pies i kot
(fot. JACLOU-DL / pixabay.com)

Jak Google testuje aparaty w Pixelach? Zatrudnia kota i człowieka do mieszania drinków

Każdy z producentów smartfonów ma własny system testowania swoich urządzeń. Proces weryfikacji dotyczyć może trwałości obudowy, odporności ekranów na odkształcenia czy działania modułu aparatu. By sprawdzić zestaw kamer w smartfonach Pixel, Google sięga po nietypowe metody.

Poletko doświadczalne dla Pixeli

Trudno porównać, w jaki sposób producenci smartfonów podchodzą do testowania wykorzystywanych w swoich urządzeniach aparatów, bo mało która firma chciałaby się pochwalić tym, jak to się odbywa. Zdarza się, że Samsung uchyli rąbka tajemnicy, w jaki sposób sprawdza się trwałość mechanizmu telefonów z klapką lub Corning pokaże na filmie, jak rzuca smartfonami z Gorilla Glass po schodach, ale to rzadkość.

Przyczyna takiego stanu rzeczy jest prozaiczna: firmom znacznie bardziej opłaca się wychwalać pod niebiosa końcowy produkt, a nie (potencjalnie) pełny błędów proces dochodzenia do „doskonałości”. Bywa też, że jest on po prostu nudny, bo zautomatyzowany.

Ciekawie do sprawy podchodzi Google. Smartfony z serii Pixel znane są z robienia dobrych zdjęć. Kojarzymy, że to za sprawą „magii” dopracowanych algorytmów. Jak jednak przebiega ich testowanie?

Okazuje się że Google postarało się o zbudowanie kilku wnętrz i wystylizowanie ich na pokój mieszkalny oraz kawiarnię. Mają one jak najwierniej oddawać warunki i oświetlenie, które zastajemy w takich miejscach. Ponieważ technicy mogą swobodnie dobierać okoliczności robienia zdjęć, są w stanie zasymulować światło docierające do pomieszczeń z zewnątrz, a także modyfikować temperaturę barwową źródeł światła wewnątrz.

Okazuje się, że takie – wydawałoby się – zwykłe scenerie często są wyzwaniem dla aparatów we współczesnych smartfonach. Stąd powstał pomysł, by właśnie w ten sposób sprawdzić działanie takich technologii jak Night Sight Video czy Video Boost – w okolicznościach, którym najbliżej do naszego codziennego życia.

To dlatego pracownicy Google rozłożyli na stole w pokoju testowym Monopoly, posługiwali się shakerem czy zaprosili na „wieczorną” posiadówkę kota. Tak, kot musiał się tu znaleźć.

Wszystkie te szczegóły zostały zaprezentowane delegacji z redakcji cnet, którą zaproszono do siedziby Google. Żałujemy, że sami nie mogliśmy przyjrzeć się bliżej tej nietypowej platformie testowej, ale jesteśmy pod wrażeniem, na jakie wysiłki zdobywa się firma, by urządzenia z serii Pixel okazywały się najbardziej potrzebne wtedy, kiedy tego od nich wymagamy. Nie podczas testów syntetycznych czy robienia zdjęć w idealnych warunkach, a podczas codziennego użytkowania, które często stanowią wyzwanie dla tych kieszonkowych sprzętów.