Google AR: już ponad 60 zwierząt może wprowadzić się do Twojego domu

Usługa rzeczywistości rozszerzonej Google AR właśnie doczekała się sporej aktualizacji. Objęła ona, między innymi, kilkadziesiąt wizerunków zwierząt, które możemy obejrzeć przy pomocy naszych smartfonów.

Gdy zwykłe zdjęcie nie wystarczy

Podziwianie przyrody, zwłaszcza tej z dalekich zakątków Ziemi, to niezwykle kosztowny wydatek. W jego uniknięciu pomagają, między innymi, filmy czy fotografie, dzięki którym możemy zobaczyć, jak prezentuje się dane zwierzę.

Dla wielu osób to jednak za mało. Niektórzy, jak Mike Tyson czy pewien przedsiębiorca z Głogowa Małopolskiego, zdecydowali się wygospodarować miejsce dla nieco większych kotów w swoich posiadłościach. Tym, którzy chcieliby przekonać się, jak tygrys, lew czy… dinozaur będą prezentować się w domowym salonie, z pomocą przychodzi Google AR i ponad 60 modeli różnych zwierząt, które na ekranie smartfona ożyją właściwie w dowolnym miejscu.

Google AR
Google AR fot. własne

Google AR: potęga rzeczywistości rozszerzonej

Dzięki usłudze Google AR wystarczy wyszukać dane zwierzę w kompatybilnym smartfonie (pełna lista dostępna na tej stronie internetowej) i wybrać opcję prezentacji modelu 3D. Następnie użytkownik może zdecydować, czy chce obejrzeć je bez efektu rzeczywistości rozszerzonej (model bardziej szczegółowy) czy z włączonym efektem (mniej szczegółów, za to nieporównywalnie bardziej spektakularny efekt).

Na liście zwierząt, które możemy oglądać w rzeczywistości rozszerzonej, poza wspomnianymi lwem i tygrysem, są, między innymi: aligator, niedźwiedź, kot, kaczka, orzeł, koza, koń, żółw, wilk czy rekin. Jest też kilka ras psów, w tym buldog francuski, golden retriever czy labrador.

Google AR fot. własne

Nie zabrakło również prehistorycznych gadów: tyranozaura, welociraptora, triceratopsa, stegozaura i innych.

Obok gigantycznych dinozaurów znalazło się miejsce także dla malutkich owadów, w tym żuka, ćmy, szerszenia czy biedronki (uspokajam: nie ma komarów).

Google AR
Google AR fot. własne

Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zachęcić do osobistego przetestowania Google AR. To naprawdę przednia zabawa!