Pawamini
źródło: Pawamini

Jednorazowa bateria do smartfona – hit czy kit?

Każda impreza typu targi, zwłaszcza w branży elektronicznej, ma to do siebie, że poza nowościami, na które czekają wszyscy, ciekawymi koncepcjami i pięknymi wizjami przyszłości można na niej znaleźć coś, co nie przyda się nigdy nikomu. Urządzenia wręcz absurdalnie nieprzydatne, albo takie, które po jednym użyciu można wyłącznie wyrzucić do kosza. Do tych ostatnich należą, między innymi, baterie pokazane przez Pawamini.

Szczyt marnowania produktów – jednorazowe baterie

Podczas CES 2020 Pawamini zaprezentowało… jednorazowe baterie do smartfonów, które od wszystkich innych na rynku różnią się wyłącznie tym, że nie można ich doładowywać. Z premedytacją. Przyznali to sami twórcy – gdyby zdecydowano, że sprzedawane baterie będzie można doładować ponownie, ich cena wzrosłaby o zawrotne… 7 centów. Argumentacja jest rozbrajająca, w skrócie: mogliśmy, ale po co? To już nie byłoby to samo! Fakt, nie byłoby. Nabywca kupowałby coś, co mógłby użyć ponownie. A tak po prostu może tę baterię, bez żalu, wyrzucić do najbliższego śmietnika.

fot. Android Central

W takim razie… po co to wszystko?

Cóż… koncepcja Pawamini jest co najmniej dziwna. Zgodnie z zamierzeniami producentów, baterie miałyby być dostępne w miejscach takich, jak restauracje, kluby, plaże, obiekty turystyczne itp., czyli wszędzie, gdzie dostęp do gniazdka może być utrudniony, a nie ma możliwości skorzystania z power banku, bo ten akurat został w domu albo nie zmieścił się w modnej torebce. Początkowo wydaje się, że takie rozwiązanie mogłoby mieć sens, jednak czy nie lepiej byłoby popracować nad, w końcu, bardziej dopracowanymi stanowiskami do ładowania smartfonów? Przynajmniej nie wiązałoby się to z produkcją takiej ilości elektrośmieci…

fot. Android Central

To może dla żołnierzy, strażaków i dla tych, co na morzu?

Osoby stojące za Pawamini sugerują, że ich baterie świetnie nadają się do wykorzystania przez specyficzne grupy zawodowe, gdzie praca wiąże się z długotrwałym przebywaniem poza domem. Dla przykładu żołnierz, który wybiera się na patrol, mógłby pamiętać o zapakowaniu do jednej z kieszeni munduru kilku sztuk Pawamini. W końcu nie byłoby zbyt dobrze, gdyby po udanej interwencji zabrakło energii w smartfonie do wykonania pamiątkowego selfie.

No, ale przynajmniej będzie taniej!

Bateria, która podładuje rozładowany smartfon, po czym trafi do śmieci, będzie rozwiązaniem stosunkowo tanim. Niezły bank energii to bowiem koszt około 100 złotych, tutaj przyjdzie klientom zapłacić 5 dolarów, czyli (gdyby kiedykolwiek te baterie trafiły do Polski) około 30 złotych. Tyle, że dobry power bank to naładowany power bank, a o tym często zapominamy. Dodatkowo każdorazowo trzeba pamiętać o jego zabraniu ze sobą i przyniesieniu z powrotem. A jakby tego było mało – nie kupimy go w kawiarni, gdzie Pawamini mają być dostępne. Cóż… ewidentna przewaga po stronie bateryjek jednorazowych.

NIE!

To zwykłe śmieci, które mam nadzieje bardzo szybko trafią na śmietnik – tyle, że historii. Produkowanie ogniw, które można by było ponownie ładować, bez takiej możliwości tylko po to, żeby można je było z czystym sumieniem wyrzucić, to po prostu kpina.

Źródło: Android Central, Pawamini