Huawei MateBook D – recenzja ładnego laptopa w dobrej cenie

...ale nie bez wad

Szukasz laptopa do ok. 3000 złotych? Masz ogromny wybór, pełno modeli, szereg firm, które przerzucają się kolejnymi argumentami, dlaczego to właśnie ich sprzęt powinien trafić na Twoje biurko. To szalenie trudne zadanie, by coś kupić i nie żałować. Mam pod ręką Huawei Matebook D, który w zależności od specyfikacji technicznej, możemy dostać już za ok. 2599 zł, co czyni z niego całkiem atrakcyjny kąsek. Tyle, że producent poszedł na pewne kompromisy.

Matebook D to laptop multimedialny, uniwersalny, przeznaczony do codziennego użytku, zarówno w domu, jak i biurze. Do moich rąk trafił model w kolorze ciemnoszarym o przekątnej 15,6″, wyposażony w procesor i5-8250U, 8 GB pamięci operacyjnej i niezależną kartę graficzną NVIDIA Geforce MX150 o… dyskusyjnej wydajności. Specyfikacja zatem, na pierwszy rzut oka, sprosta wszystkim niezbędnym wymaganiom codzienności – przejrzymy na tym internet, obejrzymy film, zagramy w pasjansa, a co najważniejsze – zrobimy to bardzo komfortowo.

Specyfikacja techniczna Huawei Matebook D
Procesor: Intel Core i5-8250U
Karta graficzna Intel UHD Graphics 620 + GeForce MX150
Pamięć RAM: 8 GB DDR4 2133 MHz
Wymiary  358 x 239 x 16,9 mm (dł. x szer. x wys.)
Waga ~1,85 kg
Audio Stereo (Dolby ATMOS)
Dysk 128 GB GB SSD NVMe 1.4 + 1TB HDD
Ekran
Przekątna 15,6 cala
Jasność i kontrast 266 nit max, 860:1
Rozdzielczość 1920 x 1080, 141 ppi
Ekran dotykowy Nie
Łączność
Łączność bezprzewodowa Bluetooth 4.1, Wi-Fi 802.11a/b/g/n/ac 2.4 GHz oraz 5 GHz, 2 x 2 MIMO
Porty 2 x USB 3.1 Type A i USB 2.0, jack 3,5 mm, złącze HDMI
Czytnik kart brak
Bateria Li-Poly, 43,3 Wh (3 800 mAh @ 11,4 V), obsługuje szybkie ładowanie
System operacyjny Microsoft Windows 10

Jak sami widzicie, niczego tu nie brakuje, chociaż podstawowe parametry na pierwszy rzut oka mogą wzbudzać podejrzenia. Szczególnie matryca, do której przejdziemy w dalszej części tekstu. Największym problemem tego urządzenia są przeciętne głośniki, chociaż w ogólnym rozrachunku, w tej kwocie, to i tak drobne niuanse. W tym przedziale cenowym mamy dużą konkurencję, więc przejdźmy do rzeczy.

Laptop jest zapakowany w białe, charakterystyczne dla Huawei pudełko, wzorowane nieco na tych od urządzeń Apple. Minimum informacji i minimalistyczne zdjęcie samego urządzenia.

Po wyjęciu z pudełka jest… znakomicie. A im dłużej dotykamy ten sprzęt, tym lepiej

Pierwsze wrażenie po wyjęciu z pudełka jest… bardzo dobre! Producent chwali się na swojej stronie, że laptop jest smukły, ale ma blisko 17 mm grubości. W pierwszej chwili sprawia on wrażenie ciężkiego i mało poręcznego, chociaż efekt ten niwelują nieco zaokrąglone ramki obudowy. Sprzęt wykonano w zdecydowanej większości z matowego aluminium, z wyjątkiem matrycy, którą przyozdobiono plastikiem.

Matebook D nie wygląda może tak atrakcyjnie, jak jego droższy brat – Matebook X Pro, ale robi świetne wrażenie. Jest elegancki, dobrze spasowany, obudowa nie ugina się w żadnym z punktów (delikatnie wyczuwalne uginanie jest tylko nad touchpadem, ale czepiam się na siłę). Ponadto, urządzenie się nie grzeje, a z daleka wygląda jak sprzęt ze zdecydowanie wyższej półki. To dobry laptop także na spotkania biznesowe – nie będziemy musieli się go wstydzić, nie zacznie odpychać swoją tandetą, nie wprawi nas w zakłopotanie, a przy tym dobrze spełni swoje zadanie. W tej półce cenowej trudno o coś ładniejszego.

Zawiasy są mocne i wytrzymałe, laptopa otwiera się dosyć trudno (nie ma szans, by go otworzyć jedną ręką), ale buduje przez to odczucie solidnego i dobrze spasowanego. Waży 1,86 kg. Nie jest to zbyt wiele, ale w rękach sprawia wrażenie grubego i ciężkiego. Być może działa tu moje przyzwyczajenie do modeli o mniejszej przekątnej. Z drugiej strony, widać, że tu wszystko do siebie pasuje, a to przyjemne uczucie. Im dłużej na Matebooka D patrzę, tym bardziej mi się podoba. Zero kompromisów, pewna linia, elegancki wygląd – za jakość wykonania biję pokłony. Podoba mi się także kolor „space gray”, dodatkowo potęgujący poczucie obcowania ze sprzętem z wysokiej półki.

Mam za to pewne obiekcje co do wykorzystania miejsca na lewym i prawym boku urządzenia. O ile na lewym znajdziemy wtyk do zasilania, złącze HDMI, dwa porty USB 3.1 typu A i złącze mini-jack, o tyle na prawym boku jest tylko… jedno złącze USB 2.0. Jakby przeznaczone do ewentualnego podłączenia myszki. Dlaczego tak mało? A gdzie jeszcze jedno USB, albo czytnik kart pamięci? Miejsca mamy tutaj wystarczająco, by dołożyć nawet obie te rzeczy. Liczba portów jest dla mnie sporym rozczarowaniem.

Matryca IPS, rozdzielczość FHD – brzmi całkiem nieźle

Po otwarciu laptopa naszym oczom ukazuje się ładnie umieszczona matryca, w obudowie o bardzo cienkich, 6-milimetrowych ramkach. Fajnie, bo producent idzie z duchem czasu i nawet w sprzęcie tej klasy nie zapomniał, że robi to sporą różnicę. Ekran położony jest od krawędzi do krawędzi, wygląda elegancko i nowocześnie. Ponadto, jest to matryca IPS o rozdzielczości 1920 x 1080, co przy tej przekątnej daje 141 ppi. Nie jest to dużo, ale do codziennej pracy pasuje idealnie, ekran wyświetla wystarczająco ostry obraz.

Matryca jest matowa, a nie błyszcząca, co poprawia nasz komfort pracy szczególnie w mocno nasłonecznione dni. Kąty widzenia są bardzo dobre, jasność przeciętna (ok. 250 nitów), no i nasycenie barw pozostawia nieco do życzenia. Niby to IPS, ale tych kolorów gdzieniegdzie brakuje, bo pokrycie palety barw sRGB nie przekracza 61%, co jak na ten rodzaj matrycy jest wynikiem mocno przeciętnym. Jeśli ta liczba nic Ci nie mówi, to nie przejmuj się – do codziennego użytkowania będzie w porządku. Kontrast mógłby być lepszy, bo mamy tutaj tylko ok. 860:1. Ekran to takie mocne 7/10, ale jak na laptopa tej klasy powinniśmy być zadowoleni.

Nieco więcej o specyfikacji technicznej

Huawei Matebook D występuje w dwóch różnych specyfikacjach i pułapach cenowych. Jedną wyposażono w energooszczędny procesor Intela ósmej generacji – Intel Core i5-8250U, który ma 4 rdzenie i 8 wątków. Jego taktowanie wynosi 1,6 GHz, z możliwością przyspieszenia do 3,4 GHz. Wersja tańsza, za 2599 zł, zawiera dysk SSD o pojemności 256 GB. Do wersji droższej (za ok. 3200 zł) wkładany jest SSD o pojemności 128 GB i 1 TB HDD. Co istotne, wstępnie otrzymujemy 8 GB RAM w jednej kości, ale możemy w każdej chwili dołożyć drugie 8 GB. Matebook D obsługuje maksymalnie 32 GB RAM, ale taka wartość nigdy nie zostanie w pełni wykorzystana w laptopie tej klasy. Na rynku znajdziemy też modele wyposażone w znacznie słabszy procesor – i3-8130U. Co ciekawe, do testowanego przeze mnie modelu za 3200 zł, możemy włożyć dysk SSD o pojemności 480 GB i 16 GB RAM dopłacając 500 zł.

Karta graficzna nie porywa swoją wydajnością. To model MX150, który dorównuje stacjonarnemu GT130 lub mobilnym kartom poprzedniej generacji – GTX 950M. Oparty na architekturze Pascal, wyposażony w 2 GB pamięci GDDR5 na powolnej, raptem 64-bitowej szynie. Ten drugi wskaźnik to przepustowość, z jaką rdzeń może pobierać dane z pamięci właśnie, im wyższy wskaźnik, tym szybciej i lepiej. A 64 bity to dziś najniższa wartość, jaką stosuje się w kartach graficznych. Ponadto, MX150 obsługuje DX12, wykonany został w 14 nm, nie potrzebuje dużo prądu do działania i wystarcza do codziennych zadań.

Ma to jednak przełożenie na gry, bo to zdecydowanie nie jest laptop gamingowy. Podczas rozgrywki w Wiedźmina 3, w rozdzielczości 1366×768 i średnich detalach, laptop osiągał ok. 33-35 klatek (na bagnach). Pograć się da, ale wrażenia wizualne pozostawiały nieco do życzenia. W rozdzielczości natywnej matrycy – 1080p, uruchomimy starsze tytuły, często rezygnując z kilku detali. Rise of the Tomb Raider grywalny był dopiero w rozdzielczości 1366×768 i średnich ustawieniach. Pocieszające jest to, że wszystkie gry e-sportowe, z Counter Strike na czele, osiągają przyzwoite wyniki (ok. 100 klatek w rozdzielczości 1080p i wysokich detalach).

Głośniki, oj głośniki – to największa wada tego laptopa

Producent chwali się na pudełku zastosowaniem systemu Dolby Atmos. W Matebook D znajdziemy dwa głośniki. W praktyce, uruchomienie dodatkowych wspomagaczy jedynie pogarsza efekt. Głośnikom brakuje niskich tonów (w efekcie, żadnego basu), średnich też nie ma zbyt wiele. Podczas głośnego odtwarzania utworu, muzyka jest jakby tłumiona w obudowie, w praktyce dając efekt pogłosu, bardzo nieprzyjemnego w odbiorze. Nie istnieją tutaj wysokie tony, wszelkie instrumenty smyczkowe brzmią katastrofalnie, a kobiece, wysokie głosy potrafią doprowadzić te głośniczki do granic możliwości. Rekomenduję podłączenie słuchawek lub sprzętu zewnętrznego.

Nie pomaga też uruchomienie muzyki z plików bezstratnych (FLAC). W zasadzie nic tutaj nie pomoże. Względem droższego brata, Matebooka X Pro, który ma cztery głośniki, producent wykonał ogromny krok wstecz. W tej kwocie znajdziemy na rynku laptopy grające zdecydowanie lepiej. Nie jest to może szczególnie uciążliwe, jeśli będziemy korzystać ze słuchawek (jest złącze mini-jack, na szczęście), ale warte odnotowania. Problemem może być tutaj fakt, że głośniki umieszczono na spodzie laptopa, z otworami dźwiękowymi też na spodzie, przez co muzyka, odbijając się od blatu stołu czy biurka, jest dodatkowo stłumiona.

Ale, żeby nie było, że tak tylko krytykuję – głośniczki są małe, grają głośno, do oglądania różnego rodzaju seriali czy filmów sprawdzą się zatem znakomicie. Będą też wystarczające do grania, gdy nie zależy nam na odpływaniu przy akompaniamencie całej gamy instrumentów. Pamiętajcie jednak, że kwestia dźwięku jest tutaj mocno dyskusyjna – znam kilka osób, którym brzmienie z tego laptopa w zupełności wystarczy, a moja młodsza bratanica oceniła, że ten laptop gra lepiej od znacznie droższego MacBooka Air 2018 – głównie dlatego, że potrafi być głośniejszy. Obejrzałem nawet dwa odcinki serialu i po kilku minutach nie zwracałem na to uwagi. Tylko te wybuchy, gdy mamy trochę świstów i wysokich tonów – o nie.

Klawiatura i touchpad – gdzie moje podświetlenie?

Muszę przyznać, że im więcej pisałem, tym lepiej. Cały ten test powstał na klawiaturze Matebooka D i pisze się bardzo komfortowo. Laptopa wyposażono w standardowy układ klawiszy, bez żadnych zmian. Mamy klasyczne przyciski funkcyjne na górze i normalnej wielkości strzałki wskazujące, co jest akurat sporym atutem. Klawisze mają przyjemny skok, reagują natychmiast. Przerwy między nimi są wystarczające do komfortowego użytkowania. Ciężko się pomylić podczas wprowadzania treści. Producent zachował też przyciski Insert i Delete, rezygnując z Num Locka. Mamy także fajnie zrealizowany przycisk „FN” potrzebny do uruchomienia dodatkowych klawiszy funkcyjnych w belce F1-F12. Wystarczy go raz wcisnąć, a naszym oczom ukaże się podświetlona dioda. Sugeruje ona, że przycisk jest aktywny, przez co klawisze funkcyjne będą reagować nieprzerwanie, aż do momentu wyłączenia. Nie musimy zatem, gdy chcemy np. ściszyć, stosować kombinacji „FN +FX”. To bardzo wygodne rozwiązanie.

Największą wadą jest tutaj… brak podświetlenia. Nici zatem z pisania w ciemności (co lubię praktykować). Poza tym, trudno mi się do czegokolwiek przyczepić. Podobnie zresztą, jak do touchpada. Jest on dość mały, ale ładnie komponuje się z całym laptopem. Przyozdobiony błyszczącym, srebrnym wykończeniem, jest wystarczająco śliski i responsywny. Reaguje natychmiast na każde dotknięcie, kliknięcia przycisków są momentalnie wyczuwalne, a po dłuższym czasie użytkowania nie mamy go dosyć. Mógłby być większy, lecz to czepianie się na siłę.

Szkoda, że producent zastosował tutaj Bluetooth w wersji 4.1, a nie 5, ale nie ma to większego znaczenia. Do połączenia bezprzewodowego z siecią nie mogę mieć żadnych zastrzeżeń. Laptopa wyposażono w kartę sieci bezprzewodowej obsługującą technologię AC i pasma 2,4 oraz 5 GHz. Nad matrycą znajdziemy standardową, 1 Mpix kamerkę do wideorozmów. Jest, bo jest, szału nie ma, jakość jest wystarczająca.

Wydajność, zacznijmy więc od dysków, bo te mamy dwa

Otrzymałem do testów wersję wyposażoną w dwa dyski – 128 GB SSD i 1 TB HDD. Oba nie zachwycają swoją wydajnością, oferując przeciętne, standardowe parametry. Laptop pracuje sprawnie i szybko, uruchamia się w kilkanaście sekund. Partycje domyślnie podzielono zgodnie z wielkością dysków, co możemy sobie oczywiście dostosować względem własnych preferencji. System operacyjny korzysta, co oczywiste, z dysku SSD. Bardzo dobrze. W tej klasie cenowej to właściwe połączenie.

W popularnym Cinebenchu R15 mamy raptem 143 punkty przy pojedynczym wątku i tylko 438 podczas testu wielowątkowości. Ten procesor zdecydowanie nie należy do demonów wydajności. Wypakowanie zawartości archiwum .rar trwa długo, pakowanie czegokolwiek zresztą podobnie. Instalacja plików na klasycznym HDD to jakiś koszmar (jestem przyzwyczajony do SSD, wiem…), a sam procesor nie pomaga nam także podczas przeglądania internetu na wielu otwartych kartach. Możemy też zapomnieć o uruchomieniu filmów w 4K, bo te dostają zadyszki. Oczywiście nie wchodzi w grę także praca z bardziej zaawansowanym oprogramowaniem. Procesor jest na to po prostu zbyt słaby. Aż szkoda naszych nerwów i uszu sąsiadów.

Wydajność w Cinebenchu również pozostawia nieco do życzenia

Urządzenie nie zachwyca także podczas testów w 3D Marku, osiągając raptem 3114 punktów w rozdzielczości 1280 x 720 w teście Fire Strike. PC Mark 8 pokazał natomiast tylko 3865 punktów. Ogólna wydajność będzie zatem wystarczająca, gdy uruchomimy arkusz kalkulacyjny, tekst w Wordzie, do tego YouTube i kilka kart w przeglądarce. Ale dokładając jakąkolwiek aplikację, jest już wyczuwalna delikatna zadyszka. Wszystko zależy od naszych oczekiwań.

Kultura pracy stoi na bardzo wysokim poziomie… do czasu

Najważniejsza informacja dla każdego „normalnego” użytkownika – laptop pracuje bardzo cicho. Nawet pod obciążeniem, jego głośność nie przekracza 39 dBA, co jest wynikiem znakomitym. W środku wyraźnie słyszymy, jak wentylator wchodzi na wysokie obroty, ale jest to na tyle cichutkie i przyjemne, że nie wprawia w zakłopotanie. Poza tym, podczas standardowej pracy, procesor rozgrzewa się maksymalnie do temperatury 56 stopni. Wystarczy jednak delikatne obciążenie, by rozgrzał się aż do 95 stopni, przez co w pada w throttling termiczny i zrzuca taktowania, obniżając wydajność. Ale czego możemy się spodziewać w zamkniętej, aluminiowej obudowie, z otworami wentylacyjnymi zamieszczonymi na spodzie urządzenia? Bez zaskoczenia, ale i bez szału.

Laptop, z zewnątrz, wyczuwalnie nagrzewał się tylko po lewej stronie, ale nie przekraczał 48 stopni, zatem nie jest to wartość, która może nas poparzyć. Poza tym, klawiatura i reszta obudowy były delikatnie ciepłe, a to dobra wiadomość. Więcej grzechów nie pamiętam. W tym przedziale cenowym to taki standard, zatem nie spodziewajmy się tutaj cudów. Zastosowane komponenty pozwalają na znalezienie złotego środka pomiędzy optymalną wydajnością biurową, a ewentualną ekstrawagancją, gdy chcemy od niedzieli do niedzieli zagrać partyjkę w Overwatcha czy śmignąć trzy rundki w DOTĘ 2. Obie produkcje działają przyzwoicie. Nawet Fortnite jest tutaj grywalny, w rozdzielczości natywnej i niskich detalach przekraczając 70 klatek.

Czas pracy na baterii pozwala z nadzieją patrzeć w przyszłość

Huawei Matebook D wyposażony został w baterię o pojemności 3800 mAh. Nie jest to duża wartość, co budziło moje podejrzenia, ale postanowiłem sprawdzić, jak laptop poradzi sobie z codziennym użytkowaniem. Wyniki są całkiem przyzwoite. Podczas absolutnej bezczynności, z jasnością ekranu ustawioną na 50%, bateria pozwoliła na blisko 15 h pracy. Gdy tylko zacząłem serfować po internecie, wynik ten spadł blisko o połowę, gwarantując ok. 7 h i 40 minut pracy. Podczas obciążenia jest już fatalnie, intensywnie granie na baterii gwarantuje nieco poniżej półtorej godziny działania. Faktu to jednak nie zmienia, że wybierając się do kawiarni czy biura, bez ładowarki, możemy przepracować praktycznie pełne 8 godzin.

Ładowarka jest biała, mała, zgrabna i bardzo minimalistyczna. Kabel możemy elegancko zwinąć za pomocą specjalnego rzepu.

Czas działania nieco podregulujemy, bawiąc się jasnością ekranu. Przy najniższej, choć niewiele wtedy widać, popracujemy już blisko 9 godzin, a ustawiając pułap na najwyższą możliwą, czas ten skracamy do ok. 7 godzin. Dwie godziny różnicę robią, ale nasza cierpliwość także jest wystawiona na próbę. Matryca nawet przy najwyższej jasności, w słońcu, za dnia, nie należy do wybitnie komfortowych. Dalej musicie mieć na uwadze, że to sprzęt, który kupicie już za 2599 zł, więc w tym przedziale cenowym nie mogę zbyt wiele oczekiwać.

Podejrzewam, że urządzenie z procesorem i3-8130U pozwoli na osiągnięcie jeszcze lepszych wyników podczas pracy na baterii.

Oprogramowanie na pokładzie

Laptop sprzedawany jest w zestawie z Windowsem 10 Home Edition, pozbawionym jakichkolwiek dodatkowych udziwnień. Nie mamy tutaj zbędnego oprogramowania w pakiecie, za wyjątkiem specjalnej aplikacji „Huawei PC Manager”, która pozwala sprawdzić czy wszystko komponenty laptopa pracują prawidłowo. Co więcej, aplikacja ta sprawdza też czy mamy najnowsze wszystkie sterowniki, w tym BIOS, a także czy dyski pracują prawidłowo. Kompleksowy kombajn wiedzy o komputerze, szczegółowo informujący o wykrytych nieprawidłowościach, chociaż tych, jak widzicie na zdjęciach, aktualnie u mnie nie znajduje.

Poza tym, nic więcej. Miejsca na dysku dla dwóch partycji jest domyślnie 103 GB dla SSD i 931 GB dla HDD. Wartości całkowicie standardowe, nie mam tutaj żadnych zastrzeżeń. Ciekawostką jest także fakt, że Huawei PC Manager świetnie współpracuje z telefonami Huawei i pozwala na osiągnięcie pewnej symbiozy pomiędzy wszystkimi urządzeniami Huawei, wzorem ekosystemu znanego z urządzeń Apple. To fajne rozwiązanie zarówno dla fanów marki, jak i wszystkich pozostałych użytkowników. Dobrze, że firma wprowadziła taką funkcjonalność.

Dyski są domyślnie podzielone standardowo – oczywiście możemy to później zmodyfikować

Huawei Matebook D – w tej cenie mamy dobrego kandydata do miejsca na podium

Przez ostatnie trzy tygodnie pracowałem z tym laptopem i muszę szczerze przyznać, że spełniał wszystkie moje wymagania podczas codziennej pracy. Ma aluminiową obudowę, sprawia doskonałe wrażenie, jest solidny, wyposażony w mocne, ciężko pracujące zawiasy, a przy tym eleganckie, wąskie ramki wokół ekranu. Obudowa nie trzeszczy, nie nagrzewa się, jest znakomicie spasowana, potęgując wrażenie obcowania ze sprzętem z wyższej półki.

W kwocie do 3000 zł mamy zatem godnego konkurenta, którego warto rozważyć. Miejsca na dysku otrzymujemy wystarczająco, a zastosowane komponenty w zupełności poradzą sobie z biurowymi zadaniami. Dobry jest także czas pracy na baterii, a matryca w tym przedziale cenowym spełnia wszystkie oczekiwania.

Szkoda mi tych głośników, bo muzycznie mamy tu małą katastrofę. Na szczęście, głośniczki dają czadu, potrafią zagrać naprawdę głośno, więc dla „zwykłych” użytkowników powinny okazać się wystarczające. Gdzie jest natomiast czytnik kart pamięci i dlaczego mamy na prawym boku zaledwie jedno złącze? Do klawiatury i touchpada nie mogę mieć żadnych zastrzeżeń, piszę się na tym wygodnie, internet przegląda równie sprawnie, więc w zasadzie… to dobry sprzęt za przyzwoite pieniądze.

W tym przedziale cenowym rośnie nam konkurencja ze strony ASUSA (modele Zenbook i Vivobook) czy Lenovo, ale Huawei ma mocne argumenty, by sobie z nimi poradzić. Czy warto? Z pewnością – jeśli dacie mu szansę, odwdzięczy się wieloma atutami.

Huawei MateBook D – recenzja ładnego laptopa w dobrej cenie
Wnioski
W swoim przedziale cenowym to dobry sprzęt. Znakomicie wyglądający, z poprawną matrycą, dobrą klawiaturą i bardzo wysoką jakością wykonania. Problemem są głośniki, mała liczba portów, przeciętna wydajność podczas wymagających zastosowań i brak podświetlania klawiatury. Gdzie czytnik kart pamięci?
Ekran
7
Obudowa i jakość wykonania
9.5
Wydajność
6
Multimedia
5
Bateria
8
Komfort użytkowania
9
Ocena użytkownika0 głosów
0
Zalety
wysoka jakość wykonania
czas pracy na baterii
cisza
niezła, matowa matryca IPS o rozdzielczości Full HD do codziennych zastosowań
aluminiowa obudowa
cienkie ramki wokół ekranu
solidne zawiasy
wygodna, pełna klawiatura i fajnie rozwiązana funkcjonalność przycisku "FN"
wystarczająca wydajność w codziennych zastosowaniach
Wady
głośniki
mała liczba portów (brak USB typu C)
niska jasność matrycy i słabe odwzorowanie palety barw sRGB
przeciętna wydajność przy wielu otwartych aplikacjach jednocześnie
to zdecydowanie nie jest laptop do grania, ale w popularnych tytułach e-sportowych osiąga przyzwoite wyniki
brak podświetlania klawiatury
gdzie jest czytnik kart pamięci?
7.4
OCENA