„Niespełnione marzenia”, czyli krótka recenzja Smartphone Tycoon 2 na Androida

Są takie gry, które w każdym z nas wywołują pewne określone emocje. Dla jednych będzie to ulubiona strategia z dzieciństwa, ktoś wskaże na strzelankę, a jeszcze inni na ulubioną grę RPG. Dla mnie takim emocjonalnym tytułem był Smartphone Tycoon 2, w którym pokładałem naprawdę spore nadzieje.

Jak zawsze subiektywny wstęp

Być może część z Was pamięta, że miałem już przyjemność recenzować dla Was pierwszą część gry. Odpowiada za nią studio zza naszej wschodniej granicy, Roastery Games. Producent przeszedł długą drogę, bowiem najpierw wydał dość sceptycznie przyjętą przez graczy wersję Tycoona na Androida, a następnie wypuścił grę na Steamie, w wersji na Windowsa. Nie wiem, która z nich była lepsza. Po chwili zawahania chyba jednak wskazałbym na tę, która pracuje pod kontrolą Windowsa, bowiem była ona wolna od reklam. Nie powinno to jednak w niczym umniejszać tego, że obie wersje gry były dziurawe niczym ser szwajcarski.

Z dużej chmury mały deszcz. Recenzja gry Smartphone Tycoon

Deweloperzy nie zostali skrytykowani przez społeczność z góry na dół. Wielu osobom Smartphone Tycoon w mniejszym lub większym stopniu zdołał nawet przypaść do gustu. Gdybyście prześledzili komentarze, to gracze często chwalili sam pomysł, ale wskazywali raczej na rzeczy pozbawione logiki, sugerując inne – ich zdaniem – lepsze rozwiązania. Zadałem sobie ten trud i przekopałem się przez naprawdę wiele komentarzy, zarówno w Sklepie Play, jak i na Steamie.

Mało tego, sam kilka razy tweetowałem do dewelopera, aby podsunąć mu kilka ciekawych pomysłów, dzięki którym ta gra mogłaby wreszcie nabrać wiatru w żagle. Czas mijał, a zamiast kolejnych aktualizacji, ni stąd, ni zowąd, pojawiła się huczna informacja, jakoby rozpoczęły się już prace nad drugą częścią Smartphone Tycoon. W erze aktualizacji, które potrafią naprawić nawet najbardziej zabugowany tytuł, to dość odważna decyzja, jednak Roastery Games obroniło ją, deklarując, że gra na Androida pozostanie darmowa.

I tak, od płomiennej deklaracji, po fazę beta-testów i podgrzewanie atmosfery kolejnymi zwiastunami, na czele z prześlicznym wideo promującym grę na YouTube, przyszedł wreszcie ten wielki dzień. 24 czerwca w sklepie z aplikacjami od Google pojawiła się nowość, w której pokładałem spore nadzieje. Kątem oka zapoznałem się z opisem programu, starając się nie zrażać oceną, która oscylowała około 3,9/5 i pobrałem grę. A następnie uruchomiłem i postanowiłem, że podejdę do niej z otwartym umysłem, zupełnie tak, jakby część pierwsza nigdy nie zadebiutowała.

Grafika ociera się wręcz o perfekcję, ale…

Przywita Was naprawdę ładna, świetnie pasująca do gry oprawa audiowizualna. Nie mam pojęcia, kto w Roastery Games odpowiada za tę część projektu, ale ta osoba naprawdę wie, co robi i powinna dostać podwyżkę. To trochę tak, jakby ktoś zafundował wielkiemu, brzydkiemu ogrowi tak doskonały makijaż, że ten na imprezie wyglądałby niczym piękność, która ściąga wzrok wszystkich naokoło. Wróżę tej osobie wielką przyszłość w branży gier, bowiem jest to pewnego sztuka.

Podoba mi się też wprowadzenie samouczka, choć ten jest dostępny – tak samo, jak cała gra – tylko w języku ukraińskim lub angielskim. Jasne, można sobie z tym spokojnie poradzić, jednak pewne doświadczenia, jakie przeszedłem z poprzednią wersją gry, pośrednio sugerowały, że w Smartphone Tycoon mamy też sporą społeczność Niemców, Francuzów czy Polaków. Wystarczyło prześledzić komentarze. Pewną ironią zdaje się być to, że tego typu grę z powodzeniem można było przetłumaczyć nawet w Translatorze Google.

Chodzi tu raptem o dodanie ~stu słów. Świetny przykład na to, że można dodać to miłe udogodnienie stanowi dla mnie The Isle. Jasne, ta gra jest nieco mniej rozbudowana w ujęciu lingwistycznym, ale naprawdę, nie wymagam tutaj żadnych cudów. Żyjemy w czasach, kiedy to deweloper musi stawać na uszach, aby zainteresować swoim produktem odbiorcę końcowego. Skoro programiści nie mogli pozwolić sobie na agresywną kampanię marketingową, to mogliby chociaż dodać tłumaczenie w kilku popularnych językach, by dać sobie większe szanse już na starcie.

Sporo świetnych pomysłów, które nie zawsze wypaliły

Projektowanie smartfona to świetna sprawa. Chyba każdy marzył kiedyś o stworzeniu swojego idealnego telefonu. Tym samym, Smartphone Tycoon 2 ma naprawdę szeroki krąg odbiorców już na starcie. Cała filozofia opiera się tutaj na gromadzeniu punktów rozwoju, a następnie wykupywaniu za nie kolejnych technologii. Możemy nabyć podwójne czy potrójne moduły aparatu, smukłe ramki, skaner linii zintegrowanych z ekranem, a nawet tworzyć swój własny system operacyjny. To garść genialnych pomysłów.

Niby za darmo, ale nie za darmo ;)

W grze pewną rolę odgrywają też recenzenci. Działa to w taki sposób, że po zaprojektowaniu naszego smartfona redaktorzy popularnych serwisów – jak Tabletowo.pl w prawdziwym świecie ;) – oceniają urządzenia, co przekuwa się później na ich popularność. Wiadomo, im wyższa nota, tym większe szanse na sprzedanie większej liczby urządzeń. Możemy też ustawiać suwak ceny, a nawet ustawiać wysokość kwoty, jaką chcemy na dane urządzenie przeznaczyć. Jeśli jesteśmy pewni hitu, można zagrać va banque i zaryzykować wszystko.

Nie polecam tego robić z dość prozaicznej przyczyny. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, jakoby oceny poszczególnych smartfonów były po prostu losowe. Czasem świetnie wyceniony high-end nie może przebić się powyżej 6/10, a jakiś stockowy potworek z ramkami tak wielkimi, że trudno się tam dopatrzeć ekranu, zgarnia 8/10 i sprzedaje się lepiej. Coś jest tutaj położone po stronie mechaniki rozgrywki i odnoszę nieodparte wrażenie, że trudno będzie Ukraińcom dobrze wyważyć ten moduł.

Smuci też to, że niektóre elementy gry są dodatkowo płatne. Jasne, świetnie zdaję sobie sprawę z tego, że wydawca udostępnił program za darmo i że z czegoś musi czerpać zyski, jednak uważam, że ceny są nieproporcjonalnie wysokie do jakości, jaką te poszczególne elementy wnoszą do gry. Chcecie mieć design, który nawiązuje do iPhone’a X lub Samsunga Galaxy S10? To możliwe, jednak liczcie się z tym, że taka frajda będzie Was kosztować kolejno 8,79 lub 11,99 złotych.

Bardzo podoba mi się możliwość tworzenia własnego systemu operacyjnego. Tutaj pewna ciekawostka. Oficjalnym partnerem gry jest Huawei, który właśnie dopina swój autorski system operacyjny na ostatni guzik. Zabawny zbieg okoliczności? Przypadek? Nie sądzę ;) Tak czy owak, tworzenie własnej platformy i działania marketingowe to atut. Nie wiem, czy na miejscu dewelopera nie skupiłbym się raczej na rozwijaniu gry właśnie w tym kierunku, bowiem trudno tutaj za coś Roastery Games wypunktować.

Powraca koszmar z części pierwszej

Pisałem, że starałem się podejść do gry z czystym umysłem, całkowicie zapominając o poprzedniczce. Niestety, ale w pewnym momencie nie wytrzymałem. Chodzi o atakujące gracza, wyskakujące raz za razem, reklamy. Zajmują one cały ekran i wręcz nachalnie wymuszają tapnięcie i przejście na stronę oferowanego produktu. Gdyby te nieszczęsne reklamy pojawiały się raz na pół godziny zabawy, można by się z tym nauczyć żyć. Ale raz na kilka minut? Sorry, ale tak się nie będziemy bawić.

Naturalnie, w dość prosty sposób można zablokować te okienka, jednak nie sądzę, aby każdy gracz miał czas i chęci na to, aby kombinować. To po prostu nie powinno się zdarzyć. Gram w sporo darmowych gier i nie wiem czy kiedykolwiek zetknąłem się z tak nachalnym zmuszaniem gracza do klikania w reklamy. Gdyby tę grę nazwać Smartphone Tycoon 2: King of Ads, byłoby to bardzo trafną decyzją. Niestety.

Smartphone Tycoon 2, fot: własne

Kończąc, pozwolę sobie zwrócić Waszą uwagę na jeszcze dwie rzeczy. Po pierwsze, nazwa już odpalonej gry sugeruje, że jest to produkt w fazie beta (na stronie Sklepu Play nie ma o tym ani słowa). Można więc domniemywać, że tytuł dostanie jakąś sporą aktualizację. Druga rzecz, na którą warto zerknąć, to statystyki pobrań. Pamiętam, że pierwsza część gry dość szybko przekroczyła milion ściągnięć ze Sklepu Play. W chwili, gdy piszę ten tekst, ST2 zostało pobrane zaledwie +10 tysięcy razy. To dość dobrze pokazuje, jak łatwo jest utracić zaufanie społeczności.

Paradoksalnie, gra sama wystawiła sobie ocenę ;) Zresztą, dość krytyczną.

Tytuł kręci się koło noty 3,8/5 i nie byłbym zdziwiony, gdyby ta wkrótce jeszcze bardziej spadła. Jeśli dezaktywujecie reklamy i zadowala Was tycoon o zaskakująco rozbudowanej losowości, gdzie po prostu brakuje pewnych elementów logiki, może nawet pogracie i miło spędzicie czas. Jeśli jednak – jak ja – na tycoonach zjedliście zęby i wiecie, że w tego typu grach planowanie odgrywa jedną z kluczowych ról, nie polecam. No, chyba że dla oprawy audiowizualnej, która dla mnie już zawsze będzie kojarzyć się z idealnie umalowanym ogrem :)

„Niespełnione marzenia”, czyli krótka recenzja Smartphone Tycoon 2 na Androida
Zalety
bajeczna, po prostu śliczna grafika,
fajny podkład muzyczny,
wiele ciekawych pomysłów...
...z których tylko część udało się z powodzeniem wdrożyć
Wady
nachalne, czasem wyświetlane w blokach po dwie, reklamy,
brak większej logiki w mechanice,
kilka "chorób wieku dziecięcego",
brak wielkiej ewolucji względem pierwszej części gry,
wciąż nie ma trybu rywalizacji z innymi graczami w sieci
5.5
OCENA