ;)).

Huawei Mate 20 (fot. Tabletowo.pl)

Podzespoły

Jako że Huawei Mate 9 jest przedstawicielem segmentu high-end, nie wyobrażam sobie, żebym przesiadł się teraz na średniaka. Procesor w smartfonie musiałby być układem z flagowej półki, chociaż niekoniecznie z najbardziej aktualnym numerkiem w nazwie. Moje oczekiwania spełniłaby jednak też platforma mobilna z rodziny Qualcomm Snapdragon 700.

Jeśli zaś chodzi o ilość RAM, to jestem szczerze zaskoczony, ale odnoszę wrażenie, że 4 GB to już dla mnie trochę za mało. Wydaje mi się, że 6 GB byłoby optymalne. Pamięci wbudowanej wystarczyłoby natomiast 64 GB, więcej nie potrzebuję. Tak samo, jak slotu na kartę microSD – od lat nie korzystam z niej w smartfonie.

Aparat

Ostatnio producenci prześcigają się w montowaniu coraz to większej liczby obiektywów w swoich smartfonach. Trudno przewidzieć, dokąd ten pęd ich doprowadzi, ale skoro HMD Global zaprezentowało Nokię 9 PureView z penta-aparatem, to powinniśmy spodziewać się niespodziewanego.

Nokia 9 PureView (fot. Nokia)

Mnie natomiast wystarczyłaby porządna matryca główna i obiektyw szerokokątny, ale z jak najmniejszym efektem rybiego oka, który mnie drażni.

Oczywiście nie wyobrażam sobie też, żeby aparat robił gorsze zdjęcia niż mój obecny Huawei Mate 9, który potrafi wiele, pomimo że ma ponad dwa lata na karku. Szczególnie chodzi tu o zdjęcia nocne – tutaj bowiem dopiero okazuje się, co tak naprawdę potrafi moduł.

Jeśli zaś chodzi o kamerkę przednią, to w tym przypadku nie mam specjalnie wygórowanych oczekiwań – powinna być i robić przyzwoite zdjęcia, efektu wow jednak nie oczekuję. Selfiaki robię bowiem głównie ze znajomymi na jakichś wypadach i nie wrzucam ich do serwisów typu Facebook, tylko zapisuję w prywatnej kolekcji jako pamiątkę.

LG G7 ThinQ i LG V30 ThinQ (fot. Tabletowo.pl)

Dodatki

W tej materii mam właściwie tylko jedną rzecz, która jest dla mnie absolutną koniecznością. Jest to mianowicie moduł NFC, bowiem bardzo często korzystam z płatności mobilnych i nie wyobrażam sobie, abym mógł z nich zrezygnować.

Doceniłbym też obecność 3,5 mm złącza słuchawkowego, ponieważ zdarza mi się z niego korzystać, a na słuchawkach bezprzewodowych nie zawsze można polegać (kiedy na przykład dość nieoczekiwanie się rozładują).

Samsung Galaxy S10, Galaxy S10 i Galaxy S10+ (fot. Tabletowo.pl)

Nie jestem natomiast audiofilem, więc nie oczekiwałbym najlepszej z możliwych jakości odtwarzanego dźwięku, chociaż jednocześnie nie pogardziłbym przyzwoitej jakości głośnikami stereo.

Bateria

Tutaj ponownie mógłbym się rozpisać, ale postaram się streścić. W swoim Huawei Mate 9 mam akumulator o pojemności 4000 mAh, który zapewnia świetne czasy pracy na pojedynczym ładowaniu (choć mam wrażenie, że już nie tak samo rewelacyjne, jak na samym początku, co też nieszczególnie mnie dziwi).

Mój nowy smartfon również powinien mieć baterię co najmniej 4000 mAh i koniecznie ze wsparciem dla technologii szybkiego ładowania, najlepiej minimum 22,5 W. Bezprzewodowe nie jest natomiast niezbędne, chociaż nie narzekałbym, gdyby była i taka możliwość uzupełniania energii w ogniwie, bowiem czasami mimo wszystko jest to wygodniejsze niż szarpanie się z kablem.

Huawei P20 Pro, Mate 10 Pro i Mate 20 Pro (fot. Tabletowo.pl)

System operacyjny

Od początku należę do #TeamAndroid i nie uważam, że byłby sens to zmieniać. Nie mam nic do iOS, chociaż ma swoje irytujące ograniczenia, jednak wychodzę z założenia, że pełnię jego możliwości można wykorzystać dopiero wtedy, kiedy korzysta się z całego ekosystemu Apple. A ja tego nie robię, m.in. ze względów ekonomicznych – wydanie takich kwot na sprzęt z nadgryzionym jabłuszkiem na obudowie wydaje mi się uzasadnione tylko wtedy, kiedy ktoś wykorzystuje je jako narzędzie pracy, z której zyski wielokrotnie przewyższają poniesione koszty.

fot. Pixabay

Android powinien być jednak jak najbardziej aktualny (mowa tu również o poprawkach zabezpieczeń). Osobiście lubię też nakładki mocno ingerujące w wygląd interfejsu – nie przepadam za czystym Androidem, nie chce mi się też bawić w personalizację launcherami i pakietami ikon ze Sklepu Play, to zupełnie nie moja bajka.

Cena

Tu będzie najciekawsze. Zdaję bowiem sobie sprawę z tego, że moje oczekiwania nie należą do najmniejszych, ale dla mnie osobiście granica 2000 złotych jest absolutnie nieprzekraczalna (chociaż czasami wydaje mi się, że to i tak za dużo, ale jestem realistą).

Za Huawei Mate 9 (z oficjalnej dystrybucji) zapłaciłem w jednym ze sklepów z elektroniką właśnie tyle (bez złotówki, jeśli być dokładnym), więc jest jak najbardziej możliwe kupienie flagowego smartfona za taką kwotę. Za mniej też się zresztą da, na przykład LG V30 ThinQ i LG G7 ThinQ ostatnio dość często “latały” za ~1499 złotych (chociaż na start kosztowały 3799/3499 złotych).

Czy jakiś smartfon spełnia teraz moje oczekiwania?

Obawiam się, że wszystkich niestety nie. Gdybym poszedł na ustępstwa, to spokojnie wybrałbym coś dla siebie, w końcu w sklepach nie brakuje świetnie wyposażonych smartfonów za ~2000 złotych.

Jaki smartfon kupić do 2100 złotych? (styczeń 2019)

Muszę Wam się jednak przyznać, że jestem szczerze zauroczony zaprezentowaną na targach MWC 2019 Sony Xperią 1 – dawno żaden smartfon mnie tak nie zaintrygował, a Sony to już baaardzo dawno. Sprzęt ten ma jednak dość „niewielką” baterię (3330 mAh), a do tego będzie kosztować na start najpewniej ~4000 złotych, więc jest całkowicie poza moim zasięgiem.

Sony Xperia 1 (fot. Sony)

A Wy jakie macie preferencje odnośnie smartfonów? Czy Wasz obecny sprzęt w 100% spełnia Wasze oczekiwania czy musieliście pójść na jakieś kompromisy? Mój Huawei Mate 9 w momencie wyboru był dla mnie „idealny”, ale z upływem czasu stał się już „niemal idealny” :)

Polecamy również:

Czym kierować się kupując smartfon?