Od tego nie uciekniemy: wycięcia w ekranie Huawei P20 na zdjęciach prasowych

Można narzekać na wycięcia w ekranach nowych smartfonów z Androidem – że to kopiowanie Apple, że obniża to komfort użytkowania systemu czy kiepsko się prezentuje, ale prawda jest taka, że trzeba się będzie do tego przyzwyczaić. Tegoroczne smartfony właśnie tak będą wyglądać – jak choćby nowi przedstawiciele rodziny Huawei P20.

Informacji o tegorocznym flagowcu Huawei jest coraz więcej. O ile zmiany w specyfikacji są istotne, to pierwsze, co będzie rzucać się w oczy potencjalnym kupującym, to wygląd – a ten ulegnie sporej zmianie względem poprzednika.

Przede wszystkim w wypadku każdej nowości Huawei, widzimy wycięcie w ekranie, które umożliwia pracę przednich kamer i czujników. Różnice pomiędzy modelami uwidaczniają się w umiejscowieniu czytnika linii papilarnych – w modelu P20 i P20 Pro znajdzie się on z przodu, tuż pod ekranem, zaś w P20 Lite powędruje na plecki urządzenia. Najtańszy z tej trójki smartfon będzie miał też trochę grubsze ramki wokół ekranu.

Na pleckach można dopatrywać się kolejnych różnic między urządzeniami: P20 Pro zostanie wyposażony w potrójny aparat fotograficzny, podczas gdy P20 i P20 Lite dostaną po dwie kamery główne.

Huawei P20 Pro ma być (nie takim znowu) małym potworkiem, z ekranem 6 cali i najnowszym procesorem firmy – Kirinem 970. Producent jest bardzo dumny z tego chipsetu – do tego stopnia, że postanowił zaprezentować jego możliwości na przykładzie autonomicznego samochodu, który rozpoznawał i omijał przeszkody właśnie dzięki przetwarzaniu neuronowemu z nowego Kirina.

Oczekuje się, że Huawei P20 będzie miał ekran AMOLED o przekątnej 5,7 cala i też będzie wyposażony w Kirina 970. Model P20 Lite może miał wyświetlacz TFT i procesor Kirin 659. Jego pełną specyfikację poznacie dzięki temu artykułowi.

Wzornictwo Huawei może budzić kontrowersje, ale właśnie tak firma odczytała obecne na rynku smartfonów trendy: uszy do góry, i do przodu ;)

 

źródło: @evblass